![]() |
Gabriela Ozorowska, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa |
Gabriela Ozorowska: Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa działa już od 12 lat na rzecz budowania społeczeństwa
obywatelskiego, zachęcając mieszkańców do aktywności w tworzeniu dobra
wspólnego. Niektórzy nasi członkowie byli także radnymi więc mają doświadczenie
w pracy samorządowej, czyli widzenia spraw „z jednej i drugiej strony”. Od
wielu też lat nabywaliśmy doświadczenia uczestnicząc w ogólnopolskich
szkoleniach (FRDL, Fundacja Batorego), konferencjach, kongresach obywatelskich
(m.in. co roku organizowanym przez Jana Szomburga); ucząc się w ten sposób
zasad demokracji i funkcjonowania samorządu terytorialnego. Mamy świadomość, że bez
partycypacji społecznej nie da się efektywnie podejmować decyzji
zarządczych w miastach i społecznościach – tak, żeby rzeczywiście służyły
mieszkańcom, podnosiły ich jakość życia. Nasze doświadczenie pokazuje, że
inicjatywy oddolne są skuteczne i wpływowe jeśli działa się wspólnie i
konsekwentnie i z dużą determinacją. Stąd nasz (pojechałam z
koleżanką z SPP p. Zofią Skibińską) udział w Kongresie Ruchów Miejskich wŁodzi, o którym dowiedziałam się od p. Lecha Merglera ze StowarzyszeniaMy-Poznaniacy, organizatora I Kongresu Ruchów Miejskich w Poznaniu w czerwcu 2011.
ZP: W jakich grupach roboczych wzięły Panie udział?
GO: Wzięłyśmy udział w grupie roboczej „Małe miasta – duże problemy”. Uczestnikami warsztatu
byli mieszkańcy m.in. Lublina, Torunia, Poznania, Konina, Warszawy, Kalisza,
Rumi, Puszczykowa.
ZP: Na jaki temat toczyła się dyskusja?
GO: Okazało się, że bez względu
na wielkość miasta wszystkich dotykają te same problemy, a więc przede
wszystkim: chaos w zagospodarowaniu przestrzennym – powszechny brak planów zagospodarowania
przestrzennego; nacisk developerów na zabudowę w miastach pod „widzenie”
biznesowe (a nie w zgodzie z harmonią przestrzenną i życiem mieszkańców – bo
to oni mają prawo do miast, utrzymują je ze swoich podatków nie mając na nic wpływu?!!!); zgoda władz samorządowych na
inwestycje szkodliwe (np. spalarnia opon w centrum Mosiny); brak konsultacji społecznych przed podjęciem ważnych
decyzji (mimo, że prawo tak nakazuje); suburbanizacja i rozbudowa jednych gmin kosztem
innych gmin np. sąsiednia Mosina rozbudowuje się szaleńczo i to w związku z tym
(wzmożony ruch samochodowy) dąży do poszerzenia drogi wojewódzkiej 430 do 4-pasmowej,która zniszczyłaby nie tylko WPN ale też podzieliła miasto Puszczykowo na pół;
brak inicjatywy w samorządach do poprawy komunikacji zbiorowej np. dążenia do
uruchomienia szynobusów dowożących do pracy i szkoły, przy zorganizowanych
lokalnych parkingach buforowych; od 5 lat istnieje Rada Aglomeracji Poznańskiej
ale nie wypracowała jeszcze wspólnego biletu komunikacyjnego ułatwiającego połączenia
dojazdowe (przesiadki). Oczywiście było wiele uwag dotyczących złego prawa –
przepisy nie przystające do obecnej sytuacji kraju. Także o niekompetencji
niektórych urzędników; o tym że zamiast powiatów lepsze byłyby związki
międzygminne celowe. To tylko niektóre problemy z „mojego” warsztatu.
ZP: Czy udało się zdobyć informacje i nawiązać kontakty, które mogą być pomocne w rozwiązywaniu puszczykowskich problemów?
GO: Nawiązaliśmy kontakty
mailowe. Po powrocie z Kongresu zastałam skrzynkę pełną informacji z różnych
warsztatów i myślę, że będziemy wymieniać dalej spostrzeżenia i pracować nad
ulepszeniem Krajowej Polityki Mieszkaniowej – ten przesłany nam wcześniej
dokument rządowy był podstawą dyskusji na Kongresie. Wszyscy zauważyli, że
brakuje w nim strony społecznej jako partnera do rozmów i dyskusji nad
przyszłością kraju. W Kongresie uczestniczyło 230 osób i co najbardziej
zadowalające, wręcz „uderzające”: w większości byli to sami młodzi ludzie –
studenci, absolwenci uczelni, praktycy samorządowi, członkowie NGOs-ów a więc
zmiana pokoleniowa, która daje nadzieję na zmiany w myśleniu politycznym. Na
samym wstępie Kongresu usłyszeliśmy, że ta zmiana to zdolność do efektywnego
rozwiązywania problemów gospodarczych, społecznych, ekonomicznych a nie
bezustanne przeciwstawianie lewicy-prawicy i odwrotnie, bo to prowadzi jedynie
do konfliktów a nie współdziałania.
ZP: Jak Pani ocenia potencjał obywatelski Puszczykowa? Czy mieszkańcy będą chcieli wziąć sprawy w swoje ręce?
GO: Powiedziałabym, że potencjał
obywatelski Puszczykowa jest zróżnicowany. Odnoszę wrażenie, że bardziej
aktywni a także integrujący się do
wspólnych działań są mieszkańcy od dawna
tutaj bytujący, niektórzy od urodzenia (raczej tzw. dolne Puszczykowo). Nowi
przybysze ( głównie Puszczykowo Stare) raczej trzymają się z daleka, często „za
murami” i nie bardzo interesują się sprawami miasta. Często traktują
Puszczykowo jedynie jako sypialnię, wypoczynek i rekreację; nie kwapią się do
odpowiedzialności za wspólnotę, uważając: „.. nie po to wybieramy władze, żeby
za nią myśleć…” Ale też władza mało rozmawia z mieszkańcami, ogranicza się do
sesji i komisji. Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa od ponad roku upomina
się o publiczną DEBATĘ nt. dalszego rozwoju Puszczykowa, o sprecyzowanie
kierunku i sposobów w dążeniu do celu: czy mamy szansę być pięknym miastem –
ogrodem, unikatowym w skali Wielkopolski a może i Polski ze względu na położenie, przyrodę, krajobraz i klimat? Jakie
zatem powinny być ograniczenia
a jakie inwestycje mają sens, żeby miasto się rozwijało – wg nas np. rekreacyjne, turystyczne, wypoczynkowe. Brakuje takiego forum dyskusyjnego
dla mieszkańców. Młodym mieszkańcom powinniśmy stworzyć ofertę sportowo-imprezową, bo inaczej nie będą zainteresowani miastem. W ostatnim czasie dobrą
robotę organizuje odtworzona Ochotnicza Straż Pożarna , która jako jedyna od wielu lat skupiła dużą
grupę młodych mieszkańców, zagospodarowując ich czas wolny z pożytkiem dla
miasta i siebie. Niestety, spotyka się z niezrozumieniem władzy zamiast
wyciągniętą do współpracy ręką… Odnoszę też wrażenie, że radni trzymają
się z daleka – nie widać ich aktywności
„w terenie”, często są zadziwieni, że nagle wyskakuje jakiś problem (np. droga
430, market). Sprawiają wrażenie, jakby bali się podejmowania jakichkolwiek
decyzji, nie mieli odwagi; a przecież zostali wybrani żeby mądrze wybierać
wśród najlepszych pomysłów. Pytanie: czy mają pomysł na nasze miasto, czy tylko
nim administrują? Tymczasem mieszkańcy chcieliby wiedzieć, co można i gdzie, na co mogą liczyć. Podobno przedwojenny
prezydent Poznania (częściowo mieszkający w Puszczykowie) Cyryl Ratajski znany
był z tego, że spacerował często po mieście rozmawiając z mieszkańcami na
tematy dotyczące miasta Poznania. Dzisiaj niektórzy stawiają go za wzór „samorządowca”.
Myślę jednak, że w każdym mieście mieszkańcy – obywatele dzielą się na tych
aktywnych i tych, którzy nade wszystko wolą „święty spokój”. Ale mając wiedzę,
że w Puszczykowie jest ponad 30 organizacji pozarządowych sądzę, że nie jest z puszczykowską aktywnością aż tak źle. Bardzo
na nią liczę. Patrząc też, jak szybko i samodzielnie zorganizowali się
mieszkańcy w obronie centrum Puszczykowa
przed zakusami budowy kolejnego marketu – mam nadzieję, że uda się zachować specyficzny charakter Puszczykowa i nie zburzyć jego
układu architektonicznego.
ZP: Dziękujemy za rozmowę.
Polecamy również:
- oficjalną stronę II Kongresu Ruchów Miejskich
- tekst Kacpra Pobłockiego na publica.pl
- felieton Joanny Erbel w Krytyce Politycznej
- Manifest Ministerstwa Miast ogłoszony podczas Kongresu
- szczegółowe opracowanie tematów I Kongresu Ruchów Miejskich w Poznaniu (2011 r.) organizowanego przez Stowarzyszenie My-Poznaniacy
- relację wideo z powołania Ministerstwa Miast, w której ok. 50 sekundy wyraźnie został zaznaczony udział Puszczykowa
- relację na łódzkiej stronie Gazeta.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz