Fot. Maciej Krzyżański |
Z przyjemnością publikujemy nowy artykuł opowiadający historię jednego z najstarszych puszczykowskich domów. W kontekście ostatnich dyskusji o planach wyburzenia dawnego pensjonatu Mimoza, przypominanie o świetności pięknych budynków z przełomu XIX i XX wieku nabiera jeszcze większego znaczenia. Poniższy artykuł ukazał się w ostatnim numerze "Kuriera Puszczykowskiego". Jego bohaterem jest Villa Hertha stojąca naprzeciw Letniska Silva. W niedalekiej przeszłości (lata 80.-90.) mieścił się w niej legendarny bar Dołek, do którego spragnieni mieszkańcy schodzili po schodkach, a wyfruwali uniesieni metafizyczną siłą spożytych trunków. Obok baru funkcjonował zakład fryzjerski, w którym wizyta była doświadczeniem tyleż magicznym, co i ryzykownym. Nigdy nie wiadomo było, w jakim stanie będzie głowa po obrobieniu jej przez specjalistę, którego nazywaliśmy Golarzem Filipem, wyczuwając intuicyjnie, że jego świadomość daleko wykracza poza utarte ścieżki fryzjerskich szlaków.
Villa Hertha
Maciej Krzyżański*
Zgodnie z ogłoszeniem zamieszczonym w „Dzienniku Poznańskim” w roku 1906 pod tytułem „Latowe mieszkania w Puszczykowie” w pensjonacie znajdowały się dwa apartamenty do wynajęcia. W każdym z nich znajdowała się „kuchnia, spiżarnia, 2 balkony, korytarz , klozet”. Należy podkreślić, że takie rozwiązania techniczne na początku XX wieku były jednymi z najnowocześniejszych. Prawdopodobnie obiekt przeznaczony był dla majętnych gości, którzy przyjeżdżali odpocząć w letnisku puszczykowskim. Dlatego właściciel w ogłoszeniu podkreślał, że „Wszystko [jest MK] kompletnie elegancko urządzone.”
Fot. Maciej Krzyżański |
Wszystkie pokoje miały na wyposażeniu meble ogrodowe, dywany, firanki, porcelanę, „szkło”. Do dzisiaj zachowały się balkony, których balustrady zostały wykonane niezwykle efektownie z cegieł. Z nich można było oglądać cudowne „Letnisko Silva” oraz lasy sosnowe. „Villa Hertha” otoczona była przepięknymi drzewami i krzewami, które podkreślały urodę miejsca. Poza tym obiekt posiadał olbrzymi ogród, który prawdopodobnie przeznaczony był dla gości. Otoczony był on starannie i estetycznie wykonanym płotem. Ponadto budynek podłączony był do „wodociągów” już w roku 1906!.
W samym budynku mieścił się jeden z pierwszych sklepów spożywczych w Puszczykowie. Spowodowane było to być może bliskością stacji kolejowej oraz położeniem przy głównej alei kurortu. Na początku XX wieku - w niedalekiej okolicy pensjonatu - umieszczony był plan letniska na planszy stojącej przy drodze. Na terenie całej miejscowości były „drogowskazy i dobrze utrzymane ścieżki”, co podkreślał słynny przewodnik Mieczysława Orłowicza. Jedna z tych ścieżek przechodziła obok lokalu i prowadziła na sam szczyt „puszczykowskich gór”.
Fot. Maciej Krzyżański |
Po roku 1945 „Villa Hertha” została zasiedlona przez stałych mieszkańców przez co zastosowanie budynku zmieniło się. Dzisiejszy stan fasady budynku jest stosunkowo dobry. Przed frontem budynku wysadzone są krzewy, które podkreślają powab willi. Warto byłoby może przywrócić blask dawnemu ogrodowi, który stanowił integralną część rezydencji. Z jednej strony balkony zostały zabudowane, co popsuło bryłę budynku. W przyszłości być może przydało by się umieszczenie na zabytkowych budynkach tabliczek, które by opisywały w skrócie historię danego miejsca. Warto by również wyznaczyć szlak puszczykowskich rezydencji , pensjonatów i restauracji. Umiliłoby to czas podczas spacerów oraz pobudziłoby przeszłość do dzisiejszego zastosowania.
*Maciej Krzyżański - puszczykowski historyk, autor pracy magisterskiej o historii naszego miasta, prowadzi na portalu Facebook stronę Letnisko Puszczykowo.
Niebawem opublikujemy dalszy ciąg rozmowy z Maciejem na temat historii naszego miasta.
Gorąco zachęcam pana Macieja Krzyżańskiego do kontynuacji i utrzymywania na stałe tematu historii Puszczykowa. Namawiam jednak na chronologię wydarzeń. Od początku, co powstawało i dlaczego. Podpowiadam motyw przewodni takiego cyklu, powtarzam analiza decyzji osadniczej w XIX, XX, i XXI wieku. Mnie to interesuje, a być może także kilka dalszych parę tysięcy mieszkańców.
OdpowiedzUsuńKrótko odnoszę się do przedmowy i zwrócę uwagę na WIELKI problem nazewnictwa firm, restauracji, barów, sklepów... Proszę zwrócić uwagę jakie kiedyś były nazwy: Dołek, Leśna, Zacisze, Hertha, Mimoza, Silva, Rusałka, jadłodajnia, etc, aż się serce radowało, a dziś: Center, Shop, Pub, Family, Sushi, etc. Jak przejdziecie Rynek i nie znacie angielskiego to nie wiecie o co tym ludziom chodzi. Pytam się pomysłodawców, do kogo adresujecie swoje przedsięwzięcia gospodarcze. Do mnie nie bo ja mówię w Polsce po polsku, chyba, że już nie wolno. O czym nie wiem. N.
Bardzo nas - mieszkańców cieszy opisywanie historii Puszczykowa przez p. Macieja Krzyżańskiego, zwłaszcza, że jest to młody człowiek, tym bardziej cenne, że właśnie przedstawiciel kolejnego pokolenia nie tylko sam interesuje się historią miasta rodzinnego ale potrafi zainteresować nią też innych. Ważne, że są wśród nas mieszkańcy, którym leży na sercu chronienie unikatowych wartości Puszczykowa właśnie przez przypominanie jak to było od początku i dlaczego to "zabytkowość" budynków stanowi m.in. o specyficznym klimacie nietypowego wielkopolskiego miasta Puszczykowa - podpoznańskiej "perełki". To druga ciekawa seria po "Portretach puszczykowskich domów" autorstwa Zbigniewa Cichockiego, która promuje nasze miasto. Powinna też być lekcją dla radnych i kandydatów na radnych w przyszłych wyborach do budzenia świadomości, w jakim mieście zarządzają - by robili to mądrze i nie marnowali dokonań przodków...pozdrawiam
OdpowiedzUsuń