Krzysztof J. Kamiński*
Lektura ostatniego „Głosu” to delektowanie się „najwyższych” lotów dziennikarstwem. Pan redaktor po prostu odleciał. Stał się doskonałym komentatorem zdarzeń niezaistniałych i świetnie odpowiada na pytania, nigdy niepostawione. Czytam sobie właśnie artykuł „Inwestycja na MOSiRze według opozycji” i przecieram oczy ze śmiechu i zdumienia. Autor chyba w imieniu władz miasta odpowiada na pytania i zarzuty, które nigdy postawione przez mieszkańców nie były. Naśmiewa się z wrogich naszemu miastu sił, że nie podoba im się inwestycja na terenie MOSiR-u, choć fakty są inne. W dyskusjach na sesjach Rady Miasta i komisjach oraz w artykułach na ten temat, samo zagospodarowanie tego terenu, nigdy krytykowane nie było. Nikt nie powoływał się na interes „wszystkich mieszkańców”, bo wiadomo, że różni mieszkańcy mają różne interesy. Nikt nie zarzucał, ani tego, że spółkę tworzy małżeństwo (jak mówił Pawlak: to nie grzech przecież), ani tego, że spółka została utworzona na kilka dni przed podpisaniem umowy. Pytaliśmy tylko o wiarygodność podmiotu i odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Naśmiewa się redaktor „Głosu” ze słów przez siebie samego napisanych i odpowiada sam sobie, na pytania i wątpliwości, których nikt nie postawił. Odleciał. Cały redaktor Urbanowicz, znany z tego, że przed wyborami krytykował władze, a po ich zmianie, dla równowagi, zaczął krytykować, krytyków nowej władzy. Niestety, ten nieformalny rzecznik naszych władz miejskich, nie odpowiada na pytania, które rzeczywiście postawiliśmy: a więc np. dlaczego nie sprawdzono zdolności kredytowej inwestora, a jeśli z kredytu nie będzie korzystać, to dlaczego nie sprawdzono czy ma zdolność finansową, aby z inwestycji się wywiązać?
Ten sam pan redaktor, który pisał jakiś czas temu, że wydzierżawienie terenu na Niwce strażakom na lat 25, to jakby oddanie terenu na zawsze, nie widzi tego samego zagrożenia w przypadku prywatnego inwestora, który wydzierżawi blisko hektar najatrakcyjniejszego terenu w centrum miasta na lat 30. Miał wątpliwości czy strażacy zwróciliby teren w 2038 roku, ale nie ma wątpliwości, że w 2043 r. inwestor prywatny zwróci teren wraz z obiektami, na które wydać ma kilka milionów za darmo.
Nie odpowiada też na pytanie, czy ustalanie warunków umowy z inwestorem przed rozpisaniem przetargu, jest właściwe. Na te rzeczywiście postawione władzom miasta pytania „rzecznik” Urbanowicz nie odpowiada. Woli odpowiadać tylko na te, które zadał sam sobie. Odlot totalny.
Całą inwestycję prywatnego przedsiębiorcy, próbuje przedstawić „Głos” piórem swojego redaktora, niemal jak prezent dla miasta i mieszkańców. A tak przecież nie jest i być nie może. Inwestor miastu i mieszkańcom prezentu nie robi! Nie ma nic złego w fakcie, że prywatny przedsiębiorca chce zrobić dobry interes na tej dzierżawie, dzięki temu, że wybuduje tam obiekty, na których będzie zarabiał. To jasne i zrozumiałe. Ale my pytaliśmy: czy i ile zarobi na tej 30-letniej dzierżawie miasto, które już poniosło koszty budowy m.in. dla tego inwestora parkingu i, pomijając ranking ulic, ulicy Sportowej (Biedronkowej). I na pytanie o interes miasta odpowiedzi od władz miasta nie otrzymaliśmy.
Swoje wywody na temat wymyślonych przez siebie zarzutów „opozycji”, redaktor „Głosu” okrasił przypomnieniem, podobno pełnej nieprawidłowości, historii dzierżawy budynku dla przychodni POZMED. Zapomniał tylko o jednym: nikt z nas mieszkańców biorących udział w dyskusjach o MOSiRze, nie brał udziału w rządzeniu miastem przed kilkoma laty, nikt z nas za te domniemane przez red. Urbanowicza błędy nie może odpowiadać. A jeśli nawet jakieś błędy czy nieprawidłowości by popełniono, to czy mogą być one usprawiedliwieniem dla błędów czy niedociągnięć obecnie rządzących? Widać wg nieformalnego rzecznika władz miasta - mogą. Bo skoro Kalemu ukraść krowę, to i Kali ukraść może.
Redaktorze Urbanowicz, prosimy o więcej. Śmiechu nigdy dość.
*Krzysztof J. Kamiński - mieszkaniec Puszczykowa od 15 lat, historyk-archiwista po UAM, w latach 80. działał w niezależnym ruchu studenckim (m.in. był członkiem prezydium uczelnianego Niezależnego Związku Studentów), na początku lat 90. pracował dla Banku Światowego i Ministerstwa Rolnictwa, potem zarządzał dużymi i małymi przedsiębiorstwami, obecnie prowadzi własną działalność gospodarczą, od końca 2012 roku współpracuje z "Zielonym Puszczykowem", specjalizuje się w tematyce związanej z planowaniem przestrzennym. W debacie na temat terenu dawnego MOSiR-u zadał słynne pytania o wiarygodność firmy, która ma budować tam obiekty sportowe. Odpowiedzi nie otrzymał.