Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 30 września 2013

Przyjaciele Puszczykowa zapraszają

Jak zwykle w pierwszy wtorek miesiąca Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa zaprasza wszystkich mieszkańców na otwarte spotkanie. Tym razem odbędzie się ono 1 października o godzinie 18.00 w budynku Biblioteki Miejskiej przy ul. Wysokiej 1 w sali na parterze. Na spotkaniu będą omawiane  aktualne wydarzenia w mieście oraz plany przedstawione ostatnio przez władze miasta i powiatu.

Przypominamy najważniejsze tematy, o których pisaliśmy w ostatnim czasie:

Zachęcamy także do lektury najnowszego "Kuriera Puszczykowskiego", który powinien się już znaleźć w Państwa skrzynkach pocztowych. Jeśli jakimś cudem się nie znalazł, to nic straconego, bo już niebawem pojawi się w internecie podobnie jak wszystkie dotychczasowe numery.

wtorek, 24 września 2013

Sprzedamy park, zbudujemy blok operacyjny

Budynek szpitala po modernizacji prezentuje
się bardzo dobrze. Fot. M. Krzyżański
Maciej Krzyżański*

Na sesji Rady Miasta, która odbyła się 17 września, omawiano projekt „przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu położonego w Puszczykowie w rejonie ulic: Marii Konopnickiej, gen. Józefa Bema i Narcyzowej”. Dla niezorientowanych są to dzisiejsze tereny parkowe należące do szpitala. Szpital w Puszczykowie im. Tytusa Dąbrowskiego został zbudowany w latach siedemdziesiątych przez władze centralne dla kolejarzy. Przyczyną wyboru Puszczykowa, był niezwykły klimat naszej miejscowości oraz bliskość Wielkopolskiego Parku Narodowego. Pod budowę postanowiono wybrać lasek brzozowy zlokalizowany wtedy na obrzeżach Niwki. Wzbudziło to wielki opór społeczny, któremu dała wyraz Liga Ochrony Przyrody. Obawiano się, że natura straci niezwykle cenne tereny przyrodnicze. Władze jednak postawiły na swoim, a w wyniku inwestycji utworzono niezwykle cenną instytucję, która obecnie jest w posiadaniu Powiatu Poznańskiego. Przez lata szpital wpisał się na trwałe w puszczykowski krajobraz, a jego kondycja mocno wpływa na życie całego miasta.

Hotel należący do szpitala jest dla niego obciążeniem. Władze
chcą go zatem sprzedać mieszkańcom. Fot. M. Krzyżański
Od paru miesięcy trwa bardzo trafna inwestycja, która ma na celu przystosowanie szpitala do wymogów XXI wieku. Na własne oczy możemy przekonać się, że szpital uzyskał nowe szaro-grafitowe oblicze. Budynek został podany termoizolacji wraz z odnową fasady. Kontynuowane są również prace nad przystosowaniem pomieszczeń, aparatury, wyposażenia wnętrz oraz instalacji do najwyższych wymogów. Prace takie były konieczne, ze względu na wiek samego szpitala, wybudowanego ponad trzydzieści lat temu. Dzięki inwestycji szpital w Puszczykowie – wedle obietnic – będzie mógł podjąć konkurencję ze szpitalami poznańskimi. 

Na wspomnianej sesji Rady Miasta zaszczycił nas swoją obecnością Starosta Poznański Jan Grabkowski. Przedstawił on dotychczasowe prace toczące się w szpitalu. Zaproponował również wywołanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów parkowych położonych przy puszczykowskim szpitalu, co nasi radni bez dyskusji uchwalili. Uzasadnił to chęcią pozyskania środków na budowę nowego bloku operacyjnego dla szpitala, gdyż stary nie nadaje się do dalszej eksploatacji. Zgodnie z pierwotnym planem pieniądze na ten cel miały być pozyskane z środków powiatowych. Jednak przez nowe wytyczne ministra Rostowskiego nie może się tak stać. 

Tereny parkowe przeznaczone na sprzedaż. Opracował M. Krzyżański
Starostwo postanowiło zatem powołać spółkę, która przejmie cześć majątku szpitalnego (tereny położone w rejonie ulic: Marii Konopnickiej, gen. Józefa Bema i Narcyzowej oraz budynek tzw. hotelu szpitalnego), aby go spieniężyć w celu pozyskania środków na nowy blok operacyjny. Pomieszczenia po tzw. hotelu szpitalnym mają być przekształcone we wspólnotę mieszkaniową i sprzedane na wolnym rynku, a park rozparcelowany na działki budowlane. W wyniku całości operacji władze powiatu spodziewają się uzyskać 30 milionów złotych koniecznych do zrealizowania inwestycji. Sam starosta podkreślał, że nowoczesny kompleks szpitalny może się przydać Radzie Miejskiej (dlaczego tylko Radzie, tego nie powiedział, ale może chodziło mu słabą kondycję radnych, o której my jeszcze nic nie wiemy:)

Nad parkiem szpitalnym zbierają się czarne chmury. Fot. M. Krzyżański
Na pokazanej mapie przedstawiającej tereny po opracowaniu planu zagospodarowana przestrzennego zaobserwowałem, że siedmiohektarowy obszar ma być podzielony na około czterdzieści działek zabudowanych domami jednorodzinnymi. Wydaje się, że takie działki będą stanowczo za małe jak na puszczykowskie wymogi. Należy również zastanowić się, czy wydzielenie terenów parkowych nie zaszkodzi dobru pacjentów, którzy teraz mają bliski dostęp do terenów zielonych. Sam las za szpitalem jest niezwykle urokliwy i wycinanie go może zaszkodzić klimatowi Puszczykowa. Może to być również niebezpieczny precedens na przyszłość, gdyż władze miejskie w poszukiwaniu zysków ze sprzedaży ziemi, mogą zacząć przekształcać grunty o statusie lasu w działki budowlane. 

Należy się pochylić nad losem rodzin żyjących w tzw. hotelu szpitalnym. Sam budynek był zbudowany w latach siedemdziesiątych i jego instalacje są po prostu przestarzałe. Mieszkanie tam zlokalizowane są wykonane w starym standardzie i wykup ich jest nieopłacalny. Powinno pomyśleć się nad jakimś kompleksowym rozwiązaniem, które zagospodarowałyby ten budynek w prawidłowy sposób, bowiem w odróżnieniu od szpitala nie doczekał się on renowacji od czasu budowy. Rodzą się pytania, czy nowy blok operacyjny musi być zbudowany kosztem terenów parkowych i za pieniądze wyciśnięte z puszczykowskiej ziemi i kieszeni mieszkańców hotelu? A może chociaż dałoby się najpierw przedyskutować projekty władz powiatowych?

A jakie państwo macie zdanie na temat najnowszych planów starostwa względem szpitala?

*Maciej Krzyżański - puszczykowski historyk, autor pracy magisterskiej o historii naszego miasta, stały współpracownik naszego bloga i puszczykowskich gazet. 

niedziela, 22 września 2013

Wybory za pasem, łopaty w ruch!

Kiedyś to były obietnice :) AWF-u w Puszczykowie
do dziś nie ma. Ale za to hala będzie. (Ulotka
wyborcza byłego burmistrza Napierały) 
Nikt Ci tego nie da, co Ci polityk obieca w kampanii wyborczej - po 20 latach demokracji wiemy to wszyscy aż nadto dobrze. Jednak politycy nie ustają w tworzeniu coraz to nowych ambitnych planów, które jakoś dziwnie pojawiają się z większym nasileniem wtedy, gdy zbliża się kampania wyborcza. Na przykład w Warszawie wystarczyło zebrać podpisy w celu odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, aby ceny biletów komunikacji miejskiej przestały rosnąć, przebudowa metra przyspieszyła, inwestycje ruszyły z kopyta, a straż miejska przestała wystawiać mandaty. W Puszczykowie podobnie, gdy tylko uaktywniła się opozycja, krytykując pewne decyzje radnych i burmistrza, natychmiast pojawiły się plany inwestycyjne na skalę dotąd w naszym mieście niespotykaną. Przez 3 lata obecnej kadencji nie działo się w mieście dosłownie nic, za to teraz koparek zabraknie, żeby kopać dziury pod nowe inwestycje. W naszej redakcji zaczęliśmy nawet przyjmować zakłady o to, o czym napiszą najbliższe "Echo" i "Głos", zgodnie współpracujące w promocji pomysłów obecnie rządzącej ekipy.

W tym miesiącu w naszym wewnętrznym rankingu wygrał projekt budowy sali widowiskowo-sportowej przy Szkole Podstawowej nr 1. Już nie możemy się doczekać pięknych wizualizacji i chwalebnych opisów. Bez krztyny ironii cieszymy się, że nasze władze wzięły się do roboty i planują następną kadencję z takim rozmachem. Mamy nadzieję, że radni opiniując ten pomysł, przyłożą się do jego analizy bardziej niż np. w przypadku zakupu "Grzybka" na rynku. Wydaje nam się także szalenie interesujące, ile pieniędzy będzie pochłaniać rocznie utrzymanie tej hali i czy zostały na to przewidziane środki w budżecie miasta. Przykład Stadionu Miejskiego w Poznaniu, którego budowa wpędziła miasto w duże kłopoty finansowe, a który obecnie jest wykorzystywany w dość wąskim zakresie, jednocześnie generując koszty na wysokim poziomie (pomimo pozyskania komercyjnego operatora), każe się głęboko zastanowić nad skalą puszczykowskiej inwestycji. Warto bowiem wiedzieć, że kwota 6 mln złotych to ponad 20% rocznego budżetu miasta. Chcemy wierzyć, że władze miasta wiedzą, co robią i wszystko dobrze policzyły. Żeby potem nie trzeba było wyłączać wcześniej oświetlenia ulicznego (jak w zeszłym roku w Poznaniu), bo nie wystarczyło pieniędzy. Trochę nas, oczywiście, dziwi, że wcześniej nie było 1,5-2 milionów na rozbudowę szkoły, a teraz mamy nie tylko ok. 2 mln na nową bibliotekę, rozdzielenie szkół i jeszcze 6 mln na budowę hali sportowej. Wygląda to trochę tak, matka odmówiła dziecku nowego zeszytu, żeby kupić bombonierkę na spotkanie z koleżankami.

Oto szczegóły (na razie dość ogólne) przesłane radnym kilkanaście dni temu:

Szanowni Państwo Radni,

prosimy o rozważenie propozycji tematu związanego z budową pełnowymiarowej hali widowiskowo-sportowej przy SP1 wraz z łącznikiem. Według naszego rozeznania koszt budowy hali wynosi ok. 6 mln zł. Według naszej oceny hala powinna posiadać co najmniej: 
  • boisko o wymiarach 24-44 m z widownią na ok. 250 osób, 
  • kompleks szatni, 
  • zaplecze socjalne (sanitariaty, pomieszczenia magazynowe), 
  • biuro, 
  • salkę do gimnastyki korekcyjnej i aerobiku, 
  • salę konferencyjną na 100 osób. 
Proponowany harmonogram realizacji zadania: 
  • 2013 – podpisanie umowy na wykonanie dokumentacji, 
  • 2014 – wykonanie dokumentacji, przetarg na budowę, rozpoczęcie prac budowlanych (koszt 1,5 mln zł), 
  • 2015 – kontynuacja prac budowlanych (koszt 2,5 mln zł), 
  • 2016 r. – zakończenie inwestycji (koszt 2 mln zł). 
Przewidywany sposób finansowania: 
  • 2014 – 400 tys. zł dotacja, 280 tys. zł zwrócony z US podatek VAT, 820 tys. zł środki własne,
  • 2015 – 670 tys. zł dotacja, 470 tys. zł zwrócony z US podatek VAT, 1,36 mln zł środki własne, 
  • 2015 – 430 tys. zł dotacja, 360 tys. zł zwrócony z US podatek VAT, 1,21 mln zł środki własne. 
Łącznie: dotacja: 1,5 mln zł, podatek VAT 1,11 mln zł, środki własne 3,39 mln zł. 

Uzasadnieniem przystąpienia do realizacji zadania jest w szczególności: 
  • poprawa warunków nauczania wychowania fizycznego uczniów Szkoły Podstawowej nr 1 i Gimnazjum nr 1, 
  • umożliwienie przechodzenia na halę uczniom SP1 bez konieczności wychodzenia na zewnątrz,
  • możliwość prowadzenia rozgrywek w zakresie gier zespołowych w pełnym wymiarze,
  • pozyskanie powierzchni do organizacji imprez widowiskowych (np. koncerty, występy artystyczne), 
  • pozyskanie sali na organizację spotkań, konferencji, w tym spotkań organizacji pozarządowych, 
  • brak pełnowymiarowej hali na terenie Miasta. 
Proponowany sposób administrowania: hala sportowa administrowana byłaby przez CAS, co umożliwi w pełni wykorzystanie obiektu. Z uwagi na niemały koszt utrzymania obiektu proponuje się, aby obiekt był udostępniany odpłatnie.
Andrzej Balcerek
Burmistrz Miasta

poniedziałek, 16 września 2013

Odkryj Puszczykowo na nowo: szlak zielony im. Arkadego Fiedlera

Maciej Krzyżański*


Zielony szlak nosi imię słynnego podróżnika.
Fot. Maciej Krzyżański
Naszą trzecią wycieczkę odbędziemy jednym z najnowszych puszczykowskich szlaków pieszych. Niestety nie został on umieszony na żadnej mapie, dlatego przez dłuższy czas poszukiwałem jakiejkolwiek informacji o nim. Dopiero podczas wakacji nad Bałtykiem kupiłem biografię Arkadego Fiedlera, gdzie na jednej z ostatnich stron podsumowujących działalność Muzeum – Pracowni Literackiej dowiedziałem się, że wyznaczono szlak zielony, dla uczczenia pamięci wybitnego podróżnika. Niestety do tej pory władze miejskie, ani Wielkopolski Park Narodowy nie zamieściły na swoich mapach szlaku, przez to jest nieznany. 

Spacer zaczynamy przy puszczykowskim cmentarzu leżącym w pięknej okolicy Wielkopolskiego Parku Narodowego. Pierwszy znak umieszczony jest od strony ulicy Parkowej. Można udać się na cmentarz na grób wybitnego pisarza i podróżnika w celu uczenia pamięci. Pomnik znajduje się przy
Grób Arkadego Fiedlera na puszczykowskim cmentarzu.
Fot. Maciej Krzyżański
głównej alei, idąc od kaplicy cmentarnej, koło krzyża po lewej stronie. Wracając jednak na trasę, idziemy drogą gruntową na granicy WPN-u aż do ulicy Karola Libelta, która prowadzi nas oznaczeniami do kompleksu szkolnego. Możemy podziwiać w tym miejscu Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika, które jest jednym z najlepszych realizacji architektonicznych z okresu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Na frontowej ścianie umieszczono mural, który przedstawia model heliocentryczny Mikołaja Kopernika. 

Następnie skręcamy w ulicę Jana Kasprowicza, a potem w ulicę Dworcową. Dochodzimy do sławnej „lodziarni Kostusiaka”. Możemy w tym miejscu skosztować słynnych lodów. Mijamy dworzec kolejowy w Puszczykówku, wybudowany w 1909 roku, by skręcić tuż za nim w aleję zakrytą drzewami. Po prawej mijamy kościół pw. św. Józefa, który jest wzorowany na katedrze z Minneapolis. Dochodzimy do końca alei i skręcamy w ulicę Władysława Reymonta. Na rogu stoi dom z początku XX wieku, który służył kolejarzom pracującym na linii Poznań-Wrocław. Docieramy do ulicy Juliusza Słowackiego, a następnie do  największej atrakcji turystycznej Puszczykowa, Muzeum Pracowni-Literackiej Arkadego Fiedlera. Przytoczę w tym miejscu fragment tekstu ze strony instytucji: „Muzeum-Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera
Od tego roku przy Muzeum Arkadego Fiedlera
działa kawiarnia, która szybko stała się kulturalnym
centrum Puszczykowa. Fot. Maciej Krzyżański
rozpoczęło działalność 1 stycznia 1974 roku. Placówka mieści się w starym domu rodziny Fiedlerów w Puszczykowie pod Poznaniem. Willę tę Arkady Fiedler kupił od państwa w roku 1946, po powrocie do kraju z wojennej emigracji. W 1948 sprowadził tu z Londynu swą żonę włoskiej narodowości, Marię z domu Maccariello, oraz dwóch nieletnich wówczas synów, Arkadego Radosława i Marka. Z biegiem lat rosło zainteresowanie czytelników Arkadego Fiedlera domem, w którym mieszkał i tworzył, a także gromadzonymi w nim eksponatami z podróży. To nasunęło pisarzowi i jego rodzinie pomysł stworzenia w rodzinnej willi muzeum. Przez cały rok 1973 trwały prace adaptacyjne, w których udział brała rodzina Fiedlerów oraz przyjaciele, zwłaszcza dwóch: teść Marka Fiedlera Feliks Skrzypczak (1912-1999), budowniczy z zawodu, który stary dom Fiedlerów z 1926 roku, nie szczędząc ofiarnego trudu starannie wyremontował, przywracając mu dawną świetność. Drugą osobą był człowiek wielkiej fantazji, artysta plastyk Zygmunt Konarski (1936-2004), który pomógł urządzić ekspozycję. Ponadto Zygmunt Konarski był pełnym pasji twórcą większości ogrodowych posągów. W roku 1991 decyzją Rady Miejskiej w Puszczykowie cofnięto placówce wszelkie subwencje i od tej chwili Muzeum - Pracownia jest zdana wyłącznie na własne siły. Do końca 2000 roku placówkę odwiedziło ponad milion gości z Polski i zagranicy. Sporo osób przyjeżdża tu wielokrotnie, za każdym razem odkrywając coś nowego, kolejną ciekawostkę. Podejmuje ich rodzina Fiedlerów.” 

Tablica poświęcona legendarnemu
prezydentowi Poznania i wojennemu
delegatowi rządu RP na kraj.
Fot. M. Krzyżański
Przy muzeum działa kawiarnia Mipetraka, serwująca rewelacyjne potrawy. Warto w niej się zatrzymać i poczuć magiczny klimat ogrodu tolerancji. Po odpoczynku wyruszamy w dalszą część spaceru. Idziemy ulicą Słowackiego, aż do skrzyżowania z ulicą Cyryla Ratajskiego. Przy samej ulicy możemy podziwiać wille zbudowane na początku XX wieku. Przy willi Cyryla Ratajskiego, prezydenta Poznania i członka „Stowarzyszenia Miłośników Puszczykowa, Puszczykówka i okolicy”, możemy zobaczyć pamiątkową tablicę upamiętniającą wybitnego obywatela. Kierujemy się do końca ulicy i przechodzimy koło w miarę nowej mapy WPN, na której nie ma niestety naszego zielonego szlaku. Dalej mijamy „domki” w których można usiąść i odpocząć. Idąc dalej wchodzimy do lasów WPN położonych w sąsiedztwie Warty. Jest to moja ulubiona trasa rowerowa i biegowa. Bujne zielone lasy chyboczące się nad wodami rzeki są piękne o każdej porze roku. Marsz przez las zajmuje nam około dwudziestu minut. 

Docieramy do nadwarciańskiej łąki, która do lat siedemdziesiątych była plażą zasiedloną w najlepszych latach przez siedem tysięcy letników, zażywających kąpieli słonecznych i wodnych. Możemy również podziwiać przepiękny budynek Rusałki, która przed II wojną światową był pensjonatem dla wycieczkowiczów. Nasza podróż ma się już ku końcowi. Kierujemy się drogą wyłożoną płytami, wiodącą nas przez las do stacji kolejowej w Puszczykowie. Przy wyjściu z lasu czeka nas mapa z połowy lat dziewięćdziesiątych, zarośnięta krzewami i chwastami. Po prawej wita nas budynek byłej stacji kolejowej z początku XX wieku. Dzisiaj mieści się
Wszystkim turystom i spacerowiczom odwiedzającym
Puszczykowo polecamy punkt informacyjny
działający w dawnej nastawni obok stacji PKP
w Puszczykowie. Fot. Maciej Krzyżański
tam restauracja „Lokomotywa”. Za torami znajduje się informacja turystyczna Eko-info, gdzie możemy pobrać za darmo przewodniki, mapy przedstawiające równe ciekawe zakątki Wielkopolski i Puszczykowa. Każdy zainteresowany dostanie cenne wskazówki. Zachęcam więc do przejścia się zielonym szlakiem Arkadego Fiedlera i odkrycia Puszczykowa na nowo. 

*Maciej Krzyżański - młody puszczykowski historyk, autor pracy magisterskiej o historii naszego miasta, publikuje teksty historyczne i publicystyczne na łamach puszczykowskich gazet, we współpracy z punktem Eko-Info zorganizował serię spacerów, podczas których pokazywał najciekawsze budynki i miejsca w Puszczykowie.

Poprzednie odcinki cyklu "Odkryj Puszczykowo na nowo":
Zachęcamy też do przeczytania zapisu rozmów z Maciejem Krzyżańskim o historii Puszczykowa:
  • "Dawno temu w Puszczykowie" opowiada o polsko-niemieckich początkach puszczykowskiego letniska
  • "Jak powstało Puszczykowo?" przedstawia różne koncepcje urbanistyczne, których założenia przyczyniły się oryginalnego kształtu naszego miasta i przedstawia mniej znane postaci i fakty z historii miasta.
Polecamy także  autorskie teksty Macieja Krzyżańskiego:
O urokach WPN pisze na naszych łamach także Paulina Kosteczka:
Serdecznie zapraszamy do opisywania swoich ulubionych miejsc na wycieczki rowerowe i piesze w Puszczykowie i okolicach. Prosimy pisać na adres: zielone.puszczykowo@gmail.com

piątek, 13 września 2013

Rada Miasta i Komisja Rozwoju niebawem!

W najbliższym tygodniu odbędą się jedno posiedzenie Komisji oraz sesja Rady Miasta. Dla tych, co lubią wiedzieć, co się dzieje, podajemy szczegóły.

W poniedziałek, 16 września o godz. 17.00, odbędzie się posiedzenie Komisji Budżetu i Rozwoju Miasta, na którym radni:
  • zaopiniują projekt uchwał dotyczący uchwalenia Wieloletniego planu rozwoju i modernizacji urządzeń wodociągowych i urządzeń kanalizacyjnych będących w posiadaniu AQUANET SA na lata 2014-2018 
  • wyrażą opinię w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu położonego w Puszczykowie w rejonie ulic: Marii Konopnickiej, gen. Józefa Bema i Narcyzowej.
Natomiast, we wtorek, 17 września 2013 r. o godz. 17.00, odbędzie się 35. Sesja Rady Miasta Puszczykowa. W porządku obrad:
  1. Otwarcie sesji i stwierdzenie prawomocności obrad.
  2. Przedstawienie porządku obrad i rozpatrzenie ewentualnych wniosków o jego zmianę.
  3. Przyjęcie protokołu nr 34/13/VI z 30 lipca 2013 r.
  4. Wolne głosy.
  5. Rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie: rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie: nadania nazwy ulicy w Puszczykowie (druk nr 239).
  6. Rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie: nieuwzględnienia wezwania do usunięcia naruszenia prawa (druk nr 244).
  7. Rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie: określenia stawek podatku od nieruchomości i zwolnień w tym podatku (druk nr 242).
  8. Rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie: zmiany uchwały budżetowej Miasta Puszczykowa na rok 2013 Nr 192/12/VI z dnia 18 grudnia 2012 r. (druk nr 243).
  9. Sprawozdanie Burmistrza z bieżącej działalności.
  10. Informacje Przewodniczącego Rady Miasta.
  11. Interpelacje, zapytania i wnioski radnych.
  12. Wolne głosy.
  13. Zamknięcie sesji.
Oba posiedzenia odbędą się w sali sesyjnej budynku B Urzędu Miejskiego, ul. Podleśna 4.

czwartek, 12 września 2013

Sprostowanie

W opublikowanym wczoraj wywiadzie z panem burmistrzem Andrzejem Balcerkiem pojawiły się dwa komentarze redakcyjne, które wywołały reakcję Pana Burmistrza. 

Publikuję sprostowanie w formie zaproponowanej przez Pana Burmistrza, a poniżej wyjaśniam, skąd wzięła się pomyłka opisana w pkt. 2 sprostowania (i bije się w piersi, bo to mój błąd) oraz skąd biorą się różnice w interpretacji wypowiedzi Pana Burmistrza wspomnianej w pkt. 1.

Sprostowanie:
W artykule "Negocjowaliśmy twardo" z dnia 11 września znalazły się nieprawdziwe informacje dotyczące wypowiedzi Burmistrza na zadane pytania w sprawie zakupu nieruchomości na Rynku.

1. Burmistrz Miasta Puszczykowa stwierdził, że zapisy umowy z dnia 9 sierpnia 2009 roku zostały zrealizowane w obowiązującej sytuacji prawnej, nie zaś jak zostało błędnie napisane "uważa, że nie można było wyegzekwować zapisów umowy". Umowa podpisana w dniu 11 sierpnia 2009 roku została sformułowana w taki sposób, że stan budynku z sierpnia 2012 r. oznaczał jej wypełnienie.

2. W ogłoszeniu internetowym właściciel budynku wycenił go na 790 tys. zł netto, czyli 971,7 tys. zł brutto,  nie zaś jak błędnie podano w artykule 790 tys. zł brutto. Miasto więc wynegocjowało cenę z oferowanej w dniu 19.11.2012 r. 971,7 tys. zł brutto do 759 tys. zł brutto płatnej w dwóch ratach - w wyniku negocjacji obniżono cenę o 221, 7 tys. zł czyli o 22,8%.

Za publikację nieprawdziwych informacji przepraszam Burmistrza Miasta Puszczykowa oraz wszystkich czytelników.

Ad 1. Dokładny zapis wzmiankowanej wypowiedzi wygląda tak:

MM: Czy, zdaniem Pana Burmistrza, nie było możliwości wyegzekwowania zapisów umowy z dnia 11 sierpnia 2009 roku mówiących od zbudowaniu budynku w wysokim standardzie i pełniącego m.in. funkcję salonu prasy i książki, kawiarni etc.? 
Pan Burmistrz odsyła do odpowiedzi na pytanie pierwsze, zatem należy wnosić, iż uważa, że nie można było wyegzekwować zapisów umowy.

Zapytałem zatem Pana Burmistrza wprost, czy nie było szans, aby wyegzekwować zapis umowy mówiący o tym, że pan Dworzański ma w ciągu 3 lat wznieść budynek „o charakterze użyteczności publicznej o wysokim standardzie wykończenia, pełniącym funkcję ogólnodostępną, w tym: 
· salon prasy i książki z możliwością wydzielenia punktu informacji miejskiej, nie mniejszej niż 2m2,
· kawiarnia i/lub pub z ogólnodostępnymi toaletami,
· sale konferencyjne,
· biura,
· wewnętrzne pomieszczenie do składowania odpadów komunalnych,
w terminie 2 lat, licząc od dnia uzyskania pozwolenia na budowę, nie później jednak niż w terminie 3 lat, licząc od dnia zawarcia niniejszego aktu.“? 
(przepisane z umowy z miastem - całość tutaj)



Pan Burmistrz stwierdził w odpowiedzi na pierwsze pytanie:
Jednocześnie sprawdzono możliwości wyegzekwowania warunków umowy. Z przepisów jasno wynika, że przez zakończenie budowy, o którym mowa w art. 62 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami, rozumie się wybudowanie budynku w stanie surowym zamkniętym - na co wskazuje art. 63 ust. 3 cytowanej ustawy. Ponieważ w przypadku przedmiotowej nieruchomości powyższy termin został dotrzymany, sprawa wyegzekwowania realizacji umowy została zakończona. 

Ja wysnułem wniosek, że Pan Burmistrz nie widział możliwości wyegzekwowania warunków umowy w świetle obowiązującego prawa, ponieważ "budynek w stanie surowym zamkniętym" to nie jest przecież "budynek „o charakterze użyteczności publicznej o wysokim standardzie wykończenia, pełniącym funkcję ogólnodostępną, w tym: 
· salon prasy i książki z możliwością wydzielenia punktu informacji miejskiej, nie mniejszej niż 2m2,
· kawiarnia i/lub pub z ogólnodostępnymi toaletami,
· sale konferencyjne,
· biura,
· wewnętrzne pomieszczenie do składowania odpadów komunalnych, 
w terminie 2 lat, licząc od dnia uzyskania pozwolenia na budowę, nie później jednak niż w terminie 3 lat, licząc od dnia zawarcia niniejszego aktu.“ Nie sądziłem, że Pan Burmistrz uzna za realizację umowy postawienie budynku w stanie zamkniętym surowym, skoro umowa przewidywała jednak budynek wykończony i zagospodarowany. Nie jestem prawnikiem, pewnie nie rozumiem umów. Za złą interpretację słów Pana Burmistrza przepraszam, ale nie zmieniam swojej opinii, że budynek "Grzybka" w obecnej postaci to nie jest to, co zapisano w umowie z 2009 roku

Ad 2. W podpisie skanu ogłoszenia o sprzedaży "Grzybka" pozwoliłem sobie na złośliwy komentarz odnośnie uzyskanej w trakcie negocjacji ceny. Odniosłem się do podanej w nagłówku ogłoszenia ceny,  790 000 zł. W trakcie pisania byłem pewien, że jest to kwota brutto, jak w większości ogłoszeń o sprzedaży nieruchomości. Okazuje się jednak, że była to kwota netto, co zmienia postać rzeczy. Skan tego ogłoszenia otrzymałem w okrojonej postaci bez opisu budynku, w której to części zostały podane informacje o kwotach netto. Przepraszam Pana Burmistrza i Czytelników za wprowadzenie w błąd i niepotrzebną złośliwość. Mea culpa. Dziękuję też Panu Burmistrzowi za szybkie wyprowadzenie z błędu. Inna sprawa, że 790 000 zł za budynek na rynku o ograniczonej funkcji użytkowej to rozbój w biały dzień. Poniżej skan z poprawnym podpisem:
Dzięki twardym negocjacjom udało się obniżyć cenę z podanych
w ogłoszeniu 790 000 zł netto do ok. 610 000 zł netto.
Informacja o tym, że chodzi o kwotę netto była schowana
w opisie nieruchomości.

Przypominamy, że wywiad z Panem Burmistrzem powstał w związku z niejasnościami, na które zwrócił uwagę pan Krzysztof Kamiński w udzielonym nam wywiadzie

środa, 11 września 2013

Negocjowaliśmy twardo.

Pan Burmistrz jest zadowolony z operacji "Grzybek", nie
wspomina o głównym koszcie, jakim jest rozbicie
Biblioteki Miejskiej i Centrum Animacji Kultury.
Nam jest szkoda tej instytucji. Czy odnajdzie się na
parterze szkoły?
W związku z niejasnościami, na które zwrócił uwagę pan Krzysztof Kamiński w udzielonym nam wywiadzie, zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśniania do burmistrza Andrzeja Balcerka. Publikowany poniżej wywiad odbył się drogą elektroniczną, zatem pytania i odpowiedzi nie są zapisem bezpośredniej rozmowy, ale zredagowaną w formie wywiadu korespondencją e-mailową. Oryginał odpowiedzi Pana Burmistrza publikujemy tutaj.

Marcin Muth: Czy, a jeśli tak, to w jaki sposób, miasto próbowało wyegzekwować od pana Krzysztofa Dworzańskiego realizację umowy zawartej przez niego z miastem w dniu 11 sierpnia 2009 roku, w której zobowiązał się do wzniesienia na dzierżawionej działce budynku „o charakterze użyteczności publicznej o wysokim standardzie wykończenia, pełniącym funkcję ogólnodostępną, w tym:
· salon prasy i książki z możliwością wydzielenia punktu informacji miejskiej, nie mniejszej niż 2m2,
· kawiarnia i/lub pub z ogólnodostępnymi toaletami,
· sale konferencyjne,
· biura,
· wewnętrzne pomieszczenie do składowania odpadów komunalnych,
w terminie 2 lat, licząc od dnia uzyskania pozwolenia na budowę, nie później jednak niż w terminie 3 lat, licząc od dnia zawarcia niniejszego aktu.“?


Burmistrz Andrzej Balcerek: Do analizy na temat wyegzekwowania realizacji postanowień umowy z dnia 11 sierpnia 2009 roku przystąpiono po otrzymaniu pisma od Pana Krzysztofa Dworzańskiego z prośbą o umożliwienie zmiany funkcji budynku, które to pismo zasygnalizowało, że jest problem z zakończeniem inwestycji. Opinia prawna w tej sprawie, wskazywała, że zmiana przeznaczenia nieruchomości lub sposobu jej zagospodarowania po zakończeniu postępowania przetargowego nie jest możliwa, zatem Panu Dworzańskiemu udzielono odpowiedzi odmownej.

Jednocześnie sprawdzono możliwości wyegzekwowania warunków umowy. Z przepisów jasno wynika, że przez zakończenie budowy, o którym mowa w art. 62 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami, rozumie się wybudowanie budynku w stanie surowym zamkniętym - na co wskazuje art. 63 ust. 3 cytowanej ustawy. Ponieważ w przypadku przedmiotowej nieruchomości powyższy termin został dotrzymany, sprawa wyegzekwowania realizacji umowy została zakończona. 

MM: Dlaczego temat zakupu budynku pojawił się nagle w grudniu 2012 roku, skoro urzędnicy miejscy powinni się nim zainteresować już kilka miesięcy wcześniej, choćby po to, żeby zweryfikować wykonanie przez dzierżawcę działki pana Krzysztofa Dworzańskiego zapisów umowy z sierpnia 2009 roku?

Burmistrz Andrzej Balcerek: Miasto dowiedziało się o planach sprzedaży budynku w momencie publikacji ogłoszenia na stronach internetowych. Natomiast propozycja sprzedaży budynku Miastu została złożona przez Pana Dworzańskiego w czasie rozmowy, podczas której zasygnalizował on również problemy z zakończeniem inwestycji wynikające z trudności ze znalezieniem partnerów. Przedstawiona cena nieruchomości była jednak zbyt wysoka jak na możliwości budżetu Miasta. W grudniu 2012 roku użytkownik wieczysty wyraził zgodę na znaczne obniżenie ceny nieruchomości, co umożliwiło przystąpienie do rozmów przez Miasto.

MM: Czy, zdaniem Pana Burmistrza, nie było możliwości wyegzekwowania zapisów umowy z dnia 11 sierpnia 2009 roku mówiących od zbudowaniu budynku w wysokim standardzie i pełniącego m.in. funkcję salonu prasy i książki, kawiarni etc.?
[Pan Burmistrz odsyła do odpowiedzi na pytanie pierwsze, zatem należy wnosić, iż uważa, że nie można było wyegzekwować zapisów umowy.] - to sformułowanie wywołało protest Pana Burmistrza - sprostowanie i komentarz redakcji tutaj.

MM: Skąd wziął się pomysł kupienia budynku od Pana Krzysztofa Dworzańskiego? Czy było tak, jak napisał Pan Burmistrz w odpowiedzi na pytania jednego z mieszkańców, tj. władze miasta wyraziły chęć zakupu budynku po tym jak jeden z urzędników znalazł w internecie ogłoszenie o sprzedaży? Czy też było tak, jak podaje protokół z posiedzenia Komisji Budżetu i Rozwoju Miasta z dnia 10 grudnia 2012 roku wg której Pan Wiceburmistrz Władysław Ślisiński miał stwierdzić, że to właściciel budynku zapytał, czy „miasto jest nim zainteresowane“? 

Pan Burmistrz odsyła do odpowiedzi na drugie pytanie, zatem należy wnosić, że pierwsza propozycja sprzedaży "Grzybka" padła dużo wcześniej niż w grudniu 2012 roku, ale została odrzucona ze względu na wygórowaną cenę. Nie zachowały się jednak lub nie zostały przekazane panu Krzysztofowi Kamińskiemu, dokumenty dotyczące tej pierwszej oferty.

MM: Czy Pan Burmistrz dysponował w momencie negocjacji operatem szacunkowym czy jakąkolwiek analizą finansową i techniczną dotyczącym przedmiotu negocjacji? Jeśli tak, to czy może takie dokumenty przedstawić?

Burmistrz Andrzej Balcerek: W momencie przystąpienia do rozmów przedstawiciele Miasta znali stan techniczny budynku, dysponowali projektem technicznym oraz dokonali wizji lokalnej nieruchomości. Przy określaniu wartości nieruchomości korzystano z posiadanej przez Urząd bazy danych, zawierającej zestawienie wszystkich transakcji sprzedaży nieruchomości w Puszczykowie. Operat szacunkowy dla nieruchomości został sporządzony po wyrażeniu zgody na zakup nieruchomości przez Radę Miasta, przed sporządzeniem protokołu uzgodnień i zawarciem umowy notarialnej. Opiewał na kwotę 688 tys. zł. netto.

W tym miejscu znajdował się skan ogłoszenia z błędnie podanymi cenami i komentarzem, który prostujemy zgodnie z życzeniem Pana Burmistrza.

MM: Czy Pan Burmistrz jest pewien, że nie można było wynegocjować niższej ceny za budynek, który nie cieszył się dużym zainteresowaniem potencjalnych nabywców?

Burmistrz Andrzej Balcerek: Miasto przedstawiło twarde warunki negocjacyjne, obniżając cenę z proponowanej 750 tys. netto do niespełna 610 tys. netto czyli o prawie 20%, dodatkowo rozkładając płatność na dwa lata. 

MM: Dlaczego Pan Burmistrz zrezygnował z planów rozbudowy budynku Szkoły Podstawowej nr 1? 

Burmistrz Andrzej Balcerek: Planowana rozbudowa budynku nie była idealnym rozwiązaniem, ale na tamten moment Miasto nie widziało innego rozwiązania problemów lokalowych Szkoły Podstawowej nr 1 i Gimnazjum nr 1. W momencie, gdy możliwy stał się zakup budynku na Rynku pojawiło się inne rozwiązanie. Po analizie obu wariantów Miasto doszło do wniosku, że zarówno pod względem ekonomicznym, jak i organizacyjnym lepszym rozwiązaniem będzie przeniesienie Gimnazjum nr 1 do budynku "starej szkoły" i zlokalizowanie Biblioteki Miejskiej w budynku na Rynku. Należy podkreślić, że rozbudowa szkoły nie rozwiązywała problemu współistnienia dwóch szkół w jednym budynku, co podkreślali w swoich wypowiedziach zarówno nauczyciele, jak i rodzice uczniów. Przeniesienie Biblioteki Miejskiej ożywi również Rynek i sprawi, że niewykończony budynek przestanie "straszyć". Na wniosek Burmistrza Rada Miasta zgodziła się na zakup budynku. Należało jeszcze rozwiązać kwestie projektu zagospodarowania budynku na Rynku na cele biblioteki oraz przeznaczenia odpowiednich pomieszczeń na zajęcia kulturalne - prace nad projektami są na ukończeniu.
MM: Czy miasto mogło starać się o dofinansowanie modernizacji biblioteki, jeśli nie kupiłoby budynku na rynku? Czy uzyskanie dotacji byłoby możliwe, gdyby Biblioteka Miejska pozostała w starym miejscu?

Burmistrz Andrzej Balcerek: Bibliotek mogłaby złożyć wniosek o zakup wyposażenia bez zmiany siedziby, jego zakres musiałby być okrojony, a ponadto nie odpowiadałby standardom Certyfikatu Biblioteka+, dlatego w naszej ocenie musiałby zostać odrzucony przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

MM: Gdzie będą miały swoją siedzibę Straż Miejska oraz punkt Eko-Info, których przeniesienie do budynku na rynku było poważnie rozważane w momencie zakupu?

Burmistrz Andrzej Balcerek: Straż Miejska będzie miała swoją siedzibę w budynku przy ul. Poznańskiej 26, aktualnie planuję się sporządzenie ekspertyzy jego stanu technicznego i po tym zostanie przeprowadzona analiza ekonomiczna możliwych rozwiązań. Centrum Eko-Info pozostanie w dotychczasowym miejscu co najmniej do końca okresu trwałości projektu unijnego, czyli do końca 2015 roku.

Operacja "Grzybek"


Biblioteka Miejska w "Grzybku" w sumie
będzie kosztować nas ponad 1,5 mln zł, a
wszystkie związane z nią operacje ok. 2 mln
zł. Fot. M. Krzyżański
Sprawa zakupu "Grzybka" odcisnęła na życiu naszego miasta silne piętno. W związku z nabyciem niepozornego budynku na rynku, władze miasta zafundowały nam prawdziwą rewolucję kulturalną. Wyrzucono z dawnej siedziby Bibliotekę Miejską i Centrum Animacji Kultury. Oddzielono szkołę podstawową od gimnazjum. Przeznaczono kupę pieniędzy podatników na zakupy, remonty, adaptacje i przeprowadzki, jednocześnie unikając odpowiedzi na najprostsze stawiane przez mieszkańców pytania. Dziś rozmawiamy z panem Krzysztofem Kamińskim*, który sprawę zakupu budynku starał się zbadać tak starannie, jak się tylko da. Wystąpił do miasta o wydanie dokumentów dotyczących zakupów, przejrzał umowy i notatki służbowe. Niestety, nawet na ich podstawie, na wiele pytań nie znalazł odpowiedzi. Publikujemy efekty jego dociekań w formie wywiadu. Poniżej znajdują się linki do zgromadzonych dokumentów oraz korespondencji z burmistrzem Andrzejem Balcerkiem. Na koniec link do wywiadu z Panem Burmistrzem, w którym dopytujemy o sprawy, których do końca nie udało nam się zrozumieć.

Marcin Muth: W sierpniowym numerze „Echa Puszczykowa“ władze miasta pochwaliły się, że otrzymały dotację na adaptację budynku przy rynku, który w grudniu 2012 roku kupiły od pana Krzysztofa Dworzańskiego, na cele biblioteczne. Przeciwnicy przeniesienia Biblioteki Miejskiej i Centrum Animacji Kultury od początku podkreślali, że zakup tego budynku za pieniądze przeznaczone wcześniej na rozbudowę Szkoły Podstawowej nr 1 to błąd. Po dokonaniu zakupu radni musieli bowiem poszatkować cenną instytucję kultury, aby znaleźć miejsce dla dzieci uczących się w Gimnazjum i Szkole Podstawowej.  Decyzja o zakupie tego budynku zapadła nagle i zaskoczyła mieszkańców, nawet tych, którzy pilnie śledzili obrady Rady Miasta. Pan otrzymał z urzędu dokumenty dotyczące zakupu i prześledził dokładnie cały proces. Skąd wziął się pomysł kupienia budynku, który pieszczotliwie mieszkańcy nazywają „Grzybkiem“?

Krzysztof Kamiński*:  Aby zawiłość sprawy dobrze zrozumieć, należałoby cofnąć się do roku 2009.  Wtedy odbył się przetarg na dzierżawę wieczystą działki, na której wybudowano grzybka. Przetarg wygrał p. Krzysztof Dworzański, który znacznie przelicytował innych uczestników. Za dzierżawę wieczystą tej nieruchomości o powierzchni 160m2, zgodził się zapłacić ponad 300 tys. zł. Cena była zawrotna, wg innych uczestników przetargu, takie ceny osiągały nieruchomości komercyjne w najlepszych miejscach w Poznaniu. Dziwne było to o tyle, że od 2002 r. wiadome było, że na tej nieruchomości działalność gospodarcza może być prowadzona z licznymi ograniczeniami, powstać mógł tutaj tylko budynek o charakterze użyteczności publicznej, salon prasy i książki, sale konferencyjne, kawiarnia itp. W akcie notarialnym zapisano, że budynek ten powinien zostać wzniesiony w wysokim standardzie wykończenia, najdalej w terminie 3 lat od podpisania aktu notarialnego, czyli do 11 sierpnia 2012 roku.  W akcie notarialnym wpisano również formułę, że użytkownik wieczysty mógłby utracić tę nieruchomość, jeśli nie zabudowałby jej w ustalonym terminie.

Fragment aktu notarialnego z 11.08.2009 r., w którym
dzierżawca działki zobowiązuje się postawić budynek o
ściśle określonym przeznaczeniu. Cała umowa tutaj.
 
Ten punkt wydaje się potwierdzać, że miasto mogło wyegzkwować
warunki umowy z panem Dworzańskim.

MM:  Czy budynek, którym inwestor zabudował działkę był gotowy w terminie w odpowienim standardzie?

KK:  O tym czy budynek został wybudowany w wysokim standardzie wykończenia w ciągu trzech lat, jak zakładała umowa, każdy może przecież przekonać się naocznie.  Moim zdaniem tak nie jest. 

MM: Czy dobrze rozumiem, że władze miasta odkupiły budynek od właściciela, który wcześniej zawarł z miastem umowę, której miasto nie wyegzekwowało? 

KK: I tu pojawia się kontrowersja natury prawnej. Zwróciłem uwagę panu burmistrzowi Andrzejowi Balcerkowi, że miasto zamiast odkupować nieruchomość, powinno raczej, zgodnie z umową i Kodeksem Cywilnym, zażądać jego zwrotu. Pan Burmistrz tłumaczy m.in., że, zgodnie z ustawą  o gospodarowaniu nieruchomościami, za zakończenie zabudowy uznaje się wybudowanie budynku w stanie surowym. Tak ustawa rzeczywiście mówi. Ale w tym wypadku moim zdaniem ta ustawa nie ma nic do rzeczy. Gdyby podpisujący umowę notarialną mieli na myśli stan surowy zamknięty, powołaliby się w umowie na tę ustawę, a nie pisaliby o wysokim standardzie wykończenia! Taką wątpliwość wyrazili  również prawnicy, z którymi na ten temat rozmawiałem.

MM: Skąd zatem wziął się pomysł zakupu budynku, który miasto mogło starać się odzyskać w inny sposób? Czytając wypowiedzi przedstawicieli władz oraz radnych można odnieść wrażenie, że nie wiedzieli w ogóle o umowie między miastem a panem Dworzańskim.

KK: Nie potrafię powiedzieć, czy treść i warunki umowy z panem Dworzańskim były radnym dokładnie znane, ale burmistrz i jego zastępca umowę znać musieli. Niełatwo stwierdzić, skąd wziął się pomysł zakupu. Legenda o zakupie budynku, propagowana przez pana burmistrza Andrzeja Balcerka, mówi o tym, że któryś z urzędników śledził internet i tam natrafił na ofertę sprzedaży „grzybka“. Pan burmistrz twierdzi też, że to miasto wystąpiło o jego zakup. W tej kwestii zupełnie inna jest  wersja jego zastępcy – pana Władysława Ślisińskiego – który na posiedzeniu Komisji Budżetu i Rozwoju Miasta 12 grudnia 2012 r.  mówił, że to właściel budynku zwrócił się do miasta z propozycją sprzedaży. Jak widać nawet w tak, wydawałoby się, nieistotnej sprawie, któryś z panów mija się z prawdą. Istotniejsze jeszcze jest to, że z wydarzenia tego [czyli złożenia oferty zakupu przez miasto lub złożenia oferty sprzedaży przez pana Dworzańskiego – przyp. red.] nie ma żadnego dokumentu w formie papierowej!  Wiemy, że jeśli chcemy nawet drobną sprawę załatwić w urzędzie, musimy zwrócić się w formie pisemnej. Podobnie urząd, zwracając się do nas, przysyła pismo. Tymczasem sprawa warta kilkaset tysięcy złotych i nie ma żadnego dokumentu: ani od pana Dworzańskiego, że chce sprzedać i na jakich warunkach, ani ewentualnie od urzędu miasta, że chce kupić. 

MM: Budynek kosztował 750 000 złotych i zostały na niego przeznaczone środki, które wcześniej były zapisane w budżecie na rozbudowę szkoły. Burmistrz i urzędnicy twierdzą, że w ramach negocjacji z właścicielem udało się ustalić bardzo atrakcyjną cenę. Udało się panu ustalić, jak wyglądały te negocjacje?

KK: Owe negocjacje to ciekawa historia. W dniu 10 grudnia 2012 roku na posiedzeniu Komisji Budżetu i Rozwoju Miasta pan wiceburmistrz Władysław Ślisiński, zachwalając możliwość zakupu przez miasto budynku, mówi, że wstępna cena zakupu to ok. 700 tys. zł. Ta sama kwota pada dzień później podczas posiedzenia Komisji Edukacji, Kultury i Sportu. A dzień później, 12 grudnia, pan burmistrz Andrzej Balcerek negocjuje ze sprzedającym i ustalają warunki zakupu na... 750 tys. zł.! Kiedy dopytałem, dlaczego cena w ciągu jednego dnia wzrosła z około 700 tys. do 750 tys. złotych, to pan burmistrz Andrzej Balcerek odpisał niejasno, że na posiedzeniach komisji padło słowo „około“. Zatem można rozumieć, że „około 700 tys. zł“ może też znaczyć 750 tys. zł. Ciekawe, czy gdy pan burmistrz Andrzej Balcerek wydaje swoje pieniądze, to wtedy około 700 tys. zł znaczy to samo co 750 tys. zł?

Inna kwestia to sam przebieg negocjacji. Tutaj kolejna niespodzianka. Choć w akcie notarialnym (umowie sprzedaży) mowa jest wyraźnie o protokole rokowań, wg którego ustalono cenę i warunki zakupu, to okazuje się, że ten protokół to... jedna odręcznie napisana, kilkuzdaniowa notatka ze spotkania pana burmistrza Andrzeja Balcerka z panem Dworzańskim z dnia 12 grudnia. Wtedy to ustalono cenę i warunki płatności - 750 tys. zł. rozłożoną na dwie nierówne raty, choć jeszcze dzień wcześniej mówiono o ok. 700 tys zł. 

Pierwsza rata, którą już zapłacono, była znacznie większa od tej, którą miasto zapłaci. To świadczy o zdolnościach negocjacyjnych pana burmistrza Andrzeja Balcerka! Radny Janusz Szafarkiewicz  już 11 grudnia, słysząc kwotę ok. 700 tys. zł., mówi: nie rozmawiajmy głośno, aby łatwiej było negocjować – czyli, jak każdy chyba rozumie – uszczknąć coś z tej ceny. A dzień później wynegocjowano 750 tys. zł. Ale jak wspomniałem: dla burmistrza około 700 tys. to znaczy np. 750 tysięcy złotych. 

Proces negocjacji wykazał jeszcze zdolności jasnowidzenia radnego Janusza Szafarkiewicza. Otóż, 10 grudnia pan radny mówił: dobrze, że płatność (ok. 700 tys. zł.) udało się rozłożyć na raty, a z dokumentów wynika, że negocjacje odbyły się dwa dni później i  dopiero wtedy ustalono rozłożenie płatności na raty.  Jak to inaczej wytłumaczyć niż nadzwyczajnymi zdolnościami  pana radnego?

Ale na poważnie - zastanawia, że miasto dokonuje zakupu za kilkaset tysięcy złotych, największy pewno zakup w ostatniej kadencji, pan Andrzej Balcerek jako burmistrz większego zakupu już nie dokona, a cały protokół negocjacyjny to jedna kartka papieru, która nawet nie ma urzędowego numeru sprawy!  Umowa o wywóz śmieci wygląda poważniej niż ten protokół z negocjacji. Otwiera to pole do domysłów.

Burmistrz stwierdził również, że zanim doszło do rokowań spotkano się w sprawie ceny „grzybka“ z rzeczoznawcą,  ale jak łatwo się domyślić, również nie ma śladu na papierze, choćby notatki służbowej z rozmów z rzeczoznawcą w tej sprawie. Okazuje się, że pan burmistrz Andrzej Balcerek, decydując się na zakup budynku i wydając publiczne pieniądze, nie posiadał ani operatu szacunkowego ani nawet projektu technicznego budynku. 

MM: Co to jest operat szacunkowy? Dlaczego uważa Pan, że burmistrz powinien dysponować takim dokumentem, kupując budynek?

KK: Operat szacunkowy to, najprościej mówiąc, dokument zawierający opinię rzeczoznawcy, w której określa on wartość nieruchomości. Uważam, że pan burmistrz powinien dysponować takim dokumentem nie po ustaleniu ceny, ale przed negocjacjami i przed podjęciem decyzji. W przypadku „Grzybka“ operat taki powstał pod koniec stycznia 2013 roku, a więc półtora miesiąca po ustaleniu ceny i podjęciu decyzji przez burmistrza o zakupie. Wartość rynkową tej nieruchomości autor operatu określił na 688 tys. zł. netto.  Oczywiście nie podważam tej wyceny, ale nie do końca rozumiem, po co autor, określając jej wartość, brał pod uwagę galerie handlowe w dużych miastach takich jak Warszawa czy Wrocław, a nie budynki o podobnym przeznaczeniu w sąsiednich Luboniu czy Mosinie?

MM: Uporządkujmy chronologię. 10 grudnia wiceburmistrz Władysław Ślisiński przedstawił Komisji Budżetu i Rozwoju Miasta możliwość zakupu „Grzybka“, a radny Szafarkiewicz sugeruje płatność w ratach. 11 grudnia wiceburmistrz  Władysław Ślisiński na posiedzeniu Komisji Edukacji, Kultury i Sportu mówi, że zakup budynku jest na etapie „sondaży, ocen i analiz. Już następnego dnia, 12 grudnia, Burmistrz Balcerek podjął negocjacje z właścicielem „Grzybka“ i ustalił cenę 750 tysięcy złotych płatną w dwóch ratach. Jakimi analizami dysponował w momencie negocjacji, skoro operat szacunkowy powstał dopiero w styczniu 2013 roku?

KK: To był kolejny element moich dociekań. Skoro wiceburmistrz Ślisiński stwierdził 11 grudnia, że pomysł zakupu jest „na etapie sondaży, ocen i analiz“, to poprosiłem o te analizy, aby zrozumieć, dlaczego pan burmistrz zgodził się na taką cenę za budynek, którego właściciel nie mógł sprzedać przez wiele miesięcy, którego cena spadała, o którym to budynku w momencie podejmowania decyzji o zakupie, nie do końca wiedziano, jakie będzie przeznaczenie? I co się okazało?  Analiz, ocen i sądaży tak właściwie to nie ma! Owe analizy, sondaże i oceny, to wg wyjaśnień pana burmistrza akty notarialne z transakcji przeprowadzanych w mieście,  z których w Urzędzie Miasta tworzy się bazy danych, na podstawie których, urzędnicy zorienotwani są w cenach transakcyjnych. Skoro tak, to ciekaw jestem, ile budynków przeznaczonych na bibliotekę lub podobne cele sprzedawano w ostatnim roku w Puszczykowie, bo chyba tylko na tej podstawie mogliby urzędnicy wyrokować  o cenie za „Grzybka“? Przecież cena obiektu pod bibliotekę jest inna niż obiektu przeznaczonego na cele handlowe czy mieszkalne.  To wydaje się jasne. To, o czym mówi pan burmistrz, to oczywiście żadne analizy nie są.  
Kalendarium wydarzeń związanych z "Grzybkiem". Zwraca uwagę magiczny tydzień
grudniowy, w którym dokonała się cudowna przemiana rozbudowy szkoły w zakup "Grzybka".

MM: Wydaje się niemożliwe, że burmistrz uzgodnił warunki zakupu budynku za 750 tysięcy złotych, nie dysponując ani operatem szacunkowym ani żadną poważną analizą dotyczącą stanu technicznego budynku i jego wartości rynkowej. Przecież jego decyzję musieli zaakceptować radni, którzy chyba nie przeoczyliby tak istotnych szczegółów negocjacji?

KK: Wydaje się to niepojęte, ale tak było. Nie rozumiem również, jak radni mogli podjąć decyzję o zakupie, znając jedynie cenę wynegocjowaną przez burmistrza, nie znając dokumentacji technicznej, nie wiedząc w związku z tym, czy w ogóle w tym budynku da się umieścić bibliotekę. Nie rozumiem, jak radni mogli nie zapytać burmistrza o operat szacunkowy, jak mogli nie poprosić o analizy, aby upewnić się czy w sposób racjonalny wydawane są środki publiczne? Przewaga radnych z komitetu wyborczego, z którego startował pan Andrzej Balcerek, jest miażdżąca i opozycja w Radzie Miasta praktycznie nie istnieje, dyskusji w praktyce nie ma, ale zgodzi sie Pan, że nie zwalnia to radnych  z obowiązku skrupulatnego kontrolowania poczynań burmistrza.

MM: Kiedy radni podjęli decyzję o przeznaczeniu pieniędzy na zakup „Grzybka“? Jak Pan myśli, jakie argumenty mogły ich przekonać? Atrakcyjna cena? Walory budynku?

KK: Decyzję Rada podjęła 18 grudnia 2012 r. w tak samo ekspresowym tempie, jak wcześniej pan burmistrz. Punkt dotyczący zakupu, znalazł się w obradach Sesji Rady w sposób nagły, włączono go w tym dniu do porządku obrad. Burmistrz przedstawił efekt negocjacji, choć i on dokładnie nie wiedział w jakim celu ma być zakupiony budynek.  Rozważał przeniesienie tam siedziby Straży Miejskiej, albo biblioteki. Charakterystyczne są słowa radnego Bekasa z tej sesji, że dziś zadecydujmy o zakupie budynku, a o jego przeznaczeniu będziemy dyskutować na komisji.  Poparł tę tezę wiceburmistrz Władysław Ślisiński. Przyzna pan, że ciekawy to sposób kupowania nieruchomości: zadecydujmy o zakupie, a później zobaczymy na co się ten budynek przyda.  Głosów sprzeciwu wśród radnych nie było. Sądzę, że prywatnymi finansami radni by w ten sposób nie dysponowali.  Jakie argumenty ich przekonały? Jest to dla mnie do dziś zagadką, bo ani cena chyba atrakcyjna nie była, gdyż poza miastem chętnych na zakup nie było, a co do walorów budynku, nie chciałbym się wypowiadać.  

MM: Reasumując, wg Pana ustaleń było tak: jakiś urzędnik miejski znalazł w internecie ofertę sprzedaży budynku, który to budynek powinien być dobrze znany urzędnikom, ponieważ jego właściciel zawarł z miastem umowę, której przedmiotem było właśnie wybudowanie tego budynku. Następnie, burmistrz Andrzej Balcerek rozpoczął negocjacje z właścicielem, po których cena wcześniej określana na poziomie około 700 tysięcy, została ustalona na 750 tysięcy. Potem Rada Miasta przyklepała tę decyzję, rezygnując jednocześnie z rozbudowy Szkoły Podstawowej nr 1. Na koniec powstał operat finansowy, który wycenił już właściwie kupiony budynek. I dopiero wtedy radni oraz władze miasta zaczęli się zastanawiać, jak zagospodarować budynek, co skończyło się jak wiemy poszatkowaniem Biblioteki Miejskiej i Centrum Animacji Kultury. Z Pana wywodu można wysnuć wniosek, że zakup budynku został dokonany w sposób dość pośpieszny. Od pojawienia się oferty do decyzji o zakupie minął raptem tydzień. Z tego, co dziś wiadomo, żadna z instytucji kontrolnych nie doszukała się jednak w tych działaniach niczego niezgodnego z prawem. Dlaczego?

KK: W telegraficznym skrócie tak to mniej więcej wyglądało, tylko do końca nie wiadomo, kto z ofertą do kogo się zgłosił, bo jak wspomniałem wcześniej wersje burmistrza i jego zastępcy w tej kwestii się diametralnie różnią. Wszelkie decyzje zapadły w tydzień, później czekano na operat szacunkowy, a dwa tygodnie później wiceburmistrz podpisał akt notarialny ze sprzedającym. O transakcji tej zawiadomiono  Regionalną Izbę Obrachunkową i NIK. I z informacji, jakie uzyskałem, wynika, że instytucje te nie kontrolowały jeszcze  tej transakcji. Przyjęły sygnały od Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa, które dokonało zgłoszenia i odpowiedziały, że wezmą te zgłoszenia pod uwagę przy okazji kontroli. Również prokuratura nie badała, czy nie przekroczono, czy nie przekroczono tutaj prawa. Nikt chyba nie złożył doniesienia w tej sprawie do prokuratury.

MM: Sprawę, na prośbę Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa, badali urzędnicy wojewody, którzy nie doszukali się działań niezgodnych z prawem. Może jednak kupowanie budynku za prawie milon złotych jak czapki śliwek nie jest niczym zdrożnym? Mógłby Pan powiedzieć, jak  powinna wyglądać procedura zakupu budynku ze środków miejskich? I w których momentach można mieć pretensje czy nawet próbować formułować zarzuty pod adresem urzędników miejskich?

KK: Urzędnicy wojewody nie badali zgodności z prawem zakupu budynku. Do organu wojewody Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa zgłosiło informację o rozbijaniu sprawnie działającego CAK i tylko to było przedmiotem badań. Czy jednak takie działanie urzędników jest zgodne z interesem mieszkańców?  Każdy musi sobie sam na to pytanie odpowiedzieć.

Może kupowanie w ten sposób obieku również nie jest niezgodne z prawem, nie mnie o tym wyrokować, ale sądzę, że nie tak powinno się dysponować publicznymi środkami.  Nie powinny być tak łatwo wydawane pieniądze.

Myślę, że istnieją, albo powinny istnieć w Urzędzie Miejskim procedury zakupu nie tylko budynku, ale i mniejszych rzeczy. Tylko nie wiem jak przestrzega się tych procedur, skoro zakup za kilkaset tysięcy złotych był dokonany w sposób tak nieprofesjonalny, tak skandaliczny, a główne zarzuty można mieć do burmistrza. Skoro tak działa szef, to jak pracują jego podwładni? Na pewno każdy etap zakupu powinna być odpowiednio dokumentowany, a kupowanie przez miasto budynku na Allegro,  świadczy o „profesjonalizmie“ ekipy pana Balcerka.  Odnoszę wrażenie, że również radni, którzy powinni być tym pierwszym społecznym organem kontrolnym urzędników miejskich, nie wywiązali się ze swojego zadania. Za niedługo będziemy mieli do czynienia z rozmowami burmistrza z inwestorem w sprawie długoletniej dzierżawy terenu MOSiR. Jeśli i ta dzierżawa będzie załatwiana w podobny sposób jak kupowanie czapki śliwek, jeśli udokumentowane będzie to tak jak zakup „grzybka“, to nie mam wątpliwości, że dla organów kontrolnych pracy w Puszczykowie nie zabraknie.

*Krzysztof Kamiński - mieszkaniec Puszczykowa od 15 lat, historyk-archiwista po UAM, w latach 80. działał w niezależnym ruchu studenckim (m.in. był członkiem prezydium uczelnianego Niezależnego Związku Studentów), na początku lat 90. pracował dla Banku Światowego i Ministerstwa Rolnictwa, potem zarządzał dużymi i małymi przedsiębiorstwami, obecnie prowadzi własną działalność gospodarczą, od końca 2012 roku współpracuje z "Zielonym Puszczykowem", specjalizuje się w tematyce związanej z planowaniem przestrzennym. 

W związku z tym, że oficjalnie ("Echo Puszczykowa") i nieoficjalnie ("Głos Puszczykowa") wspierające obecną władzę gazety puszczykowskie zarzucają nam na swoich łamach kłamstwa, insynuacje i przeinaczenia, dokładamy jeszcze większych starań, aby każdą pojawiającą się na naszym blogu wypowiedź starannie udokumentować. Oto dokumenty związane ze sprawą zakupu "Grzybka", które potwierdzają stwierdzenia zawarte w wywiadzie:
  1. Umowa aktu notarialnego między miastem (reprezentowanym przez burmistrz Małgorzatą Ornoch-Tabędzką) a Krzysztofem Dworzańskim zawarta w dniu 12 sierpnia 2009 roku, na podstawie której dzierżawca działki zobowiązuje się wybudować budynek o ściśle określonym standardzie i funkcji.
  2. Protokół z posiedzenia Komisji Budżetu i Rozwoju Miasta w dniu 10 grudnia 2012 roku.
  3. Protokół z posiedzenia Komisji Edukacji, Kultury i Sportu w dniu 11 grudnia 2012 roku.
  4. Notatka służbowa nazywana również "protokółem negocjacji" z 12 grudnia 2012 roku - jedyny dokument opisujący negocjacje pomiędzy burmistrzem a właścicielem "Grzybka" 
  5. Protokół z sesji Rady Miasta w dniu 18 grudnia 2012 roku, na którym radni zaakceptowali zakup "Grzybka".
  6. Umowa aktu notarialnego między miastem (reprezentowanym przez wiceburmistrza Władysława Ślisińskiego) a Krzysztofem Dworzańskim zawarta w dniu 14 lutego 2013 r., na podstawie której miasto nabywa budynek za 750 000 zł.
  7. Prośba pana Krzysztofa Kamińskiego o udostępnienie wszystkich dokumentów dotyczących zakupu "Grzybka" z dnia 22 maja 2013 roku.
  8. Odpowiedź Urzędu Miasta na prośbę pana Krzysztofa Kamińskiego z dnia 22 maja 2013 roku.
  9. Pytania pana Krzysztofa Kamińskiego do burmistrza Andrzeja Balcerka z dnia 22 lipca 2013 roku.
  10. Odpowiedź burmistrza Andrzeja Balcerka na pytania pana Krzysztofa Kamińskiego z dnia 22 lipca 2013 roku.

W odróżnieniu od innych puszczykowskich periodyków, nie boimy się zapytać o opinię drugiej strony sporu. Równocześnie z wypowiedziami pana Krzysztofa Kamińskiego publikujemy wywiad z Burmistrzem Andrzejem Balcerkiem.