Na ostatnim spotkaniu otwartym Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa dużo kontrowersji wywołał pomysł wyburzenia zabytkowego Pensjonatu Mimoza. Dziś mieszczą się w nim mieszkania i siedziba Straży Miejskiej. Budynek ma jednak bardzo bogatą historię, którą w "Kurierze Puszczykowskim" opisał Maciej Krzyżański. Poniżej publikujemy jego tekst i jednocześnie apelujemy do radnych i władz miasta, aby się opamiętały i postarały uratować budynek świadczący o pięknej historii naszego miasta.
Pensjonat Mimoza
Maciej Krzyżański*
Pensjonat Mimoza jest dziś w fatalnym stanie. Fot. Maciej Krzyżański. |
W Puszczykowie, przy ulicy
Poznańskiej, stoi stary budynek, znany jako pensjonat Mimoza. Obecnie mieści
się w nim Straż Miejska i mieszkania. W ubiegłym roku wielokrotnie
poruszano jego temat. Jak wynika z moich informacji, jest on
własnością miasta – czyli nas wszystkich. Jego remont jest kosztowny, ale
chciałbym przedstawić moje argumenty w jego obronie.
Mimoza powstała w pierwszych
latach XX wieku. W okresie zaborów nazywała się „Restaurant Kyffhauser” i
należała do W. Siczyńskiego. Puszczykowo wtedy było dynamicznie rozwijającym
się letniskiem. Budowle z tego okresu przedstawiają najwspanialsze wzorce
architektoniczne. Jednym z najlepszych
przykładów jest pensjonat Mimoza. Postawiono go przy głównej ulicy kurortu.
Otoczony był przepięknymi polami zbożowymi i wielkimi przestrzeniami. Z jego
okien można było oglądać „góry puszczykowskie” i przepiękne sosnowe lasy. Sam budynek nadawał świetny charakter
okolicy.
Budynek Mimozy nie był wtedy
otynkowany. Postawiony został w technice szachulcowej, przez co posiadał
wspaniałą fasadę. Całość zwieńczała wieżyczka (usunięta została prawdopodobnie
w okresie późniejszym podczas remontu dachu).
Całość posesji otoczona była drewnianym płotem, z wielkim drewnianym
szyldem-bramą. Budynek pełnił również
funkcję restauracji. Prawdopodobnie odpoczywali w nim ludzie, którzy szli, bądź
wracali z „gór puszczykowskich” .
Sława Puszczykowa, jako
letniska i najbardziej ekskluzywnej miejscowości w Wielkopolsce, spowodowała
naturalny proces urbanizacji. Okolice pensjonatu Mimoza, zaczęły wypełniać
wille i domy. Puszczykowo przybrało charakter miejscowości
rezydencjonalnej. Przyjeżdżali do nas
wszyscy poznaniacy i każdy chciał się u
nas osiedlić. Dlaczego? Lasy, góry,
świeże powietrze i przepiękne budowle tworzyły i tworzą niezwykły urok
Puszczykowa.
Pensjonat Mimoza popadał
jednak w ruinę. Z wielu przyczyn historycznych. Dzisiaj jego stan jest
opłakany. Remont jest kosztowny. Miasto – z tego co słyszałem podczas spotkań –
ma parę koncepcji „rozwiązania tego problemu”.
Pierwszy z nich zakłada wyburzenie budynku. Drugi zakłada wyburzenie i
wybudowanie tego budynku od nowa. Trzeci zakłada remont. Pierwszy z tych wariantów jest absolutnie nie
do zaakceptowania. Puszczykowo w takim
wypadku straciłoby perłę architektury. Miałoby to wymierne skutki dla
wszystkich mieszkańców, gdyż spadłaby wartość działek. Można przypuszczać, że
Puszczykowo straciłoby wiele ze swojego uroku. Kolejne dwa warianty są do
przyjęcia. Oczywiście najkorzystniejszym z nich jest remont (kto by zburzył Ratusz
w Poznaniu i wybudowałby go od początku?).
Wszystko zależy od pieniędzy i od dobrej woli czynników decyzyjnych.
Fundusze mogą pochodzić od inwestora, bądź od miasta.
Odnowiony
budynek stałby się wizytówką Puszczykowa.
Oczywiście zmieniłby on sposób użytkowania. Można by w nim umieścić
instytucje miejskie, albo sklepy czy restaurację. Okolica opromieniona blaskiem
odnowionego zabytku zyskałaby wiele walorów estetycznych, ale też finansowych
(ceny działek i domów). Cena remontu
przy uwzględnieniu wyceny gruntów Puszczykowskich nie jest aż tak
kosztowana. Puszczykowo utrzyma swój
charakter tylko ze starym budownictwem. Bez niego stanie się miejscowością
podobną do jakiegoś osiedla podpoznańskiego.
*Maciej Krzyżański - puszczykowski historyk, autor pracy magisterskiej o historii Puszczykowa.
Obserwując od dwóch już lat obecny samorząd z niepokojem patrzę i słucham jaką niewiedzą legitymują się obecne władze. Zerowe wyczucie historii pięknego Puszczykowa, miasta którego nam wielu zazdrości. Nie wykazują żadnej troski o ratowanie zabytkowych domów, które przecież nadają miastu ten specyficzny charakter; najlepiej zburzyć chociaż konserwator zabytków jest przeciwny - a to przecież on jest znawcą tematu; dlaczego go nie słuchają? Nie każdy musi być "alfą i omegą" w każdej dziedzinie ale z pokorą należy wysłuchać ekspertów w dziedzinach różnych (historyków sztuki architektów, budowlańców itp.) a mamy ich wielu w naszym mieście - może by się do nich zwrócić o radę dla dobra miasta? Potencjał intelektualny Puszczykowian jest duży ale niewykorzystany. Wszyscy cierpimy z powodu indolencji i samozadowolenia władzy, która jedynie potrafi nam wmawiać z uporem, że nie ma pieniędzy. Jaka to więc kalkulacja że nie ma na ratowanie zabytku a jest na kupno budynku w rynku za 1,5 mln zł -przecież tam się nie zmieści biblioteka.Państwo radni - nie "wciskajcie" nam takiego kitu!. My też potrafimy liczyć!
OdpowiedzUsuńTo jest następny przykład NAPOLEONIZMU. Jak obywatelowi powołanemu do służby dostaje się w łapy najmniejszy choćby skrawek władzy zapomina kim jestem, jaki ma zawód, osiągnięcia, talent. Ale i wady, ograniczenia i brak zdolności. Zapomina skąd przyszedł i dokąd dojdzie. A nie chybnie prędzej lub trochę później zostanie znów szeregowym obywatelem. Nawet cwaniak, który jest w radzie już kolejną kadencję za i przeciw wszystkiemu co kontrowersyjne, w końcu odejdzie. Bo do tej pory nikt się nim zbytnio nie interesował.
UsuńA MOZE BY TAK PRZYJRZEĆ SIĘ POWIĄZANIOM MIĘDZY INWESTOREM A URZĘDEM MIEJSKIM ?. SPRAWA WYGLĄDA NA DUŻĄ PRZEWAŁĘ.
OdpowiedzUsuńNIE WIEM,ŻE LUDZIE TEGO NIE WIDZĄ ?. PUSZCZYKOWO ZE SWOJĄ HISTORIĄ I PIĘKNEM JUŻ SIĘ NIE LICZY. LICZY SIĘ TYLKO KASA.