Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 29 października 2012

Mosina - chronić wodę czy interes?

Władze Gminy Mosina robią ostatnio wiele hałasu o rozporządzenie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, w którym wyznaczona została strefa ochronna wokół ujęcia wody w Krajkowie należącego do spółki Aquanet. Jak skrupulatnie wyliczono, ochroną objęty będzie obszar obejmujący 34% powierzchni gminy w tym część miasta Mosina oraz wsie Krajkowo, Baranowo, Baranówko, Sowinki i Sowiniec.

Zgodnie z dokumentem zabronione jest przede wszystkim budowanie przydomowych oczyszczalni ścieków oraz odprowadzanie ścieków do ziemi lub wód z wyjątkiem wprowadzanych do rzeki Warty i Kanału Mosińskiego. Ponadto każda nowa inwestycja musi być odpowiednio zabezpieczona przed przedostawaniem się ścieków do gruntów i wód, co często oznacza zwiększenie kosztów. W praktyce oznacza to np. brak możliwości budowy domu i/lub osiedla bez doprowadzenia wcześniej infrastruktury kanalizacyjnej.

Władze Mosiny uważają, że wydane rozporządzenie uniemożliwi jakikolwiek rozwój gminy ponieważ zgodnie z nim ulokowanie na tym terenie inwestycji będzie nieopłacalne lub niemożliwe. Dodatkowo podnoszą argumenty o wzroście kosztów budowy obwodnicy przebiegającej w rejonie ujęcia oraz odśnieżania ulic w okresie zimowym.

Można zrozumieć oburzenie większości radnych i urzędników, bo ograniczenia nie są nigdy rzeczą łatwą ani przyjemną. Z pewnością współpraca z firma Aquanet musi zostać ułożona w sposób partnerski, a gmina powinna dostać odpowiednie odszkodowania w postaci np. odpowiednich inwestycji infrastrukturalnych. Warto przy tym zaznaczyć, że obecnie Aquanet płaci podatki w wysokości ponad 5 milionów zł rocznie, a sama gmina Mosina jest drugim co do wielkości udziałowcem firmy (7%). Wydaje się zatem, że pole do negocjacji jak i odpowiednie narzędzia są w zasięgu władz gminy.

Okazuje się jednak, że Mosina z Aquanetem dogadywać się nie chce. Woli pisać pisma do posłów, ministrów, premierów i wszystkich świętych alarmujące o swojej krzywdzie i gwałtach ze strony potężnej firmy. Nasuwa się pytanie, dlaczego zamiast rzetelnie wyliczyć straty i porównać je z wpływami, a następnie przystąpić do negocjacji z właścicielem ujęcia, gmina woli robić hałas w mediach i mącić w głowach mieszkańcom?

Obserwując od ponad roku uważniej plany inwestycyjne w gminie Mosina, mamy takie nieśmiałe podejrzenie, że problemem nie jest prosty rachunek kosztów i strat. Gdyby tak bowiem było, to Mosina potraktowałaby Aquanet nie jak wroga, ale jak poważnego inwestora, który owszem ogranicza może pewne możliwości, ale zarazem tworzy nowe. Raczej chodzi o to, że władze Mosiny już narysowały sobie mapę inwestycji, które były szkodliwe nie tylko dla ujęcia, ale także dość nieszczęśliwe i/lub uciążliwe dla obecnych mieszkańców.

Przypomnijmy bowiem słynną sprawę spalarni opon, dodajmy do tego plany budowy pola golfowego w bezpośrednim pobliżu ujęcia wody, zwróćmy wreszcie uwagę na budowane bez ładu i składu osiedla mieszkaniowe, których budowa nie jest w należyty sposób zabezpieczana budową infrastruktury komunikacyjnej. To są wg władz Mosiny inwestycje składające się na ROZWÓJ gminy, na wielki boom, dzięki któremu Mosina stanie się miastem dużym i nowoczesnym. Z którego piękną dwupasmówką będą sunąć uśmiechnięci mieszkańcy do pracy i szkoły w Poznaniu.

Baner witający na oficjalnej stronie Mosiny
Co władzom Mosiny przeszkadza dalej rozwijać miasto i gminę? Przeszkadza, po pierwsze,  ujęcie wody pitnej, które musi być chronione przed zanieczyszczeniami. Przeszkadza, po drugie, Wielkopolski Park Narodowy, który bez sensu ogranicza tereny inwestycyjne. Przeszkadza, po trzecie, sąsiednie Puszczykowo, którego mieszkańcy nie są entuzjastami dwupasmowej drogi wojewódzkiej dzielącej ich miasto na dwie kadłubowe części.

Może jednak mylimy się? Może władze Mosiny tylko budują pozycję negocjacyjną? Może chcą wyciągnąć z ujęcia jak najwięcej dla swoich mieszkańców? Może chciały budować spalarnię i pole golfowe tylko po to, żeby podbić cenę odszkodowań? Może w końcu zamieniają nie tworzą sensownej komunikacji publicznej, bo czekają na złote góry od Aquanetu, które przeznaczą na autobusy, pociągi, parkingi i wypożyczalnie rowerów? Może to wszystko jest przemyślane i tylko my ludzie małej wiary i słabych nerwów tego nie widzimy i nie rozumiemy. Oby tak było. Oby.

Więcej o sprawie:
Artykuł o ujęciu wody w Głosie Wielkopolskim 
Apel Gminy Mosina
Apel z komentarzami mosińskiej opozycji
Artykuł o ujęciu wody na oficjalnej stronie Mosiny
Artykuł o spalarni w Gazecie Wyborczej

niedziela, 28 października 2012

Od Bachczysaraju do miasta-ogródów


Z przyjemnością publikujemy bardzo ciekawy artykuł puszczykowskiego projektanta Zbigniewa Cichockiego przedstawiający historię idei miasta-ogrodu, jej ewolucję oraz wpływ na dzisiejszy kształt Puszczykowa. Tekst ukazał się we wrześniowym  numerze "Kuriera Puszczykowskiego", ale zapewne nie każdy z miłośników Puszczykowa ma dostęp do lokalnej prasy, zatem udostępniamy go także na naszym blogu. Dziękujemy redakcji "Kuriera" za zgodę. Jednocześnie zachęcamy do zabierania głosu w dyskusji na temat kierunku, w jakim powinno się rozwijać Puszczykowo. Można pisać do nas na adres zielone.puszczykowo@gmail.com lub bezpośrednio do redakcji "Kuriera".

Puszczykowo - miasto-ogrodów
Zbigniew Cichocki*


Co to Chanat Krymski, państwo Tatarów wyjaśniać chyba nie trzeba, ale kto wie co znaczy Bachczysaraj, nazwa stolicy chanatu? Jest to właśnie miasto ogrodów. Dla przypomnienia: Bachczysaraj był stolicą Chanatu Krymskiego od 1427 do 1783 roku. Poszukując odpowiedzi na pytanie kto pierwszy stworzył miasto-ogród można cofnąć się jeszcze dalej w czasie, do starożytnego Babilonu i legendarnych ogrodów Semiramidy. Na temat zdrowego lokowania miast pisał także Witruwiusz i Leonardo Da Vinci.


W wielu publikacjach jako twórcę idei miasto-ogród wymienia się sir Ebenezera Howarda, który w 1902 roku opublikował książkę  pt: The garden city of tomorrow.  Przytoczone powyżej przykłady świadczą, że już wcześniej zajmowano się problemem idealnego miasta. Z dziełem Howarda precyzyjniej będzie więc kojarzyć konkretną organizacyjną postać tej idei.


Pomysł Howarda na idealne miasto sprowadza się do wyodrębnienia trzech części funkcjonalnych: mieszkalnej, usługowo-administracyjnej i przemysłowej. Natomiast motywem przewodnim całego dzieła, od którego bierze się nazwa jest środowisko przyrodnicze. W idealnym mieście stanowi ono podmiot,  nie dekorację. Zieleń spełnia dwa podstawowe zadania, oddziela od siebie strefy funkcjonalne, a w ich ramach porządkuje przestrzeń i nadaje jej plastyczny wyraz. Niemniej ważnym czynnikiem tego ideału jest wyodrębnienie i zlokalizowanie na obrzeżach miasta, poza buforem zieleni tzw. strefy industrialnej.

Jedna z pierwszych puszczykowskich willi
(przełom XIX i XX wieku)
Według tego wzoru  zbudowano niedaleko Londynu miasteczko Letchworth, a także w jakimś zakresie w Polsce  Podkowę Leśną pod Warszawą.  W XX wieku ten ideał wpłynął pozytywnie na modernizację wielu europejskich miast. Czy ten model miasta, uważany za najwyższe osiągnięcie urbanizacyjne, jest aktualny? Już nie. Idealnym modelem urbanistycznym dla współczesności i przyszłości jest miasto-ogrodów

Bachczysaraj XXI wieku. Dlaczego? Między modelem Howarda, miasto-ogród a modelowym kształtem miasta-ogrodów występuje jedna podstawowa różnica: Howard zakładał istnienie przemysłu w ramach miasta, na jego obrzeżach. mieście-ogrodów nie ma przemysłu wcale. Miasto-ogrodów ma wyłącznie siedliskowy charakter. Tu ludzie wypoczywają i jeśli pracują to tylko wykonując nieuciążliwe lub nieszkodliwe dla zdrowia i środowiska zajęcia. Handel, usługi i produkcja w kameralnym i średnio powierzchniowym wydaniu. Na pytanie czy istnieje gdzieś takie miasto, odpowiem twierdząco, że tak, od 50 lat takim miastem jest Puszczykowo. Oto jego krótka charakterystyka.

Jeszcze w połowie XIX wieku była to rozległa kraina łąk, lasów, jezior i pradoliny  nadwarciańskich rozlewisk. Przez stulecia była dość luźno zaludniona. Od średniowiecza aż do połowy XIX wieku wykształciło się na tym terenie praktycznie tylko jedno zwarte skupisko domostw, to jest Niwka Stara a po całej okolicy rozsiane były pojedyncze gospodarstwa, które w nieokreślonym bliżej czasie nazwano Puszczykowem. Po raz pierwszy nazwa Puszczykowo pojawia się w źródłach pisanych w formie Posczucowo w 1387 roku.

Ten malowniczy krajobraz przesiąknięty pachnącym i czystym powietrzem, z krystalicznie przeźroczystymi wodami jezior i rzek przyciągał od połowy XIX wieku coraz więcej podróżnych. Byli to najczęściej mieszkańcy pobliskiego miasta Poznania uciekający w każdą wolną chwilę od dolegliwości żywiołowej industrializacji. Naturalną koleją rzeczy było przechodzenie od sezonowego wynajmu pokoi w gospodarstwach, do budowania  letnich willi, które następnie zamieniały się w stałe siedziby.

Puszczykowska willa z przełomu XIX i XX wieku.

Zasiedlali je rozmaicie: przedsiębiorcy, bankowcy, wysocy urzędnicy, inżynierowie, architekci, profesorowie, artyści. Kogo tylko było na to stać i kto był odrobinę poetą. Miasto-ogrodów kształtowało się samo, oddolnie. Industrializacja Puszczykowa postępowała wzdłuż ulic odchodzących od stacji kolejowych zbudowanych w latach 1905-10 w Puszczykowie i  Puszczykówku , w naturalny sposób dopasowując się do krajobrazu. Tam gdzie była dogodna morfologia gruntów następowało zagęszczenie, które słabło napotykając różnorodne przeszkody terenowe.

Dzięki temu, że Puszczykowo tworzyła przedwojenna elita finansowa i intelektualna, obecnie miasto może poszczycić się najwyższej klasy zabytkową architekturą pensjonatów wypoczynkowych, a  szczególnie podmiejskich willi. Obok siebie koegzystują niemieckie landhausy i polskie dworki, drewniane altany, werandy i szachulcowe letniaki. To wszystko w otoczeniu ogrodów. To jest ogromny kapitał, który obecni mieszkańcy odziedziczyli po przeszłości. Lata komunizmu, od ukończenia drugiej wojny światowej do roku 1990 zaburzyły trochę ten idylliczny krajobraz. Pogorszyła się architektoniczna jakość domów jednorodzinnych. Niemniej fakt,  iż miasto znajdowało się na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego uchroniło je przed zalewem przemysłu i totalną degradacją.

Charakterystyczną cechą i tym samym urodą tego miejsca, na którą obecnie wszyscy  podróżni zwracają uwagę jest zatarcie granicy między Wielkopolskim Parkiem Narodowym a miastem. Tu latem prawie niewidoczne są domy. Teraźniejszość miasta toczy się pod dyktando kilku zjawisk. Najważniejsze to podtrzymywanie jego marki przez kolejne fale migracji nowych elit finansowych. Drugie to oddziaływanie odśrodkowe powojennych osiedleńców, z pośród których nieliczna grupa zarysowała  nieśmiałą próbę zmiany unikatowego charakteru Puszczykowa na bliższy krajowemu standardowi. 

Jesień w puszczykowskim ogrodzie, fot. Gabriela Ozorowska
Tym widomym znakiem stało się w latach 90-tych  administracyjne wyprowadzenie miasta z WPN otwierające drogę do zmian. Zbudowano sieć wodociągową i gazową oraz uruchomiono proces utwardzania dróg lokalnych. To niewątpliwie pozytywne fakty. Natomiast  próby wprowadzenia do Puszczykowa instalacji przemysłowych (stacja benzynowa, obiekty wielkopowierzchniowe) napotkały dotąd na zdecydowany opór mieszkańców. Kontrowersyjnym rozwiązaniem okazało się także wybudowanie rynku w centrum miasta. Obok osób, którym podoba się ta inwestycja  trzeba przytoczyć również dość liczne głosy negujące sens tego pomysłu; jak twierdzą, nie pasuje do stylu i funkcji miasta i jest rodem z epoki lokacji na prawie magdeburskim.

Przyszłość związana jest nierozerwalnie z ogólnymi tendencjami rozwojowymi, z których wyłania się dylemat: ochrona środowiska i historycznego dziedzictwa a rozwój komunikacji i deweloperskiego budownictwa. Na budowę deweloperskich osiedli w Puszczykowie nie ma terenów, blokuje to otulina WPN, a tylko nieśmiało tę tendencję reprezentuje budowa tu i ówdzie tzw. wolnostojących budynków dwulokalowych. Jeśli chodzi o komunikację, to oprócz wspomnianego już utwardzania lokalnych dróg, wyłonił się niedawno poważny problem dla miasta w postaci planowanego przekształcenia drogi mosińskiej w trasę szybkiego ruchu. Rozcięło by to je  na dwie części. Ponadto przebudowana ma być linia kolejowa na trasie Poznań-Wrocław dla pociągów szybkiego ruchu, która zlikwiduje kilka dogodnych małych przejazdów przez torowiska. To dwie poważne inwestycje, które wywołują w mieszkańcach poczucie zagrożenia oraz protesty. Obawy wynikają z dużego lokalnego patriotyzmu i troski o zachowanie w dobrej kondycji środowiska naturalnego i dotychczasowej marki Puszczykowa. W głosach protestu przewija się także refleksja, że projektowane zmiany w mieście i wokół niego pomijają żywotne interesy mieszkańców, czy wręcz, że tryb ujawniania planów naruszył demokratyczne procedury w postaci społecznych konsultacji i dyskusji. To jest poważne zagrożenie ładu publicznego i zły prognostyk na przyszłość.

Ale bądźmy optymistami i miejmy wiarę, że zwycięży inteligentna wersja rozwoju. I pamięć...  
o ogrodach , przecież stamtąd przyszliście
żar epoki nie użyczy wam chłodu
tylko drzewa, tylko liście
pamiętajcie o ogrodach, czy tak trudno być poetą
żar epoki nie użyczy wam chłodu
żaden schron, żaden beton
(Pamiętajcie o Ogrodach, Jonasz Kofta)

* Zbigniew Cichocki - puszczykowski projektant, zajmuje się renowacją starych puszczykowskich domów. Publikuje teksty o puszczykowskiej architekturze na łamach "Kuriera Puszczykowskiego" 

wtorek, 23 października 2012

Sesja, sesja i komunikacyjna obsesja

Pogoda się psuje bezpowrotnie. Las się sypie. Dni chowają się szybko pod kołderkę zmroku. To najlepszy czas, żeby wybrać się na sesję Rady Miasta. 

Puszczykowscy radni zbierają już dzisiaj, 23 października, o 17 (w budynku B Urzędu Miejskiego przy ul. Podleśnej 4) w celu rozpatrzenia kilku uchwał dotyczących miejskich planów zagospodarowania przestrzennego (m.in. okolice Poznańskiej i Wysokiej), podziału miasta na jednomandatowe okręgi wyborcze oraz ustalenia wynagrodzenia burmistrza. Zostaną także przedstawione informacje na temat oświadczeń majątkowych radnych i działań oświatowych realizowanych w minionym roku szkolnym oraz sprawozdanie Burmistrza z bieżącej działalności oraz informacja Przewodniczącego Rady. Na koniec będzie czas na interpelacje i zapytania radnych oraz wolne głosy. Szczegółowy plan tutaj.

Mosińska Rada Miasta spotyka się natomiast 25 października o godzinie 11 w Sali Reprezentacyjnej Mosińskiego Ośrodka Kultury przy ul. Dworcowej 4. W planie jest także sprawozdanie pani Burmistrz z bieżącej działalności oraz uchwały w sprawie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (dotyczą terenów na terenie wsi Radzewice i Drużyna). Ponadto będą uchwalane stawki podatków od nieruchomości, środków transportu oraz opłaty targowe. Będzie też można wysłuchać informacji na temat oświadczeń majątkowych urzędników i radnych. Więcej szczegółów tutaj.

Choć nic nie zapowiada wielkich fajerwerków, warto w miarę posiadanego czasu przyglądać się poczynaniom lokalnych władz. Im więcej się dowiem teraz, tym mniej będziemy protestować w przyszłości.

Jak działa nacisk mieszkańców i mediów na radnych i urzędników możemy prześledzić na przykładzie Poznania. Gdy władze miasta rozpoczęły prace nad podwyżkami cen biletów komunikacji miejskiej, posypały się mniej lub bardziej spontaniczne protesty. I tak Głos Wielkopolski zbiera opinie mieszkańców na ten temat. Wystarczy napisać maila pod tytułem
"MPK" na adres redakcja@glos.com. W treści należy wpisać "apeluję" oraz podać imię i nazwisko, miejscowość i informację, z jakich biletów najczęściej korzystacie (sieciówki czy jednorazowe). Wszystkie głosy mieszkańców trafią do poznańskich radnych, którzy mają podjąć ostateczną decyzję o podwyżkach. Z kolei jeden z mieszkańców niezadowolonych z usług komunikacji miejskiej postanowił oddać sprawę do sądu argumentując, że gdyby wiedział jak nieudolnie będzie ona zarządzana - zamiast sieciówki kupiłby sobie rower.

Jesteśmy zwolennikami promowania usług komunikacji publicznej. Zarówno ZTM jak i PKP powinny być sensownie finansowane i zorganizowane, bo tylko sprawna komunikacja publiczna zapewni mieszkańcom Puszczykowa i Mosiny komfortowy dojazd do Poznania. To, co obecnie dzieje się w Poznaniu i okolicach to jest kpina z mieszkańców i będziemy popierać protesty podobne do tych opisanych powyżej. Mieszkańcy muszą walczyć o swoje prawa i interesy.

poniedziałek, 22 października 2012

Puszczykowo na Kongresie Ruchów Miejskich

Jak już informowaliśmy, w dniach 12-14 października odbył się w Łodzi II Kongres Ruchów Miejskich, w którym pierwszy raz wzięła udział puszczykowska delegacja. Dziś rozmawiamy z panią prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa - Gabrielą Ozorowską, która relacjonuje łódzkie spotkanie w kontekście puszczykowskich problemów i ich potencjalnych rozwiązań. 


Gabriela Ozorowska, prezes
Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa
Zielone Puszczykowo: Skąd wziął się pomysł udziału w Kongresie Ruchów Miejskich?
Gabriela Ozorowska: Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa działa już od 12 lat na rzecz budowania społeczeństwa obywatelskiego, zachęcając mieszkańców do aktywności w tworzeniu dobra wspólnego. Niektórzy nasi członkowie byli także radnymi więc mają doświadczenie w pracy samorządowej, czyli widzenia spraw „z jednej i drugiej strony”. Od wielu też lat nabywaliśmy doświadczenia uczestnicząc w ogólnopolskich szkoleniach (FRDL, Fundacja Batorego), konferencjach, kongresach obywatelskich (m.in. co roku organizowanym przez Jana Szomburga); ucząc się w ten sposób zasad demokracji i funkcjonowania samorządu terytorialnego. Mamy świadomość, że bez partycypacji społecznej nie da się efektywnie podejmować decyzji zarządczych w miastach i społecznościach – tak, żeby rzeczywiście służyły mieszkańcom, podnosiły ich jakość życia. Nasze doświadczenie pokazuje, że inicjatywy oddolne są skuteczne i wpływowe jeśli działa się wspólnie i konsekwentnie i z dużą determinacją. Stąd nasz (pojechałam z koleżanką z SPP p. Zofią Skibińską) udział w Kongresie Ruchów Miejskich wŁodzi, o którym dowiedziałam się od p. Lecha Merglera ze StowarzyszeniaMy-Poznaniacy, organizatora I Kongresu Ruchów Miejskich w Poznaniu w czerwcu 2011.
      
      ZP: W jakich grupach roboczych wzięły Panie udział?
GO: Wzięłyśmy udział w grupie roboczej „Małe miasta – duże problemy”. Uczestnikami warsztatu byli mieszkańcy m.in. Lublina, Torunia, Poznania, Konina, Warszawy, Kalisza, Rumi, Puszczykowa.

ZP: Na jaki temat toczyła się dyskusja?
GO: Okazało się, że bez względu na wielkość miasta wszystkich dotykają te same problemy, a więc przede wszystkim: chaos w zagospodarowaniu przestrzennym – powszechny brak planów zagospodarowania przestrzennego; nacisk developerów na zabudowę w miastach pod „widzenie” biznesowe (a nie w zgodzie z harmonią przestrzenną i życiem mieszkańców – bo to oni mają prawo do miast, utrzymują je ze swoich podatków nie mając na nic  wpływu?!!!); zgoda władz samorządowych na inwestycje szkodliwe (np. spalarnia opon w centrum Mosiny); brak konsultacji społecznych przed podjęciem ważnych decyzji (mimo, że prawo tak nakazuje); suburbanizacja i rozbudowa jednych gmin kosztem innych gmin np. sąsiednia Mosina rozbudowuje się szaleńczo i to w związku z tym (wzmożony ruch samochodowy) dąży do poszerzenia drogi wojewódzkiej 430 do 4-pasmowej,która zniszczyłaby nie tylko WPN ale też podzieliła miasto Puszczykowo na pół; brak inicjatywy w samorządach do poprawy komunikacji zbiorowej np. dążenia do uruchomienia szynobusów dowożących do pracy i szkoły, przy zorganizowanych lokalnych parkingach buforowych; od 5 lat istnieje Rada Aglomeracji Poznańskiej ale nie wypracowała jeszcze wspólnego biletu komunikacyjnego ułatwiającego połączenia dojazdowe (przesiadki). Oczywiście było wiele uwag dotyczących złego prawa – przepisy nie przystające do obecnej sytuacji kraju. Także o niekompetencji niektórych urzędników; o tym że zamiast powiatów lepsze byłyby związki międzygminne celowe. To tylko niektóre problemy z „mojego” warsztatu.


ZP: Czy udało się zdobyć informacje i nawiązać kontakty, które mogą być pomocne w rozwiązywaniu puszczykowskich problemów?
GO: Nawiązaliśmy kontakty mailowe. Po powrocie z Kongresu zastałam skrzynkę pełną informacji z różnych warsztatów i myślę, że będziemy wymieniać dalej spostrzeżenia i pracować nad ulepszeniem Krajowej Polityki Mieszkaniowej – ten przesłany nam wcześniej dokument rządowy był podstawą dyskusji na Kongresie. Wszyscy zauważyli, że brakuje w nim strony społecznej jako partnera do rozmów i dyskusji nad przyszłością kraju. W Kongresie uczestniczyło 230 osób i co najbardziej zadowalające, wręcz „uderzające”: w większości byli to sami młodzi ludzie – studenci, absolwenci uczelni, praktycy samorządowi, członkowie NGOs-ów a więc zmiana pokoleniowa, która daje nadzieję na zmiany w myśleniu politycznym. Na samym wstępie Kongresu usłyszeliśmy, że ta zmiana to zdolność do efektywnego rozwiązywania problemów gospodarczych, społecznych, ekonomicznych a nie bezustanne przeciwstawianie lewicy-prawicy i odwrotnie, bo to prowadzi jedynie do konfliktów a nie współdziałania.


ZP: Jak Pani ocenia potencjał obywatelski Puszczykowa? Czy mieszkańcy będą chcieli wziąć sprawy w swoje ręce?
GO: Powiedziałabym, że potencjał obywatelski Puszczykowa jest zróżnicowany. Odnoszę wrażenie, że bardziej aktywni a także integrujący się do wspólnych działań  są mieszkańcy od dawna tutaj bytujący, niektórzy od urodzenia (raczej tzw. dolne Puszczykowo). Nowi przybysze ( głównie Puszczykowo Stare) raczej trzymają się z daleka, często „za murami” i nie bardzo interesują się sprawami miasta. Często traktują Puszczykowo jedynie jako sypialnię, wypoczynek i rekreację; nie kwapią się do odpowiedzialności za wspólnotę, uważając: „.. nie po to wybieramy władze, żeby za nią myśleć…” Ale też władza mało rozmawia z mieszkańcami, ogranicza się do sesji i komisji. Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa od ponad roku upomina się o publiczną DEBATĘ nt. dalszego rozwoju Puszczykowa, o sprecyzowanie kierunku i sposobów w dążeniu do celu: czy mamy szansę być pięknym miastem – ogrodem, unikatowym w skali Wielkopolski a może i Polski ze względu na  położenie, przyrodę, krajobraz i klimat? Jakie zatem powinny być ograniczenia a jakie inwestycje mają sens, żeby miasto się rozwijało – wg nas np. rekreacyjne, turystyczne, wypoczynkowe. Brakuje takiego forum dyskusyjnego dla mieszkańców. Młodym mieszkańcom powinniśmy stworzyć ofertę sportowo-imprezową, bo inaczej nie będą zainteresowani miastem. W ostatnim czasie dobrą robotę organizuje odtworzona Ochotnicza Straż Pożarna , która jako jedyna od wielu lat skupiła dużą grupę młodych mieszkańców, zagospodarowując ich czas wolny z pożytkiem dla miasta i siebie. Niestety, spotyka się z niezrozumieniem władzy zamiast wyciągniętą do współpracy ręką… Odnoszę też wrażenie, że radni trzymają się  z daleka – nie widać ich aktywności „w terenie”, często są zadziwieni, że nagle wyskakuje jakiś problem (np. droga 430, market). Sprawiają wrażenie, jakby bali się podejmowania jakichkolwiek decyzji, nie mieli odwagi; a przecież zostali wybrani żeby mądrze wybierać wśród najlepszych pomysłów. Pytanie: czy mają pomysł na nasze miasto, czy tylko nim administrują? Tymczasem mieszkańcy chcieliby wiedzieć, co można i gdzie,  na co mogą liczyć. Podobno przedwojenny prezydent Poznania (częściowo mieszkający w Puszczykowie) Cyryl Ratajski znany był z tego, że spacerował często po mieście rozmawiając z mieszkańcami na tematy dotyczące miasta Poznania. Dzisiaj niektórzy stawiają go za wzór „samorządowca”. Myślę jednak, że w każdym mieście mieszkańcy – obywatele dzielą się na tych aktywnych i tych, którzy nade wszystko wolą „święty spokój”. Ale mając wiedzę, że w Puszczykowie jest ponad 30 organizacji pozarządowych sądzę, że nie jest z puszczykowską aktywnością aż tak źle. Bardzo na nią liczę. Patrząc też, jak szybko i samodzielnie zorganizowali się mieszkańcy w obronie centrum Puszczykowa przed zakusami budowy kolejnego marketu – mam nadzieję, że uda się zachować specyficzny charakter Puszczykowa i nie zburzyć jego układu architektonicznego.

ZP: Dziękujemy za rozmowę.

Polecamy również: