Projekt planu dopuszcza obiekty usługowe na całej długości ulicy Poznańskiej. Ściśle jednak określa ich gabaryty. Fot. G. Ozorowska |
Niedawno został udostępniony mieszkańcom plan zagospodarowania przestrzennego dla terenu położonego w rejonie ulicy Poznańskiej na odcinku od ulicy Kościelnej w kierunku cmentarza. Plan obejmuje także słynną ulicę Magazynową, na której firma Geoprojekt chce postawić market (ewentualnie szeregowce). Na razie uniemożliwia jej to decyzja Burmistrza odmawiająca wydania warunków zabudowy podtrzymana ostatnio w mocy przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Plan zagospodarowania przestrzennego został wywołany na prośbę mieszkańców protestujących przeciw budowie. Warto się mu zatem bacznie przyjrzeć, bowiem może się okazać, że zamiast pomóc mieszkańcom okolic Magazynowej w rozwiązaniu problemu, pomoże raczej inwestorom w realizacji ich "ambitnych" zamierzeń. Zachęcamy do zapoznania się z projektem uchwały i mapką. Czekamy na Państwa opinie.
Już dziś publikujemy pierwszy tekst krytycznie odnoszący się do jego zawartości. Autorem jest mieszkaniec Puszczykowa - Krzysztof Kamiński, który zaprasza wszystkich mieszkańców zainteresowanych odrzuceniem proponowanego planu (w szczególności mieszkańców okolicy, której on dotyczy) do współpracy. Zainteresowani mogą pisać na adres: bronimypuszczykowa@wp.pl.
Krzysztof Kamiński*
Nie łatwo w małym tekście wyrazić opinie o całym projekcie. Pozwolę sobie wypowiedzieć się na temat ochrony dziedzictwa kulturowego i zabytków. Dla tego terenu projekt wymienia wszystkie budynki objęte ochroną konserwatorską.
Projektodawcy, słusznie proponują konieczność uzgadniania prac budowlanych mogących wpłynąć na zmianę elewacji, kolorystyki, stolarki okiennej i drzwiowej z Powiatowym Konserwatorem Zabytków. Słuszne wydaje się nakazanie zachowania kształtu, proporcji i elementów głównej bryły budynku i parametrów dachu. Proponuje się zakaz stosowania blachy dachówko podobnej oraz gontu papowego na tych obiektach. Propozycje te zgodne są z ogólnie stosowanymi przepisami.
Projekt zawiera jednak zapisy, które mogą wzbudzić spore kontrowersje. Otóż nakazuje (!) on „odtworzenie na podstawie zachowanych elementów bądź ikonografii detalu architektonicznego, a także układu elewacji oraz kształtu okien”. Mówiąc krótko: urzędnicy, na podstawie starej fotografii, na której znajduje się nieistniejąca dziś wieżyczka na dachu, rozebrana 70 lat temu, mogą właścicielom tych budynków nakazać odbudowę w dawnym kształcie! Jeśli okaże się, że w ciągu ostatnich 50 lat zmieniono wygląd okna, również mogą nakazać przebudowę fasady budynku, aby doprowadzić do stanu sprzed lat. Można powiedzieć - rygoryzm nie mniejszy niż w przypadku Rynku Starego Miasta w Krakowie.
Projekt nakazuje dostosowanie na posesjach z chronionymi domami, nowo realizowanej zabudowy do historycznej kompozycji architektonicznej. Brzmi dobrze, ale po uważnym przeczytaniu brzmi groźnie. Zapis ten sprawi, że urzędnicy będą mogli nakazać (!) właścicielom tych chronionych obiektów rozebranie np. garażu czy budynku gospodarczego, jeśli stwierdzą, że nie pasują do historycznej kompozycji architektonicznej. Z drugiej strony ten sam projekt zakłada również, że w sąsiedztwie tych obiektów będą mogły zgodnie z prawem powstać markety, zakłady produkcyjne itp. Co np. zakład blacharski o wysokości 7,5 m z płaskim dachem, który będzie można zgodnie z prawem wybudować w sąsiedztwie tych chronionych obiektów, ma wspólnego z historyczną kompozycją urbanistyczną miasta? To wiedzą tylko twórcy projektu.
Czy władze miasta zlitują się nad Mimozą? Fot. M. Krzyżański |
Uwierzyłbym w szczerość intencji urzędników, gdyby nie rozważali oni wyburzenia Mimozy (obecnie mieści się w nim straż miejska). Uwierzyłbym, gdyby w uchwalonym w październiku ub. r. planie zagospodarowania, dla rejonu ulic Wysoka, Źródlana, Jasna, Podleśna, Wiosenna, Poznańska, Podgórna, nie „zapomniano” o objęciu ochroną ok. 20 obiektów będących pod opieką konserwatora i gdyby również w tamtym planie, zapisano konieczność kosztownego odtwarzania dawnych detali architektonicznych. No, ale gdyby nie to ”zapomnienie”, to dziś nie można by myśleć o wyburzeniu Mimozy - własności miasta, więc pod opieką burmistrza. I wtedy zamiast myśleć o wyburzeniu Mimozy, urzędnicy musieliby nakazać sobie odtworzyć wieżyczkę, którą widać na jej starych fotografiach. Uchwalony w październiku plan zagospodarowania dla tamtej części miasta, pomija ochronę obiektów pod opieką konserwatora i nie zawiera kontrowersyjnych zapisów, a projekt obecnie dyskutowany, narzuca konieczność kosztownych odtworzeń. Brak w tych działaniach jakiejkolwiek spójności i logiki.
Jeśli zatwierdzony zostanie w obecnej formie plan zagospodarowania to stare, zabytkowe obiekty, podnoszące walory miasta zginą w otaczającej je zdegradowanej przestrzeni. Te wiekowe domy zostaną wciśnięte między otaczające je klockowate lidle, stolarnie, które zgodnie z tym projektem planu można będzie budować w centrum miasta w odległości 1,5 m od ich granic. Ratowanie zabytków nie powinno polegać na restrykcjach dla ich właścicieli, często niemożliwych do realizacji, ale takim kształtowaniu przestrzeni miejskiej, aby nie stały się one przysłowiowymi kwiatkami do kożucha, aby otoczenie nie degradowało zabytków i miasta. A tak niestety wygląda wizja władz i urzędnicza dbałość o zachowanie dziedzictwa kulturowego w wykonaniu rządzącej ekipy!
*Krzysztof Kamiński - mieszkaniec Puszczykowa