Szukaj na tym blogu

piątek, 28 czerwca 2013

Leśnym biegiem natury


Po kilkumiesięcznej przerwie wraca na naszego bloga Paulina Kosteczka, poznanianka zafascynowana Puszczykowem i Wielkopolskim Parkiem Narodowym. Dziś poleca trasę biegową z Wir do Górki, a my się do tej rekomendacji przyłączamy, choć sceptyczny stosunek wpływowej części redakcji do biegania ma już wymiar wręcz anegdotyczny. W każdym razie nadmieniamy, że w przypadku nieumiejętności biegania lub braków kondycyjnych - można używać roweru, który część roboty odwala za nas. Już niebawem kolejne teksty Pauliny o pięknych zakątkach Wielkopolskiego Parku Narodowego.

Paulina Kosteczka*

Zejście nad Jezioro Góreckie - jedno z najpiękniejszych
miejsc w WPN. Fot. Paulina Kosteczka
Korzystając z faktu, iż w tej chwili mamy najdłuższe dni w roku, zachęcam do wczesnego wstawania i rozpoczęcia wędrówki po Parku Narodowym. Wczesny poranek to przyjemna temperatura powietrza, poranna rosa, a także większe szanse na spotkanie ze zwierzęciem aniżeli z człowiekiem. Pora ta pozwala również na całkowite wtopienie się w otaczającą przyrodę i kontemplację w ciszy i spokoju – a tego nam wszystkim brakuje w zgiełku codzienności…

Zapraszam na wyprawę biegową: szybszą niż spacer, wolniejszą od opcji rowerowej. Trasa liczy sobie około 26km, wiedzie szlakami turystycznymi i ścieżkami rowerowymi, i gwarantuje niezapomniane doznania przyrodnicze i krajoznawcze.

Jezioro Góreckie. Fot. Paulina Kosteczka
Startujemy na końcu ulicy Zespołowej w Wirach. Tuż za przejazdem kolejowym na trasie Poznań - Stęszew - wybieramy drogę kierującą się lekko w prawo. Trasa rowerowa, którą będziemy się początkowo poruszać wita nas chłodem - poruszamy się w niewielkim wąwozie. Na drodze znajduje się spora liczba kamieni - uwaga na stopy! Po obu stronach drogi znajdują się pola uprawne. Droga delikatnie pnie się pod górę, staje się mocno piaszczysta. Widoczna przed nami ściana lasu to Las Wirski - w jego stronę kierujemy swoje kroki. Wbiegamy w las, od razu wyraźnie czujemy chłód poranka. Możemy tu spotkać sarnę, najbardziej jednak prawdopodobne jest spotkanie ze sporą liczbą… komarów. Podziwiamy las z pięknym podszytem, po kilkunastu minutach biegu mijamy po prawej stronie leśniczówkę w Wirach, po czym kontynuujemy wyprawę. 

Malownicze pola w okolicach Górki.
 Fot. Paulina Kosteczka
Dobiegamy do skrzyżowania z betonową drogą (tzw. grajzerówką), która łączy Puszczykowo z Komornikami i jest miejscem rozwijania znacznych prędkości przez beztroskich i raczej bezmyślnych kierowców – należy zachować uwagę – szczególnie na pojazdy kierujące się z lewej strony (zakręt!). Dołącza do nas żółty szlak – idąc jego tropem kierujemy się w kierunku południowo - zachodnim aż docieramy do osady Jarosławiec, w której oprócz zabudowań mieszkalnych znajduje się szkółka leśna WPN. Warto zejść nad jezioro Jarosławieckie aby zobaczyć okaz dębu szypułkowego - który jest pomnikiem przyrody. Następnie wracamy na żółty szlak i mijamy budynki osady z lewej strony. Za około kilometr po lewej stronie drogi widać w pewnej odległości niewielki rezerwat Świetlista Dąbrowa na Wysoczyźnie, na który składa się zespół świetlistej dąbrowy oraz odradzający się las dębowo - grabowy. Ponownie docieramy do betonowej drogi, opuszczamy żółty szlak i kierujemy się w prawo – w stronę Jeziora Góreckiego. Po lewej stronie znajduje się największy w Parku głaz narzutowy, tzw. Głaz Leśników. Poruszamy się betonowymi płytami. Po prawej stronie widzimy teren rezerwatu Pod Dziadem. Nazwa tego rezerwatu pochodzi od potocznej nazwy dębu, który niestety nie dożył czasów współczesnych.  Ponownie mamy do czynienia z ochroną lasu dębowo – grabowego.

Przezroczysta woda w Jeziorze Góreckim.
Fot. Paulina Kosteczka
Mijamy dobrze wszystkim znany budynek Dyrekcji WPN i siedzibę Muzeum Przyrodniczego, podążając w kierunku rynnowego Jeziora Góreckiego. Warto przystanąć przy brzegu i podziwiać z oddali ruiny XIX-wiecznego, neogotyckiego zameczku wybudowanego przez Tytusa Działyńskiego, w prezencie ślubnym dla jego siostry Klaudyny Potockiej. Następnie podążamy szlakiem wzdłuż linii brzegowej jeziora. Docieramy do jego końca, przy skrzyżowaniu dróg skręcamy w prawo a następnie poruszamy się w kierunku niewielkiej wsi Górka. Mijamy kolejny rezerwat ochrony ścisłej – Grabina im. prof. Wodziczki, która słynie z najbardziej naturalnego zespołu leśnego Parku. Ponownie we znaki daje się piaszczyste podłoże i niewielkie wzniesienie, które musimy pokonać. Po lewej stronie widać drogę do leśniczówki Górka, my jednak kontynuujemy bieg. Na horyzoncie dostrzegamy już malowniczo położoną wśród pól wieś Górkę. Przed zabudowaniami mijamy rzeczkę Trzebawkę (przejście mostkiem). Droga wyraźnie pnie się pod górę. Na opłotkach wsi (pierwsze wzmianki o niej pochodzą z XIV w.) mamy od niedawna do dyspozycji piękne miejsce piknikowe – idealne, by ugasić pragnienie czy po prostu podziwiać wyjątkowe widoki roztaczające się z tego miejsca na okoliczne pola i lasy. Kto ma siły i ochotę może wyruszyć w kierunku Trzebawia, nad Jezioro Łódzko - Dymaczewskie... ja jednak w tym miejscu udaję się w drogę powrotną do Wir. 

*Paulina Kosteczka - poznanianka zakochana w Puszczykowie i Wielkopolskim Parku Narodowym, propagatorka aktywnego wypoczynku. 

czwartek, 27 czerwca 2013

Puszczykowianie na Pikniku Olimpijskim

Pod Stadionem Narodowym. Fot. Materiały prasowe.
Z małym opóźnieniem, za co przepraszamy, publikujemy relację z udziału puszczykowskich "olimpijczyków" na warszawskim Pikniku Olimpijskim. Relację spisała jedna z uczestniczek, którą serdecznie witamy w gronie autorów bloga Zielone Puszczykowo.

Piknik Olimpijski
Angelika Skrzypek

9 czerwca odbył się wyjazd do Warszawy na 14 Piknik Olimpijski, częściowo dofinansowany przez puszczykowski Klub Olimpijczyka i przeznaczony nie tylko dla miłośników sportu. Uczniowie Gimnazjum Sportowego w Puszczykowie i trenerzy wraz z członkami Klubu Olimpijczyka im. M. Łbika wyjechali z pod szkoły o godzinie 4:45. Po godz. 10 zatrzymaliśmy się przed Stadionem Narodowym w Warszawie, po czym zwiedzaliśmy ten olbrzymi obiekt.

Następnie pojechaliśmy na „zimowy” Piknik Olimpijski, który rozpoczął się o godzinie 12:00. Po przyjeździe na miejsce każdy mógł otrzymać autograf od znanych sportowców, porozmawiać z nimi, życzyć powodzenia na Igrzyskach Zimowych w Soczi 2014 r., zrobić wspólne zdjęcie, brać udział w najróżniejszych dyscyplinach sportu. Celem tego wydarzenia było rozbudzenie w nas nadziei medalowych, a także zachęcenie do kibicowania i wspierania polskich sportowców podczas przyszłorocznych Zimowych Igrzysk. 

Uczestnicy Pikniku Olimpijskiego. Fot. Materiały prasowe.
Odwiedziły nas największe gwiazdy zimowych sportów, m.in. polskie biathlonistki, medalistki MŚ 2013 - Krystyna Pałka, Monika Hojnisz i Magdalena Gwizdoń. Tajniki jazdy „bobem” objaśnił ciekawskim Dawid Kupczyk - najlepszy polski bobsleista. Swoją obecnością zaszczyciły nas także łyżwiarki szybkie, medalistki tegorocznych MŚ: Luiza Złotkowska i Katarzyna Woźniak. Swoją obecność zapowiedziała także wicemistrzyni olimpijska z Londynu w strzelectwie - Sylwia Bogacka.

Pogoda tego dnia niestety nie dopisywała. Zamiast pięknego słonecznego dnia było pochmurno, padał bardzo obfity deszcz i grad, przez co w końcu Piknik zakończył się przed czasem, a większość ulic w mieście została zalana. Po krótkim, ale za to mile spędzonym dniu ze sportowcami nasza grupa wyjechała z Warszawy. W czasie drogi powrotnej do Puszczykowa każdy opowiadał kogo spotkał, co robił i jak mu się podobało. Młodzi sportowcy, trenerzy i członkowie Klubu Olimpijczyka wrócili do domów trochę przemoczeni i zmęczeni ale mimo wszystko zadowoleni.

Imprezę przerwał ulewny deszcz, ale humory dopisywały.
Fot. Materiały prasowe.

środa, 26 czerwca 2013

Brave Kids w Puszczykowie

Do Polski przyjechała ponad setka dzieci z różnych zakątków świata, aby wziąć udział w 4. edycji programu Brave Kids. Podczas trzytygodniowych warsztatów stworzą wspólny dziecięcy spektakl, który zobaczymy w trakcie finału Brave Festival – festiwalu przeciw wypędzeniom z kultury. W tym roku program po raz pierwszy odbędzie się równocześnie aż w czterech miastach: we Wrocławiu, Warszawie, Łodzi i Puszczykowie. Burmistrz Miasta Puszczykowa Andrzej Balcerek objął patronatem honorowym puszczykowską część festiwalu. 

Dzieci z naszego miasta wraz z młodymi przedstawicielami z Zimbabwe, Hong Kongu, Wrocławia oraz Czech będą brały udział w warsztatach artystycznych, podczas których młodzi goście nauczą się od siebie nawzajem przepięknych rodzimych obrzędów, śpiewu, tańca i gry na instrumentach. 

Pokaz grup indywidualnych, podczas których niezwykli uczestnicy tegorocznej edycji programu zaprezentują swoje umiejętności artystyczne odbędzie się 26 czerwca o godz. 17.00 na scenie przed Biblioteką Miejską Centrum Animacji Kultury, ul. wysoka 1. 

W kolejnym etapie projektu wszystkie dzieci spotkają się w dolnośląskich Krośnicach, gdzie przez tydzień, pod okiem liderów artystycznych, przygotowywać będą wspólny dziecięcy spektakl. Animatorzy wykorzystają w nim elementy różnych kultur, co ma uczyć młodych artystów tolerancji i szacunku do innych.

Efekty pracy dzieci będziemy mogli podziwiać podczas darmowego występu Brave Kids. Spektakl półfinałowy odbędzie się 6 lipca o godz. 17.00 w Puszczykowie na Rynku, natomiast finał - 12 lipca we Wrocławiu.

Brave Kids to głos odważnych dzieci z różnych części globu. Uczestniczący w programie młodzi artyści mają możliwość wniesienia cząstki siebie i swojej kultury do wspólnego, międzynarodowego przedstawienia, dzięki któremu odzyskują godność i siłę do zmagania się z nierzadko trudną codziennością. To, co różni poszczególne dzieci na scenie jest motorem do poszukiwania tego, co je łączy. Dlatego dzieci podczas warsztatów wcielają się w dwie role: uczą się od innych i same udzielają lekcji. I choć w programie biorą udział uczestnicy o różnym statusie materialnym, każde z nich dzięki wspólnej pracy jest na równej pozycji. Za sprawą Brave Kids dzieci z odległych zakątków świata mogą się poznać i porozumieć w najbardziej uniwersalnym z języków – językiem sztuki. 

– Zbliżanie dzieci do kultury innej niż ta, w której dorastały pomaga im zrozumieć, że granice świata nie kończą się na zastanej przez nich rzeczywistości – uważa Anastazja Korczak, dyrektor i inicjatorka całego projektu. – Brave Kids to od lat dowód na to, że dzielenie się doświadczeniami ubogaca i poszerza horyzonty. Dzięki udziałowi w programie młodzi artyści z różnych zakątków globu uczą się tolerancji i wyzbywają niszczących ograniczeń.artystycznych. Zobaczymy między innymi grupę wietnamskich dzieci urodzonych w Czechach, które do dziś dumnie kultywują tradycje swoich ojców, tancerzy breakdance z Ugandy, którzy wierzą, że dzięki aktywności artystycznej są w stanie doprowadzić do zmian społecznych w swoim kraju i członków grupy Ukuleles For Peace z Izraela, angażującej arabskie i żydowskie dzieci we wspólną grę na małej, czterostrunowej gitarze. Do Polski przybędą też delegacje z Chin, Gruzji, Kirgistanu, Rumunii, Laosu, Indii, Zimbabwe, Iranu i Brazylii – w sumie ponad setka dzieci z 14 krajów, w tym dwie grupy artystyczne z Polski.

– Podczas warsztatów staramy się wyciągnąć z dzieci to, co w nich najpiękniejsze – odwagę, piękno, bojowość, inność, a zarazem jednorakość, spontaniczność i otwartość na drugiego człowieka – mówi liderka warsztatów dziecięcych Ewa Zielińska. – Jednak w Brave Kids nie chodzi tylko o pracę nad spektaklem, tylko przede wszystkim o spotkanie, wymianę, nawiązanie przyjaźni, a nawet pierwszych miłości. Spektakl to tylko pretekst, trochę taka czekolada na deser albo nagroda, bo dzieci przecież uwielbiają się ścigać i wygrywać. Są w tym naprawdę doskonałe – o wiele lepsze od dorosłych. 

Jakie grupy przyjadą do Puszczykowa? 

Czechy – MiniMerci 

Złoto, soczyste kolory, akordeon, suknie błyszczące cekinami, radosne życie w wędrownym taborze – to romantyczny obraz Romów, mocno zakorzeniony w naszej świadomości. Rzeczywistość jednak bezpardonowo weryfikuje wyobrażenia: czescy Romowie żyją często w całkowitej izolacji od reszty społeczeństwa. Bronx, Havaj czy Parlament – to nazwy niektórych z 300 romskich gett zaznaczonych na mapie Republiki Czeskiej. W jednym z nich żyją dzieci z MiniMerci – tanecznej grupy prowadzonej przez Lenkę Sládečkovą. Zajęcia taneczne są wpisane w cykl pozalekcyjnego programu, mającego zachęcić młodych Romów do poświęcenia wolnego czasu na własny rozwój artystyczny. Liderka grupy przyznaje, że uczestnictwo w Brave Kids (już po raz trzeci) staje się prawdziwą motywacją – dzieci wiedzą, że tylko dzięki ciężkiej pracy mogą przyjechać do Polski. Najmłodsi Romowie żyjący w wyizolowanej przestrzeni getta opierają swoją wiedzę o świecie na mitach i opowieściach krążących wśród dorosłych lub historiach wymyślanych przez rówieśników. Kiedy w pierwszym roku gościliśmy MiniMerci, mali Romowie oczekiwali w Polsce niebieskich drzew, a spotkawszy dzieci z Ugandy, uznali je za diabły, początkowo odmawiając współpracy. Podczas Brave Kids będzie można przekonać się, że pomimo trudnej sytuacji Romów w Czechach dzieci wciąż mają zapisaną w genach tę samą energię tańca i radość w oczach. 

Chiny – Hong Kong Youth drama Ambassador Scheme 

Goście z Honkongu.
Grupa dzieci Hong Kong Youth drama Ambassador Scheme stara się poprzez teatr odkryć energię i historię miasta z czasów przedkolonialnych – przez 156 lat Hongkong powoli zatracał bowiem swoją orientalną wyjątkowość. Dzieci szukają własnego mitu życia, tożsamości. Korzystając z wielu symboli zawartych w opowieściach klasyków, odkrywają nowe znaczenie tego, co „chińskie”, stając się ludźmi świadomymi swojej historii. Przyjazd na Brave Kids daje młodym aktorom szansę odnalezienia kolejnej warstwy tożsamości – pokazując światu własne korzenie, dzieci stają się dumne ze swojej kultury. Liderka grupy, Sim Fong Zoe Lai, przyznaje, że praca z najmłodszymi jest dla niej darem, który pozwala wrócić do czasów niewinności, naiwności i beztroski, zobaczyć w oczach dzieci ten sam zapał i ciekawość świata. Podczas Brave Kids 2012 dzieci z Hongkongu okazały się niezwykle opiekuńcze i ochoczo udzielały się w warsztatach, ucząc innych nowych artystycznych umiejętności.

Polska – Wrocławskie Gimnastyczki 

Te dziewczęta to grupa wrocławianek, dla których gimnastyka artystyczna stała się prawdziwą pasją. Liderka, Agata Jach, w latach ubiegłych gościła uczestników Brave Kids i zdradza, że nauczyła się rzeczy, o których pewnie nigdy w życiu by się nie dowiedziała. Włączając do projektu swoje podopieczne, chciała pokazać jak niesamowite jest tworzenie wspólnego przedstawienia z dziećmi o różnych umiejętnościach artystycznych. Ma więc nadzieję, iż będzie to dla nich tak samo niezapomniane przeżycie, jak dla niej. Gimnastyka artystyczna jest piękną i wymagającą dyscypliną, a wyjazdy do Luksemburga, Belgii, Słowenii, Włoch, Czech i Niemiec to nie tylko sportowe wyzwanie, ale i szansa na poznanie najlepszych zawodniczek świata i ugruntowanie pragnienia, by również osiągnąć sukces. Dziewczynki mają wielkie marzenia i wierzą, że mogą je zrealizować. Ta wiara to kwintesencja Brave Kids. 

Zimbabwe – Chiedza Child Care 

Dzieci z Zimbabwe musiały pokonać wiele przeciwności,
żeby do nas trafić.
W ciągu kilku lat Zimbabwe z kraju nazywanego „spichlerzem Afryki” przekształciło się w jedną z najbiedniejszych części Globalnego Południa. W Chiedza Children Center dzieci – często ciężko doświadczone przez los – mogą aktywnie spędzić swój wolny czas, zjeść ciepły posiłek, zdobyć wiedzę i umiejętności, które sprawią, że w dorosłym życiu staną się „samowystarczalne”. „Samowystarczalność” jest bowiem najbardziej pożądaną cechą w kraju ogarniętym 95% bezrobociem. Grupa taneczna liczy przeszło 20 osób, które odnalazły pasję w przekazywaniu i utrzymywaniu zanikających wartości kulturowych. Występy przed szeroką publicznością nie tylko podnoszą samoocenę dzieci, ale również pokazują miłość mieszkańców Zimbabwe do rytmu i tradycji rytualnego tańca. Liderką grupy jest Olina Mashinge, która po ubiegłorocznych doświadczeniach na Brave Kids przyznała, że dzieci zaczęły zupełnie inaczej postrzegać świat: już nie kończy się on na granicach Zimbabwe. Jej podopieczni uświadomili sobie, że pochodzenie i niższy status społeczny nie mogą być wymówką powstrzymującą rozwój. Każdy przecież ma wielkie marzenia – warto je pielęgnować, bo się spełniają. 

Więcej informacji o projekcie oraz jego uczestnikach można znaleźć na stronie www.bravekids.eu

Wpis powstał na podstawie informacji od organizatora. Wcześniej pisaliśmy już o Brave Kids w tekście  Mali goście ze świata mogą trafić do Ciebie. Na spotkanie z dziećmi zaprasza też Ania Fiedler już w najbliższy weekend do Muzeum Pracowni Arkadego Fiedlera.

wtorek, 25 czerwca 2013

Będzie się działo u Fiedlerów

Zebrane podczas warsztatów opowieści zamienią
się w przedstawienie.
Zapraszamy na kolejne interesujące wydarzenia w Muzeum Pracowni Arkadego Fiedlera. 

PRZEDSTAWIENIE O NASZEJ OKOLICY

W najbliższą niedzielę, 30.06 wiele atrakcji w Muzeum im. A. Fiedlera. Będziemy mogli zobaczyć widowisko o Puszczykowie i okolicach przygotowane przez uczestników warsztatów teatralno-freestylingowych w ramach projektu Fundacji Fiedlerów z "Widza i obserwatora przemień się w aktora" (dofinansowanie z FIO). Nasze ukochane miejsca oczami i ciałami mieszkańców i sympatyków - to trzeba zobaczyć!

Podziwiać będzie można, ba! - nawet trzeba - wystawę pasteli Pani Zofii Morasz-Skonki, mieszkanki Rogalinka. Pani Zofia, która także uczestniczy w projekcie, zaprezentuje swoje piękne obrazy przedstawiające malownicze dęby i wierzby Rogalińskie. 

W tym dniu będziemy też gościć ekipę z Brave Kids - znowu zapanuje więc międzykulturowa atmosfera. 

KONKURS FOTOGRAFICZNY MOJE MUZEUM

Fundacja Fiedlerów zaprasza do wzięcia udziału w kolejnym konkursie fotograficznym MOJE MUZEUM. Tym razem obiektywy kierujemy w stronę Muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie i ukazujemy magię Ogrodu Kultur i Tolerancji, bogactwo zbiorów, tajemniczą atmosferę wystaw, inspirującą Santa Marię.

Do wygrania atrakcyjne nagrody: 
  • 400 zł 
  • 4 bilety do Teatru Nowego 
  • kupon do Kawiarni Mipetraka o wartości 100 zł 
  • Książki podróżnicze 
Pula nagród może się zwiększyć :)


Zapraszamy serdecznie! 

Informację opracowała Ania Schmidt-Fiedler, współorganizatorka wydarzeń i współpracowniczka Zielonego Puszczykowa. 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Człowiek, który wymyślił letnisko w Puszczykówku

Tabliczka z nową nazwą skweru.
Fot. M. Krzyżański
Nie będziemy się rozpisywać o imprezie, która odbyła się w minioną sobotę pod szumną nazwą Dni Puszczykowa. Zdania komentatorów naszego bloga są raczej jednoznaczne, my na razie wstrzymamy się z opiniami. Wolimy się skupić na tym, co w sobotę odbyło się w cieniu imprezy rozrywkowej, a co zostawi ślad trwalszy i dużo bardziej budujący w świadomości puszczykowian i na mapie naszego miasta. Otóż przed południem Burmistrz Andrzej Balcerek i Przewodniczący Rady Miasta Zbigniew Czyż nadali imię Władysława Tomaszewskiego skwerowi znajdującemu się w pobliżu jego dawnej posiadłości. Z tej okazji publikujemy tekst Macieja Krzyżańskiego, który swoją premierę miał w "Kurierze Puszczykowskim", ale zasługuje na to, aby go przedstawić wirtualnej publiczności. Nigdy bowiem dość przypominania o pięknych kartach w historii Puszczykowa. 

Pionierzy Letniska Puszczykówko – Władysław i Aniela Tomaszewscy 

Maciej Krzyżański*

Jednym z twórców Letniska Puszczykówko, był Władysław Tomaszewski. Puszczykówko było wsią położoną miedzy Niwką, a Puszczykowem. Naturalnymi granicami tej małej miejscowości były wody Warty, lasy królewskie oraz pola rolnicze. Krajobraz wręcz niezwykły, przypominający „Sielankę” Kochanowskiego. Puszczykówko w pierwszych latach XX wieku nie miało swojego przystanku kolejowego. Wycieczkowicze chodzący na długie spacery, prawdopodobnie zatrzymywali się w dzisiaj już nie istniejącym ogrodzie Morawskiego. Był on przypuszczalnie głównym właścicielem ziemi w najbardziej malowniczej części wsi, czyli przy skarpie nadwarciańskiej. W tej okolicy kupił parcelę Władysław Tomaszewski, który stał się inicjatorem budownictwa willowego w Puszczykówku. 


Po wykupieniu działki Władysław Tomaszewski wybudował piękną willę. Być może nastąpiło to przed wprowadzeniem ustawy osadniczej w roku 1904. Sławomir Leitgeber wyznacza budowę obiektu na rok 1897/1898. Posiadał on białą elewację, która idealnie współgrała z zielenią drzew i krzewów. Położony był w jednym z najpiękniejszych miejsc Prowincji Poznańskiej, które charakteryzowało się nadzwyczajnie zdrowym klimatem. Dzięki takiej lokalizacji, właściciele mogli odpocząć od poznańskiego powietrza, które skażone było dymem z kominów i lamp ulicznych.

Władysław Tomaszewski urodził się 27 czerwca 1865 roku w Chełmnie na Pomorzu. W roku 1885 przeprowadził się do Poznania, gdzie zaczął pracę w „Banku Włościańskim”. W roku 1888 roku rozpoczął pracę w „Banku Związku Spółek Zarobkowych”, „najpoważniejszej w zaborze pruskim instytucji bankowej”. Przez lata kontynuował w tej instytucji karierę, która doprowadziła go do posady wicedyrektora w roku 1908 oraz dyrektora w roku 1911. Zasiadał w najwyższych władzach spółki zarządzającej „Teatrem Polskim” w Poznaniu. Interesował się muzyką, literaturą, sztuką, teatrem i numizmatyką. „Zgromadził cenny zbiór obrazów, rozproszonych w czasie II wojny światowej”. Zmarł w Poznaniu dnia 10 września 1914 roku. 

Po śmierci Władysława Tomaszewskiego zaczęły się problemy finansowe Anieli Tomaszewskiej. Należy dodać, że wychowywała aż szóstkę dzieci. Wtedy to domostwo poza funkcją rezydencjalną zaczęło pełnić również funkcję pensjonatu. Typowe ogłoszenie opublikowane w „Dzienniku Poznańskim” z roku 1916 brzmiało: „Puszczykówko. Mieszkania umeblowane z kuchniami i pojedyncze pokoje umeblowane do wynajęcia. Władysławowa Tomaszewska”. Dzięki zaradności wdowy po wybitnym mieszkańcu Puszczykówka, dom stał się ważną instytucją w czasie wielkiej wojny. 

Dawny dom Władysława i Anieli Tomaszewskich.
Fot. M. Krzyżański
W roku 1915 Aniela Tomaszewska dała ogłoszenie do „Dziennika Poznańskiego” o treści: „Szanownym Rodzicom miasta i okolicy Poznania donoszę uprzejmie, że od połowy maja br. otwieram w willi mej w Puszczykówku letnisko dla dzieci. Przyjmuję dzieci – rekonwalescentów, jako też i takie dzieci, których zdrowie wymaga całodziennego pobytu na świeżym powietrzu, zapewniając pod każdym względem troskliwą opiekę. Bliższymi informacjami chętnie służę do połowy maja w środy i piątki do godziny 1-szej. Poznań Wilhelmowska 26 albo Puszczykówko (Puschkau).” 

Pomoc taka w okresie wojny światowej, była niezwykła, gdyż standard życia w Niemczech znacznie się pogorszył. Zmniejszono dostawy żywności, węgla i innych niezbędnych towarów. Ludność przez gospodarkę wojenną, podupadła na zdrowiu. Inicjatywa obywatelska Anieli Tomaszewskiej miała niezwykłe znaczenie dla ludności polskiej, a w szczególności dla tej najsłabszej jej części, czyli dzieci. Zdrowe świeże powietrze Puszczykówka, było najlepszym lekarstwem na bolączki wojenne. 

Uroczystość nadania nazwy skwerowi. Fot. M. Krzyżański
Nieznane mi są dalsze losy Anieli Tomaszewskiej. W ostatnią sobotę, dzięki inicjatywie Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa, jednemu ze skwerów w Puszczykówku został nadany patronat Władysława Tomaszewskiego. Cenna to inicjatywa, gdyż przypomina o samych początkach Letniska Puszczykówko. Miejmy nadzieję, że pamiętana będzie również jego małżonka pani Aniela Tomaszewska, która niosła pomoc dzieciom, mimo straty męża i strasznych warunków wojennych. 

Informację wykorzystane w artykule pochodzą z „Dziennika Poznańskiego”, „Wielkopolskiego Słownika Biograficznego”, „Banki Poznańskie” KMP 1997 2

Polecamy także:

czwartek, 20 czerwca 2013

Radny Bekas mija się z prawdą


Radny Bekas broni Grzybka jak
niepodległości. Powinien chyba zostać
honorowym woźnym w Książnicy
XXI wieku. Fot. Maciej Krzyżański
Radny i przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Piotr Bekas udzielił wywiadu Dariuszowi Urbanowiczowi z "Głosu Puszczykowa" (nr 6, czerwiec 2013). W swoich wypowiedziach ostro zaatakował Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa i jego prezeskę Gabrielę Ozorowską, nie szczędził również złośliwości pod adresem Zielonego Puszczykowa. Wszystko to mieściłoby się w granicach debaty publicznej, gdyby nie fakt, że pan Piotr Bekas świadomie lub z wrodzonej popędliwości, popełnił masę rażących błędów w referowaniu spraw, do których się odnosił. Choć niespecjalnie lubię się odnosić do wypowiedzi innych, szczególnie jeśli nie wnoszą nic nowego do dyskusji, a są tylko stekiem wyzwisk i insynuacji, to jednak czuję się w obowiązku najważniejsze przeinaczenia radnego Piotra Bekasa sprostować. 

1. Wniosek Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa do Komisji Rewizyjnej Rady Miasta.

Słowa radnego Bekasa:
To właśnie jeden z przykładów manipulacji ze strony Stowarzyszenia. Prezes Gabriela Ozorowska, osoba podobno znająca się na zasadach działania samorządu, powinna wiedzieć jakie są kompetencje Komisji Rewizyjnej, a kto jest powołany do kontroli prawidłowości uchwał Rady. Zgodnie z ustawą o samorządzie Komisja Rewizyjna powołana jest przez Radę do kontroli działalności burmistrza oraz samorządowych jednostek organizacyjnych.



Prawda:
Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa nie występowało do Komisji Rewizyjnej Rady Miasta o sprawdzenie prawidłowości uchwały Rady, ale o propozycję Burmistrza wniesioną na sesję Rady Miasta w dniu 18 grudnia 2012 roku, w której zaproponował zakup budynku na rynku nazwanego później przez mieszkańców "Grzybkiem". W piśmie SPP wyraźnie podkreślono, że chodzi o sprawdzenie, czy zgodne z prawem jest działanie Burmistrza a nie Rady Miasta. Przytoczono nawet odpowiedni zapis regulaminu Komisji Rewizyjnej. Jak sam  radny Bekas przyznaje, działania Burmistrza mogą i powinny być kontrolowane przez Komisję Rewizyjną, której ma zaszczyt przewodniczyć.

Korespondencję między SPP a przewodniczącym Bekasem ujawniliśmy w tekście Radny Bekas lubi grzybki, zatem każdy może się przekonać jak było naprawdę.

2. Odpowiedzialność prezeski SPP Gabrieli Ozorowskiej za decyzje dotyczące szpitala w Puszczykowie.

Słowa radnego Bekasa:
Prawnie prezes Ozorowska została uniewinniona od zarzutów. Zostaje jednak moim zdaniem odpowiedzialność przed współmieszkańcami, Wyroku sądu nie kwestionuję, ale nie zmienia to faktu, że jako wicestarosta Gabriela Ozorowska sprzedała własność publiczną jaką jest puszczykowski szpital.

Prawda:
Wicestarosta nie działa w próżni i nie podejmuje istotnych decyzji samodzielnie. Sytuacja szpitala w ówczesnym czasie była bardzo trudna i władze powiatu starały się znaleźć sposób na jego uratowanie. Jak się okazało, próba podjęta przez wicestarostę Gabrielę Ozorowską nie zakończyła się sukcesem, ale jak wykazał długoletni proces, który wytoczył byłej już wicestaroście nowy starosta Jan Grabkowski (notabene podpisujący m.in. aneks do umowy wspólnie z panią Ozorowską), prawo nie zostało w tym przypadku złamane i nie wykazano w działaniach wcześniejszego Zarządu Powiatu złej woli. 

3. Co cytuje “Kurier Puszczykowski”?

Słowa radnego Bekasa:
Kurier cytuje nie moje słowa, a skrócony opis mojego wystąpienia jaki znalazł się w protokole z sesji.

Prawda:
Słowa zapisane w protokole z sesji są jedyną wypowiedzią radnego Bekasa na sesji 18 grudnia 2012 roku. Nie znaleźliśmy innych. Być może mówił więcej, a może chciał powiedzieć coś innego, ale najwyraźniej umknęło to protokolantowi. Trudno, żeby “Kurier” lub Zielone Puszczykowo odnosiło się do myśli pana Bekasa albo do słów, które może padły, a może nie padły. Wtedy dopiero można by mieć uzasadnione pretensje. Od przewodniczącego Komisji Rewizyjnej oczekiwać można przynajmniej zapytania o celowość zakupu budynku, a coś takiego nie miało miejsca.

4. Domaganie się m.in. przez Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa   transparentności działań władz miasta oraz konsultacji społecznych przy podejmowaniu najważniejszych decyzji.

Słowa radnego Bekasa:
(...) zawsze używa tych samych określeń:większość mieszkańców, konsultacje społeczne, charakter miasta, A jak było gdy rządzili popierani przez Stowarzyszenie burmistrz Ornoch-Tabędzka i jej radni? Jakie konsultacje przeprowadzono np. przed kupnem Zakola? Żadne, bo trudno prawie towarzyskie spotkania w namiocie Stowarzyszenia uznać za konsultacje z mieszkańcami.

Dr Andreas Billert podczas warsztatów dotyczących
Zakola Warty. Fot. Gabriela Ozorowska
Prawda:
Przed zakupem Zakola Warty odbyły się konsultacje społeczne. Podczas Dni Puszczykowa został ustawiony namiot Urzędu Miasta (nie SPP!), w którym odbyły się warsztaty z ekspertem od rewitalizacji dr Andreasem Billertem, dotyczące propozycji zagospodarowania zakola – przestrzeni publicznej, w których wzięło udział wielu mieszkańców. Dostęp do namiotu nie był w żaden sposób reglamentowany. W porównaniu do obecnej kadencji można uznać proces konsultacji w sprawie Zakola za niemal wzorcowy. Jeśli radny Bekas zna jakiś przykład z ostatnich dwóch lat, jak należy konsultować decyzje z mieszkańcami - chętnie zobaczę. 

5. Ostatnie wybory uzupełniające do Rady Miasta (grudzień 2012).

Słowa radnego Bekasa:
Nawet w jesiennych wyborach uzupełniających popierany przez SPP czy też Zielone Puszczykowo kandydat przegrał z kretesem i zdobył 11 głosów.

Prawda:
Ani Zielone Puszczykowo, ani Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa nie wystawiło, ani też nie popierało oficjalnie czy też nieoficjalnie żadnego z kandydatów w wyborach uzupełniających do Rady Miasta w 2012 roku. 

Na blogu Zielone Puszczykowo prezentowaliśmy poglądy wszystkich 5 kandydatów: Tomasza Potockiego, Piotra Krzyżańskiego, Dariusza Piechockiego, Przemysława Stefaniaka oraz śp. Ryszarda Jackowiaka, nie faworyzując żadnego z nich. 

"Kurier Puszczykowski" wydawany przez SPP zrezygnował nawet z publikacji biogramów kandydatów, nie chcąc się angażować w kampanię wyborczą. 

Bardzo cenię wszystkich kandydatów i szanuję inne poglądy w niektórych sprawach. Na  blogu Zielone Puszczykowo razem ze współpracownikami wspierałem i promowałem (rzadziej krytykowałem) inicjatywy kilku z nich. 

Nie mamy pojęcia, skąd radny Piotr Bekas wziął informacje, jakoby kandydat SPP lub Zielonego Puszczykowa zdobył 11 głosów? Taką liczbę głosów uzyskał kandydat Piotr Krzyżański, którego bardzo szanuję i pewnie udzieliłbym pomocy, gdyby o nią się zwrócił. Na etapie kampanii nie prosił redakcji Zielonego Puszczykowa o oficjalne ani organizacyjne wsparcie. Co więcej, nie znałem też wtedy pana Piotra osobiście, a jego pełnomocnika wyborczego - Macieja Krzyżańskiego poznałem właśnie przy okazji wyborów i zaprosiłem do współpracy z Zielonym Puszczykowem, która układa się bardzo dobrze. Pamiętam, że wcześniej Maciej Krzyżański publikował także w "Głosie Puszczykowa" oraz "Echu Puszczykowa" - ale czy z tego można wysnuć wniosek, że Urząd Miasta albo redaktor Dariusz Urbanowicz popierał w wyborach jego ojca?

Porażką Zielonego Puszczykowa w ostatnich wyborach była natomiast haniebna frekwencja. Apelowałem o udział w wyborach i jak się okazało nie dotarłem do zbyt wielu osób z okręgu wyborczego. Tylko że ta porażka nie jest moją osobistą, ponieważ tak samo,
albo jeszcze bardziej pokonana może się czuć nasza puszczykowska demokracja. 


Reasumując, radny Piotr Bekas tak często mija się z prawdą w swoich wypowiedziach, że trudno to uznać za przypadek. Najwyraźniej ma kłopot ze zdobyciem wiedzy na temat miejskiej opozycji i jej działań. Jeśli tak, to zachęcam pana Bekasa do udziału w otwartych spotkaniach  SPP oraz do uważnego czytania bloga Zielone Puszczykowo. Na pewno dowie się dużo rzeczy, o których mu się jeszcze nie śniło. I może przestanie snuć “opowiści z mchu i paproci” na łamach zaufanego periodyku.

środa, 19 czerwca 2013

Skwer Władysława Tomaszewskiego



Na skwerze jest już głaz, na którym pojawi się
informacja o nowym patronie. Fot. W. Kowaliński
W najbliższą sobotę 22 czerwca o godzinie 11.00 odbędzie się uroczyste nadanie placowi u zbiegu ulic Nadwarciańskiej i Cyryla Ratajskiego nazwy “Skwer Władysława Tomaszewskiego”. W wydarzeniu ma wziąć udział prawnuczka jednego z twórców Puszczykowa we współczesnym kształcie – pani Anna Tomaszewska.

Uchwałę o uhonorowaniu Władysława Tomaszewskiego podjęła Rada Miasta na wniosek Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa. Pomysłodawcy z premedytacją wybrali plac, na którym stoi tzw. Krzyż Powstańczy, ponieważ do tej pory był bezimienny, a jednocześnie znajduje się blisko willi, która należała do zasłużonego ekonomisty.

Pamięć o Władysławie Tomaszewskim, choć systematycznie odświeżana przez historyków, dziennikarzy i autorów przewodników, nieco się zatarła. Przypomnijmy zatem sylwetkę człowieka, który jako wybudował w1897 pierwszą całoroczną willę w Puszczykówku (obecnie ul. Cyryla Ratajskiego 6), choć ówczesne niemieckie władze bardzo mocno utrudniały Polakom tego typu inwestycje.

Widok na plac, który od soboty będzie Skwerem
Władysława Tomaszewskiego. Fot. W. Kowaliński
Władysław Tomaszewski (1865-1914) był znanym ekonomistą oraz wybitnym bankowcem i działaczem gospodarczym, działającym na przełomie XIX i XX wieku w Poznaniu. Kierował m.in. największą instytucją finansową zboru pruskiego - polskim Bankiem Związku Spółek Zarobkowych, był w zarządzie Patronatu Spółek Zarobkowych i Spółki Budowlanej “Pomoc”, pełnił też funkcję jednego z dyrektorów Spółki Teatralnej, do której należał Teatr Polski. Napisał i przetłumaczył wiele fachowych tekstów na temat spółdzielczości, bankowości, a także poświęcone rolnictwu oraz działalności kredytowej i handlowej.

Ważną rolę w życiu Władysława Tomaszewskiego odgrywała działalność patriotyczna. Wraz z żoną Anielą w 500-ną rocznicę polsko-litewskiego zwycięstwa pod Grunwaldem ufundował na swojej puszczykowskiej posesji kapliczkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Uroczyste odsłonięcie figury odbyło się dokładnie 15 lipca 1910 roku, a poświęcił ją ksiądz prowincjał Edmund Dalbor, który po I wojnie światowej został pierwszym prymasem niepodległej Polski.

Zarówno piękny dom Władysława Tomaszewskiego jak i historyczna figura miały dużo szczęścia, dotrwały bowiem w kiepskim, ale stabilnym stanie do XXI wieku, kiedy to nabyli je państwo Elżbieta i Ryszard Mazurowscy, którzy w 2002 roku odnowili posiadłość zgodnie ze wskazówkami Służby Ochrony Zabytków. Cały kompleks budynków z otaczającym je parkiem jest obecnie wpisany do rejestru zabytków. To jeden z nielicznych przykładów, kiedy cenna puszczykowska willa trafia w ręce ludzi, którzy chcą i mogą przywrócić jej dawną świetność. Zachęcamy szczególnie władze miasta do pójścia za przykładem prywatnych inwestorów i uratowania choćby chylącej się ku upadkowi Mimozy przy ul. Poznańskiej.

Pięknie odnowiona willa Władysława
Tomaszewskiego przy ul. Ratajskiego.
Fot. W. Kowaliński
Zapraszamy wszystkich mieszkańców na sobotnią uroczystość na Skwerze Władysława Tomaszewskiego. Upamiętnienie jednego z pionierów puszczykowskiego letniska powinno być wstępem do dalszych prac nad stworzeniem w Puszczykowie ścieżek edukacyjno-turystycznych, na których znalazłyby się informacje o wybitnych mieszkańcach, ciekawych budynkach oraz oryginalnym założeniu urbanistycznym.

Zalążkiem takiej historycznej mapy Puszczykowa mogą być ulice, które już mają puszczykowskich patronów:
  • Cyryl Ratajski (1875-1942) – przedwojenny prezydent Poznania, minister spraw wewnętrznych, podczas wojny delegat rządu londyńskiego na kraj, z Puszczykowem związany od 1919 roku, kiedy to kupił willę od niemieckiego urzędnika Carla Riedla.
  • Julian Lange  (1873-1954) – komendant Straży Ludowej w okresie Powstania Wielkopolskiego, działacz “Sokoła”, uczestniczył także w III powstaniu śląskim, z Puszczykowem mniej lub bardziej związany niemal przez całe życie, od czasu II wojny światowej mieszkał w domu przy ul. Poznańskiej 11.
  • Ks. Ignacy Posadzy  (1898-1984) - Sługa Boży kościoła katolickiego, założyciel Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej oraz żeńskiego zgromadzenia zakonnego – Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla, zmarł w Puszczykowie, gdzie Towarzystwo Chrystusowe działa do dziś przy ulicy jego imienia.
  • Arkady Fiedler (1894-1985), słynny podróżnik, pisarz i reporter, autor m.in. takich książek jak:  “Dywizjon 303”, “Mały Bizon” czy “Kanada pachnąca żywicą”. Zamieszkał w Puszczykowie po wojnie, dziś w jego domu działa Muzeum Pracownia Arkadego Fiedlera.
  • Adam Wodziczko (1887-1948) - profesor Uniwersytetu Poznańskiego, inicjator powstania trzech Parków Narodowych: Wolińskiego, Słowińskiego i Wielkopolskiego.
  • Izabela Dąmbska (1927-1984) – profesor Uniwersytetu Adama Mickiewicza, kierowniczka Zakładu Hydrobiologii, zajmowała się badaniem jezior WPN.
  •  Brat Józef Zapłata  (1904-1945) – należał do puszczykowskiego Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego, zginął śmiercią męczeńską w obozie koncentracyjnym w Dachau, beatyfikowany w 1999 roku przez papieża Jana Pawła II.
Jednocześnie chcemy zaproponować mieszkańcom utworzenie rejestru nazwisk zasłużonych puszczykowian, którzy zasługują na upamiętnienie w nazwie ulicy, skweru, ronda, parku czy placu, albo chociażby w postaci pamiątkowej tabliczki na jednym z budynków. Jeszcze zanim napisaliśmy ten tekst, nasi współpracownicy i mieszkańcy zgłosili już kilka kandydatur:
  • Franciszek Heigelmann (zm. 1969) – legendarny kierwonik Szkoły Podstawowej w Puszczykowie od 1945 roku, który choć zmarł w 1969, to jego metody wychowawcze były stawiane za przykład jeszcze w końcówce XX wieku.
  • Ks. Kazimierz Pielatowski (zm. 1993) – proboszcz parafii puszczykowskiej w latach 1945-93, człowiek-instytucja, duszpasterz, pisarz i doskonały humorysta.
  • Zygmunt Janaszek (1861-1931) – nauczyciel, przedsiębiorca i społecznik, właściciel Letniska “Silva” oraz dużej części puszczykowskich gruntów na początku XX wieku, mocno przyczynił się do rozwoju Puszczykowa w formie letniska.
  • Włodzimierz Adamski (1858-1943) – w 1900 roku wspólnie z braćmi Szulcami i Janem Murkowskim kupił ziemię w Puszczykowie, na swojej działce wybudował willę Jadwinówka, która stoi do dzisiaj.
  • Walerian Szulc (1849-1901) – poznański zegarmistrz i przedsiębiorca, prowadził w poznańskim Bazarze Wielki Skład Genewskich Zegarków i Wyrobów Złotniczych, w 1900 roku wybudował w Puszczykowie willę Hellena (stoi do dziś, ale została zniszczona nieudanym remontem), obok domu wytyczył aleję (dziś ulica Cienista).
Sami dodalibyśmy także niemieckich propagatorów zielonego Puszczykowa oraz architektów, którym zawdzięczamy kilka pięknych willi:
  • Max Hans Khüne – niemiecki architekt, który w Puszczykowie postawił Sztojerówkę przy dzisiejszej ulicy Wiosennej, a później zasłynął m.in. projektem dworca kolejowego w Lipsku.
  • Erich Wernicke – niemiecki lekarz, dyrektor Królewskiego Instytutu Higienicznego w Poznaniu, propagator uzdrowiskowych właściwości naszej okolicy.
  • Franz Pfannschmidt – niemiecki architekt, pełniący urząd naczelnego architekta miasta Poznania, w latach 1906-08 roku wybudował pierwszy puszczykowski dom w stylu szwajcarskim (ul. Nadwarciańska 1).

Czekamy na kolejne propozycje.

Polecamy także: