Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 29 września 2014

Czy już jest normalnie?

Marcin Muth*

Dobiega końca kadencja władz i radnych Puszczykowa wybranych w wyborach samorządowych 2010 roku. Zwycięstwo odniósł w nich burmistrz Andrzej Balcerek oraz jego komitet Razem dla Puszczykowa. Ich głównym hasłem było przywrócenie w Puszczykowie normalności. Sprawdźmy zatem, czy w Puszczykowie jest już normalnie? 


Zacznijmy od samej góry. Burmistrz obiecywał m.in., że naprawi sytuację finansową miasta, odbuduje relacje z mieszkańcami i poprawi komunikację miejską. Jak wiadomo, zadłużenie do 2013 roku zmniejszyło się w niewielkim stopniu, a w bieżącym roku może znacznie wzrosnąć, ponieważ planowany jest deficyt w wyskości ponad 4 mln. zł. Relacje z mieszkańcami są tak fatalne, jak chyba nigdy w historii Puszczykowa. Podczas kadencji burmistrza wybuchło 6 dużych protestów i zebrano tysiące podpisów pod sprzeciwem wobec działań lub braku działań władz miejskich. Co z komunikacją miejską? Niewiele się zmieniło. Autobusy różnych przewoźników nadal dublują swoje kursy, a wiele dzielnic pozbawiona jest jakiejkolwiek komunikacji. Przed kolejną kadencją nie widać pomysłu na rozwiązanie powyższych kwestii, pojawił się natomiast księżycowy pomysł hali widowiskowej za 10 mln. złotych.


Dlaczego się nie udało? Być może dlatego, że sam burmistrz zachował postawę bardzo pasywną. Unikał podejmowania decyzji, a z mieszkańcami podejmował poważną rozmowę dopiero wtedy, gdy przychodzili pod urząd z pikietą lub zebrali setki podpisów. W codziennym zarządzaniu miastem zastępowali go fachowcy sprowadzeni z pobliskiego Dopiewa. Wiceburmistrz Władysław Ślisiński, skarbnik Piotr Łoździn oraz redaktor Bogdan Lewicki starali się bardzo i pracowali nawet rzetelnie, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że kompletnie nie rozumieli specyfiki Puszczykowa. Nic w tym dziwnego, bo gdyby nagle zaczęli Dopiewiem zarządzać ludzie związani z np. Puszczykowem, to trudno byłoby im odnieść sukcesy. 


Na tle mało aktywnego burmistrza i zagubionych urzędników mieli szansę zabłysnąć puszczykowscy radni, którzy niemal w komplecie popierali władze miasta. Niestety, z minionej kadencji najlepiej zapamiętamy przewodniczącego Rady Miasta Zbigniewa Czyża, który przez prawie 2 lata ukrywał skazujący wyrok i pobierał bezprawnie diety. Zapamiętamy też kilkunastu bezbarwnych radnych, którzy w kluczowych momentach chowali głowę w piasek i unikali poważnej rozmowy z mieszkańcami. Bez wnikania w szczegóły przegłosowywali wszystko, co im podsunęli urzędnicy. Rolę radnych musieli zatem przejąć mieszkańcy, którzy w kilku sprawach skutecznie bronili interesów miasta.


Jeśli można wymienić jakieś plusy mijającej kadencji, to właśnie przebudzenie obywateli. W sprawach kluczowych dla swojej okolicy mieszkańcy potrafili się zjednoczyć i skutecznie walczyć z błędnymi decyzjami. Ożywienie to zaowocowało także wyborem do Rady młodego radnego Macieja Krzyżańskiego, który pokazał, że mandat radnego można wypełniać aktywnie i z pełną otwartością. To właśnie jemu i mieszkańcom zawdzięczamy, że pod koniec kadencji nie udało się przez Radę przepuścić kolejnego bubla w postaci nowego Studium wyznaczającego kierunki rozwoju Puszczykowa. 


Podsumowując, należy zadać kilka pytań. Czy normalne jest, że obecne władze chcą budować halę widowiskowo-sportową za 10 mln złotych, podczas gdy miasto nie ma sensownej komunikacji publicznej, utwardzonych dróg, pełnego oświetlenia i wygodnych chodników? Czy normalne jest, że przy rocznym budżecie miasta w wysokości 27 milionów zł, planowany jest deficyt w wysokości 4 mln? Czy normalne wreszcie jest, że władzę w mieście w imieniu burmistrza sprawują spadochroniarze, którzy być może po najbliższych wyborach wrócą do swojej miejscowości, jeśli uda im się odzyskać tam władzę? I, na koniec, czy normalne jest, że radnych muszą wyręczać mieszkańcy, którzy biorą na siebie trud pisania pism, zbierania podpisów i organizowania protestów? Każdy odpowie na te pytania sam, oddając głos w najbliższych wyborach.



*Marcin Muth - założyciel bloga Zielone Puszczykowo, współpracownik puszczykowskich mediów i stowarzyszeń. 

czwartek, 25 września 2014

Stanowisko Burmistrza w spawie przejazdu na ul. 3 Maja

W związku z niedawną publikacją odpowiedzi na interpelację Pana Posła Arkadego Fiedlera w sprawie przejazdu na ul. 3 Maja, otrzymaliśmy sprostowanie Pana Burmistrza Andrzeja Balcerka. Burmistrz przedstawia odmienną wersję wydarzeń od tej opisanej przez Podsekretarza  Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju pana Zbigniewa Klepackiego. Jesteśmy zaskoczeni faktem, że odpowiedź Ministerstwa zawiera błędy. W związku z tym, że nie mamy powodów, aby nie wierzyć Panu Burmistrzowi w jego wersję, będziemy oczekiwać wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo. Jednocześnie chcemy wyjaśnić, że nie podaliśmy nieprawdziwych informacji, a jedynie opublikowaliśmy list Podsekretarza Stanu, który skłonił Redakcję do takiego a nie innego komentarza. Komentarz, wbrew słowom Pana Burmistrza, nie jest nieprawdziwy, a jedynie jest subiektywną oceną postawy władz miejskich na podstawie otrzymanych dokumentów. Mamy nadzieję, że cała sprawa zostanie wyjaśniona między zainteresowanymi urzędami. Ze swojej strony bardzo żałujemy, że przejazdu na ul. 3 Maja nie będzie. 



wtorek, 23 września 2014

Sprawa likwidacji przejazdu na ul. 3 Maja

Mieszkańcy Puszczykowa dowiedzieli się  kilka miesięcy temu o likwidacji przejazdu kolejowego na ul. 3 Maja, ważnego zarówno dla mieszkańców Niwki jak i rejonu ul. Kochanowskiego. Zbierali podpisy protestacyjne, aby władze miejskie coś zrobiły w tej sprawie. Władze naszego miasta starają się zrzucić z siebie odpowiedzialność i obarczyć winą poprzednią burmistrz. Poniżej publikujemy odpowiedź na interpelację posła Arkadego Fiedlera jaka nadeszła z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju 25 sierpnia b.r. Lektura tego dokumentu jednoznacznie wskazuje na wieloletnie zaniedbania trzech kolejno rządzących ekip w sprawie braku informacji o planach likwidacji przejazdu i jednoznacznie wskazuje czas, kiedy zapadły najważniejsze w tej kwestii decyzje. Wielka szkoda, że obecne władze miasta tak chętnie informujące o swoich sukcesach na łamach miejskiego informatora „Echo Puszczykowa” nie pochwaliły się swoimi „zasługami” w tej sprawie



poniedziałek, 22 września 2014

Kolejny plan i kolejny konflikt?

Łukasz Grzonka*

W dniu 8 września 2014 r. o godz. 15:00 w siedzibie Urzędu Miejskiego odbyła się dyskusja nad projektem planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu położonego w Puszczykowie w rejonie ulic: C. Ratajskiego, Dworcowa, Słowackiego i Mickiewicza, choć w ocenie mieszkańców godzina 15:00 nie wydała się być odpowiednią. Osoby przybyłe na spotkanie, musiały się oderwać od codziennych obowiązków np. pracy. Stosowniejszą porą dla mieszkańców, ale pewno nie dla urzędników byłaby godzina 17:00.
Fragment nowego mpzp dla rejonu ul. Mickiewicza, Ratajskiego
i Słowackiego.
Ze strony UM na spotkanie przybyło dwóch urzędników miejskich, tj. sekretarz miasta Pan Maciej Dettlaff i kierownik referatu gospodarki przestrzennej i gospodarki gruntami Pani Alina Stempniak. Zabrakło urbanisty, który przygotuje na zlecenie burmistrza odpłatnie projekt miejscowego planu, który powinien zreferować główne przyczyny powstania planu i jego założenia. Zamiast tego urzędnicy zapytali się zebranych mieszkańców, co się im „... nie podoba w planie …”.

Miejsce, gdzie na ul. Słowackiego ma powstać droga
wewnętrzna, w tle dom przy ul. Słowackiego 6.
Fot. Ł. Grzonka
Przygotowywany projekt planu spotkał się z jednogłośnym sprzeciwem zebranych mieszkańców, którzy zgosili wiele uwag doprecyzowujących zapisy i alternatywne rozwiązania. Brak projektanta sprawił, że urzędnicy nie byli w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania mieszkańców. 

Zebrani mieszkańcy złożyli krytyczne uwagi do protokołu m. in. w kwestii:
  • Budowy po zachodniej stronie ul. C. Ratajskiego chodnika ze ścieżką rowerową. Teren należy do właścicieli nieruchomości sąsiadujących z drogą. Przyjęcie takiego rozwiązania będzie oznaczać wywłaszczenie mieszkańców, pozbawienie mieszkańców ogrodów przed domami, wycięcie szeregu drzew w tym trzech ponad 100-letnich dębów oraz przeniesienie zabytkowej kapliczki ufundowanej w 500-tą rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Ścieżka rowerowa ma przebiegać pół metra od okien domów. 
  • Wg mieszkańców rozbudowa ul. C. Ratajskiego wpłynie na wzrost ruchu tranzytowego na tej ulicy. Poszerzenie drogi spowoduje wzrost natężenia ruchu, pogorszenie warunków życia oraz spadek wartości okolicznych nieruchomości. Obecni urzędnicy nie podzielali tego zdania. 
  • Braku wprowadzenia różnych form ograniczeń prędkości, mających na celu skuteczne odstraszenie ruchu tranzytowego. 
  • Wykupu przez UM całych nieruchomości położonych przy ul. C. Ratajskiego, których części mają być objęte wywłaszczeniem. Obecni na spotkaniu urzędnicy, stwierdzili, że nie ma takiej możliwości. 
  • Ujednolicenia do 6 metrów szerokości jezdni oraz budowy chodników po jednej stronie dotyczy to ul. Fiedlera, Mickiewicza, Reymonta, Słowackiego oraz Spokojnej. Mieszkańcy zaproponowali zachowanie pieszojezdni. Wskazali iż takie rozwiązanie sprawdza się, nie dochodzi do wypadków, a kierowcy zwalniają jadąc po tych drogach. 
  • Wywłaszczenia właścicieli nieruchomości przy ul. Słowackiego 4 i 6 oraz 12 i 14 pod dwie drogi wewnętrzne. W opinii mieszkańców obecnych na spotkaniu takie zapisy jest to ułatwienie dla dewelopera, który kupi działki od właścicieli, a następnie podzieli działki pod mniejsze o wielkości około 1 000 m², Deweloper będzie mógł tam postawić 20 dwurodzinnych domów. Pół roku temu kilkoro mieszkańców zainteresowało się sprawą dodania do projektu dwóch dróg wewnętrznych przy ul. Słowackiego. Od Pani Stempniak uzyskali informację, że zostały dodane przez pomyłkę. Obiecała, że zostaną usunięte, jak widać tak się nie stało. 
  • Ustanowienia pasa zieleni izolacyjnej od strony torów kolejowych o szerokości 5 metrów na terenie nieruchomości przy ul. Słowackiego i Fiedlera graniczących z terenem kolejowym. Mieszkańcy podważyli sens takiego rozwiązania. Należy pamiętać, że ich własność została już pomniejszona o pas ziemi o szerokości 3-5 metrów pod rozbudowę linii kolejowej. W tym miejscu powstaną wysokie ekrany akustyczne, niezależnie od tego czy właściciel sobie tego życzy, czy też nie. UM w przygotowanym projekcie planu chce siegnąć jeszcze dalej i narzucić mieszkańcom pas zieleni. Mieszkańcy zadali pytanie obecnym na spotkaniu urzędnikom, w jakim celu ma powstać pas zieleni izolacyjnej, skoro obok powstaną ekrany? Z uzyskanej odpowiedzi wynikało, aby odgrodzić mieszkańców od ekranów (!). 
  • Zakazowi stosowania w budynkach pieców i trzonów kuchennych na paliwo stałe, z wyjątkiem paliw odnawialnych z biomasy. Przyjęcie takiego rozwiązania w planie będzie oznaczać, że w przypadku budowy lub przebudowy istniejącego budynku nie uzyskamy pozwolenia. Mieszkańcy zwrócili uwagę, że na terenie objętym planem znajduje się wiele zabytkowych domów, które są wpisane do rejestru zabytków wraz z zabytkowymi piecami m. in. piece kaflowe. Takie zapisy sprawiają, że preferowanym paliwem grzewczym stanie się gaz ziemny, a na takie rozwiązanie nie każdego stać ze względu na wysoką cenę gazu.. 
  • Wyłączenia z pod obszaru objętego projektem planu terenu placu przy ul. C. Ratajskiego po stronie wschodniej, na którym znajduje się krzyż powstańczy. Mieszkańcy wyrazili zdziwienie, że teren obecnie wykorzystywany jako parking dla samochodów i autokarów z wycieczkami do muzem im. A. Fiedlera, znajdujący się wewnątrz obszaru został z niego wyłączony. Wydaje się to być sprzeczne z zasadą racjonalnego wydawania pieniędzy publicznych. 
Miejsce, gdzie na ul. Słowackiego ma przebiegać droga
wewnętrzna. Została wytyczona w miejscu, gdzie stoi
słup wysokiego napięcia. Fot. Ł. Grzonka
Jak wynika z informacji przekazanej przez Panią Stempniak, UM nie zlecił rzeczoznawcy wykonania wyceny terenu o powierzchni 750 m², który chce wykupić. Znaczy to, że urzędnicy pracują nad powstającym planem, który zostanie poddany pod głosowanie na Radzie Miasta, nie wiedząc, ile będzie kosztować budżet gminy jego realizacja.

W mojej ocenie całkowicie chybiona była inicjatywa przystąpienia do sporządzenia planu miejscowego w tym samym czasie co Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania. Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym stanowi, iż projekt planu musi być zgodny z zapisami obowiązującego Studium. Oznacza to, że UM wyda pieniądze podatników na dokument, o którym od samego początku wiadomo, że będzie musiał zostać zmieniony lub uchwalony nowy. Rada Miasta powinna była wstrzymać się z inicjatywą przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu, do czasu, gdy zostanie uchwalone nowe studium, albo odstąpić od prac nad Studium.

*Łukasz Grzonka – puszczykowski prawnik, aplikant radcowski, pasjonat historii polski i świata, z zamiłowania piłkarz. Kandydat na radnego w wyborach samorządowych z KWW Krzysztofa J. Kamińskiego „Odświeżmy Puszczykowo”.

Jak przebiegało spotkanie w sprawie hali widowiskowej?

Niedawno opublikowaliśmy artykuł Bogny Urbaniak-Wichniewicz zawierający relację ze wspólnego posiedzenia komisji Rady Miasta w sprawie budowy hali widowiskowo-sporotwej. W piątek otrzymaliśmy z Urzędu Miasta sprostowanie podpisane przez burmistrza Andrzeja Balcerka, w którym wypunktowuje nieścisłości, jakie jego zdaniem wkradły się do artykułu.

Publikujemy pełną wersją sprostowania burmistrza pod tym linkiem.

Jednocześnie zachęcamy do zapoznania się z nagraniem posiedzenia Komisji Rady Miasta z dnia 2 września 2014 roku.

Nie komentujemy uwag Pana Burmistrza, poprosiliśmy bowiem autorkę artykułu o ustosunkowanie się do sprostowania. Jej odpowiedź ukaże się w najbliższym czasie. Musimy się odnieść do pkt. 6 jego sprostowania, w którym odnosi się do publikowania materiałów wyborczych na blogu. Otóż, informujemy, że materiał nie był publikacją Komitetu Wyborczego, a informacja o tym, że autorka kandyduje w wyborach na radną pojawiła się tylko w notce o autorce. Gdybyśmy tej informacji nie podali, to ktoś mógłby mieć do nas pretensje, że publikujemy artykuł osoby, która związana jest z opozycyjnym wobec Burmistrza Komitetem Wyborczym, a my ten fakt zatajamy.

Jednocześnie informujemy, że blog Zielone Puszczykowo nie pobiera żadnych opłat za publikacje i nie publikuje reklam. Nie jest to przedsięwzięcie komercyjne i nigdy nie będzie. Jedynym celem bloga jest informowanie o ważnych sprawach miasta i prezentowaniu pomysłów na jego rozwój.

niedziela, 21 września 2014

Burmistrz zabierze zabawki?

Przedszkole "Leśni Przyjaciele" mieści się w dawnej willi
Deierlingów. Fot. M. Krzyżański
Otrzymujemy kolejne niepokojące sygnały dotyczące nowych miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Tym razem radny Maciej Krzyżański otrzymał pismo rodziców dzieci uczęszczających do przedszkola "Leśni Przyjaciele" przy ul. Przyszkolnej, którzy protestują przeciw przekwalifikowaniu działek używanych obecnie na potrzeby tej placówki. Mamy nadzieję, że burmistrz weźmie pod uwagę głos zaniepokojonych mieszkańców. Plac zabaw dla dzieci w przedszkolu może nie jest tak spektakularnym przedsięwzięciem jak budowa hali widowiskowej za 10 mln zł, ale na pewno dla przyszłych pokoleń pożytek z niego będzie bardzo duży.

Puszczykowo, dnia 15 września 2014r.
Rodzice dzieci uczęszczających
do Niepublicznego Przedszkola nr 3
„Leśni Przyjaciele”
62-040 Puszczykowo, ul. Przyszkolna 1
Szanowny Pan
Andrzej Balcerek
Burmistrza Miasta Puszczykowa
62-040 Puszczykowo, ul. Podleśna 4 

Dotyczy: Uwagi do projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu położonego w Puszczykowie w rejonie ulicy Przyszkolnej i terenów leśnych Wielkopolskiego Parku Narodowego, obręb Puszczykowo, arkusz 13 i 14.

Przedszkole nr 3 jest jedną z najstarszych i najbardziej cenionych placówek przedszkolnych w Puszczykowie. Wielkim atutem placówki jest jej baza - zarówno zabytkowy budynek, pięknie wyremontowany w ostatnich latach, jak i tereny rekreacyjne dokoła niego. Usytuowanie placówki w obszarze oddziaływań Wielkopolskiego Parku Narodowego sprawia, że dzieci rozwijają się i wychowują się w nieskażonych warunkach środowiskowych. W placówce uczy doskonale przygotowana i wykwalifikowana kadra nauczycielska, co potwierdzają wyniki ewaluacji zewnętrznej przeprowadzonej w Przedszkolu przez Wielkopolskiego Kuratora Oświaty w 2013 r. W raporcie z ewaluacji podkreślony jest też specyficzny charakter placówki – „Leśnych Przyjaciół”, stwarzający dzieciom możliwość obcowania z przyrodą w przyszkolnym ogrodzie i wychowywania ich w poszanowaniu środowiska naturalnego.

Mając powyższe na uwadze, z dużym niepokojem przyjmujemy plany przekwalifikowania terenów przedszkolnych z funkcji usług oświaty na tereny zabudowy jednorodzinnej lub usług oświaty (MN/Uo). Naszym zdaniem teren ten powinien być zabezpieczony dla potrzeb przyszłych pokoleń dzieci uczących się w przedszkolu. Kształtowanie postaw odbywa się już na etapie przedszkolnym. Ważne jest by dzieci wychowywane w Przedszkolu „Leśni Przyjaciele” miały nadal zapewnione warunki poznawania przyrody w miejscu swojej edukacji. 

Wnosimy o wykreślenie funkcji zabudowy mieszkaniowej z projektu planu zagospodarowania terenu wykorzystywanego obecnie przez Przedszkole.

piątek, 19 września 2014

Mieszkanka zatroskana o los miasta pisze

Dziś trochę humoru i wspomnień. Publikujemy list jednej z naszych czytelniczek, która przypomina archiwalną rozmowę przeprowadzoną przez red. D. Urbanowicza z dzisiejszym burmistrzem A. Balcerkiem, publikowaną na łamach "Głosu Puszczykowa". Autorka prosiła o zachowanie anonimowości. 

Wróciła normalność?
Zatroskana o los miasta mieszkanka*

Jako stała czytelniczka Zielonego Puszczykowa zastanawiam się, dlaczego nie publikujecie Państwo archiwalnych artykułów redaktora Urbanowicza, albo starych wypowiedzi osób, które dziś rządzą naszym miastem, a cztery lata temu byli w opozycji. Dziwię się bo to niewyczerpane źródło tekstów pouczających i humorystycznych równocześnie. Przypomnieć chciałabym obszerną część wywiadu jakiego udzielił radny Andrzej Balcerek w 2010 roku – wtedy jeszcze kandydat na burmistrza… z moim komentarzem.

Sprawię, że do Puszczykowa wróci normalność

red. Urbanowicz pytał: Zdecydował się Pan kandydować na burmistrza Puszczykowa, dlaczego?

Andrzej Balcerek: Przez ostatnie cztery lata, jako radny byłem świadkiem rządów M.Ornoch-Tabędzkiej choć nie wiem, czy słowo „rządów” jest odpowiednie. To był raczej chaos połączony z arogancją. Liczyły się tylko pomysły Pani Burmistrz i wspierających ją radnych. Opozycja nie miała szans na realizację żadnego pomysłu. Od dłuższego czasu chodziła za mną myśl, że coś z tym trzeba zrobić.

Komentarz: Gdyby zamienić nazwisko burmistrz na A.Balcerek, cytatu takiego mógł by użyć każdy, kto dziś krytykuje obecne władze Puszczykowa. Sytuacja jak ulał pasuje do tego co dzieje się obecnie.

red. Urbanowicz pyta: Burmistrzowanie nie jest prostym zadaniem, nie boi się Pan?

Andrzej Balcerek: Nie ma mowy o strachu (…) trzeba działać. Nie chcę siedzieć w fotelu i pytać co moje miasto zrobiło dla mnie, wolę znaleźć odpowiedź na pytanie, co ja mogę zrobić dla mojego miasta.

Komentarz: Czytałam dwa razy, bo nie wierzyłam oczom. Parafraza słów Kennedy’ego godna jest nie kandydata na burmistrza, ale kandydata na fotel prezydenta USA! A. Balcerek na prezydenta?

red. Urbanowicz: To co może Pan zrobić dla Puszczykowa?

Andrzej Balcerek: Obietnice składane ludziom traktuję jak zobowiązanie (…). Po czterech latach niefrasobliwej gospodarki finansowej obecnej władzy stan kasy jest zatrważający (…) dzieci ze Starego Puszczykowa do szkoły muszą chodzić nieutwardzonym i ciemnym duktem.

Komentarz: Proponuję redakcji przyjrzeć się obietnicom wyborczym sprzed czterech lat kandydata Balcerka. To dopiero materiał. A co do nieutwardzonego i ciemnego duktu miedzy Starym Puszyczkowem a szkołą– nie mieszkam w tym rejonie. Rozmawiałam z kolegą i on twierdzi, że nic się w tym rejonie nie zmieniło. Hmmm, a jedno zdanie wcześniej mówił P. Balcerek, że obietnice to zobowiązanie…

Red. Urbanowicz: Na zaspokajanie potrzeb (mieszkańców) potrzebne są pieniądze.

A.Balcerek: Budżet jest napięty do granic możliwości, ale nie może być inaczej, jeśli M.Ornoch-Tabędzka jako jedyne lekarstwo na deficyt widzi kolejne kredyty (…)

Komentarz: Oj, chyba obecny burmistrz poszedł w ślady poprzedniczki. Wróble ćwierkają, że aby spłacić jeden kredyt, miasto wypuszcza obligacje, czyli niewielka różnica. Deficyt na początku roku miał wynieść ponad milion złotych, a teraz wynosi już ponad 4 miliony. Wtedy deficyt był zły (bo spowodowany przez konkurentkę), a teraz jest dobry. Polityka.

Red. Urbanowicz: Normalność to słowo, które dominuje w Waszym programie

A.Balcerek: Chyba każdy człowiek chce mieszkać w normalnym mieście. Takim gdzie publicznie dane słowo jest dotrzymywane. Gdzie Rada Miasta jest platformą ścierania się różnych poglądów, a nie forum jednego ugrupowania forsującego swoje rozwiązania na siłę. Gdzie rozmowa z mieszkańcami polega na wsłuchiwaniu się w to, co druga strona ma do powiedzenia. Jak bowiem traktować poważnie konsultacje, które sprowadzają się do oznajmiania prawd objawionych, a odmienne poglądy są w najlepszym stopniu ignorowane? (…)

Komentarz: Tu komentarz byłby zbędny. Ale warto przeczytać dokładnie. Rządzącym przypominam „wsłuchiwanie się” w głos mieszkańców okolic Dworcowej, którym na siłę chciano wpakować markety między domy, albo sprawę Studium. Znam ten „dialog” z mieszkańcami z wiarygodnych relacji . Słyszałam również o jednej z radnych, która nie ignoruje odmiennych poglądów, ale kwituje je pukaniem się w głowę. To jest ta normalność?

Red. Urbanowicz: Jak chce Pan przekonać mieszkańców, że będzie inaczej niż za rządów burmistrz Ornoch-Tabędzkiej. Ona też obiecywała, że będzie pięknie.

A.Balcerek: Nie jesteśmy ludźmi znikąd. Nasza dotychczasowa praca społeczna i dokonania są dowodem, że nie rzucamy słów na wiatr. My nie jesteśmy „obiecywaczami”, którzy powiedzą wszystko, żeby tylko zdobyć głosy wyborców. (…)

Komentarz: Święte słowa. To nie ludzie znikąd nami rządzą. Sparafrazuję klasyka: „nasi ci oni są. Puszczykowscy”. Słów na wiatr też nie rzucają. Nie obiecywali przecież, że marketów między domami w mieście nie będzie. Nie obiecywali, że deweloperki nie wpuszczą. Nie obiecywali, że nie będą chcieli zrobić z naszego miasta drugiego Lubonia. Nie obiecywali, że jednych długów, nie będą spłacać innymi. Skoro nie obiecywali, to znaczy, że normalnie słowa dotrzymują.

*Personalia do wiadomości redakcji

środa, 17 września 2014

Puszczykowo zasługuje na nowoczesną komunikację publiczną!

Krzysztof J. Kamiński*

Komunikacja publiczna to jedno z głównych zadań każdej gminy, każdego miasta. Bez tego trudno wyobrazić sobie nowoczesne miasto. Sprawna komunikacja publiczna w Puszczykowie jest jedną z wielu spraw do rozwiązania. Od lat istnieje problem z dojazdem do naszego miasta z Poznania (i do Poznania) w godzinach nocnych. Szczególnie kłopotliwy jest brak dojazdu z Poznania, gdyż po godzinie 23.15 komunikacją publiczną się nie dojedzie. O tej samej godzinie odjeżdża ostatni pociąg z Dworca Głównego i ostatni autobus z Dębca. Po tej godzinie nasze miasto staje się miastem „zamkniętym”. Zdani jesteśmy wtedy już tylko na transport własny lub taksówkę.

W programie wyborczym sprzed 4 lat zaprezentowanym przez obecnie rządzącą miastem ekipę burmistrza Balcerka, znalazło się zapewnienie mówiące o wprowadzeniu komunikacji nocnej w weekendy. To jedna z wielu niezrealizowanych obietnic wyborczych.

Kiedy Puszczykowo będzie mieć normalną
komunikację publiczną? Fot. M. Krzyżański
Na skutek tego stanu rzeczy cierpi nie tylko młodzież, która szczególnie w weekendy nie może w późniejszych godzinach dojechać z klubów, kin czy prywatek do Puszczykowa, ale również wszyscy, którzy chcieliby wypić kilka lampek wina, zjeść kolację i wrócić trochę później w miarę tanio do domów. Niestety to jest niemożliwe. Co gorsza okoliczność ta utrudnia życie wszystkim, którzy albo nie mają własnego samochodu, albo chcieliby korzystając z komunikacji publicznej wrócić z popołudniowej zmiany po pracy do domu. Dla nich to prawdziwy kłopot. Z kolacji czy kina w Poznaniu da się zrezygnować, ale z pracy już trudniej. Być może po modernizacji linii kolejowej sprawa ta zostanie lepiej rozwiązana, ale aby tak się stało, należy już dziś o tym myśleć, działać.

Tę kwestię należy koniecznie rozwiązać! Na jej rozwiązanie nie możemy czekać kolejnych 4 lat. Jeśli miasto stać na postawienie kolejnej hali za 10 milionów, to stać być musi również na rozwiązanie takiej pilnej sprawy. Z tym samym problemem borykają się mieszkańcy Mosiny i Lubonia. Oni również skarżą się na ten sam, od lat nierozwiązany problem. W tej sprawie na początku lipca zorganizowaliśmy spotkanie grupy społeczników z Lubonia i Mosiny. Wspólnie ustaliliśmy, że temat ten należy koniecznie włączyć do programów wyborczych we wszystkich miastach. Wspólne działanie ułatwi załatwienie tego problemu i dodatkowo obniży koszt obsługi nocnej linii autobusowej. Dlatego w Puszczykowie Komitet Wyborczy „Odświeżmy Puszczykowo” tę sprawę włączy do swojego programu wyborczego. My tę sprawę załatwimy!

Inny komunikacyjny problem to skomunikowanie tych rejonów miasta, do których dziś autobus nie dojeżdża, albo dojeżdża sporadycznie. Tak jest na przykład w Puszczykowie Starym. W czasie rozmów z mieszkańcami tego rejonu miasta, ten problem pojawia się często. Szczególnie poruszają go osoby starsze, albo nieposiadające samochodu (szczególnie zimą nie mogą dokonać zakupów i łatwo dotrzeć do lekarza) oraz rodzice dzieci i młodzieży szkolnej. Za chwilę problem ten dotknie szczególnie dotkliwie, mieszkańców rejonu ul. Jastrzębiej/Kochanowskiego, którzy zostaną odcięci od reszty miasta ekranem akustycznym. Już dziś trzeba myśleć jak ułatwić życie tym mieszkańcom. Posiadający samochody jakoś sobie poradzą, ale osoby starsze lub dzieci i młodzież szkolna – niekoniecznie. Dlatego sprawa ta musi stać się jednym z priorytetów dla władz miasta przyszłej kadencji.

I na koniec nierozwiązany od lat problem, który problemem być nie powinien. Rozkład jazdy. Każdy kto korzysta z autobusów Ekorondo czy Translub wie, że autobusy te jeżdżą niemal w tym samym czasie. Czasami w odstępie kilkunastu minut jadą autobusy obu linii, a później następuje przerwa godzinna lub dłuższa, kiedy nie jedzie autobus żadnej linii. Dlaczego władze miejskie, które wydają gigantyczne pieniądze na dofinansowanie autobusów nie potrafią tego uregulować? Tego nie wie nikt. Może nikt z władz miasta z komunikacji publicznej nie korzysta i problem ten jest im nieznany. Dlatego w działaniach o nowoczesne miasto Komitet Wyborczy „Odświeżmy Puszczykowo” sprawę komunikacji publicznej włączy do swojego programu wyborczego. My tę sprawę rozwiążemy!

*Krzysztof J. Kamiński - Kandydat na burmistrza z  KWW Krzysztofa J.Kamińskiego "Odświeżmy Puszczykowo". Przedsiębiorca, historyk, pod koniec lat 80. działacz Niezależnego Związku Studentów, na początku lat 90. pracował dla Ministerstwa Rolnictwa i Banku Światowego, w późniejszych latach dyrektor i prezes prywatnych przedsiębiorstw. W Puszczykowie mieszka od 1998 roku, jest właścicielem zabytkowego domu przy ul. Poznańskiej. Od kilku lat aktywnie wspiera mieszkańców z różnych części miasta walczących o swoje interesy z władzami miasta. Współpracuje z lokalnymi mediami i stowarzyszeniami. W 2014 roku wydał mapę z atrakcjami turystycznymi Puszczykowa i okolic. Bezpartyjny i otwarty na współpracę ze wszystkimi mieszkańcami. Współzałożyciel komitetu wyborczego "Odświeżmy Puszczykowo", który wystawił Maciej Krzyżańskiego do Rady Miasta w wyborach uzupełniających 2014 roku.

wtorek, 16 września 2014

Kiełbasa sportowo-widowiskowa

Bogna Urbaniak-Wichniewicz*

Na początku września (02.09.br.) odbyło się spotkanie trzech Komisji: Budżetu i Rozwoju Miasta, Edukacji, Kultury i Sportu oraz Spraw Społecznych w sprawie koncepcji hali sportowo-widowiskowej. Było to bardzo ważne spotkanie i zarazem bardzo tajne. Na stronie internetowej miasta niemożliwym było znalezienie informacji o zebraniu komisji, w związku z tym pojawiło się na nim niewielu mieszkańców. W trakcie posiedzenia radnym przedstawiono trzy propozycje hali z pełnowymiarowym boiskiem, możliwością pomieszczenia na trybunach 300 osób, salą do fitnessu i siłownią, salą konferencyjną oraz kawiarnią.

W pierwszym wariancie hala miałaby powstać od strony ul. Wysokiej na terenie obecnego boiska szkolnego Szkoły Podstawowej nr 1. Powierzchnia zabudowy byłaby najmniejsza i wynosiłaby 2433 m2. Hala połączona byłaby z obu szkołami szklanym łącznikiem. Położona w tym miejscu mogłaby być wizytówką miasta oraz wykorzystane zostałyby istniejące parkingi przy SP1 i Gimnazjum nr 1. Zaletą takiego rozwiązania jest także pozostawienie boiska sportowego z bieżnią użytkowanego przez obydwie szkoły.

Druga propozycja to dobudowanie hali do istniejącej sali gimnastycznej. Tutaj obawy projektantów
wzbudza stan techniczny istniejącej sali oraz jakość fundamentów i wiążące się z tym zagrożenie uszkodzenia budynku oraz wyższe koszty budowy. Ta propozycja zajmuje najwięcej miejsca i zabiera cześć boiska sportowego. Ponadto posiada bardzo rozbudowane ciągi komunikacyjne.

Wstępna koncepcja hali widowiskowo-sportowej.
Ostatni projekt to wybudowanie hali sportowo-widowiskowej na miejscu obecnej sali gimnastycznej, która zostałaby wyburzona. Do tej propozycji uwagi zgłosił dyrektor gimnazjum, ponieważ umiejscowienie łącznika zabrałoby świeżo wyremontowaną salę informatyczną (a wiemy, że pomieszczeń w gimnazjum jest za mało) oraz zmniejszeniu uległoby boisko szkolne, z którego korzystaliby gimnazjaliści. Ten wariant wymaga także rozwiązania kwestii prowadzenia zajęć wychowania fizycznego w trakcie budowy sali.

W przypadku wersji 2 i 3 projekt przewiduje wybudowanie parkingu na około 130 samochodów na terenie obecnego boiska sportowego. Przy takim założeniu obie szkoły stracą tak niezbędne dla rozwoju dzieci i młodzieży miejsce do ćwiczeń na powietrzu. Zwiększy to także ruch samochodowy w okolicy szkoły, generując hałas i zanieczyszczenie powietrza. Jest to kolejny krok wspomagający zabetonowywanie miasta ogrodu oraz wspierający transport samochodowy, zamiast promowania zdrowszego transportu rowerowego i pieszego. Na wizualizacji pokazany był także budynek basenu, który mógłby powstać w przyszłości na pozostałej części boiska sportowego. Na pytanie mieszkańców o fakt utraty miejsca do ćwiczeń przez uczniów obu szkół padły słowa, że to daleka przyszłość, może za 65 lat powstanie basen, a boisko sportowe jest i w tym momencie… projektant usunął z prezentacji budynek basenu i parking.

Większość radnych wyrażała poparcie dla wersji nr 3. Pytanie radnego Macieja Krzyżańskiego o analizę ruchu drogowego przy projektowanym wjeździe na parkingi od ulicy Poznańskiej zostało zignorowane. To samo spotkało pytanie radnego Marka Barłoga, który chciał się dowiedzieć o szacunki dotyczące kosztów utrzymania obiektu.

Radni nie otrzymali również konkretnych odpowiedzi dotyczących kosztu budowy. Padła kwota 9-10 milionów złotych oparta jedynie na kalkulacji metra kwadratowego wynoszącego około 3000 zł. W czasie trwania obecnej kadencji pomysł budowy hali pojawiał się już dwukrotnie w roku 2011 i listopadzie 2013 – wówczas to burmistrz zaproponował wybudowanie hali z pełnowymiarowym boiskiem za 6 milionów złotych. Minął niecały rok i nasz „miś” jest już ponad 50% droższy, a jeszcze nie została wbita pierwsza łopata.

Jestem za budową sali, gdyż szkoły jej potrzebują. Zastanawiam się tylko, czy potrzebujemy i czy stać nas na tak duży obiekt. Martwi mnie również krótka pamięć niektórych radnych, którzy wcześniej byli przeciwni rozbudowie szkoły i z wielkim zaangażowaniem przekonywali mieszkańców, że budowa dodatkowego skrzydła szkoły ze względu na trudne warunki gruntowe jest prawie technicznie niemożliwa, a na pewno nieopłacalna. I nagle na tym samym gruncie ma powstać większy budynek. Zastanawiam się zarazem, co się stało w kasie miasta w ciągu ostatniego roku, że wiceburmistrz Ślisiński, który kilka miesięcy temu ostro skrytykował propozycję budowy łącznika pomiędzy szkołą a salą gimnastyczną twierdząc, że 300 tysięcy złotych to poważny wydatek, obecnie nie widzi problemu, by wydać 30 razy więcej…

Żeby nie było tak pesymistycznie na koniec światełko nadziei. Ignorowany i wyśmiewany przez władze miasta i radnych problem przechodzenia dzieci pomiędzy szkołą i salą gimnastyczną oraz związanych z tym przeziębień trafił na sztandary władz i jest odmieniany przez wszystkie przypadki.

*Bogna Urbaniak-Wichniewicz - współpracowniczka bloga "Zielone Puszczykowo", zakochana w naszym mieście, w którym mieszka od urodzenia, absolwentka Uniwersytetu Przyrodniczego, zamiłowana pszczelarka i pasjonatka biegów na orientację. Kandydatka na radną w wyborach samorządowych z  KWW Krzysztofa J.Kamińskiego "Odświeżmy Puszczykowo".

poniedziałek, 15 września 2014

Czy na Niwce powstanie siłownia pod chmurką?

Zamieszczany na łamach bloga "Zielone Puszczykowo" - za zgodą autorki - list który otrzymał radny Maciej Krzyżański. Kierując się zasadą "ruch to zdrowie" miasto mogłoby postarać się wybudować siłownię pod chmurką na terenie Puszczykówka i Niwki. Blog powstał, żeby wspomagać wszystkie inicjatywy oddolne mieszkańców Puszczykowa. Zachęcamy więc do lektury tekstu i wsparcia pomysłu na aktywizację sportową południowych dzielnic naszego miasta. 

Maria Jakubiak*

Orlik na Niwce. Fot. M. Krzyżański
W imieniu mieszkańców osiedla Nowe Osiedle zwracam się z prośbą o sfinansowanie budowy siłowni plenerowej. Proponowana lokalizacja to sąsiedztwo boiska „Orlik” zlokalizowanego przy ulicy Nowe Osiedle.

Dla wielu mieszkańców osiedla oraz Niwki uczęszczanie do obiektów MOSIR wiąże się z koniecznością dalekiego dojazdu, nie każdy z mieszkańców dysponuje samochodem a komunikacja lokalna nie zawsze zapewnia komfortowe możliwości dojazdu.

Siłownia plenerowa to obiekt sportowy, który przy odpowiednim doborze przyrządów służyć może mieszkańcom wszystkich pokoleń. Proponowana lokalizacja posiada między innymi zaletę w postaci możliwości wykonywania ćwiczeń przez rodziców podczas gdy dzieci rozgrywają mecze na położonym obok boisku. Także dla dzieci lokalizacja siłowni obok boiska zapewnia możliwość rozgrzewki oraz kompleksowego rozwoju fizycznego.

Siłownia plenerowa umożliwia aktywność fizyczną przedstawicielom wszystkich pokoleń. Nie każdy z mieszkańców szczególnie wśród kobiet posiada predyspozycje do uprawiania piłki nożnej lub siatkówki, gdzie także niezbędne jest zebranie odpowiedniej liczny graczy.

Siłownia plenerowa jak pokazują przykłady z innych miast pełni także rolę integrującą lokalną społeczność dając możliwość przy okazji ćwiczeń fizycznych do nawiązywania i pogłębiania relacji międzyludzkich.

Przedsięwzięcie to na pewno spotka się z przychylnością większości mieszkańców i będzie stanowiło dla nich oraz ich gości atrakcję. Naszym zdaniem siłownia wpisuje się doskonale w koncepcję Puszczykowa jako miasta ogrodu, gdyż ogród to nie tylko miejsce wzrostu pięknych roślin ale także przestrzeń do relaksu i aktywnego wypoczynku.

*Maria Jakubiak - mieszkanka ulicy Norwida

sobota, 13 września 2014

Zaproszenie od Fiedlerów i Ryszarda Krawca!

Miłośników poezji zapraszamy na niedzielne popołudnie z twórczością puszczykowianina, dr. Ryszarda Krawca i jego najnowszym tomikiem: Życiowy poker. Niedziela, 14.09 godz. 17:00, kawiarnia Mipetraka przy Muzeum Fiedlera.

czwartek, 11 września 2014

Drzwi otwarte w Angie!

Stowarzyszenie Sportowe Akademia Tenisowa Angelique Kerber zaprasza 14 września br. (niedziela) na "Drzwi Otwarte" do Centrum Tenisowego Angie przy ul. Sobieskiego 50 w Puszczykowie 



środa, 10 września 2014

Władysław Pazgrat – żołnierz września 1939 roku

Maciej Krzyżański*

W roku 2014 przypada 75 rocznica wybuchu II wojny światowej. Z tego powodu postanowiłem sportretować człowieka, który był zwykłym mieszkańcem Mosiny i Puszczykowa, a zarazem żołnierzem walczącym na froncie polsko-niemieckim podczas wojny obronnej 1939 roku.

Władysław Pargrat -
żołnierz pośrodku
Armia Poznań, której geneza sięgała Powstania Wielkopolskiego, składała się głównie z mieszkańców Wielkopolski. Jednym z żołnierzy wchodzących w skład tej armii był Władysław Pazgrat, który urodził się w Mosinie 1 stycznia 1908 r. Do Puszczykowa przeprowadził się wraz z rodziną w roku 1920. Jego ojcem był Walenty Pazgrat, który wysłał go na trzyletnie praktyki do mistrza blacharstwa Zygmunta Kwiatkowskiego z Poznania. Na zakończenie nauk Władysław musiał przystąpić do egzaminu na czeladnika, który odbył się we wrześniu 1929 roku; świadectwo wystawiła Izba Rzemieślnicza w Poznaniu. W tym czasie Puszczykowo szybko się urbanizowało, dlatego Pazgrat założył tu firmę o specjalizacji blacharsko-instalacyjnej. W latach trzydziestych zdecydował się na kupno działki przy ulicy Leśnej budowę domu. W okresie letnim dom ten pełnił funkcję małego pensjonatu oraz punktu gastronomicznego. Żoną Władysława była została Joanna Pazgrat z domu Blum. Urodziła się ona w Witten w Westfalii. Jej ojcem był pochodzący z okolic Wrześni Andrzej Blum, który, wyemigrował na przełomie XIX i XX wieku do Westfalii, gdzie został sztygarem. Jednak, kiedy przyszło wyzwolenie Polski, musiał zdecydować, które obywatelstwo przyjmuje. Zdecydował się na Polskę. Po powrocie do Wielkopolski pierwszym miejscem zamieszkania rodziny Blumów była miejscowość Główna w okolicach Poznania, a dopiero stamtąd przenieśli się do Puszczykowa. I właśnie wtedy Władysław i Joanna poznali się na zabawie w restauracji „Leśny Zameczek”.

Jeszcze w maju 1929 roku Pazgrat stanął przed Komisją Poborową, która mieściła się w Urbanowie. Jak orzekła komisja, był „zdolny do czynnej służby wojskowej” i uzyskał kategorię A. W 1939 roku Rzeczpospolita Polska widząc postępowanie hitlerowskich Niemiec zmobilizowała żołnierzy z rezerw. Władysław został przydzielony do oddziału komunikacyjnego w Armii Poznań. Wojska niemieckie zaatakowały Polskę w dniu 1 września dwoma zgrupowaniami: Armii Południe, której celem operacyjnym było iść na Warszawę przez Łódź oraz Armii Północ, której celem operacyjnym było odcięcie Polski od morza oraz zdobycie Warszawy od północy. Armia Poznań musiała cofać się wraz z innymi siłami polskimi na wschód w kierunku Warszawy. Nikt nie atakował tego zgrupowania, ale pozostanie na miejscu groziło zamknięciem w „kotle”. Armia Południe już 8 września 1939 osiągnęła granicę Warszawy. Generał Tadeusz Kutrzeba, widząc beznadziejne położenie Stolicy, zdecydował się na wydanie bitwy siłom niemieckim nad rzeką Bzurą. Powstrzymało to marsz wojsk niemieckich w kierunku Warszawy na kilka dni. Siły polskie walczące nad Bzurą przebiły się do Warszawy. Ostatecznie Armia Poznań broniła jej do kapitulacji w dniu 28 września 1939 roku. Władysław wraz z innymi polskimi żołnierzami dostał się do niemieckiej niewoli.

W niemieckim obozie jenieckim przebywał przez blisko rok. „Zaświadczenie o zwolnieniu z niewoli wojennej” otrzymał dopiero 20 czerwca 1940 roku z adnotacją „Stale nosić przy sobie”. Dalej było napisane: „Na rozkaz Naczelnej Komendy Sił Zbrojnych Władysław Pazgrat[...] został dzisiaj zwolniony z niemieckiej niewoli wojennej. Zwolniony ma się w ciągu 24 godzin zameldować osobiście u właściwej Miejscowej Komendy Policji i tam też przedłożyć swoją kartę pracy”. Dokument podpisał Komendant Obozu. Władysław ponadto był zobowiązany aby „w ciągu 8 tygodni wystarać się z domu cywilnego o ubranie i odstępne przez Państwo Niemieckie część munduru (bluza, spodnie, czapka, trzewiki) oddać w najbliższym Posterunku Policji za zwrotem 0,- RM”. Władze niemieckie zabroniły mu opuszczać miejsce zamieszkania i pracy pod karą „natychmiastowego uwięzienia”. Został przydzielony do pracy w zakładach Herkules Werke w Poznaniu, gdzie pracował prawdopodobnie do końca wojny.

W opowieściach rodzinnych zachowało się wspomnienie o zatargu Władysława z niemieckimi policjantami z Puszczykowa. Nasz bohater dojeżdżał do pracy w Poznaniu rowerem, tak jak większość polskich pracowników. W pewną niedzielę naprawiał pojazd i postanowił wypróbować maszynę po koniecznej reperacji. Wyjechał na ulicę Dworcową, gdzie policjanci zaczęli strzelać, bo była godzina policyjna. Schwytali go i skonfiskowali mu rower, przy tym boleśnie go pobili. Tym faktem poskarżył się w swoim miejscu pracy. Policjanci dostali naganę, a poszkodowany przydział na bilet na jazdę pociągiem. Od tej pory policjanci w akcie zemsty bili Władysława zawsze jak go spotkali.

W 1945 roku Puszczykowo zostało wyzwolone z okupacji niemieckiej. W odrodzonej Polce zaczęto energicznie przystępować do odbudowy zniszczeń. Pazgrat zapisał się do Polskiego Związku Zachodniego w Mosinie. Była to organizacja istniejąca od 1934 roku, a mająca na celu obronę Polski przed naszym zachodnim sąsiadem. Działalność związku była kontynuowana w konspiracji podczas okupacji niemieckiej. Działacze związku byli szczególnie tępieni przez służby bezpieczeństwa państwa Niemieckiego, a najczęstszą karą za przynależność była śmierć. Związek oficjalnie został reaktywowany w 1944 roku, a od 1945 jego główną siedzibą został Poznań. Związek propagował granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej.

W roku 1947 Pazgrat wpłacił pieniądze na „Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy i Poznania”. Polska była bardzo zniszczonym krajem w wyniku wojny i każda kwota była bardzo cenna. W tym samym roku został wyróżniony „Medalem za Warszawę”. Jak czytamy w książeczce dołączonej do medalu: „W celu upamiętnienia bohaterskiej historii Warszawy w wojnie z hitlerowskim najeźdźcą, historii żołnierza, który bronił Stolicy we wrześniu 1939 roku [...] ustanawia się odznaczenie wojskowe pod nazwą: Medal za Warszawę”. Również w 1947 roku dostał „Odznakę Grunwaldzką” za uczestnictwo w walce zbrojnej z okupantem. Niestety zasługi na rzecz ojczyzny nie przydały się w życiu codziennym.

W roku 1945 po wojennej przerwie Władysław wznowił działalność swojego zakładu. Od 1947 roku płacił na rzecz państwa podatek obrotowy. Zakład przez trzy lata powojenne rozwijał się pomyślnie. Władysław wybudował nowe pomieszczenia zakładowe. Należy przypomnieć, że po II wojnie światowej istniał jeszcze w wielu branżach polskiej gospodarki wolny rynek. Niestety władze przystąpiły wkrótce do niszczenia prywatnej inicjatywy poprzez nakładanie wysokich podatków. W wyniku działań państwa w następnych latach zakład podupadł i został prawdopodobnie zamknięty. Resztę życia Władysław Pazgrat przepracował w państwowych zakładach. Przeszedł na emeryturę ostatecznie w roku 1972. Zmarł w wyniku tragicznego wypadku w roku 1975.

*Maciej Krzyżański - radny miejski, przedstawiciel komitetu "Odświeżmy Puszczykowo", współpracownik puszczykowskich mediów, historyk specjalizujących się w badaniu dziejów naszego miasta.

wtorek, 9 września 2014

Sprawa mieszkań w bloku przy Kraszewskiego w Puszczykowie wraca

Maciej Krzyżański*

W ostatnich dniach powróciła z nową energią sprawa mieszkańców bloku przy ul. Kraszewskiego w Puszczykowie. O sprawie było głośno kilka miesięcy temu, po czym zapadła cisza. O jej uciszeniu zdecydował zapewne szum medialny, artykuły w lokalnej prasie oraz audycja w radio Merkury. Niestety niedawno sprawa na nowo się uaktywniła.

Mieszkańcy dostali dokumenty z datą 1 września 2014 roku od „Puszczykowo Real Estate Investment SP. Z O.O.” z tytułem „Informacja o zamiarze zbycia prawa własności lokalu mieszkalnego”. Dalej czytamy „Działając w imieniu Puszczykowo Real Investment spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Puszczykowie (dalej Spółka), niniejszym informuję iż Spółka ogłasza zamiar zbycia prawa własności lokalu mieszkalnego wraz z współwłasnością nieruchomości gruntowej”. Przedmiotem sprzedaży ma być blok zamieszkały przez kilkadziesiąt rodzin. Z relacji wiadomo, że w obiekcie mieszka wiele osób pracujących w szpitalu. Jednak są również mieszkania socjalne, opłacane przez miasto Puszczykowo.
Blok mieszkalny przy ulicy Kraszewskiego.
Fot. M. Krzyżański


Jak się dowiedziałem od osób zaangażowanych, każdy mieszkaniec dostał ofertę kupna. Większość osób nie posiada funduszy na wykup swoich lokali, w których mieszka z rodziną. Spółka zaproponowała wynegocjowane udogodnienia, jak „notariusz w preferencyjnych cenach” czy „możliwość uzyskania kredytu na korzystnych warunkach w Gospodarczym Banku Społecznym w Mosinie lub w Alior Banku w Poznaniu”. Warto jednak zadać pytanie, jak osoby nie zarabiające dużo, ale pracujące ciężko w pobliskim szpitalu, mają udźwignąć tak duże zobowiązanie finansowe?

Mieszkańcy zapraszani są do złożenia „deklaracji intencji nabycia lokalu”. Jednak spółka sobie zastrzegła prawo „do odmowy przyjęcia deklaracji intencji nabycia w/w lokalu bez podawania przyczyny do dnia 30 listopada 2014”. Czy tak można traktować mieszkańców, który od wielu lat płacą duże czynsze za wynajmowane lokale. Uważam, że każdy powinien być traktowany z szacunkiem. Zwłaszcza osoby, które są długoletnimi klientami oraz posiadają silną więź emocjonalną ze swoim miejscem zamieszkania. Cena wyznaczona ze metr kwadratowy wynosi 2.300 złotych. Jest to bardzo (tyle wynosi m2 używanego mieszkania w centrum Poznania) duża suma jak na budynek, który od lat nie przechodził generalnych remontów. Mieszkańcy mówią, że większość instalacji nadaje się do wymiany. W lokalach – wedle relacji – nie ma podstawowych pomieszczeń takich jak kuchnia (!), więc wymagają one dużych nakładów inwestycyjnych.

Jako radny muszę bronić interesów mieszkańców naszej miejscowości. Spółka wysyłająca pisma jest pośrednią własnością Starostwa Powiatowego w Poznaniu, czyli samorządu. Samorząd to wszyscy ludzie i nie powinien traktować swoich obywateli jak klientów wolnorynkowych. Uważam, że należy wziąć pod uwagę wkład wniesiony w lokalną społeczność poprzez pracę w szpitalu. Jednak przede wszystkim powinien być uwzględniony wkład w postaci czynszów płaconych niekiedy przez wiele lat, a które nie zostały wykorzystane – wedle relacji – na remont budynku. Miejmy nadzieję, że podmioty, które zajmują się administracją budynkiem, wypracują kompromis z mieszkańcami i będą w dialogu rozwiązywać problemy. Nie można traktować tych ludzi jak petentów, którym odmawia się „bez podania przyczyny”. Po pierwsze ludzie – taka zasada powinna obowiązywać.

*Maciej Krzyżański - radny miejski, przedstawiciel komitetu "Odświeżmy Puszczykowo", współpracownik puszczykowskich mediów, historyk specjalizujących się w badaniu dziejów naszego miasta.

poniedziałek, 8 września 2014

piątek, 5 września 2014

Nowa Biblioteka Miejska na Rynku – pełno niedoróbek

Maciej Krzyżański*

W sobotę 6 września 2014 roku odbędzie się otwarcie nowej biblioteki na Rynku w Puszczykowie. Przypomnijmy zatem, że zakup i remont budynku wzbudził liczne kontrowersje. Główną przyczyną krytyki władz miasta były kwestie finansowe. Obiekt został zakupiony za 750 tysięcy złotych, ale za tę cenę Puszczykowo dostało tylko puste, niewykończone, surowe pomieszczenia. Okazało się również, że strop nie był przystosowany do funkcji bibliotecznych i należało go wzmocnić. Władze Puszczykowa olbrzymim kosztem wykończyły obiekt by mógł stać się nową Biblioteką Miejską.

Nieaktualny znak nadal stoi. Fot. M. Krzyżański
Efekty oceniane są różnie. Jednym nowy budynek się podoba, drugim nie. To kwestia gustu. Przeniesienie biblioteki jest faktem i należy doprowadzić inwestycję do końca. Mimo ogłoszonego szumnie otwarcia, jest jeszcze wiele niedoróbek oraz niedopracowanych rzeczy. Dlatego tym artykułem sygnalizuję moje przemyślenia na ten temat. Radna Szczotka w sierpniowym numerze „Echa Puszczykowa” napisała, że „biblioteka pracuje normalnie od początku sierpnia”. Jednak mimo upływu miesiąca od otwarcia obiektu, władze miejskie pozostawiły jeszcze pełnio niedoróbek, które muszą być skorygowane.

Wraz z otwarciem biblioteki na nowoczesnym balkonie powieszono dość kiczowaty plastikowy napis „BMCAK”. Wyglądało to nieestetycznie. Zwróciłem na to uwagę na komisji, dzięki czemu napis został zdjęty. Niestety na całym obiekcie nie ma choćby jednego rozwinięcia nazwy „BMCAK”. Na komisji proponowałem, żeby rozwinąć napis BMCAK i napisać pełną nazwę na budynku: „Biblioteka Miejska Centrum Animacji Kultury”. W końcu nie każdy mieszkaniec Puszczykowa wie, co skrót oznacza. Niestety postulatu nie spełniono. Następną sprawą jest pozostawienie tablicy na ulicy Poznańskiej, która wskazuje bibliotekę miejską na ulicy.... Wysokiej. Jest to pewne niedopatrzenie, ale bardzo mylące dla mieszkańców. Przecież nie każdy wie o przeprowadzce i może sugerować się drogowskazem.

Mieszkańcy zwrócili również uwagę na oznaczenie toalety. Jest ono w ich ocenie mało widoczne. Muszę się z tym faktem zgodzić – toaleta powinna być oznakowana w taki sposób, żeby każdy człowiek odwiedzający Rynek wiedział, że to jest toaleta. Następnym błędem który zaważyłem w czasie użytkowania biblioteki, jest problem napisów wykonanych wewnątrz obiektu. Pomieszczenia zostały nazwane anglojęzycznymi nazwami: „E-Room”, „Caffe Prasa”, „E-book”. Uważam, że biblioteka powinna jednak używać nazw polskich. Muszę przypomnieć, że na terenie Rzeczpospolitej Polskiej obowiązuje „Ustawa o języku polskim” i nie powinno używać się obcojęzycznych zwrotów, jeśli tylko można tego uniknąć. Radna Szczotka pisze w sierpniowym „Echu Puszczykowa”, że czytelnia i wypożyczalnia książek wyglądają „nowocześnie i ładnie”. No cóż – radna chwali się, że jest polonistką, a jak widać nie ma przywiązania do tradycji polskiego języka. Smutne to.

Nowa biblioteka, a okna niewykończone.
Fot. M. Krzyżański
Istnieje jeszcze wielki problem niedokończonych prac wykończeniowych obiektu. Po pierwsze – zgodnie z moim wnioskiem – wymieniono skrzynkę energetyczną z budowlanej na użytkową, ale nie zmieniono miejsca usytuowania urządzenia. Stoi ono przed fasadą, co bardzo psuje wygląd nowej biblioteki. Wiele wnęk w których osadzone są okna jest niewykończonych. Drewniane belki od strony wejścia od samego zakupu obiektu są popękane, co wygląda nieestetycznie. Zaproponowałem na komisji postawienie nowoczesnego stojaka na rowery, który umożliwiłby parkowanie pojazdów przy wejściu – w końcu moda na rowery cały czas rośnie.
Mam nadzieję, że niedługo wszystkie niedoróbki zostaną usunięte. W przyszłości przydałoby się jeszcze zmienić godziny funkcjonowania, gdyż ludzie często chcą wypożyczyć książkę po pracy. Zapraszam wszystkich na oficjalne otwarcie biblioteki, podczas którego odbędzie się czytanie wybranego fragmentu „Trylogii” Henryka Sienkiewicza w ramach Narodowego Czytania – akcji zainicjowanej przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego. Na zakończenie uroczystości odbędzie się koncert Marcina Wyrostka. Miejmy nadzieję, że budynek będzie dobrze służyć przez następne lata mieszkańcom Puszczykowa.

*Maciej Krzyżański - radny miejski, przedstawiciel komitetu "Odświeżmy Puszczykowo", współpracownik puszczykowskich mediów, historyk specjalizujących się w badaniu dziejów naszego miasta.

środa, 3 września 2014

Problemy Puszczykówka zgłaszane przez mieszkańców

Maciej Krzyżański*

Dzisiaj publikujemy tekst Macieja Krzyżańskiego, który ukazał się w ostatnim "Echu Puszczykowa" 

Artykuł powstał w całości dzięki uwagom, z którymi zwracali się do mnie mieszkańcy. Puszczykówko do 1962 roku było oddzielną miejscowością i jest dzisiaj jedną z największych dzielnic Miasta. Puszczykówko zachowało do dzisiaj charakter osiedla domów jednorodzinnych, skąpanych w zieleni ogrodów oraz miejscowości wycieczkowej (Lody i Muzeum Fiedlera, Wielkopolski Park Narodowy). Niestety od lat jest pomijane przy inwestycjach na rzecz dzielnicy Puszczykowo i ulicy Poznańskiej. Puszczykówko zmaga się z problemami z wieloma problemami, które prezentuję poniżej:

Mieszkańcy ulicy Bałtyckiej czekają na utwardzenie drogi.
Fot. M. Krzyżański
Chodnik i ścieżka rowerowa na Dworcowej. Główną ulicą Puszczykówka jest ulica Dworcowa, przy której położony jest dworzec, kościół i sklepy. Płyty, którymi wyłożono są chodniki przy ulicy Dworcowej, są w wielu miejscach zniszczone i nierówne. Wiele do życzenia pozostawia również stan ścieżki rowerowej, która prowadzi ze stacji w Puszczykówku do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Mieszkańcy jeżdżą codziennie tą trasą rowerem. Największym problemem dla rowerzystów są wysokie krawężniki, które przyczyniają się do uszkodzenia rowerów. Uważam, że powinno to być jak najszybciej naprawione. Absurdem jest oznakowanie ścieżki, gdyż nie wiadomo, która część jest dla rowerzystów, a która dla pieszych. Jest to bardzo niebezpieczne dla wszystkich użytkowników chodnika. 

Wjazdy na Wspólną i Prusa. Nawierzchnia przy wjeździe na te ulice jest w stanie tragicznym. Jest to wielkie utrudnienie dla samochodów, rowerzystów i pieszych. Dziury oraz nierówności mogą przyczynić się do uszkodzenia pojazdów mechanicznych oraz wypadków. Sugerowałbym naprawienie nawierzchni, ze względu na bezpieczeństwo ludzi.

Odwodnienie na ulicy Dworcowej i Mazurskiej. Wielką uciążliwością jest brak należytego odwodnienia na odcinkach doprowadzających do skrzyżowania tych dróg. Posesje okolicznych mieszkańców są zalewane podczas opadów. Powoduje to zawilgocenie budynków oraz obumieranie drzew i krzewów. Sytuacja pogorszyła się przez budowę dużego budynku na skrzyżowaniu omawianych ulic i pokrycia tej posesji w dużym stopniu powierzchnią nieprzepuszczalną. W ten sposób odpływ wody opadowej został dodatkowo utrudniony. Zgłosiłem ten problem do Urzędu Miasta. Sprawa omawiana była na komisji oraz Sesji Rady Miasta. Optowałem i głosowałem za jak najszybszą budową odwodnienia. Urząd Miasta przeznaczył w tegorocznym budżecie fundusze na budowę tej instalacji.

Fatalny wjazd na ulicę Prusa Fot. M. Krzyżański
Kałuże na Kochanowskiego. Niedawno została wykonana ulica Jastrzębia, która łączy się z ul.Kochanowskiego. Po ostatnich ulewach dostałem telefony od mieszkańców ulicy Kochanowskiego, która, jak powiedzieli, jest zalana wodą opadową jeszcze bardziej niż to miewało miejsce przed budową Jastrzębiej. Uważają, że problem powinien być jak najszybciej uregulowany. Dodatkowo są wymywane wielkie dziury, które stanowią wielki problem dla mieszkańców.

Utwardzenie ulic w Puszczykówku. W Puszczykówku jest wiele ulic nieutwardzonych. Duże problemy są na ulicy Bałtyckiej, Grunwaldzkiej, Żupańskiego, a także Mickiewicza. Ulice w Puszczykowie powinny być realizowane według rankingu. Zdziwienie mieszkańców wywołało wybudowanie ulicy Sportowej, gdyż nie znajdowała się we wspomnianym rankingu. Na szczęście miasto wróciło do ustalonej listy, na co nalegałem na komisjach tematycznych. W przyszłym roku zostanie wykonana ulica Bałtycka i Grunwaldzka.

Ruch tranzytowy przez ulicę Dworcową i poboczne ulice. W Puszczykówku zgodnie z projektowanymi miejscowymi planami mogą powstać obiekty, które znacznie wzmogą ruch samochodów osobowych oraz ciężarówek. Zmiana taka przyczyni się do wzrostu zanieczyszczenia powietrza, oraz negatywnie wpłynie na bezpieczeństwo, szczególnie dzieci, przechodzących przez ulice (brak sygnalizacji). Puszczykówko, jako dzielnica domów jednorodzinnych skąpanych w ogrodach zasługuje na pewne uspokojenie ruchu tranzytowego i zachowanie unikalnego charakteru.

Ulica Kochanowskiego po opadach. Fot. E. Szara
Estetyka Dworcowej. Jedna Pani zwróciła mi uwagę na brak troski o estetykę na ulicy Dworcowej. Nie przywiązuje się uwagi do uporządkowania zieleni. Zgodnie z sugestią, jaką dostałem powinno przeprowadzić się prace nad rewitalizacją i upiększeniem tego głównego traktu, który użytkowany jest przez mieszkańców Puszczykówka oraz przez osoby, odwiedzające naszą zieloną miejscowość.

Czyszczenie ulic. Jeden mieszkaniec z ulicy Fiedlera zwrócił mi uwagę, że maszyny czyszczące ulice, często muszą omijać zaparkowane samochody. Przyczynia się to do niewyczyszczenia pewnych partii ulic. Podsunął mi rozwiązanie (stosowane w innych miastach), które polega na zawiadamianiu kierowców poprzez specjalne tabliczki ustawiane dzień przed czyszczeniem na danych ulicach. Myślę, że mogłoby to pomóc w skutecznym utrzymaniu czystości.

Chciałem podziękować wszystkim osobom, które po przez telefon czy rozmowę na ulicy podzieliły się ze mną cennymi uwagami na temat Puszczykowa. Czekam na sugestie i uwagi pod numerem telefonu 508467405 oraz pod adresem mailowym krzyzanskimaciej@gmail.com. Jestem obecny na dyżurach w Urzędzie Miasta. Najważniejsze to działać dla dobra wspólnego, dla dobrych rozwiązań, ponad podziałami.

*Maciej Krzyżański - radny miejski, przedstawiciel komitetu "Odświeżmy Puszczykowo", współpracownik puszczykowskich mediów, historyk specjalizujących się w badaniu dziejów naszego miasta.

wtorek, 2 września 2014

Finanse Puszczykowa pod lupą

Krzysztof J.Kamiński*

Czytając "Echo Puszczykowa" z początku 2011 r, kiedy obecnie rządząca ekipa obejmowała władzę, wiało z każdego prawie tekstu grozą. Nowi włodarze miasta ogłosili, że stan finansów pozostawiony przez poprzednią burmistrz był katastrofalny, nie było pieniędzy dosłownie na nic i gdyby nie ich reformatorskie działania, to pewno miasto by zbankrutowało. 

Może i było tragicznie. Trzeba wierzyć dziś rządzącym, bo na stronach miasta nie można dokumentów na ten temat poszukać. Był jednak element nadziei: nowa ekipa fachowców, którzy z troską, ale przede wszystkim fachowo zabiorą się za finanse. Z każdym rokiem było więc więcej optymizmu. Stan finansów wg rządzących poprawiał się z roku na rok. Wiadomo: fachowcy puszczykowscy wraz z desantem z Dopiewa wiedzieli jak zaradzić sytuacji.

W maju 2014 r. na łamach "Echa Puszczykowa" skarbnik miasta chwalił się sukcesami i wspominał że zadłużenie miasta spadło, zaś nadwyżka budżetowa za rok 2013 wyniosła 3,5 mln zł! Słowem – świetna robota. Aby dane te lepiej wpadły do głowy wyborcom pokazano poniższą tabelkę, która unaocznia, jak z każdym rokiem obecnych rządów stan finansów miasta się poprawia.


I kto zaprzeczy sukcesom? Wygląda to rzeczywiście imponująco. Jeśli tak dalej ekipa rządząca radzić sobie będzie, to na halę sportowo widowiskową pieniędzy wystarczy, albo i na wszystkie ulice w mieście. Tylko pozwolić im dalej rządzić. Tyle tylko, że Pan Skarbnik nie kłamie, ale prawdy do końca też nie mówi. 

Nie powiedział bowiem, że po nadwyżce roku 2013 (o której przyjdzie napisać w osobnym tekście), w wyborczym roku 2014 urząd miasta „poszaleje” i aby rządząca ekipa wygrała wybory, wyda znacznie więcej niż powinna. Zaplanowano bowiem na bieżący rok deficyt w wysokości 4 187 000 zł (słownie: cztery miliony sto osiemdziesiąt siedem tysięcy złotych!). Czyli tyle mniej więcej ile wynosił deficyt w latach 2009 i 2010, kiedy to rządziła poprzednia burmistrz. Ta sama, która finanse miasta pozostawiła w katastrofalnym stanie, doprowadziła miasto wg dziś rządzących na skraj przepaści. Aby uzupełnić więc powyższą tabelkę i pokazać pełen obraz poniżej przedstawiam te same dane z Echa, ale poszerzone o rok 2014.

Tabela pokazuje wysokość deficytu budżetowego od roku 2006 (1)
do roku 2014 (9). Jak widać deficyt wypracowany przez obecną
ekipę jest niemal równy temu, jaki pozostawiła po sobie poprzednia.

Prawda, że sukcesy Pana Burmistrza i jego skarbnika gdzieś znikają? Każdy zarządzający przedsiębiorstwem wie, że dobry księgowy jest na wagę złota. Każdy polityk wie, że dobry propagandzista również. A jeśli połączy się jedno i drugie… Dlaczego na łamach "Echa" nie wstawiono danych uwzględniających rok bieżący? Z "Echa" powiało propagandą sukcesu jak za Edwarda Gierka.

O innych aspektach puszczykowskich finansów w następnych artykułach.

*Krzysztof J. Kamiński - przedsiębiorca, historyk, pod koniec lat 80. działacz Niezależnego Związku Studentów, na początku lat 90. pracował dla Ministerstwa Rolnictwa i Banku Światowego, w późniejszych latach dyrektor i prezes prywatnych przedsiębiorstw. W Puszczykowie mieszka od 1998 roku, jest właścicielem zabytkowego domu przy ul. Poznańskiej. Od kilku lat aktywnie wspiera mieszkańców z różnych części miasta walczących o swoje interesy z władzami miasta. Współpracuje z lokalnymi mediami i stowarzyszeniami. W 2014 roku wydał mapę z atrakcjami turystycznymi Puszczykowa i okolic. Bezpartyjny i otwarty na współpracę ze wszystkimi mieszkańcami. Współzałożyciel komitetu wyborczego "Odświeżmy Puszczykowo", który wystawił Maciej Krzyżańskiego do Rady Miasta w wyborach uzupełniających 2014 roku.