Szukaj na tym blogu

piątek, 29 marca 2013

W obronie „Zakola Warty”

Z dużym niepokojem przyjęliśmy publikację "Głosu Wielkopolskiego" na temat rzekomego odzyskiwania "Zakola Warty" przez mieszkańców Puszczykowa. Pod pozorem przywracania tego malowniczego skrawka terenu miastu, przedstawiono kuriozalne plany jego rewitalizacji. Hotelik ze spa, platformy i inne atrakcje mają sprawić, że będziemy czuli się bliżej natury. Nie podzielamy entuzjazmu urzędników wobec tych planów, zgadzamy się natomiast z oceną tych planów przedstawioną przez Maciej Krzyżańskiego w ostatnim "Kurierze Puszczykowskim". Z satysfakcją publikujemy cały artykuł na naszym blogu. Szczególnie podoba nam się pomysł objęcia planami rewitalizacji budynku dawnej restauracji "Turystycznej". To doskonałe miejsce na hotelik ze spa i restauracją, n'est pas?

W obronie „Zakola Warty” 
Maciej Krzyżański*

Jednym z najpiękniejszych miejsc w Puszczykowie jest „Zakole Warty”. Od ponad stu lat jest ono celem wycieczek, ponieważ reprezentuje to co najcenniejsze w Puszczykowie: piękną, dziką przyrodę. Widok ze skarpy okalającej łąki nadwarciańskie jest w każdej porze roku niesamowity. Refleksy słońca współgrające z zielenią, wodą tworzą niezwykły urok, który każe wracać tam na spacery po ciężkiej pracy. Człowiek wchodząc na rozlewisko, opuszcza miejską cywilizację, pełną samochodów, spalin, zanieczyszczeń i staje oko w oko z naturą. 

Widok na Zakole Warty od strony ul. Nadwarciańskiej.
Fot. M. Krzyżański
„Zakole Warty” zostało odzyskane przez obywateli miasta Puszczykowa parę lat temu, przez co już nikt nie mógł zagrozić jego egzystencji. Od tego czasu mieszkańcy przyzwyczaili się do wspólnej własności – zaczęli tam spędzać czas w gronie znajomych i rodziny. W przeszłości przez wiele dziesięcioleci na plażach nadwarciańskich znajdowały się kąpieliska, na które przybywali letnicy z Poznania. 

W roku 1934 „Dziennik Poznański” wydrukował felieton z pobytu na plaży w Puszczykówku. Sam tekst nosił tytuł „Na plaży. Reportaż z piasku”. Autorem był Jan Sztaudynger – słynny polski poeta, satyryk, teoretyk lalkarstwa i tłumacz. Opisywał on jeden z typowych pobytów rodziny na nadwarciańskim brzegu. Warto przytoczyć tu dłuższy fragment tekstu: 
„To dzieje się na plaży nad Wartą w Puszczykówku. Piasek jest drobniuteńki, jak cukier i żółciutki. Woda jest rozkosznie ciepła. Anteczek uruchomił linie kolejowe i jeździ na rękach, tak misternie ciągnąc za sobą nogi, że zostaje po nim coś w rodzaju szyn. Marysieńka wypiekła wyborną babeczkę z piasku. Włożyła w nią patyk, jak w babkę wielkanocną wkłada się chorągiewkę. A Tereska sama sobie zdjęła buciki i zamiast włożyć w nie swoje nóżki, nasypuje w nie pełno pisaku. Piasek będzie chodził w bucikach. W buciku zmieści się tylko jedna nóżka, a tyle ziarenek piasku! Wiele ziarenek Tereska nie wie, ale dużo. dużo.[...] A tymczasem tatuś Marysieńki, Anteczka i Tereski wyszedł z wody i położył się na piasku. Słońce praży i wypiło całą wodę z Tatusia. Dzieci postanawiają przyjść „z rzeką” do ojca bo Tatusiowi gorąco. Noszą wodę w wiaderkach i polewają go. [...] Ale słońce zmęczone już poczyna chować się za lasy. Jeszcze tylko czoło słońca widać zza drzew. Rodzice zbierają się do odwrotu. Mamusia pochowała swe igły i szpulki. Frania pakuje wszystkie manatki do koszyków. Z trudem odszukuje pozakopywane w pisaku łopatki i wiaderka. Całe towarzystwo wraca dalszą drogą przez pastwiska do domu. Na pastwiskach są krowy” . 

Kąpieliska przestały funkcjonować w latach siedemdziesiątych. Władze podjęły taką decyzję z wielu powodów. Najpoważniejszym z nich była obawa o bezpieczeństwo kąpiących się. W Warcie z powodu wartkiego nurtu, topili się ludzie. Drugim argumentem prawdopodobnie był stan sanitarny wód. Niemniej „Zakole” stało się miejscem turystyki, ze względu na piękno krajobrazu. Dzisiaj większość mieszkańców miasta Puszczykowa oraz okolic przychodzi nad rzekę, żeby odpocząć od cywilizacji. Tymczasem ona zaczyna upominać się o cenne tereny. Niedawno ukazał się artykuł w „Głosie Wielkopolskim” (19.02.2013, s. 8), którego tytuł brzmi „ Zakole Warty odzyska rekreacyjny charakter”. 

Nie zapominajmy, że Zakole Warty to teren zalewowy. Natura upomina
się o nie dość często. Fot. M. Krzyżański
Artykuł oznajmia, że „Dziś ten teren przejęła dzika roślinność, która przesłania widok na rzekę. Warty nie widać nawet z sąsiednich ulic. Projekt rewitalizacji Zakola ma to zmienić”. Nie muszę chyba komentować co to oznacza dla pięknej przyrody rozlewiska nadwarciańskiego. Twierdzenie, jakoby Warty nie było widać z ulicy jest nieprawdą, gdyż komponuje się ona w sposób doskonały. Następnie w celu przywrócenia „Zakola” mieszkańcom, proponuje się zainstalowanie „platform wypoczynkowych wykonanych z blachy pomostowej”, co brzmi dla mnie kuriozalnie. Materiał ten jest nieodpowiedni, gdyż w gorące dni rozgrzewa się do olbrzymich temperatur, a w chłodne się oziębia. Inwestycja w taki sprzęt będzie stratą pieniędzy, gdyż ludzie nie będą z niej korzystać. Do artykułu załączono wizualizacje, które przewidują budowę nasypów ziemnych do ćwiczenia „dirt jumpingu”. W mojej opinii instalacje takie w sposób poważny zniszczą piękno „Zakola”. Roboty ma wykonać ciężki sprzęt wynajmowany przez miasto na weekendy. W podsumowaniu autor przytacza kolejne przewidywania architekta, które przewidują zaangażowanie „prywatnego inwestora” i dalej pisze, że: „Gotowe są już założenia budowy małego hotelu ze spa i ogólnie dostępną przeszkloną restauracją z widokiem na rzekę. Z kolei nad brzegiem Warty planowana jest budowa saun czynnych przez cały rok.” 

Najgorsze jest w tym wszystkim to, że założenia przedstawione przez młodego architekta Hugona Kowalskiego, zostały zaakceptowane przez czynniki decyzyjne. Artykuł z „Głosu Wielkopolskiego”, mówi, że „Pomysł chwycił. Już w tym roku ma rozpocząć się rewitalizacja Warty”. W artykule podkreśla się, że w tym roku teren „Zakola” zostanie „uporządkowany”. Jest to błędne myślenie, gdyż jest to teren zalewowy. Jedynymi pracami, które można tam zrobić, to koszenie trawy (w przeszłości robiły to krowy). Projekt „przerobienia” terenu nadwarciańskiego jest całkowicie nie trafiony. Naraża miasto na poważne wydatki, po każdym zalaniu będzie trzeba naprawić wszystkie instalacje. Z „Zakola” powinna też zniknąć lampa, która tylko szpeci. 

Zakole w zimowej szacie. Fot. M. Krzyżański
Moim zdaniem budowa czegokolwiek na „Zakolu Warty” to pogwałcenie praw mieszkańców do tego terenu. Nie powinno się niszczyć naszego miejsca wypoczynkowego, które służy za darmo wszystkim, a nie grupie wybranych majętnych osób. Czy przyroda musi być wyrugowana? Czy ktoś w tym mieście liczy się z dobrem wszystkich obywateli? Dodam, że w artykule z „Głosu Wielkopolskiego” mówi się, że inwestor będzie odpowiedzialny za cały teren „Zakola”. Boję się, że będzie to poważny krok do zawłaszczenia naszego wspólnego dobra. 

Uważam, że na „Zakolu” zmiany powinny ograniczać się do wyznaczenia ścieżek spacerowych, przy których powinny być zainstalowane gustowne ławki wraz z koszami na śmieci. Powinno się również przywrócić ścieżkę spacerową za willami przy ulicy Cyryla Ratajskiego. Udostępniłoby się w ten sposób tereny atrakcyjne turystycznie oraz skomunikowałoby tereny Wielkopolskiego Parku Narodowego z terenami „Zakola Warty”. Następnie powinno się wprowadzić łączną ochronę terenów „Zakola”. Punkty widokowe na skarpie powinny być chronione przed zakusami sprzedaży. 

Zrujnowana restauracja "Turystyczna" to doskonałe miejsce na inwestycję
typu "hotelik ze spa". Fot. M. Krzyżański
Lepszą lokalizacją dla hotelu ze spa jest dawna „Turystyczna”, która stoi pusta od transformacji ustrojowej. Obiekt ten był hotelem i restauracją w latach 1907-1989. W tym czasie cieszyła się wielkim prestiżem. W okresie zaborów wystylizowana była na „wiejską gospodę”. W ogłoszeniu danym w roku 1907 Paul Mandel – jej właściciel – podkreślał, że lokal, jest „urządzony oryginalnie z wielkim komfortem”. Do samego budynku przytwierdzona była drewniana wieża widokowa. Fasada jak i wnętrze były gustownie urządzone w stylistyce tyrolskiego zajazdu. Letnicy, którzy podążali na plażę, bądź na spacer po lesie mogli skorzystać z usług lokalu. W okresie międzywojennym, wieżyczka została zlikwidowana, jednakże lokal stał się sercem rozwijającej się osady. Mieściła się w nim informacja turystyczna, można było wynająć pokój. Po wojnie nazwę lokalu przemieniono na „Turystyczną”, jednak utrzymała ona charakter „gospody ludowej. W „ogródku wypoczynkowym” można było skosztować pysznych pyrów ze zsiadłym mlekiem . Po roku 1989 wraz z transformacją ustrojową lokal został zlikwidowany. Rozpoczęty remont nigdy się nie skończył. Dzisiaj mamy doskonały moment na uruchomienia odnowionego budynku. Miasto powinno pomóc w znalezieniu inwestora dla tego obiektu. Po co budować coś nowego na przepięknym „Zakolu”, skoro w niedalekiej odległości jest ruina, która może stać się perełką Puszczykówka. 

Do napisania artykułu użyto cytatów z „Głosu Wielkopolskiego” i „Dziennika Poznańskiego”

*Maciej Krzyżański - historyk, autor pracy magisterskiej o historii Puszczykowa, stały publicysta bloga Zielone Puszczykowo i puszczykowskich gazet.

2 komentarze:

  1. Mariola Marecka - Chudak31 marca 2013 18:13

    Dziękuję Panie Macieju za napisanie tego tego tekstu - podpisuję się pod nim wraz z moją ulubioną nauczycielką, mieszkanką Puszczykowa, o której Jan Sztaudynger pisze że sypie piasek do bucików.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dzisiaj przejeżdżałem koło tego budynku na rowerze i się zastanawiałem czy nie można by go jakoś zagospodarować turystycznie, bo brakuje takiego miejsca w Puszczykowie, szczególnie w tej jego części.

    OdpowiedzUsuń