Dziś też w mieście mówi się dużo o modernizacji i rozwoju. Niestety, ci którzy najgłośniej się na te słowa powołują, mają bardzo anachroniczne wyobrażenie o nowoczesności. Dla nich nowoczesny jest blaszany lub styropianowy market i połacie ziemi przykryte betonem lub asfaltem. Nie widzą, zapatrzeni w swoje plany, że nowoczesny świat poszedł dalej i nowoczesność definiowana jest zupełnie inaczej.
Jeśli dziś chcemy mieszkać w nowoczesnym mieście, to musimy zbudować wygodną komunikację publiczną i zaplanować starannie przestrzeń w mieście z szacunkiem dla mieszkańców i przyrody. Nie możemy opierać wizji rozwoju miasta na punktowych inwestycjach za 10 milionów złotych, ale musimy dbać o równomierny rozwój wszystkich dzielnic.
To, co się dziś w Puszczykowie nazywa modernizacją, to tak naprawdę dewastacja. W biały dzień kilku deweloperów i urzędników chce zniszczyć to, co nasi przodkowie z mozołem budowali. Jeden redaktor ze Stęszewa, trzech urzędników z Dopiewa i przyklaskujący im puszczykowscy „modernizatorzy", najchętniej zburzyliby wszystkie zabytki, zlikwidowali Park Narodowy i otworzyli przestrzeń dla niekontrolowanej rozbudowy osiedli i obiektów handlowych. A przecież można modernizować z szacunkiem dla przeszłości. Stworzyć komfortowe warunki do życia, odpoczynku i zarabiania, nie niszcząc tradycyjnego charakteru miasta. Trzeba tylko przeczytać coś więcej niż kolejny numer betonowego „Głosu Puszczykowa".
Jako zwolennik mądrej modernizacji nie dam sobie wmówić, że obecny burmistrz jest w stanie poprowadzić Puszczykowo drogą zrównoważonego rozwoju. Jeśli ktoś przez 4 lata nie zmodernizował nawet rozkładu jazdy autobusów, to nie można się po nim cudów spodziewać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz