Szukaj na tym blogu

środa, 17 października 2012

Wybory w Niwce i Puszczykówku

Na początku września Puszczykowo obiegła bardzo smutna wiadomość o śmierci jednego z naszych radnych - Jarosława Strzelczyka. Żal, że odszedł człowiek żyjący sprawami miasta, dwukrotny radny, zaangażowany w sprawy edukacji, kultury, sportu i społeczne, a przede wszystkim żal, że odszedł zbyt wcześnie. 

W smutnych okolicznościach przyjdzie zatem części Puszczykowian wybierać następcę radnego. Każde wybory, nawet przymusowe trzeba jednak potraktować poważnie, stąd nasza zachęta do aktywnego udziału. Na oficjalnej stronie Puszczykowa podano już najważniejsze informacje. Wybory odbędą się 9 grudnia, a komitety można zgłaszać tylko do 22 października 2012. Potencjalni kandydaci mają zatem jeszcze tylko 5 dni.

Kto będzie mógł wybierać? Mieszkańcy ulic: Bema, Berwińskiego, Dworcowej (od nr 2 do 16 i od 1 do 27), Fiołkowej, Jaskółczej, Kosynierów Miłosławskich, Kraszewskiego, Konopnickiej, 3 Maja (od 1 do 75 i od 2 do 38 oraz numery 42 i 44), Nadwarciańskiej, Niwki Starej, Nowowiejskiego, Norwida, Nizinnej, Niepodległości, Niezłomnych, Narcyzowej, Nowego Osiedla, Radosnej, Słowiczej, Śląskiej, Środkowej i Tulipanowej.
Dawna willa Roweckich, obecnie siedziba władz miejskich.
Fot. W. Kowaliński

Nazwisk kandydatów oczywiście jeszcze nie znamy i nie będziemy ich zgadywać. Przypomnimy natomiast wyniki ostatnich wyborów w tym okręgu:

  1. Andrzej Marian Dettloff (KWW Razem dla Puszczykowa)  349 głosów (40,35%)
  2. Paweł Rochowiak (KWW Razem dla Puszczykowa) 308 głosów (35,61%)
  3. Jarosław Strzelczyk (KWW Razem dla Puszczykowa) 297 głosów (34,34%)
Ci trzej panowie uzyskali zdecydowaną przewagę nad resztą kandydatów i uzyskali mandaty radnych. Na dalszych miejscach uplasowali się:
4. Karol Antoni Weigt (KWW Małgorzaty Ornoch-Tabędzkiej) 205 głosów (23,70%)
5-6. Ewelina Marcinkowska (KWW Małgorzaty Ornoch-Tabędzkiej) 191 głosów (22,08%) oraz Arleta Ratajczak (KWW Nasze Miasto) 191 głosów (22,08%)
7. Piotr Paweł Nowicki (KWW Nasze Miasto) 166 głosów (19,19%)
8. Maria Mirecka (KWW Małgorzaty Ornoch-Tabędzkiej) 145 głosów (16,76%)
9. Adriana Daria Marcinkowska (KWW Nasze Miasto) 92 głosy (10,64%)
10. Tadeusz Łukasz Jakubiak (KWW Rządźmy Razem Marek Nowakowski) 69 głosów (7,98)
11. Bartłomiej Paweł Raczyński (KWW Rządźmy Razem Marek Nowakowski) 53 głosy (6,13%)
12. Andrzej Winkiel (KWW Rządźmy Razem Marek Nowakowski) 37 głosów (4,28%)

      Wybory w 2010 roku w całym mieście przebiegały pod znakiem rywalizacji komitetów poprzedniej burmistrz Małgorzaty Ornoch-Tabędzkiej i obecnie urzędującego Andrzeja Balcerka. Zdecydowane zwycięstwo odniósł Komitet Wyborczy Wyborców Razem dla Puszczykowa, wprowadzając 12 radnych (Janusz Szafarkiewicz, Zbigniew Piotr Czyż, Małgorzata Genowefa Szczotka, Paweł Rochowiak, Władysław Hetman, Krzysztof Jopek, Małgorzata Anna Hempowicz, Kinga Maria Górna-Krzeszowiak, Andrzej Marian Dettloff, Marian Piotr Bekas, Marek Barłóg, śp. Jarosław Strzelczyk). Drugie miejsce zajął niespodziewanie Komitet Wyborczy Wyborców Nasze Miasto skupiony wokół kandydata na burmistrza Gniewka Niedbały uzyskując 2 mandaty (Bogumiła Ewa Dolska, Elżbieta Czarnecka), a dopiero na trzecim miejscu uplasował się ostatecznie KWW MOT z jednym radnym (Maciej Stelmachowski). 

      Jak widać, zdecydowaną przewagę w Radzie Miasta ma obóz obecnego burmistrza. Dla lokalnej demokracji byłoby chyba lepiej, gdyby opozycja była trochę mocniejsza, bowiem rywalizacja, jeśli oczywiście nie jest destrukcyjna, wprowadzić może sporo ożywczego fermentu. Zielone Puszczykowo mniej się jednak interesuje podziałami politycznymi, a zwraca raczej uwagę na stosunek do konkretnych spraw (idea miasta-ogrodu, ekologia, racjonalny transport i komunikacja, prawa pieszych i rowerzystów, demokracja miejska, sprzeciw wobec inwestycji szkodzących miastu). Będziemy zatem uważnie śledzić wybory i wypytywać kandydatów o najważniejsze naszym zdaniem tematy.

poniedziałek, 15 października 2012

OSP Puszczykowo

Śledząc wydarzenia w Puszczykowie trudno nie dostrzec aktywności reaktywowanej po 20 latach Ochotniczej Straży Pożarnej. Tradycje strażackie w naszym mieście sięgają lat międzywojennych, tym bardziej cieszy, że znowu znaleźli się ludzie, którzy chcą służyć sąsiadom swoją bezinteresowną a zarazem fachową pomocą.

Kierowana przez Gniewko Niedbałę (jeden z kandydatów na burmistrza w ostatnich wyborach) drużyna ma już na swoim koncie wiele skutecznych interwencji relacjonowanych skrupulatnie na stronie puszczykowo.osp.org.pl

Jednocześnie strażacy włączają się aktywnie w działania mające na celu utrzymanie szeroko pojętego bezpieczeństwa mieszkańców. W najbliższym czasie planowana jest m.in. zbiórka krwi organizowana wspólnie RCKiK. Odbędzie się ona już 28 października (niedziela) w godzinach od 9 do 14 przy Kościele Św. Józefa Oblubieńca NMP przy ul. Dworcowej 16. Zachęcamy do przyjścia.

Ze smutkiem odnotowujemy jednak kłopoty OSP Puszczykowo związane z brakiem siedziby. W szczególnie niepokojący i niezrozumiały sposób układa się ostatnio współpraca strażaków z Urzędem Miasta. W skrócie chodzi o to, że Zarząd Miasta rozważa w miejscu planowanej remizy urządzić punkt czasowego składowania odpadów i wstrzymuje się z akceptacją planów strażaków. Ci ostatni zareagowali ostrym sprzeciwem i akcją społeczną wymierzoną w działania Burmistrza, publikując m.in. specjalny numer Strażaka Puszczykowskiego i rozpoczynając akcję zbierania podpisów. Na to Burmistrz odpowiedział równie stanowczo, choć pozostawił jak się wydaje miejsce do dyskusji.

Mamy nadzieję, że uda się jednak osiągnąć porozumienie w kwestii remizy. Ze swojej strony mamy jednak do strażaków prośbę, żeby nie punktu czasowego składowania odpadów nie przedstawiać w formie zagrożenia ekologicznego. Wspierając działania proekologiczne, musimy zaznaczyć, że selekcja odpadów to nie to samo co wysypisko śmieci. Miejsce na odpowiednie składowanie takich materiałów jest w Puszczykowie (jak w każdym mieście) niezbędne. Nie ma powodu straszyć, że zalęgną się tam szczury, będzie smród i katastrofa - takie miejsca powstają po to, aby do katastrof ekologicznych nie dochodziło. Choć, co ważne, nie powinny powstawać kosztem remiz.

Skok do Łodzi

Pewien Austriak o bardzo skomplikowanym nazwisku zdominował miniony weekend skokiem z dużej wysokości na samą ziemię. Udało mu się. Przeżył, pobił rekordy, pokazał, że umie, zareklamował produkt energetyczny. Cieszymy się, że nic nikomu się nie stało i także wracamy na ziemię, żeby przypomnieć, że tu się dzieją rzeczy ważne, a może nawet ważniejsze. 

Na przykład w Łodzi odbył się Kongres Ruchów Miejskich, czyli spotkanie ludzi, którzy w miastach całej Polski dostrzegają sprawy zaniedbane przez polityków i urzędników oraz rozwiązują problemy dla organów władzy często nierozwiązywalne. Pierwsza taka impreza odbyła się w czerwcu 2011 roku w Poznaniu za sprawą Stowarzyszenia My-Poznaniacy, które po swoim odważnym i dość udanym wejściu na poznańską scenę polityczną, zwołało podobne organizacje z całego kraju w celu wymiany doświadczeń i pomysłów.

W tym roku na spotkanie do Łodzi przyjechało 200 osób ze 100 organizacji, żeby rozwijać dyskusję na tematy zawarte w Tezach Miejskich, które podsumowywały dyskusję na tematy skupione wokół rewitalizacji, polityki społecznej, ładu przestrzennego, zrównoważonego transportu, kultury oraz rozwoju aglomeracji i metropolii. Jednocześnie do programu wprowadzono nowe zagadnienia: politykę mieszkaniową, kulturę oraz najbliższe naszemu sercu ekologię i problemy małych miast

Mieszkańcy Puszczykowa i Mosiny w ostatnich latach przekonali się na własnej skórze, co się dzieje, gdy sprawy miasta zostawi się tylko urzędnikom i biznesmenom. Plany budowy spalarni opon w Mosinie zostały storpedowane tylko dzięki mobilizacji mieszkańców oraz twardej postawie opozycyjnych radnych. Z kolei plany rozbudowy drogi 430 zszokowały wielu mieszkańców naszych miast kompletnym brakiem uwzględnienia ich podstawowych praw i interesów. Równie konfliktowa sytuacja powstała wokół planów budowy marketu przy ulicy Magazynowej w Puszczykowie, a już szykuje się ostra dyskusja na temat inwestycji w Mosinie. Słynna w całej Polsce była też sprawa mosińskiego blogera skazanego za wyrażanie swoich opinii na temat osób rządzących gminą czy kwestia dyskusyjnej odprawy, której uporczywie domagała się urzędująca pani Burmistrz

Podstawowym założeniem działaczy ruchów miejskich, w tym ludzi związanych z Zielonym Puszczykowem i puszczykowskimi oraz mosińskimi stowarzyszeniami, jest przekonanie o konieczności kontrolowania i wspierania demokratycznie wybranych władz  w realizacji ich programu oraz podległych ich/nam urzędników w działalności na rzecz dobra wspólnego. Wskazywanie problemów i możliwych rozwiązań jest podstawowym prawem obywateli - mieszkańców miasta. Jak pokazują przypadki ostatnich miesięcy władze jednych miast (Puszczykowo) chętniej pochylają się nad argumentami mieszkańców niż władze innych miast (Mosina). Wierzymy jednak, że kropla drąży skałę i będziemy działać nie przeciw, ale wspólnie z naszymi samorządowcami. 

Tymczasem zapraszamy do czytania pierwszej relacji z Kongresu w łódzkiej Gazecie Wyborczej. My do tematu wrócimy w najbliższych dniach.

(red)

środa, 10 października 2012

Konsultacja czy konsternacja?

Z wielkim zainteresowaniem śledzimy konsultacje społeczne projektów rozbudowy drogi wojewódzkiej nr 430 z Poznania do Mosiny. Jako twardzi przeciwnicy wariantu dwupasmowego rozbudowy, a jednocześnie zwolennicy takiego przemyślenia i zaplanowania inwestycji, aby była maksymalnie racjonalna, pożyteczna dla mieszkańców i przyjazna środowisku, jesteśmy zawiedzeni merytorycznym przygotowaniem prezentacji projektów.

Po zeszłorocznych konsultacjach w Puszczykowie oraz tegorocznych w Mosinie i Luboniu, odnosimy wrażenie, że tematu nie potraktowano poważnie. Na zlecenie Wojewódzkiego Zarządu Dróg Wojewódzkich projektant Mariusz Krzos z firmy Lafrentz-Polska Sp. z o.o. przygotował 2 warianty rozbudowy: jednopasmowy i dwupasmowy. Koszt przygotowania projektów wyniósł 323 500 zł, a koszt rozbudowy drogi jest szacowany w zależności od wariantu na 300-500 mln zł. Choć w grę wchodzą olbrzymie pieniądze z kieszeni podatników, nie zostały przeprowadzone żadne analizy przydatności rozbudowy w zaplanowanym kształcie ani nawet nie oszacowano o ile skróci się przejazd drogą w zależności od wyboru jednego z wariantów. Nie pofatygowano się także, aby zapytać wcześniej mieszkańców o ich potrzeby i obawy związane z drogą
Jeden z lubońskich domów zagrożonych rozbudową.
Fot. Dominik Ostrowski

Plany rozbudowy były dla większości mieszkańców zarówno Lubonia, Puszczykowa jak i Mosiny kompletnym zaskoczeniem. Najbardziej zszokowani byli oczywiście posiadacze działek i domów zagrożonych zniszczeniem w przypadku przeprowadzenia inwestycji. Nic dziwnego, że to właśnie oni zdominowali wszystkie spotkania konsultacyjne, słusznie domagając się poważnego traktowania oraz informacji na temat konkretnych zysków z planowanej inwestycji dla lokalnej społeczności oraz wysokości odszkodowań za utracone mienie. Na żadne z kluczowych pytań inwestor ani projektant nie potrafili odpowiedzieć, byli bowiem średnio przygotowani do szczegółowych dyskusji dotyczących lokalizacji drogi i nie mieli kompetencji w sprawie odszkodowań, za które odpowiada urząd wojewody.

W sumie dowiedzieliśmy się, że obecnie drogą jeździ średnio 18 tysięcy samochodów i należy się spodziewać raptownego wzrostu ich liczby w związku z dynamiczną rozbudową Lubonia i Mosiny. Dowiedzieliśmy się także, że projektant jest fanem rond turbinowych i zwolennikiem wariantu dwupasmowego. Można domniemywać, że pan Krzos nie ma zielonego pojęcia o Wielkopolskim Parku Narodowym ani o unikatowym charakterze miasta Puszczykowa. Ma natomiast spore pojęcie o sposobie wynagradzania za sprzedane projekty. Pocieszające jest natomiast, że przedstawiciele inwestora wypowiadają się w sprawie wariantu dwupasmowego dużo ostrożniej.

Obecnie sytuacja wygląda tak, że rozbudowę drogi mocno wspierają władze Lubonia i Mosiny. Zdecydowanie przeciwni są mieszkańcy zagrożonych rozbudową terenów przylegających do inwestycji we wszystkich 3 miastach. Władze i radni Puszczykowa zachowują wstrzemięźliwość w ocenie przedstawionych projektów, raczej jednak odrzucają wariant dwupasmowy. Najwięcej przeciwników rozbudowy w ogóle i/lub wariantu dwupasmowego jest w Puszczykowie. To tu siedzibę ma Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu i Tradycyjnego Charakteru Puszczykowa i Mosiny, które współtworzyło tego bloga i jednocześnie zebrało ponad 600 podpisów mieszkańców przeciw inwestycji. Deklaracji unika również dyrekcja Wielkopolskiego Parku Narodowego.
Kolejny zabytek do rozbiórki. Fot. Dominik Ostrowski

Rozbudowa drogi to kwestia 10, może nawet 20 lat. Na razie nie udało się rozpocząć racjonalnej dyskusji na temat jej celowości. Przeciwnicy rozbudowy przedstawili dość konkretne argumenty przeciw rozbudowie, nie doczekali się jednak sensownych wypowiedzi ze strony jej zwolenników. Jedyną otwartą polemiką była chyba ostra wymiana zdań między założycielem SOKiTCPiM Piotrem Wojnowskim a panią burmistrz Mosiny Zofią Springer na łamach Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej.

W artykule Błędy w planowaniu przestrzennym Piotr Wojnowski wskazał na szkodliwą politykę władz Mosiny, które zezwoliły na budowę sporych osiedli mieszkaniowych oraz obiektów przemysłowych, nie troszcząc się wcześniej o infrastrukturę drogową i komunikację publiczną. Doprowadziło to do sytuacji, gdy deweloperzy reklamują domy i mieszkania w Mosinie pisząc, że dojeżdża się stamtąd w 25 minut do Poznania, a nabrani przez nich klienci stoją potem w korkach lub kiszą się w przeładowanych pociągach i wlokących się autobusach. Paraliż komunikacyjny na drodze 430 jest ściśle związany z bezmyślną rozbudową Mosiny oraz brakiem inwestycji w komunikację publiczną, pisze autor, jednocześnie wieszcząc rychłą zagładę WPN i obniżenie standardów życia w Puszczykowie i Mosinie.

Na te argumenty pani Zofia Springer odpowiedziała tekstem Nie można walczyć z rozwojem, w którym dowodziła, że Mosina zaplanowana jest bardzo dobrze a dróg nie można budować zanim powstaną osiedla, bo zniszczą je ciężkie maszyny budowlane. Jednocześnie przedstawiła suburbunizację jako sensowny model rozwoju aglomeracji. W skrócie polega to na tym, że ludzie wynoszą się z centrum aglomeracji na jej peryferie, żeby żyć lepiej i szczęśliwiej, a do centrum dojeżdżać samochodami po wielopasmowych autostradach. Nie wdając się w szczegóły, musimy zwrócić uwagę, że taki model rozwoju mocno już się na świecie skompromitował i obecnie bardziej rozwinięte kraje zdecydowanie szukają narzędzi rewitalizujących centra miast i skupiają się na budowie zrównoważonego transportu.

Na polemiki mamy jeszcze sporo czasu, ale już po pierwszej wymianie argumentów widać, że emocje są bardzo rozbudzone i trudno będzie dojść do wspólnej wizji rozwoju Puszczykowa i Mosiny. Już niebawem przyjrzymy się rozwojowi Mosiny dokładniej, aby zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi pani burmistrz Springer. Może my faktycznie nie mamy racji i autostrada przez Puszczykowo to jest świetny pomysł? Sprawdzimy, napiszemy.

Na razie polecamy ostatnie wydanie Kuriera Puszczykowskiego, w którym ciekawe artykuły o przeszłości i przyszłości miasta-ogrodu. Przypominamy stanowisko Stowarzyszenia w sprawie drogi 430 i zachęcamy do przeczytania relacji Izabelli Chodorowskiej z konsultacji w Luboniu w serwisie e-lubon.pl oraz relacji opozycyjnej mosińskiej radnej Małgorzaty Kaptur z konsultacji w Mosinie na stronie Czas Mosiny.

niedziela, 30 września 2012

Jesienne debaty

Początek jesieni to w Puszczykowie zawsze bardzo gorący okres. Dość przypomnieć, że w zeszłym roku mieliśmy eskalację konfliktu wokół planów budowy marketu przy ul. Magazynowej oraz niesławne "konsultacje społeczne" w sprawie rozbudowy drogi wojewódzkiej nr 430. W tym roku jest trochę ciszej, trochę spokojniej, ale nie znaczy to, że musimy siedzieć z założonymi rękoma. 

Już 2 października, jak w każdy pierwszy wtorek miesiąca, na otwarte spotkanie w sali organizacji pozarządowych w Bibliotece Miejskiej (ul. Wysoka 1) zaprasza Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa. Tym razem może być ciekawie, ponieważ na łamach wydawanego przez Stowarzyszenie Kuriera Puszczykowskiego została w sierpniu wywołana dyskusja wokół wizji rozwoju miasta (tekst Zbigniewa Cichockiego "Czas to pieniądz"). Już we wrześniowym numerze ukazała się wypowiedź jednego z redaktorów naszego bloga - Marcina Mutha (tekst dostępny na razie tylko w wydaniu papierowym kolportowanym bezpłatnie na terenie miasta) - który zdecydowanie opowiada się za rozwojem Puszczykowa w duchu idei miasta-ogrodu. Z pewnością postaramy się niebawem opublikować cały tekst, jednocześnie zapraszamy do wypowiedzi na łamach "Kuriera" i/lub naszych. 

Równie ważne co wielkie idee i ambitne strategie rozwoju, są jednak sprawy bieżące. Zdecydowanie najbardziej interaktywnym uczestnikiem dyskusji jest radny Maciej Stelmachowski, który na swoim blogu zbiera uwagi dotyczące przyszłorocznego budżetu miasta. Na opinie, pomysły, podpowiedzi i uwagi czeka do 11 października. Warto się rozejrzeć, pomyśleć i zwrócić uwagę - nie zawsze bowiem to co dla nas oczywiste, musi być jasne dla radnych i urzędników. 

Już jutro (1 października) natomiast odbędzie się posiedzenie Komisji Budżetu i Rozwoju Miasta, na którym omówione zostaną projekty planów miejscowych zagospodarowania przestrzennego (dla terenu w rejonie ulic: Jana III Sobieskiego, Przecznicy, Klasztornej i Bukowej oraz dla terenu położonego w rejonie ulic Wysokiej, Poznańskiej, Źródlanej, Jasnej - część A1). Warto się tym projektom i postępom prac przyglądać, ponieważ to właśnie te plany są istotne dla przyszłego kształtu miasta. Zachęcamy mieszkańców do rozmów z radnymi i pilnowania swoich ulic. Nic o nas bez nas. 

Równie ciekawe wydają się: początek prac nad budżetem na 2013 rok oraz podział na jednomandatowe okręgi wyborcze (to może decydować o kształcie przyszłej rady). Także będą omawiane jutro na posiedzeniu Komisji. Zobaczymy, co tam uradzą.

środa, 19 września 2012

Wszystko w rękach SKO

Willa naprzeciw miejsca, gdzie ma stanąć market lub szeregowiec.
 Fot. W. Kowaliński
Budowa marketu przy ulicy Magazynowej w Puszczykowie to pomysł kuriozalny. Zgadzają się co do tego mieszkańcy okolicznych ulic, miłośnicy puszczykowskiej architektury i atmosfery a także urzędnicy i radni miejscy z burmistrzem na czele. Odkąd, rok temu, wyszły na jaw plany dewelopera, wydarzyło się bardzo dużo, ale wydaje się, że sprawa właśnie wróciła do punktu wyjścia. Pisząc w skrócie, zdeterminowani mieszkańcy narobili rabanu na całe miasto i zebrali setki podpisów przeciw budowie, burmistrz miasta nie wydał zgody na inwestycję, a inwestor odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. To ostatnie uchyliło decyzję burmistrza i kazało mu zająć się sprawą raz jeszcze. Burmistrz ponownie wydał decyzję odmowną. Teraz w napięciu musimy oczekiwać na opinię SKO, do którego z pewnością odwoła się inwestor. W szczegółach sprawa wygląda na bardziej skomplikowaną, o czym dość jasno opowiada tekst z sierpniowego "Echa Puszczykowa":
Przeciwnicy budowy marketu na miejscu zabytkowej willi cieszą się z racjonalnej i zgodnej z puszczykowskim duchem postawy burmistrza. Martwić natomiast musi zdeterminowana i pozbawiona refleksji determinacja inwestora, który na łamach "Głosu Puszczykowa" opowiadał o swoich planach w taki sposób, jakby kompletnie nie rozumiał charakteru miasta, w którym kupił ziemię. Jego zdziwienie, że w innych miastach jego inwestycje nie spotykają się ze sprzeciwem nie skłania go jednak do poszukania przyczyn takiego stanu rzeczy. Jedyny pomysł jaki ma na rozwiązanie sporu to referendum, w którym mieszkańcy Puszczykowa będą mieli odpowiedzieć na pytanie, czy są za czy przeciw budowie marketu w tym miejscu. Ta propozycja, choć z pozoru bardzo demokratyczna, nie wygląda na szczerą chęć rozmowy z mieszkańcami na temat ich potrzeb, inwestor chce bowiem poprzedzić głosowanie zmasowana kampanią przekonującą mieszkańców, że dzięki jego inwestycji będą mogli robić tańsze zakupy, co ani pewne ani w ogóle prawdziwe być nie musi, mają bowiem na to wpływ czynniki, które są poza zasięgiem działania inwestora. Zakłada też pan inwestor, że jego kampania skutecznie zmiękczy mieszkańców, którzy już raz wypowiedzieli się w sprawie jego pomysłu i zebrali kilkaset podpisów pod oficjalnym protestem. Takie założenia mogą być zgubne, o czym przekonuje doświadczenie dewelopera, który chciał zbudować osiedle na miejscu Stadionu Szyca w Poznaniu, a w sondażu mieszkańcy opowiedzieli się za stworzeniem w tym miejscu parku. Bywa, że argumenty społeczników i prawdziwe potrzeby mieszkańców są silniejsze od propagandy. Cały wywiad z inwestorem:
Mamy nadzieję, że inwestor jednak przyjmie argumentację mieszkańców, społeczników i urzędników. To naprawdę nie jest dobry pomysł, żeby na Magazynowej stawiać market lub szeregowiec. Można tam przecież zachować zabudowę willową i na tym też jakoś zarobić.

wtorek, 26 czerwca 2012

Piękny dzień?


Taki piękny, słoneczny dzień. Dzień Dziecka, Dni Puszczykowa.

Wracam z Poznania – na ulicy Wczasowej, przy radarze, ograniczenie do 40 km/h, leży przejechany kot. Jeszcze ciepły, zakrwawiony. Wybite oko, jelita na jezdni. Nikt się nie zatrzymał. Stanęłam, zabrałam na pobocze.

Jakieś dziecko miało bardzo smutny Dzień Dziecka… I na pewno nie tylko dziecko.
To nie autostrada, nie było złej widoczności, deszczu, zmierzchu czy mgły. Nic nie usprawiedliwia takiej nieostrożności, a może i nawet lekceważenia zwierzęcego życia.

Na tej ulicy już kilkakrotnie znajdowałam martwe zwierzęta – koty, psy, jeże, królika, a nawet malutką sarenkę.

Czy nie można trochę zwolnić, uważać, czy trzeba mieć czyjąś krzywdę na sumieniu?

Chcemy mieć „miasto-ogród”, chcemy mieszkać przy lesie. Puste frazesy ludzi, którzy przeprowadzają się tutaj z Poznania, a potem zamykają okna, bo im przeszkadza… śpiew ptaków. Albo rżenie konia, czy pianie koguta. Wciąż jesteśmy cywilizowanymi arogantami, mieszczuchami, żądającymi autostrad i stacji benzynowych w oazie zieleni, otaczającymi się technicznymi gadżetami, którzy z trudem dopuszczają stworzenia nieludzkie (dzikie czy udomowione) do jakiejś z nimi wspólnoty (jednym z przykładów jest histeria na temat kilku psich kup na paru hektarach zakola, ale to już osobny i obszerny temat).

Od 44 lat jestem kierowcą, podróżuję po całym świecie, przejechałam motorem i  samochodami ponad 500 000 km. Uwierzcie, „bystrzaki” i „szpanerzy”, nowobogaccy właściciele „ekstra bryk” i ruszających z rykiem motorów, naprawdę można tak jeździć, żeby uważać na zwierzęta.

Niech to będzie waszą ambicją.

Prof. dr hab. Honorata Korpikiewicz
Puszczykowo