Szukaj na tym blogu

czwartek, 25 kwietnia 2013

Dlaczego miasto już nie chce rozbudować szkoły?

Marcin Muth*
Maciej Krzyżański*

Trwa dyskusja wokół przeniesienia Biblioteki Miejskiej do zakupionego przez miasto budynku na rynku. Władze przedstawiają sprawę w ten sposób, że przenosiny pozwolą uniknąć kosztownej rozbudowy Szkoły Podstawowej nr 1, bowiem pomieszczenia zwolnione przez bibliotekę w budynku Centrum Animacji Kultury (stara szkoła) zaadaptowane zostaną na klasy. Pytanie jednak brzmi, dlaczego w ogóle zrezygnowano z rozbudowy szkoły, skoro wcześniej zarówno władze miasta, radni jak i mieszkańcy (rodzice dzieci) zgadzali się, że to bardzo dobry pomysł? 

Jedyną odpowiedzią, jaką znaleźliśmy, jest fakt zakupu wolnostojącego budynku na rynku. Tuż obok Biedronki. Prywatny właściciel nie miał pomysłu (a może środków) na jego zagospodarowanie, miasto postanowiło mu w trudnej sytuacji ulżyć i budynek zakupić. Niestety, nikt nie pomyślał, do czego ten budynek mógłby służyć. Dopiero, gdy go zakupiono, rozpoczęto gorączkowe poszukiwania odpwiedniego przeznaczenia. Ponieważ na zakup potrzebne były środki finansowe, a w projekcie budżetu sporą kwotę zapisano na remont Szkoły Podstawowej nr 1, wymyślono, że szkoły rozbudowywać nie warto, skoro można kupić już gotowy budynek. 
W budynku na rynku mają się pomieścić:
biblioteka, straż miejska i toalety.
Fot. M. Muth (dlatego krzywe)

Wyszło tak, że zamiast zwiększyć kubaturę szkoły w taki sposób, aby pomieściła wszystkich uczniów, kupiono nową kubaturę w zupełnie innym miejscu. Oczywiście, ten budynek szkole nie mógłby się przydać, bo wysyłanie dzieci na lekcje przez ruchliwą jezdnię byłoby zbyt karkołomnym przedsięwzięciem. Uradzono zatem, że można dzieciom oddać sale biblioteki, którą z kolei przeniesie się na rynek. Pomysł jest tak absurdalnie zapętlony, że aż trudno z nim rozsądnie polemizować. Podsumujmy bowiem: zamiast jednej rozbudowy budynku szkolnego i w efekcie większej ilości miejsca dla dzieci, mamy zakup jednego budynku oraz 2 remonty adaptacyjne, które w efekcie dają 2 rozbite organizacyjnie instytucje oraz dzieci biegające z torbami do budynku, w którym trudno będzie im zapewnić odpowiedni poziom bezpieczeństwa (budynek jest otwarty ze względu na inne mieszczące się w nim instytucje). 

Zadziwiający jest upór, z jakim władze bronią swojego absurdalnego pomysłu. W ostatnim numerze “Głosu Puszczykowa” przyciskany przez dziennikarza Burmistrz Andrzej Balcerek przyznaje, że gdy kupowano budynek na rynku, nie było koncepcji jego zagospodarowania. Odnosząc się do protestów środowiska związanego ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Puszczykowa i “Kurierem Puszczykowskiego” stwierdza, że nasze argumenty brzmią “dość ogólnikowo (...) że budynek na Rynku nie nadaje się na cele biblioteczne. Dlaczego się nie nadaje? To już tajemnica autorów protestu. Piszą też oni, że przeniesienie Biblioteki obniży jakość życia Puszczykowian. Dlaczego? Powiem szczerze, nie wiem. Budynek na Rynku położony jest tuż przy ulicy Poznańskiej, którą kursuje komunikacja publiczna. Obok są sktepy, apteki, kościół czyli miejsca, do których ludzie przych odząkażdego dnia. Dzięki temu, że Biblioteka będzie na Rynku, będą mogli przyjść do niej niejako ,,przy okazji". Dziś muszą dojechać do ,,starej szkoły" samochodem lub iść kitkaset metrów dodatkowo, bo nie wszyscy przecież podróżują po mieście autem. Mam przekonanie, że dzięki przeniesieniu Bibtioteka zbiży się do ludzi, więc to raczej podniesie, nie jakości życia, a nie obniżenie”.

Otóż, Panie Burmistrzu, przypominam, że nasze argumenty nie były ogólniokowe, tylko dość precyzyjne. Wcale nie dotyczyły w głównej mierze lokalizacji Biblioteki. Skupiały się przede wszystkim na tym, że na zakup budynku przeznaczono pieniądze, które pierwotnie miały zostać przeznaczone na rozbudowę szkoły. Ponadto, podkreślaliśmy, że Centrum Animacji Kultury i Bibilioteka Miejska to jeden organizm, który działa bardzo sprawnie w jednym budynku przy zaangażowaniu tych samych pracowników, a rozdzielenie tych dwóch instytucji może być dla niego szkodliwe. Dodatkowo, wskazywaliśmy, że dla dzieci korzystanie z klas w dwóch budynkach (nowa i stara szkoła) jest mniej komfortowe, a może też mniej bezpieczne niż w jednym specjalnie do tego przeznaczonym gmachu (nowa szkoła po rozbudowie). Podnosiliśmy również brak konsultacji społecznych i zaskakiwanie mieszkańców dezyzjami, które skutkują wydaniem olbrzymiej kwoty z budżetu miasta w sposób co najmniej kontrowersyjny. 

W tekście pt. “Czy pieniądze mieszkańców wydawane są rozsądnie?”, który ukazał się w “Kurierze Puszczykowskim” i na naszym blogu, zadałem jasne pytania, na które władze miasta nie raczyły sensownie do dziś odpowiedzieć. To, że pytania były uzasadnione, świadczy przebieg ostatniego posiedzenia Komisji Edukacji, Kultury i Sportu, które odbyło się 17 kwietnia 2013 roku. Pojawiło się na nim dużo osób związanych ze szkołą (pracownicy i rodzice) oraz biblioteką. Widać było, że decyzje podjęte przez władze miasta Puszczykowa nie spotkały się z ich aprobatą. Rodzice wytknęli podstawowe mankamenty takie jak: przechodzenie dzieci pomiędzy obiektami, niestandardowe klasy na poddaszu oraz nalegali na wyznaczenie nowych terminów budowy dodatkowego skrzydła szkoły, gdyż dzieci z nowych roczników będą w szkole przez dziewięć lat. Okazuję się też, że nie będzie możliwa budowa łącznika, któryby łączył jeden budynek z drugim, bo oznaczałoby to redukcję jednej sali w starym budynku i to informatycznej. Wśród radnych było słychać głosy, że łącznik może być wybudowany, ale opierali się głównie na przemyśleniach, a nie na kalkulacjach i racjonalnych, merytorycznych informacjach. Decyzje były podjęte – jak było widać – ad hoc, przez co nie można było uzyskać informacji o kosztach modernizacji starej szkoły oraz przenosin biblioteki. Jedna osoba z publiczności zwróciła uwagę, na to, że dzieci nie będą bezpieczne w starym budynku, bo na górne piętra przychodzą obce osoby dorosłe, co jest niebezpieczne. Wiceburmistrz motywował przeniesienie biblioteki do budynku na rynku, tym, że miasto prawdopodobnie dostanie dofinansowanie na remont i wyposażenie nowej biblioteki z UE, ale są to tylko prognozy. 

Dyskusję nad budynkiem na rynku oraz wszystkimi możliwymi przeprowadzkami przeniesiono na 7 maja. Wtedy ma zostać zaprezentowany wstępny projekt adaptacji budynku na rynku oraz spójna koncepcja zmian. Martwić może jednak fakt, że w tym wszystkim kompletnie już zagubił się interes dzieci, od których potrzeb cała sprawa się zaczęła. Rozbudowa szkoły wydaje się być dużo bardziej racjonalnym, logicznym i prostszym rozwiązaniem, bo zapewni wszystkim uczniom sale, które spełniają normy, nie powodując potrzeby przeprowadzek, remontów oraz zakupów nowych budynków. Ważny jest również interes seniorów korzystających w dużej mierze z CAK oraz biblioteki, którzy do tej pory mogli korzystać z różnych form aktywności w jednym miejscu. Trudno nie odnieść wrażenia, że jedynym zadowolonym z przebiegu wypadków może być właściciel budynku na rynku, który zainkasuje pieniądze i pozbędzie się ciężaru jego utrzymania. Inne problemy na razie pozostają nierozwiązane.

*Marcin Muth - redaktor Zielonego Puszczykowa, współpracownik "Kuriera Puszczykowskiego
*Maciej Krzyżański - historyk, współpracownik Zielonego Puszczykowa i "Kuriera Puszczykowskiego"

O sprawie biblioteki można też przeczytać:

1 komentarz:

  1. Tak naprawdę to obecny samorząd nie potrafi podjąć żadnej decyzji - wszystkiego się boją albo robią takie kuchy jak wycofanie się z planowanej rozbudowy SP 1 i zakupienie budynku na rynku - bez konkretnego celu, od prywatnej osoby. Budynek już na etapie kupna nadaje się do remontu! W tych pomysłach celują radni p. Szczotka i p. Bekas - oboje aroganccy, na wszystkim się znają najlepiej a w rezultacie niszczą to co inni zrobili dobrze dla mieszkańców. Najlepszym przykładem jest niszczenie Centrum kulturalnego w "starej szkole". Pani Szczotka powinna dostać "medal" za budowanie podziałów w puszczykowskiej społeczności: dzieci przeciw seniorom i seniorów przeciw dzieciom. Zasada jeszcze z poprzedniego ustroju - dziel i rządź!

    OdpowiedzUsuń