Walory krajobrazowe i
przyrodnicze oraz atrakcyjne położenie Mosiny przyciągają coraz
silniej deweloperów. Przy czym nie rzadko planowane przez
deweloperów przedsięwzięcia przyczynią się do stopniowego
zniszczenia tych walorów.
Najnowszym tego
przykładem jest plan poznańskiego dewelopera Walerego Janika
budowania na znacznej części terenu obecnych ogródków
działkowych przy szosie Poznańskiej 16 bloków mieszkaniowych
z ponad 500 mieszkaniami dla ponad 1500 mieszkańców, biurowca
oraz hali targowej o powierzchni 1900 m2.
Działka 738/4 na której planowana jest inwestycja |
Oznacza to intensywną
miejską zabudowę na terenie przylegającym częściowo bezpośrednio
do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Dla tego obszaru nie ma
miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a w studium
uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gminy
Mosina jest oznaczony jako ogródki działkowe oraz zieleń
urządzona, na którym dopuszcza się park miejski lub
wzbogacenie o infrastrukturę wypoczynkową.
Nie dość, że plany
inwestora są diametralnie różne od przeznaczenia tego
terenu, ale też brakuje tu niezbędnej infrastruktury, szczególnie
tej drogowej. Aktualnie jedynym dojazdem do tego terenu jest gruntowa
droga łącząca Szosę Poznańską z ulicą Hugo Kołłątaja.
Dojazd do terenu od Szosy Poznańskiej |
Osiedle bloków mieszkaniowych dla ponad 1500 mieszkańców
na działce o nieco ponad 2 hektary, to na Mosinę wyjątkowo gęsta
zabudowa. Powstać ma 16 budynków o powierzchni zabudowy 320
m2, z których każdy będzie mieć 32 mieszkania. Można więc
wyjść z założenia, że będą one miały co najmniej 5 pełnych
kondygnacji. W całej okolicy nie ma zabudowy o porównywalnych
parametrach. Inwestor przewiduje 1 miejsce postojowe na mieszkanie,
czyli łącznie ponad 500, przeważnie w garażach podziemnych. Taka
ilość to jednak stanowczo za mało. Już samo osiedle, które
zwiększa liczbę mieszkańców Gminy Mosina o ponad 10%,
generuje sporo ruchu. Do tego należy dodać ruch generowany przez
biurowiec oraz olbrzymią halą targową, które mają powstać
na pozostałych 1,5 hektarach terenu.
Choć inwestor w karcie
informacyjnej stwierdza, że zasięg planowanej inwestycji ograniczać
będzie się jedynie do działki inwestora, a użytkowanie inwestycji
nie będzie miału wpływu na istniejące środowisko naturalne,
oczywiste jest, że tak nie będzie. Przyłączenie tego ruchu
bezpośrednio do Szosy Poznańskiej z możliwością lewoskrętu w
kierunku Poznania jest sprzeczne z planami rozbudowy tej drogi.
Pozostaje więc skierowanie znacznej części ruchu do ulic Hugo
Kołłątaja, Poniatowskiego oraz Mickiewicza.
Inwestycja będzie także
negatywnie wpływać na okoliczne tereny Wielkopolskiego Parku
Narodowego, które staną się naturalnym przy osiedlowym
terenem wypoczynkowym, co w konsekwencji doprowadzi do ich powolnej
degeneracji lub wymusi ich odpowiednie urządzenie.
Na razie to tylko plany
inwestora, a Burmistrz Mosiny nie musi się na nie zgodzić. Ma ku
temu mnóstwo argumentów. Studium uwarunkowań i
kierunków zagospodarowania przestrzennego przewiduje na tym
terenie ogródki działkowe i nie tylko z punktu widzenia
działkowiczów warto nie zmieniać przeznaczenia tego terenu.
Inwestycja zaostrza i tak już istniejące problemy komunikacyjne w
Mosinie. Mosina ma sporo terenów przewidywanych pod zabudowę,
a dotychczas niewykorzystanych. Intensywna miejska zabudowa jest
sprzeczna z kameralnym charakterem zabudowy w Mosinie. Ewentualna
zgoda na nią stanowi niebezpieczny precedens, który wymusza
później kolejne ustępstwa.
Na razie inwestor złożył
wniosek o wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla tego
przedsięwzięcia, która jest potrzebna do wydania warunków
zabudowy tego terenu. Dla przedsięwzięcia obejmującego biurowiec
oraz halę targową inwestor został wezwany do uzupełnienia
wniosku, dla budowy mieszkań postępowanie administracyjnie trwa.
Przedsięwzięcie został zakwalifikowane jako mogące potencjalnie
znacząco oddziaływać na środowisko. Burmistrz Mosiny zwrócił
się do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Poznaniu oraz do
Państwowego Inspektora Sanitarnego w Poznaniu o wyrażenie opinii w
sprawie konieczności przeprowadzenia oceny oddziaływania na
środowisko. Droga urzędowa jest więc jeszcze długa i ostateczna
decyzja pewnie szybko nie zapadnie.
Pomimo tego warto jednak
już teraz zgłosić swoje uwagi. Będzie to dodatkowy argument dla
Burmistrza dla odmowy wydania odpowiednich warunków zabudowy.
Wszystkich, którym zrównoważony rozwój Mosiny
leży na sercu, a szczególnie działkowiczów i
mieszkańców okolicznych osiedli domów jednorodzinnych,
gorąco do tego zachęcamy . Także mosińscy kupcy powinny się
zastanowić, czy potrzebny jest kolejny duży obiekt handlowy.
Liczymy także na to, że Wielkopolski Park Narodowy, który
jest stroną w tym postępowaniu, będzie bronić swojego interesu.
Dla przedsięwzięcia
budowy osiedla mieszkaniowego uwagi w ramach postępowania o wydanie
warunków środowiskowych można zgłosić do 17 lipca w
Urzędzie Miejskim w Referacie Ochrony Środowiska, Rolnictwa i
Leśnictwa.
Zanim przejdziemy do dyskusji merytorycznej muszę coś wyznać generalnie.
OdpowiedzUsuńZ obserwacji zagranicznych a szczególnie krajowych develooper urasta to symbolu szkodnika świętokradcy, czyli takiego "narkomana" zysku dla którego nie ma żadnych świętości ani materialnych ani moralnych. Tylko PIENIĄDZ .
Ktoś w przeszłości powiedział o komunistycznej religii i jej wyznawcach tak teraz można to powiedzenie przenieść na ekonomię i powiedzieć o ekonomicznej religii i jej kapłanach (aktywistach).
Dodatkowo w Polsce gdzie komunizm wszczepił ambiwalentny stosunek do własnego Państwa, do prawa i porządku, w tym szczególnie do ładu i porządku przestrzennego, develooperstwo przybiera swoistą postać antypaństwa z antyobywatelami. Czyli osobnikami nie utożsamiającymi się z wartościami uznanymi przez ogół.
W tym kontekście develooper jawić się wszystkim zaczyna jak tajemniczy szkodnik, który atakuje zwłaszcza tam gdzie jest słabo zaszczepiony na tą nową religię ekonomiczną gminny organizm państwowy. Można nawet powiedzieć, że tam gdzie się pojawia develooper "coś" dzieję się w samorządzie na co trzeba zwrócić uwagę. Oto Mosina!
Niech w takim razie wspaniałomyślni i bezinteresowni deweloperzy wybudują za swoje pieniądze drogi, którymi ich nowi klienci będą dojezdzać do pracy, której w mosinie nie ma i dzięki nowym mieszkańcom będzie jeszcze mniej.
UsuńNie mydliłabym tematu, że tu liczy się TYLKO PIENIĄDZ, nie znajduję innej korzyści z punktu widzenia inwestora - liczy się PIENIĄDZ - taka jest istota biznesu i inwestowania. Amen.
OdpowiedzUsuńCo do zasadności takiej budowy - już widzę jak zakorkowana będzie trasa do Mosiny :D, warto się przyjrzeć, czy WSZYSTKIE MIESZKANIA niedawno wybudowane w centrum miasta Mosina oraz w pobliskim pięknym i spokojnym Krośnie są już wykupione i zasiedlone? NIE!
Aspekt ekologiczny - Park Narodowy w końcu przestanie być parkiem przy takim bombardowaniu betonem i tu, obywatele maja prawo głosu i krzyku, jest to narodowe dobro i to bezdyskusyjnie.
Inwestora proszę o budowanie i betonowanie gdzieś indziej:)
Przeczytałam artykuł ze smutkiem, narastającym gniewem a przede wszystkim BEZSILNOŚCIĄ! Oby zamiary dewelopera spełzły na niczym... na usta ciśnie się pytanie czy prawo w naszym kraju chroni to co jest naszym cennym, jakże kruchym i niestety całkowicie bezbronnym naturalnym bogactwem?
UsuńZabudowa domów wielo- i jednorodzinnych otacza, ba! osacza Park z każdej możliwej strony, sprawiając, że tereny do niego przyległe, będące polami czy łąkami a więc siedliskami zwierząt znikają w przerażającym tempie. Zwierzyna wyginie lub ucieknie...
Zakusy na zabudowę w każdej postaci: domów, marketów, stacji benzynowych są karygodne i z założenia powinny zostawać oddalane.
Mam taką wizję - za kilka lat deweloper reklamuje piękne apartamentowce nad J. Góreckim. Drzew już nie ma, ale to bez znaczenia, gdyż teren pięknie wybrukowano. Zwierząt też nikt nie zobaczy, ale nie szkodzi, w internecie można przecież sprawdzić jak wygląda sarna. Tylko czy tego chcemy??
W Msinie mam szczesie mieszkac ponad 60 lat.Teren WPN byl i jest do dzisaj
Usuńmiejscem naszach zabaw ispacerow.Obecnie zalesienie parku jest wieksze.
Mielismy na Osowej Gorze tereny do sportow zimowych.Dzisiaj prawie w
calosci zarosniete. W 19 wieku Pznan byl zaopatrywany w drewno opalow
z lasow obecnege WPN.Plywalismy w jezierze Goreckim ,woda byla czyst
Od czasu kiedy dyrekcja WPN zabronila kapieli,wada zrobila sie brudna
Moze mnie ktos odpowie,skad wizela sie dzika zabudowa nad jezierem
dymaczewskim bez uzbrojenia terenu.Skutki dzis sa juz widoczne.
Czy to prawda że Pani Z.Springer, Burmistrz Mosiny była członkiem PZPR?
OdpowiedzUsuńKomunistka pierwszej wody. Jej matka pracowała w RSW, a ojciec podobno był SB-ekiem. W tamtych czasach pani Z , mając 27 lat została dyrektorką szkoły. Powiedziała o tym w jednym z wywiadów. Kto wówczas obejmował takie stanowiska? Komuniści z krwi i kości, kacykowie i największe komunistyczne świnie, które służyły systemowi i podpieprzały sąsiadów.
UsuńCzy mieszkacy Mosiny o tym wiedzieli przed wyborami?
OdpowiedzUsuńRaczej nie
OdpowiedzUsuńGdzie uciec przed wszechobecnymi developerami? Jeśli już WPN i jego otulina są tak zagrożone kolejnym betonowiskiemto trzeba pełnej mobilizacji protestacyjnej mieszkańców przede wszystkim Mosiny ale również okolicy. Nie po to uciekliśmy od betonu wielkich miast żeby teraz mieszkać tuż przy nim. Ile jeszcze może być marketów w Mosinie? To miasteczko zmienia się na niekorzyść - czy tego chcą mieszkańcy? Trzeba sięgnąć do historii - twórcy WPN-u tworzyli go dla ODDECHU i zdrowia! Miał służyć pokoleniom!
OdpowiedzUsuńPrzed develooperstwem jak przed cieniem nie ucieknie się. Pojawia się tam gdzie pada silne światło, wszędzie gdzie są jakieś uznawane przez wszystkich wartości typu piękny krajobraz, miejsca z piękną i zabytkową architekturą. Zawsze pojawią tacy dla których te wartości mają tylko znak towaru na sprzedaż. Ważniejsze od tego jest jak zaszczepiony jest na tego wirusa organizm państwowy, inaczej mówiąc jakich ludzi wybieramy do struktur władzy. Dziś są w modzie dobrze ubrani chłopcy i dziewczęta uważający, że wolny rynek sam wszystko wyreguluje. No to reguluje tak że włos na głowie zaczyna się jeżyć. Niczym nie skrępowany rynek zamienia się w potwora. Sięgać zaczyna nawet tam gdzie nie dotarł okupant czy bolszewik.
UsuńPojawiła się nowa nie znana w historii postać budowania, budowanie które niszczy.
za chwilę ruszy barwa z kolejnym centrum handlowym,słyszy się o lidlu , male sklepy już padają w konsekwencji padnie tez targowisko które nakreca koniunkturę a pan burmistrz radośnie oswiadcza ze będzie rozbudowa targowiska , pytam po co? skoro markety nas zaduszą . a w marcu pani burmistrz oświadczala na spotkaniu w domy kultury ze na terenie gminnym nieplanuje się marketów . ot wladza
OdpowiedzUsuńNa jednej z internetowych stron mosińskich zastanawiają się czy Mosina potrzebuje doktora.
OdpowiedzUsuń"Los społeczeństwa w rękach obywateli! Nie zwlekaj! Nie czekaj aż opanuje cię tumiwisizm lub inna groźna zaraza. Pogotowie obywatelskie opisało i skatalogowało choroby i epidemie, Najbardziej znane z chorób to:
• amnezja powyborcza,
• fiksacja władcza,
• mamtowdupizm,
• niedasizm,
• zespół PPP (permamentna poprawność polityczna),
• niemota obywatelska,
• omam medialny "
Czy to nie brzmi znajomo?
Chciałoby się powiedzieć: OBYWATELE MOSINY - obudźcie się!
OdpowiedzUsuńCzas kształtowania miasta przez odgórną decyzję, bez włączenia społeczności, bez konsultacji społecznych minął 23 lata temu!
Mieszkańcy utrzymują miasta ze swoich podatków i mieszkańcy powinni mieć wpływ na decyzje władzy wybranej demokratycznie!
"Do zwycięstwa zła wystarczy, aby porządni ludzie zachowywali się biernie" E.Burke
"Czas kształtowania miasta przez odgórną decyzję, bez włączenia społeczności, bez konsultacji społecznych minął 23 lata temu!".
OdpowiedzUsuńPrzydałoby się przypomnieć postaci ludzi, którzy w okresie tak zwanej Komuny byli radnymi. Poziom ich wiedzy i kultury był o niebo wyższy niż obecnych radnych. Byli to ludzie którym na sercu leżało dobro Puszczykowa, a którzy swą działalność wykonywali społecznie. Proszę sobie przypomnieć postać Pana Fabiana Roszaka- niezwykle kulturalnego,mądrego i sympatycznego człowieka . Podobnie inni radni . Nikt nie ma wpływu na to kiedy wypada okres jego aktywności społecznej.
Jestem za bezprawnym calorocznym zamieszkiwaniem R.O.D. poniewaz mieszkancy Ci nie placa podatkow nie placa do Enea oplat przesylowych jak inni mieszkancy tego miasta.Mozna powiedziedz ze 90% dzialkowcow tam przebywa caly rok.Ich domy to samowole budowlane nie posiadajace zadnych pozwolen ani odbiorow technichnicznych poprzez odpowiedzialne instytucje. Bardzo prosze odpowiednie sluzy o zlikwidowanie tych samowoli budowlanch.
OdpowiedzUsuńCzłowieku masz nędzną wiedzę na temat ogrodów działkowych pod lasem, to wierutna bzdura że mieszka tu 90% działkowców, poza tym, dotyczy 3 działek WIĘC NIE WYPISUJ TAKICH BZDUR !!! to my działkowcy stworzyliśmy z tego ŚMIETNISKA prawdziwe tereny zielone,za własne pieniądze posadziliśmy drzewa i zalesiliśmy teren, następna Twoja niewiedza i bzdura to prąd za DARMO bo jak narazie nikomu Enea nie daje prądu za darmo i tak jak wszyscy cywilizowani ludzie płacimy za prąd, nie rób człowieku z nas przestępców, bo to my przez prawie 20 lat inwestowaliśmy w te tereny, i stworzyliśmy przy WPN tereny zielone, a wy chcecie nas wyrzucić i stworzyć tu betonową dżungle , przez tyle lat nie zniszczyliśmy ani kawałka WPN , zastanów się człowieku co piszesz.
UsuńObecnie istnieje taka akcja o nazwie "Bunt polskich miast".
OdpowiedzUsuńJest opis w googlach. Czytamy tam:
"Opór mieszkańców będzie coraz silniejszy. Bo dziś nie ma już zgody na filozofię, w której traktuje się ich i tkankę miasta (kamienice, ulice, ziemię, transport) tylko jak "bazę podatkową", którą trzeba zwiększać, więc lepiej pozwolić deweloperowi budować niezgodnie z miejskimi planami, lepiej wynająć lokal bankowi, niż dać ulgi kawiarence z książkami, i lepiej zamienić wąski chodnik w parking, bo kierowcy za stanie płacą, a piesi za chodzenie - nie."
Puszczykowo i Mosina muszą się zbuntować, nim będzie za późno.
Widzę, że poważna dyskusja się tutaj wywiązała. Ciekawe kto tutaj jest z urzędu lub reprezentuje inwestora, a kto pisze tak od serca... W sumie to jest o czym dyskutować. Może potrzebna jest jakaś inicjatywa żeby w następnych wyborach ludzie zaproponowali osobę, która godnie będzie pełniła funkcję burmistrza. Myślę, że potrzebny jest jakiś menadżer, ponieważ gmina jest jak firma i trzeba nią zarządzać tak żeby jednak nie było strat lub minimalizować je jak tylko jest to możliwe. Oczywiście wszystkich nie da się zadowolić ale można robić tak żeby społeczeństwo nie skakało sobie do gardeł i w miarę godnie żyło, a mimo wszystko małe firmy utrzymują to państwo i wypada o nich myśleć ...
OdpowiedzUsuńJak chcecie menedżera to wybierzcie develoopera na Burmistrza.
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie potrzebna jest zupełnie nowa jakość menedżera. Typ ekonomisty cyborga, aktywisty wolnorynkowego to droga do NIKĄD. Pieniądz jest wymiennikiem wytworzonych dóbr a nie odwrotnie. Światowy kryzys ekonomiczny to kryzys wartości ponad ekonomicznych, to efekt działania setek takich menedżerów-robotów większych i mniejszych którzy stworzyli wirtualną rzeczywistość gospodarczą, rzeczywistość na kredyt.
W Mosinie i wszędzie niezbędnie potrzebni od zaraz są ludzie etyczni! Ja wolę etycznego robotnika niż zdeprawowanego profesora. Tylko ludzie etyczni z szerokimi horyzontami i empatią!
"Opór mieszkańców będzie coraz silniejszy. Bo dziś nie ma już zgody na filozofię, w której traktuje się ich i tkankę miasta (kamienice, ulice, ziemię, transport) tylko jak "bazę podatkową", którą trzeba zwiększać, więc lepiej pozwolić deweloperowi budować niezgodnie z miejskimi planami, lepiej wynająć lokal bankowi, niż dać ulgi kawiarence z książkami, i lepiej zamienić wąski chodnik w parking, bo kierowcy za stanie płacą, a piesi za chodzenie - nie."
OdpowiedzUsuńAutora tego komentarza - spostrzeżenia namawiam do rozszerzenia tematu do rozmiarów samodzielnego artykułu. To jest TO. Strzał w dziesiątkę.
pełna zgoda!
UsuńW Puszczykowie jest taki jeden, (może niejeden) Radny który nie tylko "tkankę miasta (kamienice, ulice, ziemię, transport) tylko jak "bazę podatkową", " potraktował by ale także powietrze, ziemię i wodę. Śnią mu się na jawie elektrownie wodne na Warcie, fermy wiatrakowe na Osowej Górze (kilka osób słyszało to na własne uszy na jednej z posiedzeń Rady), a może i kopalnia węgla brunatnego zamiast WPN. Jak widzi jakieś zalesione miejscowe grunty mówi, że "to urąga wszelkiej przyzwoitości" (te słowa także wypowiedział publicznie). Ale mieszkać chce tu i nie myśli przenieść się do jakiegoś Wygwizdowa. Może powinien, razem z tą ferajną?...
OdpowiedzUsuńPowinni na przykład na terenach po poligonalnych po radzieckich zebrać się ze wszystkimi takimi i całym krajowym develooperstwem i założyć nowe miasto o nazwie Nowe Miasto Paradays!!! Było by to ze wszech miar najuczciwsze.
Zgadzam się z przedmówcą! A w ich miejsce wprowadzić etycznych i mądrych ludzi, którzy widzą więcej i patrzą szerzej... Polecam artykuł na stronie Instytutu Dendrologii PAN pod tytułem, który mówi sam za siebie "Władysława Zamoyskiego umiłowanie lasu". Czy są jeszcze TACY ludzie?
UsuńA my to co? Nie możemy rządzić? Tego nie trzeba się uczyć tylko chcieć.
OdpowiedzUsuńRządźmy i domagajmy się swoich praw, przecież o to chodzi. A gdy trzeba podnieśmy głos, jednoczmy się i walczmy!
UsuńTrzeba skończyć z mitem o bezpartyjnych fachowcach. A także z kultem ROZWOJU.
OdpowiedzUsuńTu wtrącę dygresję z powiedzeniem Gomułki: przed wojną byliśmy na skraju przepaści a teraz zrobiliśmy łogromny skok do przodu... Ilekroć na ustach urzędników pojawia się słowo rozwój w kontekście budowlaństwa zawsze wyświetla mi się tamten cytat.
Nowa filozofia którą trzeba upowszechniać mieści się w pojęciu RÓWNOWAGA.
Mam pytanie do ekologow. Dotyczy Sanatorium w Ludwikowie.Czy dzisiaj bylaby zgoda
OdpowiedzUsuńna budowe takego obiektu?
Nie jestem ekologiem, ale mamą dziecka chorującego na astmę, stąd moja wiedza o Ludwikowie, stąd pozwalam sobie na napisanie odpowiedzi.
UsuńSanatorium na „Ludwikowej Górze” (Ludwigshohe), obecnie zwanej Górą Staszica, (113 m n.p.m.), charakteryzowało się wyjątkowymi walorami klimatycznymi. Początki uzdrowiska w Ludwikowie sięgają roku 1899. Sosny gęsto występujące na tych terenach od zawsze dostarczały ludziom surowców leczniczych. Wykorzystuje się do dzisiaj pączki, młode pędy, pędy uiglone, korę i żywicę. Substancje czynne zawarte w pączkach sosny zwiększają ilość śluzu wytwarzanego w drogach oddechowych i ułatwiają oczyszczanie się oskrzeli. Wykazują także działanie rozkurczowe na mięśniówkę gładką oskrzeli oraz niszczą drobnoustroje w drogach oddechowych. Dlatego stosuje się pączki sosny w leczeniu nieżytów oskrzeli.
Leczenie i rehabilitacja osób z chorobami pulmonologicznymi w Ludwikowie uwzględnia odpoczynek i spacer ścieżkami leśnego parku, pośród którego postawiono budynki sanatorium.
Również nie jestem ekologiem, ale spróbuję odpowiedzieć. Sądzę, że zarówno oficjalne służby odpowiedzialne za ochronę przyrody (WPN) jak i stowarzyszenia ekologiczne czy indywidualni miłośnicy przyrody, musieliby zaprotestować przeciw budowie szpitala w bezpośrednim sąsiedztwie obszarów chronionych. Nie po to bowiem tworzy się rezerwat lub Park Narodowy, żeby potem narażać go sąsiedztwo inwestycji stanowiących dla niego potencjalne zagrożenie.
UsuńInaczej jednak sprawa wygląda, gdy obszar chroniony powstaje w miejscu, w którym wcześniej został usytuowany np. szpital. Wtedy należy ustalić warunki koegzystencji. Tak jest w przypadku Ludwikowa, gdzie sanatorium powstało w latach 20., a WPN powstał dopiero 30 lat później. Choć, podobno, nawet w latach 20. zamienienie restauracji z pensjonatem na obiekt sanatoryjny wywołało wiele kontrowersji.
Ponadto, warto zwrócić uwagę na jakość architektury. Obiekty w Ludwikowie są na tyle ładne, że wzbogacają leśny krajobraz. Jak zauważył jeden z komentujących, trudno się w ostatnich latach doszukać podobnych realizacji w okolicach WPN. W Puszczykowie od biedy można wymienić Hotelarnię, która na tle innych obiektów wyróżnia się umiarem i bezpretensjonalną oryginalnością, ale już w gminie Mosina nie potrafię się doszukać ani jednego przykładu. Gdybym chciał napisać o obiektach, które na trwałe zeszpeciły obie miejscowości, musiałbym napisać cały cykl artykułów (swoją drogą to dobry pomysł).
Jak już wspomniałem, nie jestem ekologiem, ale czasem przyłączam się do słusznych, moim zdaniem, protestów ekologów. Nie jest przecież tak, że ekolodzy sprzeciwiają się wszystkiemu i wszędzie. Zazwyczaj (są też niechlubne przykłady) bronią terenów bardzo wartościowych. Ochrona terenów Parków Narodowych jest jednym z najważniejszych zadań ekologicznych nie tylko organizacji ekologicznych, ale przede wszystkim państwa i samorządu. Obszarów chronionych jest w Polsce bardzo niewiele, a terenów inwestycyjnych bez liku - nie widzę żadnego powodu, aby niszczyć resztki przyrody, żeby kilku panów mogło sobie wypełnić portfele sprzedażą byle jakich mieszkań podrasowanych reklamą o bliskości lasu i pięknych jezior. Co zostanie z tych pięknych jezior, jeśli w pobliżu powstaną duże osiedla i jakieś inne dyrdymały, można się przekonać naocznie na przykładzie jeziora w Strzeszynku, które zostało zanieczyszczone ściekami z Suchego Lasu. Jest wielu chętnych do budowania osiedli, parków przemysłowych i marketów, ale niewielu do radzenia sobie ze skutkami w postaci np. katastrofy ekologicznej w jednym z najpiękniejszych poznańskich jezior.
Podejmę się tematu. Najpierw należałoby odpowiedzieć na kilka pytań. Po pierwsze, czy dana inwestycja jest bezpośrednio związana lub niezbędna do zarządzania ochroną przyrody. Jeśli nie (gdyż szpital/ sanatorium do takich nie należą) czy budowa mogłaby powodować znaczące oddziaływanie na dany obszar. W tym momencie należałoby się pochylić nad oceną konsekwencji realizacji budowy szpitala. Jeśli bowiem szpital mógłby niekorzystnie oddziaływać na obszar chroniony, oraz jeśli istniałaby alternatywa dla budowy, prawdopodobnie należałoby zmienić projekt. Gdyby jednak z różnych względów stwierdzono, że alternatywy nie ma (nie jest możliwa budowa w innej lokalizacji) należałoby sprawdzić czy na obszarze występuje gatunek ewentualnie siedlisko o znaczeniu priorytetowym. Jeśli tak - następuje odwołanie do względów dotyczących zdrowia lub bezpieczeństwa ludzi bądź ważnych korzyści dla środowiska. Jeśli tutaj padłyby odpowiedzi twierdzące zezwolenie na budowę mogłoby zostać wydane - pod warunkiem wprowadzenia środków kompensujących. Tyle teoria. Jednak rozwiązania alternatywne istniałyby więc nie sądzę, by zgoda została wydana.
UsuńW obecnych czasach owszem - zgoda mogłaby nie zostać wydana. W czasach gdy decydowano o powstaniu sanatorium w Ludwikowie mikroklimat tego miejsca, na który wpływ miały gęsto nasadzone tam sosny idealnie nadawał się dla kuracjuszy, których głównie leczono inhalacjami.
UsuńA ja mam pytanie do wszystkich którzy mają gust, czy widzieliście gdziekolwiek w Polsce tak ładny i zharmonizowany z naturą współczesny budynek jak Sanatorium w Ludwikowie? W tym jest problem. Na świecie kształci się architektów na uczelniach plastycznych i uniwersytetach a w Polsce na politechnikach. Na świecie architekt ma dyplom i nie ma tytułu inżynier i magister a jak ma ambicje naukowe to dorabia te tytuły. U nas jest magister inżynier architekt; widzicie słowo architekt na końcu,- coś to znaczy. Jak prześledzicie listę przedmiotów na studiach architektonicznych to zobaczycie ten przerost inżynierii nad humanizmem. Polski tytuł, kształcenie i prawo budowlane są reliktem socjalistycznego budownictwa blokowego, są to skamienieliny. Nie zreformowane a utrzymywane przez lobby środowiskowe na szkodę społeczną. Jeśli tu i ówdzie trafia się jakiś pojedynczy udany projekt domu czy większego budynku to jest to wyłącznie zasługą utalentowanej jednostki a nie efekt systemu. Korporacje środowiskowe blokują wszelkie próby naprawy sytuacji. Dlatego u nas i nigdzie na świecie, tryumfy święci modernizm. Ten styl dlatego że nie wymaga od projektantów żadnych zdolności i wiedzy plastycznej, standardowe rozwiązania wymyślone dawno temu kopiowane bezwstydnie.
OdpowiedzUsuńDlaczego tak po drodze im jest z develooperstwem? Bo mało wymagają od siebie a dużo dla siebie. Do tego dochodzi zniszczone średnie szkolnictwo zawodowe nie kształcące fachowych wykonawców. Jak w technikach nie kształci się stolarzy, cieśli, snycerów, sztukatorów, itp. to nie ma po co projektować wyrafinowane kształty i wysmakowane proporcje. To też nie ma po co kształcić takie spojrzenie na budynek w architektach. Zobaczcie kto trafia się przy kielni czy betoniarce, przysłowiowe prosto z ulicy. A architekt? Kiedyś jakiś żalił się że inwestor go obraził powiedzeniem że magister inżynier architekt to ni pies ni wydra bo to nie jest ani artysta ani inżynier, ani to nie umie obliczyć proporcji ani obciążeń stropu... Obnosi się tylko z pieczątką i uprawnieniami.
Jak w tych realiach mówić o zaprojektowaniu i wybudowaniu współczesnej odmiany Sanatorium w Ludwikowie? Dlatego jak słyszymy o jakichkolwiek projektach budowlanych na terenach przy WPN skóra zawczasu cierpnie. W Polsce nie ma architektury a jest budownictwo, architektura się czasami przytrafia. Kropka
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń