Przy okazji burzliwej dyskusji wokół głosowania nad wnioskiem OSP Puszczykowo o dofinansowanie zakupu samochodu ratowniczo-gaśniczego, pojawiło się wiele wątków pobocznych. Część z nich dotyczyła inwestycji miejskich z lat 2006-2010, kiedy miastem rządziła burmistrz Małgorzata Ornoch-Tabędzka. Wywołana do tablicy pani burmistrz postanowiła wyjaśnić kilka kwestii. Poniżej publikujemy jej odpowiedź na zarzuty stawiane w komentarzach.
Wczoraj na blogu ukazało się wyjaśnienie radnego Macieja Krzyżańskiego, który uzasadnił swoją decyzję o głosowaniu przeciw dofinansowaniu w tym momencie zakupu samochodu dla OSP.
Wszystkich, którzy chcą się wypowiedzieć w tych i innych kwestiach zachęcamy do pisania na adres: zielone.puszczykowo@gmail.com.
Wczoraj na blogu ukazało się wyjaśnienie radnego Macieja Krzyżańskiego, który uzasadnił swoją decyzję o głosowaniu przeciw dofinansowaniu w tym momencie zakupu samochodu dla OSP.
Wszystkich, którzy chcą się wypowiedzieć w tych i innych kwestiach zachęcamy do pisania na adres: zielone.puszczykowo@gmail.com.
Głos w dyskusji o OSP, przystani i zakolu Warty
Małgorzata Ornoch-Tabędzka*
Ktoś zapytał mnie, czy czytuję blog Zielone Puszczykowo. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że rzadko, ale po rekomendacji gorącej dyskusji na temat OSP zaglądnęłam na jego strony. Uderzyła mnie nie tyle gorąca ile zjadliwa wymiana pierwszych opinii na ten temat (Pierwsze interpelacje i interwencje). Długo zastanawiałam się czy się odezwać bo pewnie zaraz i mnie się dostanie za wcinanie się między przysłowiową wódkę i zakąskę. Pomyślałam jednak, że skoro i tak słyszę, iż czegoś nie zrobiłam lub mogłam kiedyś zrobić coś lepiej itd. (z reguły bez dokładnej znajomości tematu i faktów), to kilka następnych uwag pod moim adresem nie zrobi żadnej różnicy. Ponieważ zostałam w tej dyskusji kilka razy „wywołana do tablicy” i ponieważ Puszczykowo i jego przyszłość nawet na chwilę nie przestały być mi obojętne, to pozwolę sobie dołożyć kilka zdań mojego komentarza.
Zakole Warty to jedno z najbardziej malowniczych miejsc w Puszczykowie. Jego odpowiednie zagospodarowanie powinno być ważnym elementem rozwoju miasta. Fot. W. Kowaliński. |
Przy okazji „okładania się” różnymi przykładami wyrzucania pieniędzy pojawiało się wiele wątków, do których jako była burmistrz chcę napisać kilka słów wyjaśnienia. Pierwsze dla p. Michała Dydowicza, jednego z niewielu mieszkańców, który nie wstydzi się swojego nazwiska (!). Panie Michale, lokalizacja przystani związana była bezpośrednio z bliskością ul. Niwka Stara i z możliwością stworzenia zaplecza dla wodniaków. Mieszkaniec tej ulicy, pan Andrzej Winkiel, z którym z tego co słyszałam Miasto podpisało umowę na opiekę nad przystanią, proponował na swoim terenie utworzenie wypożyczalni kajaków i otwarcie zaplecza sanitarno - gastronomicznego. Pan Winkiel chciał to realizować z własnych pieniędzy dzierżawiąc teren od Miasta. Wspomniał wtedy o możliwości zrobienia na swoim terenie „Tawerny” i od razu podniosły się protesty okolicznych mieszkańców. Między innymi dlatego, ale przede wszystkim z powodu możliwości dofinansowania z Urzędu Marszałkowskiego (bodaj 30 tys. i 60 tys. zł) zrealizowało tę inwestycję Miasto. Jaki jest zakres współpracy wspomnianego mieszkańca i w jaki sposób ta współpraca się rozwinęła, nie wiem, bo już tego nie śledziłam. Poza tym wydaje mi się, że nawet jeśli przystań nie jest doskonała, to zawsze można uwzględnić uwagi wodniaków i usunąć istniejące defekty.
Druga kwestia to Zakole Warty. Utrzymanie i wykorzystanie tego terenu leży w gestii Miasta. Osobiście miałam konkretną wizję rekreacyjnego rozwoju tego terenu na co zezwalały zapisy w Studium Zagospodarowania Przestrzennego. Wstępem do takiego rozwoju, które miało połączyć oczekiwania ekologów i amatorów plażowania i biwakowania był projekt ścieżki turystyczno-edukacyjnej wzdłuż Warty. Ścieżka z wieloma drewnianymi tarasami widokowymi rozpoczynała się przy parkingu WPN, przy ul Ratajskiego, a kończyła na Zakolu, gdzie tak jak w Mosinie na Gliniankach, w przyszłości powstałaby plaża. Dalej widziałam kolejną ścieżkę i połączenie z przystanią. To była bardzo realna wizja do zrealizowania przez dwie kadencje. Niestety Miasto nie przyjęło pieniędzy z Programu Infrastruktura i Środowiska (ponad 650 tys. złotych, a nie 50 tys jak ktoś pisze), które we wspólnym projekcie dla Mikroregionu WPN udało się rzutem na taśmę wygrać tuż przed końcem kadencji. Po rezygnacji Puszczykowa Mosina przerobiła wniosek i wzięła te pieniądze. Patrzcie Państwo, jak pięknie wygląda teraz teren przy gliniankach, również ku uciesze puszczykowian. Bez komentarza zostawię tłumaczenia Miasta, że projekt był niedoszacowany. Przecież można było za te pieniądze zrobić, to co się da, a resztę prac rozłożyć na lata następne. Z pewnością udałoby się zdobyć dofinansowanie z narodowego lub woj. funduszu ochrony środowiska. Zawsze chętnie dofinansowuje się inwestycje już rozpoczęte. To już jednak przeszłość. Dzisiaj nie dziwię się ludziom, którzy zastanawiają się nad sensem zakupu Zakola. Jest głownie toaletą dla psów, gdzie strach przysiąść na trawie, czy rozłożyć koc, tak by nie natknąć się na jakąś „minę”. Bez dbałości, sprzątania, regularnego wycinania samosiejek ten teren niedługo zarośnie i będzie cieszył głównie amatorów picia po krzakach.
P.S.Na miejscu Pani (domyślam się płci, bo pisze spadłam”) która 7 kwietnia 2014 o 23:38 , poddaje w wątpliwość kompetencje do roli strażaka: fryzjerki, strażnika miejskiego czy dr nauk przyrodniczych, bardzo szybko i nawet anonimowo przeprosiłabym członków OSP. Natomiast osoby, które atakują wprost nowego radnego prosiłabym o trochę wyrozumiałości. Dobrze, że się odzywa, że prowokuje dyskusję, bo jeśli radni milczą, to znaczy, że problem nie istnieje. A jak wynika z obszernej dyskusji problem jest duży.
*Małgorzata Ornoch-Tabędzka - wieloletnia prezes Stowarzyszenia Partnerzy dla Samorządu, była radna Rady Miasta Puszczykowa, burmistrz w latach 2006-2010, obecnie ekspert Związku Miast Polskich – doradca partnerstw, specjalista ds. dialogu społecznego.
Dziękuje za wpis p. M. Ornoch-Tabędzkiej; on wiele wyjaśnia.
OdpowiedzUsuńNależę do osób, które głosowały za wykupieniem Zakola Warty, żeby zachować ten teren dla publicznej rekreacji. Miasto potrzebuje takiego miejsca, gdzie można nie tylko spacerować ale też biegać, chodzić z kijkami nie tylko na nartach biegówkach, można się swobodnie bawić z dziećmi, pograć z nimi w piłkę, posiedzieć na trawie - po prostu natura w zasięgu ręki, blisko domu. Doskonałe miejsce zabaw ludycznych - przypomnijcie sobie Państwo muzykę na Zakolu, którą organizował wspaniale p. Piotr Horbulewicz; a Dni Puszczykowa w tej przestrzeni, z Wartą w tle estrady. Ile wówczas przyjeżdżało gości - pisali o nas, że Puszczykowianie umieją się bawić.
Rzecz w tym ,że teren ten jest zaniedbany i w obecnym stanie nie przyciągnie turystów, a szkoda. Powinien być zagospodarowany w sposób jak najbardziej naturalny - wieże widokowe, drewniane pomosty nad brzegiem, ławeczki, kosze śmieciowe, także wreszcie kosze na psie odchody (jak to robią inni!) ,dyskretna toaleta, altanki drewniane. O wykoszonej trawie nie wspomnę bo to oczywistość. Można tam zrobić wiele dobrego - i dla mieszkańców i dla turystów. Zważywszy, że teren jest położony przy głównej drodze mógłby być promocją miasta. Na takie zagospodarowanie można sięgnąć po środki unijne. Taki teren podniósłby jakość życia w Puszczykowie. Jeżdżąc po Polsce wielu z nas ogląda takie tereny - rzecz jest w pomyśle. Ale to już chyba zadanie dla następnego samorządu...
pozdrawiam wiosennie
Muzyka na Zakolu przywołuje wspomnienia. Piękny czas, wspaniali artyści, super atmosfera. Voo Voo i Haydamaky, ehhh to był poziom. :)
OdpowiedzUsuńodnośnie wykorzystania rekreacyjnego Zakola Warty przez turystów i plażowiczów to muszę powiedzieć, że serce mi się radowało gdy w jedną z ostatnich słonecznych i to nawet jeszcze nie wiosennych niedziel tego roku podczas spaceru z psem widziałam wielu, wielu turystów, którzy przyjechali na Zakole Warty rowerami, grupkami, by spędzić wspólnie czas na trawie lub kocyku, by się zrelaksować nad wodą wśród przyrody i śpiewu ptaków:-) serce mi się radowało, że nawet pomimo braku odpowiedniej infrastruktury to miejsce zaczęło żyć swoim turystyczno-rekreacyjnym życiem i zadaniem władz Miasta (ale chyba już tych następnych) musi być jej odpowiednie zagospodarowanie, aby zwiększyć komfort korzystania z tego typu przestrzeni w XXI wieku. Trzeba wrócić do koncepcji Pani Burmistrz i koniecznie ją wykorzystać i zrewitalizować tą część Puszczykowa by cieszyła rekreacyjnie mieszkańców i licznie przybyłych gości tak jak w czasach świetności Puszczykowa jako Letniska!!!
OdpowiedzUsuńDorota Łuczak-Dydowicz
Witam,
OdpowiedzUsuńna wstępie chciałem bardzo podziękować Pani Burmistrz za wpis i wyjaśnienie, którego oczekiwałem. W tym miejscu trzeba się zastanowić, co można zrobić by przystań była "jasnym punktem" na WPW (Wielkiej Pętli Wielkopolski). Na razie byłoby mi wstyd tutaj kogoś zaprosić, by połamał śrubę, czy w ciemnościach ktoś by go okradł. Miasto zamiast wynająć na kilka godzin koparkę woli wydać 15000 na "promocję", zamiast doprowadzić prąd i wodę Miasto woli zrobić dwa "pikniki rodzinne", zamiast monitoringu Miasto woli dołożyć się do aplikacji mobilnej WPW, gdzie jedynym punktem w naszym mieście wartym odwiedzenia jest sklep. Czy tędy droga? Przystań istnieje już kilka lat i jest kompletnie nie wykorzystywana. Jeśli nie przystosujemy przystani dla motorowodniaków to nadal tak będzie. W tym roku po raz pierwszy od kilku lat WPW jest żeglowna na całej długości, może już czas się obudzić… Sprawę poruszałem jesienią na Radzie Miasta, Pan Burmistrz i Radni znają temat, czy coś z tym zrobią?
Może trochę narzekam, ale naprawdę niewiele brakuje by to miejsce "ożywić"
Michał Dydowicz