Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Nasze miasto

Dostaliśmy kolejny list od czytelnika. Publikujemy go bez skrótów bo dość trafnie opisuje obecny stan Puszczykowa. Po zielonym "mieście-ogrodzie" zostało tylko wspomnienie. Smutne to bardzo.


Nasze miasto
Na starej pocztówce widać, jakim powodzeniem
cieszyło się Puszczykowo na przełomie XIX i XX wieku
.
(nazwisko do wiedzy redakcji)

Oglądając jakiś czas temu zdjęcia tłumów wychodzących przed stu lub więcej laty z pociągu na dworcu w Puszczykowie i czytając, że bywały dni kiedy przyjeżdżało tu 30 tysięcy ludzi, zastanawiam się dlaczego nie jest tak dzisiaj? Co powoduje, że dziś Poznań choć bardziej ludny niż przed 100 laty, nie „przysyła” nam co tydzień choćby połowy tych ludzi? Przecież społeczeństwo jest bogatsze niż wtedy, więcej mamy czasu. Wówczas utrzymywało się w naszym miasteczku i chyba nieźle prosperowało kilka restauracji i wille gdzie można było zanocować. Dziś te istniejące wiodą chyba dość kiepski żywot, tłumów tam nie widać. Co się stało, że przyjeżdża do nas tak mało weekendowych turystów, choć dojazd do Puszczykowa łatwiejszy jest i szybszy niż 100 lat temu? Przecież nie jest tak dlatego, że w Poznaniu jest tak bogata oferta rozrywki. Również z Komornik, Lubonia czy Mosiny tłumy nie ciągną. Postawię tezę, że dzieje się tak dlatego, że nasze miasto przestało się różnić od tych wyżej wymienionych. Już widzę jak to stwierdzenie przyjęli miłośnicy naszego miasta: jak to, Puszczykowo jak Luboń czy Komorniki?


O puszczykowskim rynku można powiedzieć wszystko, ale
nie to, że jest przestrzenią przyjazną dla mieszkańców.
Fot. M. Krzyżański
A czym to niby różni się nasze centrum od centrum Lubonia choćby? Nasze miasto, które w pamięci starszych mieszkańców było zielonym ogrodem, ogrodu już nie przypomina. Centrum miasta, a więc jego reprezentacyjna z natury część, z główną ulicą Poznańską zamieniono w olbrzymi parking, ciągnący się po obu stronach ulicy od piekarni Błaszkowiaka do cmentarza. I co gorsza, parking ten jest ciągle pełny, bo mieszkańcy naszego miasta nawet 200 metrow po bułki jadą samochodem. Jeszcze na zdjęciach z lat 90-tych Poznańska to była zielona aleja. Dziś drzew prawie tam nie ma. W niektórych miejscach jest jeszcze trochę trawników. Trawników tylko z nazwy. Dokładnie tak jest i w Luboniu. Puszczykowski rynek to kolejny wielki parking. Trawki tam nie uświadczysz. Jest owszem jakaś ławka, ale kto by chciał tam siedzieć i wdychać smród z rur wydechowych? Znowu oburzę niejednego lokalnego patriotę, ale z dwojga złego wolę już rynek mosiński. Teraz jeszcze powstaną na tyłach betonowego parkingu zwanego rynkiem, blaszane hale sportowe. Dodadzą uroku centrum miasta? Ale ilu z nas to będzie przeszkadzać?

W centrum miasta wszystko podporządkowane jest
samochodom. Mimo, że parking jest bardzo szeroki
i po obu stronach jezdni, auta i tak zabierają sporą część
wąskiej ścieżki pieszo-rowerowej. Fot. M. Muth
Kiedy jedzie się dalej centralnymi ulicami miasta: Piaskową i Dworcową, nie wygląda wcale lepiej niż na Poznańskiej. Straszą betonowe płoty (a niby są przepisy i stawiać ich nie można), betonowe parkingi, bo parkingi w naszym miasteczku są najważniejsze. Prowincjonalnie samochodami leczymy nasze ego. Drzew na ulicach jak na lekarstwo. Jeśli gdzieś jest coś zielonego, to najczęściej za płotami. Idę o zakład, że na ulicach Lubonia jest więcej drzew niż w Puszczykowie. Bo nasze miasto doskonale radzi sobie bez drzew. O te które się jeszcze ostały nikt nie dba. One przeszkadzają naszym urzędnikom. Co roku władze miasta wynajmują tanich „fachowców”, którzy przycinają je jak popadnie. Bez wiedzy, byle taniej. Na bocznych ulicach z drzewami „miejskimi” lepiej nie jest. Władze wycinają co się da i jeśli muszą to nasadzają w zamian na zakolu lub w lesie. Gdzie tu logika? Ilu z nas jest tym oburzonych? A ilu z nas to przeszkadza?

Kolejna "wizytówka" miasta to tereny pofabryczne między
ul. Dworcową i ul. Solskiego. Niebawem może tu powstać
market. Fot. M. Krzyżański
Kiedy jedzie się przez centralne ulice miasta, widać brud i straszące relikty po minionym systemie (na terenie GS). Ale i w ostatnich latach przybyły nowe potwory: firma Litz to istna „wizytówka” miasta ogrodu, zaś vis a vis rośnie wysypisko kostki czy gruzu. Dworcowa również straszy, nie tylko „budą” PSS Społem. Wystarczy się przyjrzeć. Za sklepem Społem - inna „atrakcja” w postaci firmy p. Bolewskiego. Czy to są centralne, reprezentacyjne ulice „miasta ogrodu”? Czym to różni się od Komornik czy Lubonia? Jeśli powstaną przy Dworcowej markety, to nie oszukujmy się, wielu puszczykowian to ucieszy. Przeszkadzają one najbardziej sąsiadom, bo my martwimy się na ogół tylko o to, co bezpośrednio nas tyczy. Nadwarciańska od strony Warty w okolicach Eko-Rondo to teren, który nawet w Luboniu czy Mosinie by straszył. Teraz powstać tam ma jeszcze składowisko śmieci. A my nadal jesteśmy w „zielonym mieście ogrodzie”! Ilu z nas to przeszkadza?

Co ma pomyśleć o tym ktoś, kto przyjeżdża do naszego miasta? Czy czegoś lepszego spodziewać się może na bocznych ulicach? Tam lepiej nie jest. Albo wybetonowane ulice bez drzew i trawników, albo dziury gdzie po byle deszczu zostawić można buty. Próżno szukać tam ławek. Ławek w lesie i przy lesie też jak na lekarstwo. Miejsc na rozłożenie koca w mieście ani lesie też nie ma. W miejscach gdzie teoretycznie turysta miałby usiąść, gdzie są ławki, z koszy na ogół wylewają się śmieci. Na głównych leśnych alejkach, gdzie ludzi najwięcej, najwięcej jest też śmieci wszelkiej maści. Władzom miejskim ani WPN nie przeszkadzają. Dalej w las już turysta nie pójdzie, jeśli zniechęci się na wstępie. Kilka lat temu wybudowano w lesie drogę rowerowo-pieszą z granitowymi krawężnikami! Wysypano ścieżkę czymś paskudnym, co nie przepuszcza wody i po deszczu nie dość że stoją kałuże, to jeszcze ślisko, że zabić się można. Czy te granitowe krawężniki mają przyciągnąć turystów? Chyba tylko tych, którzy zobaczyć chcą coś tak bezmyślnego. 

Na miejscu przyszpitalnego parku ma powstać osiedle domów
jednorodzinnych. Czy podobnie jak przy ul. Jarosławskiej
domy jednorodzinne okażą się osiedlem szeregowców?
Fot. Izabela Cierzyńska
Kiedy na miejsce parku przy szpitalu powstanie osiedle, to czym to miasto różnić się będzie od innych okolicznych? Mosina która słynie z osiedli deweloperskich też graniczy z lasami WPN. Nie miejmy złudzeń, kto zna rynek nieruchomości w Polsce ten wie, że teren ten kupić szybko może tylko deweloper. A ci nie zbudują domków jednorodzinnych. Powstanie tam osiedle domów takich jak na ul. Jarosławskiej (w najlepszym przypadku). Na papierze jednorodzinne, a w rzeczywistości dwu lub więcej. I nikt w urzędzie miejskim tego nawet nie zauważy. Ale ilu z nas będzie to przeszkadzać?

Po co więc przyjeżdżać do Puszczykowa, gdzie nawet nie można wypożyczyć roweru, kajaka, czy łódki mimo, że zbudowano drogą przystań? Aby oglądać ogrody za płotami (jeśli nie przesłania ich betonowy lub wysoki płot)? Ogrody w których coraz mniej drzew i krzewów liściastych, a w zamian przybywa tujek i innych iglaków. Toć tak samo wyglądają ogródki na niektórych ulicach Lubonia i osiedlach Poznania. Nic ładnego w Puszczykowie od lat nie wybudowano, za sto lat niczym nasi następcy się nie zachwycą. Perełki architektoniczne to budynki sprzed wojny. Jeśli prywatne, to ich stan zależy od zamożności właścicieli. Miasto im nie pomaga, bo gdyby było inaczej, to chyba nie tak wyglądałaby piękna kiedyś Jadwinówka i niektóre inne stare wille. A to co stare i miejskie wygląda jak Mimoza. Po co więc jechać do Puszczykowa? Przed stu laty przyjeżdżali pociągami do Puszczykowa ci, którzy mogli znaleźć tutaj to, czego nie było w miejscu ich zamieszkania. Bo turysta szuka odmienności. Dziś nasze miasto na siłę upodabnia się do swoich sąsiadów, szczególnie w tym co szpetne i tandetne, dlatego nawet jednodniowych turystów brak. I brak nadziei na odmianę.

Zabytkowe wille chylą się ku upadkowi. Fot. W. Kowaliński
Kiedy jakiś czas temu ktoś o nazwisku Normalniak napisał w ironiczny sposób o Komornikach „mieście idealnym”, nie brakło oburzenia tych, którzy nie zrozumieli ironii. Sporo było śmiechu ze strony tych, którzy ironię dostrzegli. Ale kiedy patrzę na miasto w którym mieszkam, widzę więcej z przywołanych przez Normalniaka Komornik, niż „miasta ogrodu” jaki zaplanowali ci, którzy je zakładali, a o którym tak często pisze się na Zielonym Puszczykowie. I chciałoby się tym wszystkim, którzy pękali ze śmiechu przy lekturze Normalniaka powiedzieć za Gogolem: Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie.

15 komentarzy:

  1. Autor listu ma rację. Często przejeżdzam rowerem przez Puszczykowo. Ulica Poznańska jest pełna samochodów, a od nich właśnie chce uciec Poznaniak. O wiele ciekawsze jest minięcie tego miasta bokiem wzdłuż , albo przez las, bo w Puszczykowie mamy za dużo betonu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    oczywiście trudno jest nie zgodzić się z treścią powyższego tekstu, ale powstaje pytanie co można zrobić by przeciwdziałać dalszej "komornizacji" naszego Miasta. Czy można w skuteczny sposób walczyć ze zjawiskami opisanymi w artykule. Z niektórymi będzie bardzo trudno. Nasycenie samochodami będzie niestety rosło i przydałoby się ograniczenie np, ruchu tranzytowego na chociaż części ulic będących szlakami turystycznymi czy rowerowymi (chociaż przykład ulicy Wspólnej pokazuje, że ma to wielu wrogów). ścieżka rowerowa wzdłuż ulicy Poznańskiej powinna być poprawiona i preferować ruch rowerowy. Punkt EKO INFO powinien być otwarty przede wszystkim w weekendy (przez cały dzień) - może jakiś wolontariat w wakacje szkolne? (tak samo z wypożyczalnią rowerów). Tak naprawdę nasze Miasto nie ma obecnie wiele do zaoferowania turystom, a to co ma nie jest wogóle promowane , albo w dość nieudolny sposób. Tutaj skupię się na jednym temacie (szczególnie mnie interesującym). "Puszczykowo jako przystanek na Wielkiej pętli Wiekopolskiej" Otóż to nasze piękne Miasto praktycznie na tej pętli nie istnieje. Jedyne co zrobiono w tej kwestii to wyrzucono 15000 PLN na tzw. promocję, w wyniku której między innymi powstała aplikacja WPW szumnie zareklamowana na stronie UM. Ja mam szczerą nadzieję, że Pan Burmistrz nie zainstalował tej "aplikacji" na jakimś swoim urządzeniu mobilnym, bo chybaby się bardzo zdenerwował z powodu wyrzuconych pieniędzy. Ta chyba stworzona przez domorosłego informatyka aplikacyjka o zerowej przydatności dla wodniaka jako jedyną atrakcję naszego miasta podaje Sklep ARTURO na Nowym Osiedlu (oczywiście Ja osobiście ten sklep bardzo cenię), nie ma ani "Muzeum Fiedlerów" ,EKO INFO, miejscowych restauracji i innych atrakcji. Jestem ciekaw czy pan Burmistrz zareaguje także na moje uwagi dotyczące przystani, które przedstawiłem na jednej z jesiennych RM. Przybicie do tej przystani przez niezorientowanego "wodniaka" skończyć się może uszkodzeniem łodzi. Nie ma wody, prądu (tzn jest, ale przedłużacz to chyba 100m trzeba mieć), a w nocy "Przystań" tonie w mroku. Zaproponowałem postawienie tzw. "słupka" z mediami. Ciekawe czy władze go postawią, czy zamiast słupka będzie kolejny festyn na przystani w błocie (miejsce na przystań także zostało wybranie niezbyt szczęśliwie) Aby chcieć tutaj pzrypłynąć (czy przyjechać) nasze Miasto musi zaoferować coś więcej niż nazwę "Puszczykowo" Mam nadzieję, że w przyszłości władze więcej środków będą kierować na rzeczywiste potrzeby turystyki, a nie tzw. "promocję". której jedynym beneficjentem są firmy "martetindowe".
    Z nadzieją na "lepsze czasy"
    Michał Dydowicz

    OdpowiedzUsuń
  3. "Odświeżenie" to za mało, potrzebne "Odrodzenie". A do tego może wyłącznie doprowadzić grupa osób, dość liczna w Puszczykowie, ale skonsolidowana wokół przyjętego przez wszystkich programu. Żadne działanie nie przyniesie skutku bez wykonania projektu.

    OdpowiedzUsuń
  4. List czytelnika na temat naszego Puszczykowa jest rzeczywiście bardzo smutny, w dużej części opinii przyznaję rację. Obecny stan miasta jest zupełnie rozmijający się z wizją miasta-ogrodu, która legła u podstaw jego zakładania przez naszych przodków.
    Pozwolę sobie na własną uwagę wynikającą z wieloletnich obserwacji.
    Puszczykowo jest b." trudnym" miastem: wszyscy jesteśmy skorzy do nieustającej krytyki wszystkiego ale bardzo niewielu z nas wykazuje aktywność w działaniu na rzecz dobra wspólnego. W Puszczykowie mieszka wiele mądrych i wykształconych w różnych dziedzinach osób, które jednak nie są skore wyjść z domu i w cokolwiek twórczego się włączyć, podzielić wiedzą, doświadczeniem i po prostu "zabrać się do roboty" żeby było lepiej. Faktem jest, że władza nam tego nie ułatwia - nie ma dialogu z mieszkańcami, nie ma przede wszystkim wizji rozwoju takiego pięknego miasteczka, chociaż program wyborczy mówił co innego, gorzej z jego realizacją: zamiast rozwoju jest stagnacja i bieżące administrowanie.
    Czas to zmienić - ale uderzmy się we własne piersi i pokażmy czy też coś potrafimy poza krytykowaniem, a właściwie krytykanctwem. Zróbmy coś sami dla siebie a tym samym dla innych. Puszczykowo jest tego warte!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wraca temat 'Magazynowa'? Właśnie zasłaniany jest płot na Poznańskiej/Magazynowej. Żegnaj ładny, mały domku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybudują pewno kolejny market. Puszczykowo przestaje być moim miastem. Smutne to bardzo.

      Usuń
  6. Czy widzieliście tabliczki z napisem teren prywatny koło szpitala? Wiosna inwestorów rozpoczęta! Co się dzieje w innych częściach miasta?

    OdpowiedzUsuń
  7. Niekompetentne władztwo od dziesięcioleci dewastuje krajobraz Puszczykowa,zaczęło się w latach 70......,cóż nie tylko tu.
    Radosna twórczość "nowych" po 98 też zrobiła swoje.
    Zadziałała tu estetyka "gliklich porządku" i ogólna (mieszkańców,nas wszystkich) obojętność na krajobraz tego szczególnego miejsca,jakim jest Puszczykowo.
    Zanim zaczęto budować koszmary w Rynku i u wjazdu do miasta (dziwna instalacja ...podobno furta ....kolo cmentarza),sami wybrukowaliśmy sobie podwórka od płotu do płotu (a przecież na betonie kwiaty nie rosną),w perspektywie wjazdu typu szary pozbruk ustawiliśmy blaszak,a na miejscu wyciętych drzew liściastych (jakże śmiecą w jesieni...) posadziliśmy tuje,czyli krzewy raczej cmentarne.....no to ,jak ma być ładnie ????
    Żyjemy w enklawie lasów mieszanych,kiedyś przy każdym domu był sad......dzisiaj po jabłka idziemy do sklepu,za domem jest trawnik i oczko ze sztuczną żabą ,a obok praktyczny iglak zimozielony.Nudno,równo,szaro, pod sznurek - sami to sobie zrobiliśmy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten nieszczęsny Rynek zepsuł Puszczykowo nieodwracalnie, został nam narzucony przez wieloletniego burmistrza Napierałę - pewnie władza ówczesna chciała zostawić po sobie pomnik. Dzisiejszy samorząd to w dużej części ludzie z tamtej ekipy - nie przeciwstawili się propozycji burmistrza - Puszczykowo nie miało i nie ma charakteru miasta z rynkiem. W poprzedniej kadencji burmistrz Tabędzka toczyła boje, grożono jej sądem za poprawki w projekcie rynkowym korzystne dla miasta; była jednak wyśmiewana i kierowana do sądu! Pamiętam walkę o ilość miejsc parkingowych - awantura a nie dialog, bo tak chciał inwestor.
    Dzisiaj nikt Rynku nie zburzy ale można go uratować wyprowadzając z niego ruch samochodowy - tak robi się na całym cywilizowanym świecie. Dlaczego władza obecna jeszcze tego nie zrobiła nie rozumiemy - mieszkańcy przecież wielokrotnie o tym mówili. Burmistrz Napierała uzasadniał budowę Rynku brakiem miejsca integracyjnego w mieście - a jak tu się integrować między samochodami, na nielicznych ławeczkach wdychając spaliny samochodowe?
    Liczę, że nowy samorząd przedstawi mieszkańcom lepsze rozwiązania - oczywiście najpierw je wspólnie przedyskutujemy. Bo ta kadencja to naprawdę nie jest NORMALNIEJ....Miasto jest obrzydliwie brudne a zieleń miejska zaniedbana.
    Ale nadchodzi wiosna i blisko Wielkanoc - trzeba więc mieć nadzieję na zmiany.

    OdpowiedzUsuń
  9. Generalnie niestety nie ma co porównywać tamtych czasów z obecnymi. Przede wszystkim środki komunikacji zmieniły cały świat na dobre. O ile więc sto lat temu pociąg był jednym z niewielu środków łatwodostępnych dla mas, o tyle dziś mamy przede wszystkim samochód, który jednak pozwala jechać wszędzie, a nie tylko tam, gdzie są położone tory. Mówimy więc o tym, że przede wszystkim te 30 tysięcy ludzi w cale nie musi nigdzie jechać pociągiem, a skoro nie musi pociągiem, to znaczy, że jedzie samochodem, i jedzie tam, dokąd tylko chce, a nie do jedynej sensownej miejscowości podpoznańskiej. Ludzie więc jeżdżą na wikendowe wypady do berlina, nad morze, niektórzy nawet w góry /znam i takich/. W czasach o których pisze autor jednak taka podróż to była prawdziwa wyprawa, a dziś jest to zaledwie 2-3 godziny drogi w jedną stronę.

    100 lat temu pociąg był więc jedyną możliwością łatwej ucieczki od miasta, i stąd masy robiły co tylko mogły, by opóścić betonową pustynię i znaleźć się w sensownym otoczeniu natury. Jeśli więc uznać, że po samym mieście również nie było możliwości się do końca zgrabnie i daleko przemieszczać /znacznie mniej rozwinięta komunikacja miejska/ to wniosek jest taki, iż ten pociąg, to była jedyna forma podróży i zmiany zazwyczaj stałego otoczenia dla dziesiątek i setek tysięcy ludzi. O ile więc siedzieli na swoich dzielnicach, o tyle mogli w wikend wypaść pociagiem za miasto. Dziś mamy przesyt podróży, każdy z nas pokonuje sporo kilometrów dziennie w drodze do pracy, szkoły. Wtedy miasto było bazowane na pieszym zasięgu wszystkich funkcji - wyjazd pociągiem był więc atrakcją, a dziś jest smutną koniecznością. Ot i dlaczego tamte czasy nigdy nie wrócą, za dużo jest wolności w samochodach i za mało jesteśmy przywiązani do swoich stałych miejsc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę zgodzić się z wysuniętymi przez Pana/ią tezami. Jak rozumiem uważa Pan/i, że ludzie nie przyjeżdżają dziś do Puszczykowa, gdyż transport samochodowy sprawił, że mogą jechać w dowolne inne miejsce : w góry czy do Berlina. Z drugiej strony mówi zaś Pan/i, że ludzie mają przesyt poruszania się codziennego: w pracy, do pracy, do szkoły itp. Uważa Pan/i również, jeśli dobrze rozumiem, że ówczesny sukces Puszczykowa brał się z bliskości Poznania i braku innych alternatywnych miejsc, gdzie łatwo i szybko można było dojechać, bo pociąg jechał tylko tutaj. Zapewniam, że sieć kolejowa była lepiej rozwinięta niż dziś i na teranie zaboru można było szybko i punktualnie się przemieszczać.
      Widzę jednak w Pana/i stanowisku pewne niekonsekwencje: bo jeśli ruch samochodowy ułatwi a szybkie poruszanie się w dowolne miejsce, to znaczy, że również do Puszczykowa mieszkańcom Poznania, których jest dziś co najmniej 100% więcej niż wtedy, więc potencjalnie więcej mogłoby przyjechać, łatwiej do nas dojechać. Tym bardziej, że jak wspomina Pan/i mamy dziś przesyt przemieszczania się. Więc skoro tak, to w weekend łatwiej i szybciej jest wyjechać do Puszczykowa niż w góry. Pomijam już sprawę kosztów: rodzinna (weekendowa) wyprawa w góry, to niestety spore koszty, niewspółmiernie niskie do wyjazdu do Puszczykowa choćby. Nie wiem więc jaki odsetek Poznaniaków stać na cotygodniowy wypad w góry czy do Berlina? A autor/ka listu pisze o tym, że stało się coś, że to tych weekendowych turystów nie widać. Tych którzy aby tu dojechać nie muszą mieć wielkiego portfela ( a takich jest zawsze więcej niż tych, którzy co tydzień jadą na zakupy do Berlina).
      Konkludując zgadzam się z autorem/ką, że to degradacja naszego miasta, upodobnianie się do okolicznych miejscowości sprawia, że Puszczykowo stało się mało atrakcyjne.
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Zgadzam się całkowicie z poprzednim czytelnikiem,/czytelniczką, że nasze miasto
    nie ma żadnej oferty dla turystów- odwiedzających nas gości. Ani pensjonatów - tanich hotelików do przenocowania, ani tańszych barów - choć polecić można nową Jadłodajnię Jabłonka w centrum Puszczykowa - ale jedna jaskółka wiosny nie czyni..
    Puszczykowo nie ma ani oferty turystycznej ani promocji - ta sfera jest zupełnie zaniedbana. A przecież mamy takie atrakcje jak Muzeum Fiedlera i znakomite lody p.p. Kostusiaków, jeszcze lasy WPN-u; gdyby jeszcze do tego było czysto w mieście to warto byłoby choć na parę godzin przyjechać. Puszczykowo naprawdę nie wykorzystuje swoich możliwości - może nowy samorząd coś zmieni?
    pozdrawiam z zatroskaniem

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspominamy czasy kiedy do Puszczykowa przyjeżdżało 30000 ludzi i trochę smutno że okres prosperity minął.
    Ale może puśćmy wodze fantazji i spróbujmy wyobrazić sobie jak dzisiaj te 30000 przyjechało by do Puszczykowa na sobotnio-niedzielny wypoczynek. Może z 1000 osób przyjechało by na rowerach. Pociągiem może 2000 osób. A reszta samochodami. A w samochodzie 2 może 3 osoby czyli że do naszego miasta przyjechało by ok. 10000 pojazdów. Przypomnę że mieszka nas w Puszczykowie ok. 9000 osób. Ile jest samochodów nie wiem, może kilka tysięcy.
    Jeżeli ktoś nie może sobie wyobrazić takiej masy ludzkiej to podpowiem że na Zakolu kilka lat temu odbył się koncert zespołu Myslovitz na który zjechało z okolic ok. 1000 osób które skutecznie zablokowały samochodami, rowerami i motocyklami Zakole oraz okoliczne ulice.

    Myślę że obecnie nie powinniśmy się skupiać na ilości przyjezdnych do naszego miasta ale na ich „jakości” i tworzyć takie atrakcje które przyciągną ludzi wymagających ale też płacących sowicie za bycie w miejscu wyjątkowym.

    Pozdrawiam, Krzysztof Karczewski

    OdpowiedzUsuń
  12. W centrum miasta wszystko podporządkowane jest samochodom. Mimo, że parking jest bardzo szeroki i po obu stronach jezdni, auta i tak zabierają sporą część wąskiej ścieżki pieszo-rowerowej.Wszystko się zgadza jednak i jest tak jak na zdjęciu jednak nikt wcześniej nie pomyślał że społeczeństwo nie posiada już samochodów Fiat 126 p tylko większe.Często jest tak że osoba która pakuje zakupy do bagażnika i tak musi stać na drodze . Kolejna sprawa to sam parking a mianowicie żeby wjechać lub wyjechać należy podczas manewru zając dwa pasy .Malowane linie to kolejny błąd gdyż należało zrobić w tym miejscu linie z innego koloru kostki wówczas nie było by potrzeby co roku odnawiania linii. W Puszczykowie wszędzie jest problem z parkowaniem przy szpitalu,piekarni,kościele w Puszczykowie itp

    OdpowiedzUsuń