Dorota Łuczak-Dydowicz: W oficjalnych dokumentach masz wpisane imię Angelique, ale w wywiadach podkreślałaś, że ludzie zwracają się do Ciebie: Angelique, Angie, Ania. Od czego to zależy?
Angelique Kerber: Angie mówią do mnie wszyscy, a Angelique mówią te osoby, które mnie dopiero poznają. Czasami, jak ktoś z rodziny się zdenerwuje, to też mówi do mnie Angelique i wtedy wiem, że coś jest nie tak. Jak mama mówi Angelique, to jest sygnał (śmiech), ale dla bliskich jestem Angie.
DŁ-D: A jak chciałabyś, żeby zwracali się do Ciebie Twoi fani?
AK: Angie. Tak się przyzwyczaiłam i tak mi się podoba.
DŁ-D: Urodziłaś się w Bremie, wychowałaś w Kilonii w Niemczech. Kiedyś w wywiadzie wspomniałaś, że gdy spotykasz się ze swoimi przyjaciółkami - innymi tenisistkami polskiego pochodzenia jak Sabina Lisicki, Karolina Woźniacki czy choćby Agnieszka i Ula Radwańskie, rozmawiacie po polsku. Gdzie nauczyłaś się naszego języka?
AK: To mój pierwszy język. W domu od małego uczyłam się mówić po polsku. Rodzice, dziadkowie – wszyscy ze mną rozmawiali po polsku. Wtedy pewnie nie sądzili, że okaże się bardzo pomocny w świecie zawodowego tenisa.
DŁ-D: Obecnie jesteś najwyżej notowaną reprezentantką Niemiec w światowym tenisie, ale jako młoda tenisistka osiągałaś sukcesy w barwach poznańskiej Olimpii, byłaś nawet mistrzynią Polski do lat 14-tu.
AK: Tak, ale zawsze reprezentowałam Niemcy. Mogłam wtedy grać w mistrzostwach Polski, bo mam polski paszport.
DŁ-D: A jak myślisz, skąd biorą się obecnie sukcesy tenisistek pochodzących ze słowiańskich krajów?
AK: To dobre pytanie. Nie wiem, ale to może być kwestia silnej woli. Tu wszyscy walczą do końca, każdy idzie swoją drogą. Co ciekawe wszystkie dobrze się rozumiemy, choć pochodzimy i wychowałyśmy się w innych krajach.
DŁ-D: Jesteś obywatelką świata i mogłabyś zamieszkać w każdym jego zakątku, a jednak podajesz oficjalnie, że Twoje miejsce zamieszkania to Puszczykowo. Czy to znaczy, że tu w Puszczykowie jesteś zameldowana?
AK: Tak, tutaj jestem zameldowana, tutaj mieszkam. Spędzałam wakacje w Puszczykowie już jak byłam mała i dobrze się czułam. Teraz mam tu doskonałe warunki do treningu i rodzinę. Puszczykowo jest w moim sercu od zawsze.
DŁ-D: A jakie są Twoje ulubione miejsca w Puszczykowie?
AK: Uwielbiam spędzać czas nad Jeziorem Jarosławskim. Lubię tam jeździć rowerem, a czasami także biegać. W ogóle uwielbiam rowerowe przejażdżki po lesie.
DŁ-D: Dlaczego przed najważniejszymi turniejami trenujesz właśnie w naszym mieście?
AK: Najważniejsze jest to, że tu się dobrze czuję, jest spokój i mam wszystko, czego mi potrzeba. Panuje tu wspaniała atmosfera między ludźmi, są dzieci, które przychodzą i patrzą. To jest takie miłe dla mnie. To jest najlepsze miejsce, żeby trenować.
DŁ-D: Pierwszy raz wzięłaś rakietę tenisową do ręki, gdy miałaś dwa lata, a decyzję o tym, że zostaniesz zawodową tenisistką podjęłaś pod koniec szkoły podstawowej. Czyli można powiedzieć, że ten okres kilkunastu pierwszych lat Twojego życia, to było z jednej strony doskonalenie umiejętności gry w tenisa, ale z drugiej strony kształtowanie Twojej osobowości i psychiki do tego, żeby w przyszłości podjąć wyzwanie jakim jest kariera profesjonalnej tenisistki.
AK: Tak, ale zawsze reprezentowałam Niemcy. Mogłam wtedy grać w mistrzostwach Polski, bo mam polski paszport.
DŁ-D: A jak myślisz, skąd biorą się obecnie sukcesy tenisistek pochodzących ze słowiańskich krajów?
AK: To dobre pytanie. Nie wiem, ale to może być kwestia silnej woli. Tu wszyscy walczą do końca, każdy idzie swoją drogą. Co ciekawe wszystkie dobrze się rozumiemy, choć pochodzimy i wychowałyśmy się w innych krajach.
DŁ-D: Jesteś obywatelką świata i mogłabyś zamieszkać w każdym jego zakątku, a jednak podajesz oficjalnie, że Twoje miejsce zamieszkania to Puszczykowo. Czy to znaczy, że tu w Puszczykowie jesteś zameldowana?
AK: Tak, tutaj jestem zameldowana, tutaj mieszkam. Spędzałam wakacje w Puszczykowie już jak byłam mała i dobrze się czułam. Teraz mam tu doskonałe warunki do treningu i rodzinę. Puszczykowo jest w moim sercu od zawsze.
DŁ-D: A jakie są Twoje ulubione miejsca w Puszczykowie?
AK: Uwielbiam spędzać czas nad Jeziorem Jarosławskim. Lubię tam jeździć rowerem, a czasami także biegać. W ogóle uwielbiam rowerowe przejażdżki po lesie.
DŁ-D: Dlaczego przed najważniejszymi turniejami trenujesz właśnie w naszym mieście?
AK: Najważniejsze jest to, że tu się dobrze czuję, jest spokój i mam wszystko, czego mi potrzeba. Panuje tu wspaniała atmosfera między ludźmi, są dzieci, które przychodzą i patrzą. To jest takie miłe dla mnie. To jest najlepsze miejsce, żeby trenować.
DŁ-D: Pierwszy raz wzięłaś rakietę tenisową do ręki, gdy miałaś dwa lata, a decyzję o tym, że zostaniesz zawodową tenisistką podjęłaś pod koniec szkoły podstawowej. Czyli można powiedzieć, że ten okres kilkunastu pierwszych lat Twojego życia, to było z jednej strony doskonalenie umiejętności gry w tenisa, ale z drugiej strony kształtowanie Twojej osobowości i psychiki do tego, żeby w przyszłości podjąć wyzwanie jakim jest kariera profesjonalnej tenisistki.
AK: Na pewno, na sto procent . Wiadomo, że ja podjęłam tę decyzję dopiero po szkole, bo to nie jest takie łatwe. Naprawdę trzeba włożyć dużo pracy i mieć sporo szczęścia. Myślę, że jak się coś chce robić i jednocześnie się to lubi, to każdą przeszkodę można przezwyciężyć. Bez pasji nic się nie zrobi, ale to chyba we wszystkim, nie tylko w sporcie.
DŁ-D: Jako dorosła tenisistka założyłaś w Puszczykowie akademię dla dzieci. Możesz ją porównać z akademiami, które widziałaś w innych miejscach na świecie?
AK: Tego nie można porównać, to jest najlepsze i koniec. Wiadomo, że każda akademia tenisowa ma coś w sobie, ale ja już tyle różnych akademii widziałam i wiem w jakim kierunku będziemy tę naszą rozwijać. Myślę, że wszyscy ludzie, którzy tutaj pracują jak pan Henryk Gawlak i inni, wiedzą co robią i mam do nich zaufanie, a to jest najważniejsze. Czuję się tu pewnie.
DŁ-D: Jako dorosła tenisistka założyłaś w Puszczykowie akademię dla dzieci. Możesz ją porównać z akademiami, które widziałaś w innych miejscach na świecie?
AK: Tego nie można porównać, to jest najlepsze i koniec. Wiadomo, że każda akademia tenisowa ma coś w sobie, ale ja już tyle różnych akademii widziałam i wiem w jakim kierunku będziemy tę naszą rozwijać. Myślę, że wszyscy ludzie, którzy tutaj pracują jak pan Henryk Gawlak i inni, wiedzą co robią i mam do nich zaufanie, a to jest najważniejsze. Czuję się tu pewnie.
Dalszy ciąg rozmowy, w którym tenisistka wspólnie ze swoim dziadkiem Januszem Rzeźnikiem i szefem Akademii Tenisowej Henrykiem Gawlakiem opowiada o pomyśle stworzenia tenisowej szkółki oraz dokonaniach jej adeptów, opublikujemy w najbliższych dniach. Przypominamy, że już w najbliższą sobotę o 10.00 w Centrum Tenisowym "Angie" otwarte spotkanie z tenisistką. Zapraszamy!
Super wywiad!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad
OdpowiedzUsuń