Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 27 października 2014

Żeby Puszczykowo było Puszczykowem

W miniony weekend do domów puszczykowian trafił najnowszy numer "Kuriera Puszczykowskiego". Dzięki uprzejmości redakcji publikujemy wywiad z Krzysztofem J. Kamińskim*, kandydatem na burmistrza miasta, który przeprowadziła redaktor naczelna gazety Katarzyna Trybuś.

Katarzyna Trybuś: Pod koniec sierpnia ogłosił Pan chęć startu w wyborach na burmistrza miasta. Przez ostatnie tygodnie aktywnie prowadził Pan kampanię bezpośrednią i rozmowy z mieszkańcami. Jakie są wnioski z tych rozmów? 

Krzysztof J. Kamiński: Pierwszy wniosek z rozmów to powszechna troska o los miasta i zainteresowanie jego sprawami. Mieszkańcy oczekują wysłuchania ich. Mają wiele cennych pomysłów. Puszczykowianie są dumni z tego, że tutaj mieszkają i równocześnie martwią się, że sprawy w Puszczykowie nie idą we właściwym kierunku. Niepokoją się bałaganem i brudem na naszych ulicach i w lesie, zaniedbanymi trawnikami, brakiem koszy na śmieci, ławek, stanem ulic i chodników, kiepską miejską komunikacją. To są główne problemy jakie dostrzegają mieszkańcy. Ale rzecz najważniejsza: mieszkańcy chcą, aby Puszczykowo pozostało Puszczykowem, zachowało swój charakter. 

KT: Czy rozmowy z mieszkańcami potwierdzają konieczność odświeżenia Puszczykowa, którą Pan zapowiada?

KJK: Odświeżenie Puszczykowa to przenośnia, którą można rozumieć na kilku płaszczyznach. Jedną z nich jest zmiana podejścia do mieszkańców – rozmowa, wsłuchanie się w ich argumenty, a nie traktowanie z góry, na zasadzie, że wiem wszystko lepiej. Pewnie łatwiej mi to przychodzi niż konkurentom, gdyż od kilku lat to, co robię w Puszczykowie, łączy się ze współpracą z mieszkańcami, którzy mają jakieś problemy. Moim zdaniem burmistrz to osoba, która jest wśród mieszkańców częściej niż w swoim gabinecie. Puszczykowianie chcą odświeżenia poprzez dbałość o to, co mamy najcenniejszego, a więc przyrodę, spokój wokół miejsca gdzie mieszkają; utwardzenie ulic, wygodne chodniki... i dopływ „świeżej krwi“, nowych osób zainteresowanych miastem i mieszkańcami, a nie tylko stanowiskami i interesami. Oczekiwanie odświeżenia jest widoczne na każdym kroku. 

KT: Kim są ludzie, którzy startują z Pana komitetu „Odświeżmy Puszczykowo"?

KJK: To ludzie w różnym wieku z różnymi życiowymi doświadczeniami i różnymi kompetencjami. Chcemy połączyć młodzieńczy zapał z życiowym i zawodowym doświadczeniem osób bardziej zaawansowanych wiekiem. Wśród nas są mieszkańcy wszystkich dzielnic , a więc dostrzegający specyficzne problemy różnych części miasta. Wszystkich łączy jedno: troska o nasze miasto i chęć działania. Mamy nadzieję wprowadzić do Rady Miasta osoby tak aktywne, jak obecny radny Maciej Krzyżański. Wśród kandydatów są ludzie z doświadczeniem samorządowym jak Marek Błajecki, Maciej Schneider i Ewelina Marcinkowska, ale także aktywni działacze lokalnych stowarzyszeń jak Danuta Janaszek, Andrzej Barczak i Krystyna Marcolla. Są młodzi i świetnie wykształceni: Łukasz Grzonka, Jan Łagoda i Justyna Walkowiak, ale też osoby z większym życiowym i zawodowym doświadczeniem: Agata Wójcik, Dorota Łuczak-Dydowicz, Anna Milczarek, Bogna Urbaniak-Wichniewicz i Jacek Balcer. 

KT: Czy łatwo było ich namówić do startu bez politycznego i finansowego zaplecza?

KJK: Rzeczywiście, nie stoją za nami ani partie polityczne, ani wielkie pieniądze. Nie reprezentujemy interesów ani tych, którzy chcą budować między naszymi domami wielkie markety, ani deweloperów. Reprezentujemy mieszkańców, którzy chcą żyć wygodnie, w zaciszu swoich ogrodów i przyrody, która nas otacza. Mieszkańców którzy chcą żyć w mieście nowoczesnym. „Odświeżmy Puszczykowo” to ekipa mieszkańców - społecznie zaangażowanych fachowców, a nie polityków. Poznaliśmy się, pracując wspólnie na rzecz miasta, udział w wyborach to naturalna kontynuacja rozpoczętej pracy. 

KT: Dlaczego mieszkańcy powinni wybrać właśnie Pana i kandydatów z komitetu „Odświeżmy Puszczykowo"?

KJK: Po pierwsze - my dajemy gwarancję tego, że Puszczykowo pozostanie Puszczykowem. Jesteśmy grupą ludzi, którzy dotychczasową pracą społeczną udowodnili, że o to potrafią walczyć. Zatrzymaliśmy do czasu wyborów szalone plany uczynienia z Puszczykowa „wielkiego miasta“ z wielkimi sklepami, wielopoziomowymi garażami i osiedlami deweloperskimi, na miejscu naszych ogrodów i kosztem naszego spokoju. Żaden inny komitet tego zagwarantować nie może. Po drugie - my nie obiecujemy gruszek na wierzbie w postaci inwestycji, na które miasta nie stać. Mówimy, że będziemy realizować dla mieszkańców miasta to, co wydaje się najważniejsze: czystość, porządek, chodniki aby nie gubić w błocie butów, będziemy robić ulice i usprawnimy komunikację, wesprzemy również lokalnych przedsiębiorców. Miasto musi być dla mieszkańców, ale aby tak było, ci którzy rządzą muszą znać miasto z perspektywy ulic, a nie tylko gabinetów czy zza okien samochodów.

KT: Pana przeciwnicy mówią, że wziął się Pan znikąd. Mówią, że Pana nie znają i Pan nie zna miasta.

KJK: W Puszczykowie mieszkam od 16 lat. Mówienie, że to za mało, że nie powinienem się w sprawach miasta wypowiadać, jest obrażaniem olbrzymiej rzeszy mieszkańców, którzy tak jak ja przeprowadzili się tutaj i którym także zależy na dobru miasta. Przez długie lata, tak jak większość mieszkańców, rano jeździłem do pracy, a późnym popołudniem wracałem do Puszczykowa. Ale od kilku lat żyję tym miastem, pomagałem, kiedy mieszkańcy mieli kłopoty z inwestorami, którzy chcieli postawić wielkie obiekty handlowe na skraju ich ogrodów, kiedy problem mieli mieszkańcy „hotelu“ przy szpitalu. Skutecznie walczyłem ze szkodliwym dla rozwoju miasta projektem Studium. Aktywnie jako mieszkaniec uczestniczyłem w sesjach Rady Miasta i komisjach. Pisałem o mieście artykuły i chodziłem po tonących w błocie ulicach. Czy któryś z moich konkurentów poznał w ten sposób problemy Puszczykowa? Sądzę, że mógłbym konkurować w konkursie wiedzy o mieście z kandydatami, którzy żyją tu dłużej. Wierzę, że mieszkańcy wybiorą ekipę osób znających miasto i jego problemy, a równocześnie osoby, które w sposób uczciwy i kompetentny będą je rozwiązywać. Wierzę również, że oddadzą swój głos na kandydatów na radnych i burmistrza z KWW „Odświeżmy Puszczykowo”. Bo to będzie dobry wybór.

KT: Pozostali kandydaci już się pochwalili swoimi komitetami poparcia - czy za Panem również stoją znane i szanowane w Puszczykowie nazwiska?

KJK: Oczywiście. Na naszej stronie internetowej przedstawiamy ich pełną listę. Mogę powiedzieć, że są tam puszczykowscy społecznicy, tacy jak pan Stanisław Balbierz -wzór dobrego radnego. Jest pani Zofia Skibińska – emerytowana lekarka, którą znają chyba wszyscy mieszkańcy miasta, są przedstawiciele świata kultury i nauki, puszczykowscy przedsiębiorcy, wielkie grono wielce szanowanych osób, które zaszczyciło mnie swoim poparciem.

KT: Czy planuje Pan jeszcze spotkania z mieszkańcami? 

KJK: Naturalnie. Spotykać się będę i ja, i kandydaci na radnych z KWW „Odświeżmy Puszczykowo” - zarówno wtedy kiedy będziemy chodzić tak jak do tej pory „od drzwi do drzwi“. Te spotkania są dla nas najcenniejsze, bo gwarantują swobodną rozmowę i przede wszystkim wysłuchanie mieszkańców. Będzie również spotkanie z mieszkańcami 10 listopada w hali „Angie“, na którym mieszkańcy będą mogli porozmawiać zarówno ze mną jak i wszystkimi naszymi kandydatami na radnych.

*Krzysztof J. Kamiński - przedsiębiorca, historyk, pod koniec lat 80. działacz Niezależnego Związku Studentów, na początku lat 90. pracował dla Ministerstwa Rolnictwa i Banku Światowego, w późniejszych latach dyrektor i prezes prywatnych przedsiębiorstw. W Puszczykowie mieszka od 1998 roku, jest właścicielem zabytkowego domu przy ul. Poznańskiej. Od kilku lat aktywnie wspiera mieszkańców z różnych części miasta walczących o swoje interesy z władzami miasta. Współpracuje z lokalnymi mediami i stowarzyszeniami. W 2014 roku wydał mapę z atrakcjami turystycznymi Puszczykowa i okolic. Bezpartyjny i otwarty na współpracę ze wszystkimi mieszkańcami. Współzałożyciel komitetu wyborczego "Odświeżmy Puszczykowo", który wystawił Maciej Krzyżańskiego do Rady Miasta w wyborach uzupełniających 2014 roku.

Zachęcamy do przeczytania wcześniejszych artykułów związanych z wyborami samorządowymi w Puszczykowie, które odbędą się 16 listopada:

6 komentarzy:

  1. Czy jako przedsiębiorca i osoba prowadząca własną firmę (działalność gospodarczą) można startować na burmistrza?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, właściciele prywatnych firm mogą kandydować na stanowiska posłów, burmistrzów czy senatorów etc. Ograniczenia pojawiają się w przypadku wyboru na to stanowisko. Wtedy w niektórych przypadkach trzeba zrezygnować z prowadzenia firmy. Np. w wyborach na prezydenta Poznania startuje aż 3 przedsiębiorców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zgodnie z Ustawą z dnia 21 sierpnia 1997r. o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (Dz.U. 1997 Nr 106 poz. 679) wójt (burmistrz, prezydent miasta) nie może prowadzić działalności gospodarczej na własny rachunek lub wspólnie z innymi osobami, a także zarządzać taką działalnością lub być przedstawicielem czy pełnomocnikiem w prowadzeniu takiej działalności.
      Więc, jeżeli Pan Krzysztof J. Kamiński zostanie wybrany na burmistrza zakończy działalność w swojej firmie, która z pewnością dobrze funkcjonuje?

      Usuń
  3. Tak, o tym właśnie piszemy w komentarzu powyżej. Nie można łączyć sprawowania stanowiska burmistrza z prowadzeniem własnej firmy. Każdy kandydat musi się liczyć z zawieszeniem działalności gospodarczej lub przepisaniem udziałów w spółce na inne osoby. Podobny problem mają osoby pracujące w firmach, szkołach etc. Muszą zrezygnować z pracy lub wziąć bezpłatny urlop. To słuszne rozwiązanie, nie da się dobrze pracować w dwóch miejscach naraz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na czas kampanii wyborczej firma powinna zostać zawieszona. Takie rozwiązanie było by najrozsadniejsze, gdyż pewności ludzie nie mają że po wyborach zostanie firma zawieszona, przepisana lub co innego tam się z nią stanie. Po co snuc domysły później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Pani,
      nie ma takiej możliwości, żeby po wygranych wyborach burmistrz nie zawiesił lub nie przekazał firmy. Po prostu nie może być burmistrzem i prowadzić firmy. To jest zabronione. Nie można jednak jednocześnie nakazywać, żeby kandydat zamykał firmę, bo z czego miałby się utrzymywać on i jego rodzina? W takim wypadku na burmistrzów kandydowaliby sami bezrobotni, bo pracujących można podejrzewać o sprzyjanie pracodawcy etc. Pamiętajmy, że kandydaci na burmistrzów to nie są zawodowi politycy, nie dostają pieniędzy z partii politycznych i muszą pracować tak samo jak inni na swoje utrzymanie. Nie zabierajmy im tego. Po wyborach, gdy dostają pensje, to już inna sprawa - wtedy nie potrzebują innego źródła utrzymania.

      Usuń