Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa zaprasza na pierwszym w tym roku OTWARTE SPOTKANIE, które odbędzie się we wtorek 8 stycznia 2013 o godz. 18.00
w sali organizacji pozarządowych w Bibliotece Miejskiej w Puszczykowie przy ul.
Wysokiej 1.
Tematem spotkania będą działania Stowarzyszenia w nadchodzącym roku, szczególnie te dotyczące obrony przestrzeni publicznej w Puszczykowie przed szkodliwymi i nieprzemyślanymi inwestycjami. Z pewnością najwięcej emocji wzbudzają obecnie plany budowy marketu (lub osiedla szeregowców) przy skrzyżowaniu ulic Poznańskiej i Magazynowej oraz rozbudowy drogi wojewódzkiej nr 430. My podpowiadamy jeszcze temat budowy osiedli pod pozorem stawiania domów jednorodzinnych np. przy ulicy Jarosławskiej. To kolejny niepokojący objaw lekceważenia prawa oraz dowód na to, że oryginalne założenie urbanistyczne jakim jest Puszczykowo nie jest należycie chronione.
Organizatorzy zapraszają wszystkich, którym zależy na zrównoważonym rozwoju Puszczykowa w zgodzie z jego unikatowym charakterem. Zachęcają też do dzielenia się doświadczeniami, pomysłami na nasze miasto oraz uwagami i spostrzeżeniami dotyczącymi życia w naszej społeczności.
Przestańcie mówić o Puszczykowie unikatowe miasto-ogród, a mówcie wzorcowe miasto-ogrodów, lub po prostu miasto-ogrodów. Unikatowe jest na ogół postrzegane jako osobliwość, rzadkość, coś na co stać wybranych ... W naszym kraju to nie najlepsza konotacja. Chodzi o to aby poprzez właściwe nazewnictwo wskazać cel dla innych do osiągnięcia bo tym samym skuteczniej będzie bronić tej wartości tu na miejscu w Puszczykowie.
OdpowiedzUsuńCzuję się wywołany do tablicy, bo to moje określenie. Przyznam, że nie widzę nic zdrożnego w słowie "unikatowe". Puszczykowo jest oryginalnym przykładem letniska, które rozrosło się do rozmiarów miasta, zachowując stary układ ulic oraz dominującą zabudowę willową. Ogrody to znak rozpoznawczy miasta. Sformułowanie "miasto-ogród" jest w przypadku naszego miast umowne, ponieważ miasto nie było realizowane w oparciu o ideę "miasta-ogrodu" Howarda. Dużo bardziej bałbym się określenia "wzorcowe" ponieważ w ostatnich latach zrobiono wiele, by ten wzorzec nadwyrężyć. Pewna elitarność (czy chcemy tego czy nie) jest wpisana w rodowód i w teraźniejszość Puszczykowa. Nasze miasto to dziecko kapitalizmu, a ten system jest z definicji nierówny. W Zielonym Puszczykowie staramy się uciekać od wszelkiego elitaryzmu, bo jest nam ideologicznie obcy, ale nie możemy uciec przed faktami. "Unikatowe miasto-ogród" to określenie, które dość dobrze oddaje charakter miasta, ale się przy nim nie upieram. Na razie, odnoszę wrażenie, że problem polega na tym, że więcej ludzi rozumie słowo "market" niż słowo "ogród" i lepiej czuje słowo "samochód" niż "spacer".
OdpowiedzUsuńTak Panie Marcinie ma Pan we wszystkim słuszność, ale Pan i wcale dość liczne grono osób o podobnych wyrazistych poglądach odniesiecie sukces dopiero wtedy gdy większość uzna, że nie stawiacie przeciw sobie "samochodom - spacer" albo "marketom-ogrody" a pokażecie jak można mieć korzyść z jednego i drugiego.
OdpowiedzUsuńDziękuję za cenne uwagi. Cały czas jesteśmy na etapie formułowania naszego przekazu w taki sposób, aby pokazać, że nie jesteśmy tylko "przeciw", ale też jak najbardziej "za". W sprawie marketu i drogi staramy się podkreślać, że nie tylko krytykujemy, ale mamy też alternatywne pomysły. Niestety, są one trudne do zrozumienia i przyjęcia dla tych mieszkańców, którzy głęboko wierzą w jedynie słuszną wizję rozwoju sprzedawaną im z dużym nakładem sił i środków przez ostatnie 20 lat. To, czego się najbardziej obawiam, to bezpowrotne zniszczenie tego co trudno (jak się okazuje) uchwytne, ale jednocześnie najcenniejsze w naszym mieście, czyli charakteru, atmosfery, krajobrazu...Bez uświadomienia większości (zgadzam się) mieszkańców, skąd się to bierze, nie osiągniemy nic, ale żeby tę świadomość zbudować, musimy się odwołać do konkretnych argumentów, czyli np. zabytkowego (unikatowego, oryginalnego) założenia urbanistycznego albo też do położenia w centrum WPN. To jest do pogodzenia z rozwojem, jeśli się ten rozwój odpowiednio zdefiniuje (to próbujemy robić na razie zbyt często w formie krytycznej). Budowa sklepu (obojętne czy to market czy pasaż czy coś mniejszego) także może być dla Puszczykowa szansą, ale inwestorzy musieliby zrozumieć, że warto dopasować projekt do otoczenia. Jeśli nie zrozumieją (a na razie nie rozumieją) na czym polega fenomen tego otoczenia, to będą nadal budować rzeczy, które już gdzieś widzieli, np. rynek z kamienicami, apartamentowce albo rozrośnięte budy nazywane marketami. W podobny sposób zniszczono już kilka miejscowości o podobnym charakterze jak Puszczykowo. Najgorzej chyba wygląda Zakopane, ale coraz smutniejsze są też bliski nam Karpacz (hotel Gołębiewski!), Kazimierz Dolny, Sopot... Jak się okazuje niewielkie miasta o charakterze rezydencji-letniska-kurortu mają olbrzymie problemy ze znalezieniem własnej drogi rozwoju dopasowanej do dzisiejszych potrzeb mieszkańców. Zielone Puszczykowo to pomysł na mobilizację ludzi, którzy myślą o naszym mieście w kategoriach zrównoważonego rozwoju. Czy będzie ich mniejszość czy większość - czas pokaże. Nie mamy wielkiej siły, poza argumentami, które są trudne do podania i zrozumienia - w pełni się zgadzam z uwagami. Mam też wrażenie, że nie wygramy konkursu na atrakcyjność komunikatów, musimy zatem iść konsekwentnie drogą trudną, ale prostą, licząc na rosnącą świadomość ekologiczną, historyczną oraz rosnące zainteresowanie zrównoważonym rozwojem, komunikacją rowerową i publiczną oraz przestrzenią publiczną. Oczywiście, ani ja ani reszta Zielonych nie ustaniemy w poszukiwaniu lepszej formuły komunikacji.
OdpowiedzUsuńDeterminacja bijąca z ostatniego zdania jest pokrzepiająca. Co do tych sposobów? Kiedyś w gronie znajomych pamiętam ktoś powiedział, że komuna spróchniała od powagi i nadwagi, a powalił ją dowcip. To mocno poetyckie uogólnienie ale czy nie prawdziwe? Pana i innych kpienie z nowego starego rynku i w końcu nerwy puściły i przemówiła "niewidzialna ręka wolnego rynku", tu piję do niedawnego "głosu" milczącej większości. Tylko że ten jegomość złość powinien obrócić przeciw temu który ich, inwestorów wmanewrował w rynek, a mogli byli za te pieniądze zbudować współczesne centrum typu galerię handlową w klasie Starego Browaru ale w skali i charakterze Puszczykowa miasta-ogrodów. Uważam to za zmarnowaną szansę aczkolwiek nie bezpowrotnie.
OdpowiedzUsuńBudowa galerii handlowej w Puszczykowie, było gorszym pomysłem od rynku. Oba pomysły były chybione. Dzisiaj Puszczykowo ma problem z rynkiem, który nie pasuje do charakteru miasta. Budowa marketu jest okropnym pomysłem, bo w Puszczykowie obiekty o dużej kubaturze nie pasują. W ostatnich latach mamy w Polsce "galerio-manię" Wszędzie, gdzie można buduję się kiczowate centra handlowe, bo te na razie przynoszą największy dochód. Najlepszym rozwiązaniem dla Poznańskiej, byłoby zamienienie jej charakteru na alei. Bez obiektów typu wielkopowierzchniowych. Budynki takie jak pasjonat Mimoza, wille powinny zmienić swój charakter na handlowy. Wtedy pogodzono by historię, architekturę i potrzeby inwestorów. Powinno się adoptować stare budownictwo na dzisiejsze potrzeby.
OdpowiedzUsuńBo stracę do Pana dopiero budzący się szacunek, kto Panu powiedział, że galeria handlowa ma być obiektem wielkopowierzchniowym i wielokondygnacyjnym. To słowo jest pojęciem określającym funkcję a nie formę architektoniczną. Galeria handlowa to współczesny odpowiednik tradycyjnego bazaru, z taką jednakże dogodnością, że od sklepu do sklepu nie trzeba wychodzić na dwór. Trzeba to Panu dalej w szczegółach tłumaczyć? Form galerii handlowych może być nieskończenie wiele. Galeria może być dla przykładu parterowym pasażem, jak by oranżerią, albo nawet wkopaną w ziemię strukturą budowlaną jak szklana piramida przed Luwrem, nad którym to miejscem można nawet posadzić zieleń. Czy Pan nigdzie w świecie nie był lub nie przeglądał poważnej literatury architektonicznej? Może te kurne budki po peerelu miały pozostać na Poznańskiej? Społem Panu nie przeszkadza? Albo te budy geesowskie? Materiały budowlane wywalone są na front głównej alei miasta. Krzyczcie na ten temat. Na Zachodzie od razu by ich przepędzili, mandaty wlepili i zmalał by dług miasta. Tu nikogo ten śmietnik geesowski albo ten przed byłą remizą nie rusza. A przypieprzają się do prywatnych posesji jak komuś krzaki przerastają płot, albo liście spadają na chodniki.
OdpowiedzUsuńNo a Mimoza, Rusałka czy inne dawne pensjonaty to nie są obiekty wielkopowierzchniowe? Puszczykowa nie można też zamienić w muzeum.
Galeria handlowa, zaznaczam jako idea a nie forma nie doczekała się poważnego rozważenia. Z wielką szkodą dla tego miasta. Powołuję się tutaj na kilku moich znajomych którzy otwarli by markowe sklepy, puby, restauracje ale i dosłownie galerie artystyczne gdyby mieli inną przestrzeń do aranżacji. Jak inaczej wyglądała by aktywizacyjna rola centrum miasta przez cały rok a nie tylko w sezonie to można tylko pożałować.
Tak, tak. Kto chce zamienić miasto w skansen? Wolno rynkowy aktyw geesowsko peerelowskiej estetyki czy "aktywiści", czego? Miasta ogrodu z klasą europejską?
UsuńMówię tylko, że należy wykorzystywać stare budownictwo zamiast tworzyć nowe. Stary Rynek w Poznaniu zawdzięcza swój sukces wskutek połączenia starej tkanki miejskiej i nowych funkcji. Puszczykowo zawsze było miejscowością willową i letniskową, więc obiekty takie jak pasaż handlowy z dachem by to zaburzyły. Społem jako takie nie należy do piękności, ale nie zmieniło układu komunikacyjnego miasta. W przyszłości można je bez problemu wyburzyć i wybudować tam coś nowego. Rynek natomiast wymusił budowę nowych dróg i zagęścił poważnie przestrzeń miejską. Wystarczyło wyremontować te budki zamiast budować na ich tyle jeszcze inne budowle. Rusałka i Mimoza powierzchniowo nawet nie równałyby się z pasażem handlowym. Muszę też zwrócić uwagę, że Puszczykowo nie miało centrum. To dlaczego Ci znajomi nie otworzą markowych sklepów w Mimozie i innych budynkach przez Poznańskiej? Mi bardziej odpowiadała by forma Poznańskiej jako ulicy wizytówki, ze sklepami umieszczonymi w starych willach, otoczonymi zielonymi ogrodami. Przydałaby się również mała architektura. To jest moja koncepcja. Dzisiaj mamy już niestety rynek. Utracono szansę na aktywizację starej części Puszczykowa od stacji kolejowej do Arturo, ale moim zdaniem jest to możliwe w przyszłości. A czy uważa "Anonimowy" użytkownik, że w Puszczykowie wybudowano by małą galerię handlową? Wolę jednak wolną przestrzeń z naszymi puszczykowskimi lasami i świeżym powietrzem.
OdpowiedzUsuńW zastanej sytuacji można tylko pogdybać. Choć gdybanie jest to wartościowa rzecz. Gdybając dalej ręczę, że Pan by się zgodził z galerią w centrum gdyby zaprojektował ją przedwojenny projektant Mimozy, Rusałki lub przepięknych pasarzo-galerii w Ciechocinku. Czy nie prawda?
OdpowiedzUsuńProblem tkwi w prostactwie współczesnego budownictwa które niesłusznie nazywa się architekturą. W tej materii zachodzi niestety destrukcyjna dźwignia liberalnego rynku gdzie tańsi, mniej ambitni projektanci o spolegliwym usposobieniu zrobią co tylko Pan inwestor każe, a ten chce jak najmniej wydać i jak najwięcej zarobić. A potem nogi za pas i zamieszkać na przykład nad Jeziorem Bodeńskim obok Tiny Tarner. Czyli tam gdzie projektowali niespolegliwi ambitni projektanci i rządzili dbający o dobro publiczne rajcowie i burmistrzowie. Ot taka paralela.
A wie Pan dlaczego spodobała mi się formuła "anonimowy"? Po to abym sam siebie dyscyplinował w naturalnej skłonności narcystycznej. Po to aby rozdawać swoje myśli i pomysły za darmo. Aby inni z nich korzystali bez jakiejkolwiek nagrody dla mnie. To jest dobrowolna forma wyrzeczenia się autorstwa na rzecz wspólnoty. Ze świadomością, iż mądrość wspólnoty jest mi bliższa niż mądrość własna. Bo co mi po niej jeśli dane mi będzie żyć wśród kretynów.
Proszę za bardzo nie gdybać. JA po prostu nie lubię galerii handlowych i jakiś sztucznych tworów. Chcę żyć i chce żeby moje dzieci dzieci dorastały w zielonym pięknym Puszczykowie. Uważa, że jest inne droga rozwoju dla naszej pięknej miejscowości.
UsuńDając swoje nazwisko daję się swoją twarz. Wolę dzielić się moimi przemyśleniami, jednak pod moim nazwiskiem. Anonimowo to wszystko można powiedzieć.
Ale dotknął Pan sedna sprawy, właśnie o to chodzi żeby wszystko powiedzieć i żeby tym sprowokować innych do powiedzenia wszystkiego. Chodzi o pozbawienie złudzeń beniaminków władzy, że cokolwiek udało im się ocwanić innych. Niech Pan zobaczy ile się nakombinowali z tym marketem zanim się zrobił hałas.
UsuńPanie Macieju odwaga cywilna to szlachetna rzecz i Pan na ten laur zasłużył, ale w formule bloga internetowego nie oto chodzi. Po to jest ten tytuł anonimowy, żeby pójść o "dwa mosty" dalej w budowaniu zbiorowej mądrości. Anonim to tylko zastępcze imię pseudonimu literackiego, a ilu jest uznanych twórców światowego dziedzictwa o takiej proweniencji nie będziemy tu wyliczać. Blogi anonimowych komentatorów to jest współczesna odmiana spowiedzi przed księdzem, która też jest anonimowa. Namawiam więc Pana, żeby oprócz bardzo ładnego pisania pod nazwiskiem spróbował Pan coś wyrypać od serca anonimowo. Coś więcej niż by Pan mógł powiedzieć jako M.K. Pana skrupuły jeśli takie są w domyśle nie są słuszne, anonim to nie donos i nie jest to brak cywilnej odwagi. Jest to raczej forma samoobrony.
Im dalej od spotkania, tym moje przemyślenia są mniej optymistyczne.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony dlatego, że wszelkie argumenty "miękkie" odwołujące się do poczucia estetyki, charakteru miasta, tego, że inwestycja przeszkadzać będzie sąsiadom bliższym i dalszym, jak widać było z wypowiedzi przedstawiciela inwestora, te wszystkie argumenty nie trafiają. I skoro pracownik inwestora, w tak lekceważący sposób traktuje te argumenty, to jak lekceważyć musi te argumenty inwestor? Dla niego wszyscy którzy nie pozwalają mu zrobić interesu jaki sobie zaplanował to "skansen".
Niestety również głos radnych nie brzmi moim zdaniem optymistycznie. Na wyraźne pytanie, czy zagłosują przeciw marketowi w planie zagospodarowania, słyszeliśmy: że trzeba rozważyć różne racje itd itp. A różne racje to oprócz sprzeciwu i podpisów mieszkańców, główny argument w postaci ankiety. Tzn. 68% mieszkańców jest za budową marketu na ul. Magazynowej.
Z punktu widzenia prawa, na dziś kiedy nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, nie da się zgodnie z prawem wybudować marketu w planowanym miejscu tj. na ul. Magazynowej. W sposób oczywisty naruszałoby to przepisy Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 26 sierpnia 2003 r.
I inwestor doskonale sobie z tego zdawał sprawę, od samego początku. Tylko mieszkańcom okolicy Magazynowej wydawało się, że aby zablokować tę inwestycję, wystarczy poruszyć opinię publiczną i spowodować przyspieszenie prac nad planem zagospodarowania dla tego terenu. Sądzili oni, że radni zagłosują przy ustalaniu planu zagospodarowania tak, aby w tej lokalizacji nie można wybudować marketu. I tu mieszkańcy mogą się mylić, bo jak słychać radni, uchwalając plan, będą uwzględniać opinię wszystkich mieszkańców miasta (a ci wyrazili opinię w ankiecie i są "za marketem"). Tu jest pewien paradoks, bo uwagi do planu mogą wnosić osoby, które mają interes prawny tzn. mieszkańcy terenu, którego plan dotyczy, zaś opinię na temat marketu, zbiera się od tych których plan dla tego terenu nie dotyczy (bo wiadomo jaka jest opinia sąsiadów ewentualnego marketu).
Powstanie planu jak sądzę, umożliwi inwestorowi to, czego nie może zgodnie z prawem zrobić, kiedy planu takiego nie ma! Inwestor poważnie traktuje tylko argumenty "twarde", tzn. prawo. Więc aby móc wybudować market, zmieni się prawo dla tego terenu (przez uchwalenie korzystnego dla inwestora planu zagospodarowania). Taki był cel przeprowadzenia ankiety, za które nie małe pieniądze zapłacił inwestor i taki był cel rozszerzenia obszaru analizy urbanistycznej.
pozdrawiam
KTUŚ
Pan był na tym spotkaniu, czy pracownik inwestorów, bo podobno jest to grupa, podał swoje nazwisko i funkcję w firmie? Również czy podał nazwiska inwestorów? Kto reprezentował Radę?
UsuńI jak się zachowywali?
Z tego zestawienia może wyniknąć coś bardzo ciekawego!
Niebawem przedstawimy krótką relację ze spotkania SPP. Nie jest nam znane nazwisko i funkcja przedstawiciela inwestora. Jeśli ktoś je zna (zanotował, dopytał?) prosimy o sygnał. A może sam przedstawiciel czyta nasze komentarze?
UsuńOni czytają na pewno. Jesteście ich drzazgą pod paznokciem, zmorą senną. Zastanawiają się tylko czy ktoś za wami stoi. I mają rację. Pewne służby mają od pewnego czasu na nich oko.
UsuńTo na razie tyle.
Bardzo ciekawa dyskusja się tu wywiązała. Myślę, że da się jednak pogodzić tradycyjny charakter Puszczykowa i dbałość o zabytki (których coraz mniej opiera się próbie czasu i zachciankom inwestorów) z nowymi, wartościowymi inwestycjami. Oczywiście do tego potrzebna jest wyobraźnia i dobra wola mieszkańców, inwestorów, radnych i urzędników. Na razie, zgadzam się, wygląda to bardzo słabo.
OdpowiedzUsuńFaktycznie trudno być optymistą w sprawie marketu. Niestety, od początku inwestor nie traktował poważnie argumentów oponentów. Ma do zrobienia interes i tyle. Scenariusz nakreślony w komentarzu powyżej jest bardzo prawdopodobny. Znając skład rady i nastawienie urzędników plan zagospodarowania przestrzennego może zostać przegłosowany w formie korzystnej dla inwestora. Oczywiście, wszystko się da oprotestować, bo w przypadku planu zagospodarowania dla konkretnego fragmentu miasta nie ma znaczenia, że większość mieszkańców całego miasta czegoś chce albo nie chce. Są precedensy z Poznania, gdzie udało się zablokować niekorzystne dla mieszkańców plany dzięki mobilizacji społeczności lokalnej (Park Sołacki, Park Rataje). Jak sądzę mieszkańcy okolic Magazynowej i działacze SPP szybko się nie poddadzą.
Pojawia się prowokacyjne pytanie - czy jest o co i dla kogo walczyć? Ilu, nas ludzi wrażliwych na piękno Puszczykowa, pozostało w mieście? Sądząc po komentarzach i mailach, nie jest nas znowu tak mało, ale sądząc po wynikach wyborów, ankiet i codziennych działaniach - wychodzi, że to ledwie garstka. Może Puszczykowo musi zostać zniszczone (jak Karpacz, Mikołajki, Kazimierz Dolny, Zakopane...), żeby się mieszkańcy zorientowali, że coś poszło nie tak?
Pytanie do Pana ale i do wszystkich komentatorów. Cz w Puszczykowie możliwe jest sterowanie legislacją na prywatny interes jednej lub kilku prywatnych osób?
UsuńZapewniam Pana,ze jest to jak najbardziej w Puszczykowie możliwe. Mogę podać przykład inwestora, który nie tylko wybudował w naszym mieście zakład, prawie że na dziko, to dodatkowo wbrew ustaleniom Planu zagospodarowania. I co? I nic. Urząd stoi za nim murem.
UsuńKluczową rolę powinny odegrają argumenty na radnych i burmistrza. Nie zaprzątajcie sobie głowy betonem inwestorskim. Radnym trzeba mówić, tak często żeby im dzwoniło w głowie jak gefrajtrowi regulamin musztry, a mianowicie to że są radnymi 4 lata , a naszymi i waszymi sąsiadami byli i będą może 10, 20 i 30 lat pod warunkiem że nie wywiną świństw. Bo potem będzie im ciężko. A wybory już wkrótce. Dwie poważne wpadki już mają: podpisali się pod doniesieniem do prokuratora za budowę przystani kajakowej którą potem chwalili się przed całym powiatem poznańskim, a druga żółta kartka jest za dyrektora szkoły. Poza tym kilka upomnień za drobne wykroczenia w tym jedno za brak pomysłów.
OdpowiedzUsuńTak, doniesienie do prokuratora na przystań kajakową to typowe dla polskiej polityki bicie piany. Pomysł przystani jest chwalony w wielu miejscach przez dziennikarzy, samorządowców i nawet stawiany za wzór np. w Poznaniu, gdzie toczy się niekończąca dyskusja o powrocie miasta nad rzekę.
UsuńNajgorsze jest chyba jednak to, że radni nie mają długofalowej wizji rozwoju miasta (lub nie chcą czy nie potrafią jej przedstawić). "Kurier Puszczykowski" od dłuższego czasu zachęca wszystkich do przedstawienia swoich pomysłów na miasto i żaden z radnych się nie pofatygował. Można podejrzewać, że liczą na dotrwanie do wyborów i zwycięstwo w kolejnej bitwie plakatowej.
Radni nie tylko powinni reagować na wydarzenia ale też moderować dyskusję o mieście, przedstawiać pomysły i konsultować je ze swoimi wyborcami. Ale chyba nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Za mało jest otwartej w prostych słowach krytyki radnych. Niektórzy z nich rzeczywiście mogą się prześlizgnąć na fali milczenia do następnej kadencji.
UsuńOdnośnie prowokacyjnego pytania, Panie Marcinie,w walce jest piękno. Mówię o walce intelektualnej a nie koniecznie o fizycznej bijatyce, choć i ta nawet jak się w łeb dostanie jest piękniejsza niż "kulenie się w trusia" przed na pierwszy rzut oka silniejszym.
OdpowiedzUsuńJak to było, że Sobieski w 2000 jazdy pobił kilka razy 20 000 Ordy(Podhajce, Lwów i Trembowla, Żórawno).Pomysłem.
Walka jeśli się w niej osobiście uczestniczy ekscytuje 100 razy lepiej niż telewizyjny triller. Myślę, że Pan już to WIE. Warto zatem walczyć dla samego siebie. Nawet gdyby było się samotnym lwem to jest to o niebo lepiej niż stado papko żernych antylop. Ale stado młodych lwów to już jest siła. I ja takie rodzące się stado młodych głodnych lwiąt zaobserwowałem wokół spraw dziejących się w Puszczykowie. A siła przyciąga. Karpacz czy Zakopane miały to nieszczęście, że były pierwsze. To dopiero na ich przykładzie objawiła się bylejakość, byle zarobić a resztę mam w d ...
Czy wiecie co znaczy TKJ? Tera K... Ja.
Mam dla wszystkich dyskutantów propozycję. Załóżmy katalogową listę ważnych decyzji i zamiarów administracyjnych lub inwestycyjnych które spowodowały znaczące skutki w Puszczykowie w ciągu minionych 20 - lat, z punktu widzenia jego charakteru, żywotnych interesów, ale także subiektywnych odczuć mieszkańców. Bez podawania nazwisk decydentów, czyli bez żadnych personalnych wycieczek. Natomiast z własnym uzasadnieniem, dlaczego tak uważam?
OdpowiedzUsuńProponuję trzymać się porządku numerycznego. Zaczynam jako pierwszy.
Katalogowa lista najważniejszych decyzji i zamiarów administracyjnych lub inwestycyjnych w Puszczykowie w latach 1990 - 2015.
1. Administracyjne wyprowadzenie miasta Puszczykowa z parku narodowego - WPN.
W mojej ocenie kluczowa decyzja (data?)otwierająca drogę do rozwoju industrialnego nakierowanego na przekształcenie charakteru miejscowości.
ZALETY: Nie znam.
SZKODY: A)Decyzja pośrednio generująca główne konflikty dzielące i skłócające mieszkańców. B) Decyzja odcinająca miasto jako podmiot dotacji unijnych od bardzo dużych pieniędzy na ochronę środowiska.
UZUPEŁNIENIE/SPROSTOWANIE: Proszę o fachowy głos w sprawie czy budowa kanalizacji i innych mediów była by możliwa w poprzednim statusie administracyjnym. Sądzę, że bez przeszkód, natomiast raczej nie możliwe są w parkach narodowych i otulinach markety i instalacje przemysłowe typu stacje benzynowe.
Ciekawy pomysł. Obawiam się jednak, że każdą z wymienionych decyzji jedni będą oceniać pozytywnie, inni negatywnie - zależnie od punktu siedzenia. Ja dodałbym:
Usuń2. Budowa nowego-starego rynku w wyimaginowanym centrum miasta.
Zalety: zyski dla inwestora, tańsze zakupy dla mieszkańców
Szkody: Ta inwestycja to niebezpieczny precedens w mieście pozbawionym zwartej zabudowy. Niszczy układ urbanistyczny i pozwala na snucie dalszych planów inwestycyjnych pod pretekstem rozwoju i ułatwiania życia mieszkańcom. Przy podejmowaniu decyzji o budowie rynku nie wzięto pod uwagę uwarunkowań historycznych i urbanistycznych. Stworzono na siłę centrum miasta wzorowane na miastach o zupełnie innej strukturze urbanistycznej, niszcząc jednocześnie krajobraz i nie dokładając starań, aby chociaż estetyka tych obiektów była spójna i miła dla oka. Mało się o tym teraz mówi, ale już niebawem problemem może się stać przepustowość okolicznych ulic, które nie były budowane z myślą o obsłudze dużych obiektów handlowych. Warto zauważyć, że ulica Poznańska pomimo tego, że przeprowadzony kilka lat temu remont mocno faworyzował samochody (więcej miejsca do parkowania niż do chodzenia i jeżdżenia rowerem), już teraz korkuje się w godzinach szczytu handlowego. Gdy dojdzie jeszcze market przy Magazynowej, to mogą zacząć się pojawiać pomysły poszerzenia Poznańskiej i/lub innych dróg dojazdowych :)
Ja niniejszy darczyńca tego pomysłu, za który nic nie chcę, cieszę się za pierwszy odzew i namawiam innych, wręcz wszystkich 10 000 tysięcy puszczykowian. Formuła którą zaproponowałem po różnych przemyśleniach myślę, że jest obiektywna. Proszę ją ewentualnie poprawić. Generalnie nie narusza niczyich dóbr i niczyje dobra nie naraża na jakiekolwiek ryzyko. Będzie zalążkiem autentycznego referendum o kondycji miasta i jego przyszłości. Jeśli się zrealizuje, będzie upragnioną i wyczekiwaną od zeszłego roku radą dla rady. Może być w konsekwencji przyczynkiem do stworzenia dobrego MPZPrzestrzennego wynikającego z woli mieszkańców.
UsuńKATALOG ZMIAN.
Usuń3. Sprzedaż remizy strażackiej na ulicy Poznańskiej.
DATA:?
ZALETY: Jednorazowa wpłata pieniędzy do budżetu, podatek od nieruchomości i podatki od działalności gospodarczej.
WADY: A)Pozbawienie Puszczykowa OSP, B)narażenie mieszkańców na większe ryzyko utraty mienia a nawet życia od pożaru, klęski żywiołowej i wypadku, C)pozbawienie miasta elementu tradycji sub-kulturowej i architektonicznej, D)przez wprowadzenie się w to miejsce firmy transportowej zwielokrotnienie ruchu samochodów ciężarowych i ciężkiego sprzętu, E)obniżenie komfortu życia okolicznych mieszkańców i spadek wartości ich nieruchomości.
KOMENTARZ: Stan utrzymania obejścia i budynku dawnej remizy kwalifikuje do określenia go jako śmietnika, szrotu, etc, szczególnie bulwersuje nie reagowanie miasta jako władzy na stan estetyczny tej posesji jako składnika głównej reprezentacyjnej alei. Stan tego miejsca jest widomym obrazem i jednocześnie znakiem jak Puszczykowo może i mogło by wyglądać całe "bez przeszkód" zindustrializowane.
PROPOZYCJA: Rada dla radnych. Zaproponować właścicielowi tego gruntu zamianę terenu z dzisiejszą lokalizacją OSP w Niwce. Widzę w tym korzyści dla wszystkich stron.
Najwięcej szkód przyniosły lata 1990-....2005?. Puszczykowo wtedy planowano przerobić - z tego co pamiętam -na miasto przemysłowo-handlowe. Degeneracja Puszczykowa jako miasta-letniska nastąpiła właśnie w tym okresie. Szkoda naszego pięknego miasta. Tylko jak naprawić szkoda poczynione przez władzę? Moim zdaniem to brak wiedzy o historii Puszczykowa.
OdpowiedzUsuń