Szukaj na tym blogu

piątek, 4 stycznia 2013

Protest mieszkańca w sprawie ankiety o markecie

Jak długo postoi przedwojenny domek przy
Magazynowej? Fot. G. Ozorowska

Za pośrednictwem redakcji "Kuriera Puszczykowskiego" dotarł do nas list protestacyjny pana Jana Biernackiego skierowany do Przewodniczącego Rady Miasta Puszczykowa pana Zbigniewa Czyża. List dotyczy listopadowej ankiety w sprawie lokalizacji marketu (dyskontu, sklepu spożywczego?) przy ulicy Magazynowej. Od początku podkreślaliśmy, że przeprowadzenie ankiety bez jakiejkolwiek kontroli bezstronnych obserwatorów i bez możliwości przedstawienia wszystkich argumentów "za i przeciw" przez wszystkie strony konfliktu, nie rozwieje wątpliwości przeciwników inwestycji. Poniższy list wskazuje na jeszcze inne kontrowersje związane z przeprowadzeniem ankiety. W najbliższym czasie przedstawimy naszą odpowiedź na wyniki ankiety oraz publikacje "Głosu Puszczykowa". 

Pan Zbigniew Czyż
Przewodniczący Rady Miasta Puszczykowa

Dotyczy ankiety w sprawie budowy sklepu przy ul. Magazynowej.

PROTEST

Ze zdumieniem przyjąłem informację o wynikach ankiety w sprawie budowy sklepu przy ul. Magazynowej. W jeszcze większe zdumienie wprawiła mnie lektura mapy pokazującej rozkład głosów mieszkańców Puszczykowa, zamieszczona w grudniowym numerze „Głosu Puszczykowa”. Otóż z mapy tej wynika (jednoznaczna lokalizacja mojego domu), że opowiedziałem się za budową sklepu. Oświadczam, że ani ja, ani nikt z domowników, jak też i sąsiadka – właścicielka domu przy ul. Cichej 23 (pytałem Ją, aby wykluczyć ewentualną pomyłkę w lokalizacji budynku na mapie), nie braliśmy udziału w badaniu i żaden ankieter nas w tej sprawie nie pytał. Jestem tym bardziej oburzony, że wszystkie osoby, z którymi o ewentualnej budowie marketu rozmawiałem, mają, podobnie jak ja i moi domownicy, opinię negatywną. 

Opisany powyżej fakt upoważnia mnie do sformułowanie opinii, że z dużym prawdopodobieństwem, badanie zostało przeprowadzone nierzetelnie i jego wyniki nie oddają prawdziwej opinii mieszkańców. Nasuwa się też przypuszczenie, że takie a nie inne wyniki ankiety są zgodne z intencjami Zleceniodawcy – i co znamy z nie tak odległej historii – mogły one zostać po prostu odpowiednio „dopasowane”. W artykule „Większość jest za!” - GP nr 12/2012 – Autor informuje o nadzorze nad przeprowadzeniem ankiety przez Pana prof. UAM dr hab. Waldemara Ratajczaka. Pan Profesor jest adresatem kopii niniejszego protestu – uważam, że opinia Pana Profesora w tej sprawie może być bardzo cenna.

Demokracja ma swoje prawa. Możemy się więc pytać o cokolwiek chcemy. Można sobie na przykład wyobrazić referendum w sprawie podwyższenia dopuszczalnej prędkości pojazdów na ul Wysokiej, przy szkole, do 80km/h...  Apeluję do Pana Przewodniczącego, aby niezależnie od jakichkolwiek nacisków, za wszelką cenę, chronił to co można jeszcze zachować z „zielonego Puszczykowa”.

Każdy ma prawo do posiadania własnej opinii. Czy jednak Ci, którzy chcą nasze Puszczykowo „ucywilizować” budując markety, stacje benzynowe itp. nie powinni przemyśleć przeprowadzki do niedalekiego Poznania? Tam galerie handlowe są obecne w każdej części miasta, a powstaje kilka następnych. Jest też coraz więcej pustostanów...
Szanujmy nasze miasto!

Pozostaję z poważaniem,
Jan Biernacki

do wiadomości:
1.Pan prof. UAM dr hab. Waldemar Ratajczak
2.Redakcja „Głosu Puszczykowa”
3.Redakcja „Kuriera Puszczykowskiego”

O sprawie marketu pisaliśmy też we wcześniejszych tekstach:


14 komentarzy:

  1. Ankieta to nie referendum. Nawet jeśli założyć, że badania wykonano rzetelnie czyli według obowiązujących procedur, to wynik prawie 70% aprobaty marketu miejscowości liczącej około
    9 000 tysięcy mieszkańców daje tylko 630 osób. Twierdzenie oparte na rachunku prawdopodobieństwa, że większość mieszkańców jest za marketem jest nadużyciem. Równoprawny jest rachunek prawdopodobieństwa, że tylko 630 osób chce marketu a 8070 mieszkańców Puszczykowa jest przeciwna. Równie prawdopodobne jest zdarzenie, że ankieterzy zupełnie przypadkowo trafili do 630 osób zwolenników marketu, i nie było w tym ustawki... Według rachunku prawdopodobieństwa mógł zajść tak fenomenalny przypadek jaki ma miejsce z wygraną w toto lotka. Zatem nie uprawnione jest twierdzenie, że wynik ankiety jest wyrazicielem poglądów wszystkich mieszkańców Puszczykowa. Jest to bezczelne nadużycie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomyłka w liczbach. Puszczykowo ma około 10 000 tysięcy mieszkańców. Badanych było 600 respondentów i z tego za marketem było blisko 70%, czyli 430 osób. Ale to daje jeszcze gorszy wynik. Prawdopodobne są dwa fakty: 430 osób chce market a około 9500 nie wyraziło aprobaty lub nie wypowiedziało się. Generalnie więc nie uprawnione jest powoływanie się na wolę większości mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wg słów przedstawiciela inwestora, obecnego na spotkaniu Stowarzyszenia Przyjaciół Puszczykowa, Pan profesor Ratajczak tak poczuł się dotknięty listem p. Biernackiego, że podobno rozważa wystąpienie na drogę prawną przeciwko niemu.
    A mówi się, że prawdziwa cnota, krytyk się nie boi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jakiś czas docierają do nas sygnały o wystąpieniu na drogę sądową przez inwestorów z Magazynowej lub ich przedstawicieli oraz podwykonawców. Nie można wykluczyć, że te groźby się w końcu zmaterializują, zatem zalecamy dużą ostrożność w formie i treści wyrażanych ocen krytycznych. Choć, z drugiej strony, taki proces (dobrze zrelacjonowany) może być gwoździem do trumny prodemokratycznego wizerunku inwestora.

      Usuń
    2. Straszenie pozwami to w większości blefo mania. Pozew musi skrupulatnie uzasadnić wyrządzoną szkodę, przedstawić dowody i wskazać formę naprawienia szkody. Po wniesieniu pozwu i wpłaceniu stosownej kaucji kolej na pozwanego, który odpowiada pisemnie na stawiane zarzuty i dopiero wtedy sąd mając opinię na temat sprawy dwóch stron podejmuje decyzję co do zasadności zarzutów i podejmuje decyzje o oddaleniu pozwu lub przyjęciu sprawy.
      I teraz, istotne, implikacja spostrzeżenia poprzednika, dostęp do pozwu jak i odpowiedzi jest otwarty dla mediów. Wniesienie takiej sprawy z zakresu polityki od razu idzie pod młotek mediów krajowych. A więc może warto się sprowokować. Może się to opłacić. W takiej sprawie mogą być na wszelki wypadek sprawdzane przez stosowne służby powiązania interesów danego inwestora z władzami w gminie lub starostwie. Z każdej strony idzie korzyść publiczna. Bo jeśli jest korupcja to wiadomo. Trach, panie dzieju i po temacie... A jeśli powiązań nie stwierdzono, to nie znaczy do końca, że ich nie ma... Przez takie pochlapanie błotem, bardziej sprawą Jaruckiej niż wermachtu dziadka premier Tusk miał falstart. Teraz jest dobrze ale wymaga to też większej dyscypliny. Przypominam Drzewieckiego i Chlebowskiego. I to jest dalekosiężna korzyść z działań środków "przeczyszczających".To na razie tyle.

      Usuń
    3. Jakikolwiek proces o sprawy publiczne w Puszczykowie to będzie przysłowiowe otwarcie "puszki pandory", będą prześwietlone wszelkie układy biznesowe i powiązania z władzą na przestrzeni ostatnich 20-lat. Pozwany ale także Powód będzie musiał otworzyć swoje księgi podatkowe, z tego okaże się jaka firma podatkowa obsługuje jaką firmę, czy przypadkiem księgowy inwestujących w mieście nie jest radnym. Następnie czy z inwestycjami w mieście tegoż inwestora związani byli lub są obecni radni, na przykład jako dostawcy styropianu , instalacji, etc.
      W konkretnym przypadku "wrażliwego" profesora skrupulatnie sprawdzona będzie procedura tej ankiety, i jego umowa ze zleceniodawcą jak i wynagrodzenie. O tym wszystkim dowiedzą się koledzy z Uniwersytetu a potem całe środowisko, także studenci. Jeśli znajdą się jakieś uchybienia to nie chciał bym być w jego skórze. A z tego co mi koleżanka, którą odwiedził ankieter opowiedziała to włos na głowie mi się zjeżył. I to na razie tyle.

      Usuń
  4. Niech nie traci czasu na drogę prawną i od razu idzie do ZOMO. Ci nawiążą merytoryczny dialog na argumenty bo ten nie miał na to czasu. Ma za dużo etatów a tamci pozostają już 20 lat na bezrobociu. Pora już bliska im z tym skończyć i wrócić do dyskusji.
    Najpierw przekonają cholernych pięknoduchów a potem i na akademików też przyjdzie kolej. I nie będzie różnicy czy było się za czy przeciw. I tak to od dyktatury proletariatu przeszlibyśmy do dyktatury prywaty z przystankiem na demokrację.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo Panie Biernacki zawsze podziwiam Pana ,za odwagę i nieugięta postawę w sprawie poszukiwania prawdy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypominam aferę Rywina, mniejsza z łapówką ale sedno sprawy tkwi w skłonnościach do wpływania na legislację pojedynczych osób lub wąskich grup interesu. Czy uważacie Państwo, że w Puszczykowie to nie może się zdarzyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, jak pokazują dzieje liberalnej demokracji często ludzie dysponujący większymi możliwościami finansowymi i/lub bezpośrednimi środkami nacisku (siła, władza etc.) zdobywają większy wpływ na bieg wypadków niż powinni. Polska jako młoda i niedorozwinięta demokracja jest szczególnie mocno narażona na tego typu chore układy. Puszczykowo na pewno nie jest zaszczepione przeciw temu wirusowi, ale my zakładamy, że zarówno radni jak i urzędnicy kierują się w swoich działaniach dobrem miasta, tylko, niestety, czasem to dobro rozumieją inaczej niż my.

      Usuń
    2. ?????? Jakie dobro miasta reprezentowane jest wyglądem terenu byłej remizy strażackiej i hurtowni materiałów budowlanych przy ulicy Poznańskiej.

      Usuń
    3. Dobro miasta to także jego estetyka. To co się dzieje na terenie dawnej remizy strażackiej oraz w okolicy GS-ów woła o pomstę do nieba. Bałagan i prowizorka na prywatnych działkach powodują, że całe miasto wygląda gorzej. Do tego można dodać chaos reklamowy (plakaty, dykty, billboardy na płotach) i szyldy niedopasowane do faktury fasad (szczególnie przy rynku). To robi naprawdę fatalne wrażenie. Problem estetyki miasta wymaga to szerszego omówienia i poszukania skutecznych środków zaradczych. Sejm właśnie pracuje nad przepisami regulującymi reklamę zewnętrzną. W Poznaniu ostatnio zorganizowaną ciekawą akcję, w której nagradzano najładniejsze szyldy. W Warszawie trwa walka z wszędobylskimi siatkami wielkoformatowymi i billboardami. Warto się zastanowić, czy nasze Puszczykowo nie powinno także ukrócić pewnych praktyk. Oczywiście na prywatnych posesjach wiele się da zrobić - można tylko perswadować, ale już przestrzeń publiczną może samo miasto uporządkować.

      Usuń
  7. Kochani ! A może by tak doprowadzić do referendum ?. Panie Marcinie, czy Zielone Puszczykowo nie może być patronem takiego przedsięwzięcia ?.
    Ludzie !. Ruszmy się i zaprotestujmy!. Zróbmy pierwszą w Puszczykowie demonstrację !.
    Pytanie- czy my nie jesteśmy już obywatelami tego miasta ?.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno referendum jak i wszelkie inne demokratyczne formy wypowiedzi będziemy promować. Demonstracje powinny być bronią ostateczną. Póki co, zalecamy bezpośredni kontakt z burmistrzem i radnymi. To nasi reprezentanci i powinni wysłuchać naszych argumentów (adresy mailowe i numery telefonów są dostępne na oficjalnej stronie miasta). Jeśli będą z tym kłopoty, będziemy rozważać bardziej radykalne kroki (oczywiście w ramach demokratycznych procedur).

      Usuń