Szukaj na tym blogu

niedziela, 11 maja 2014

Czy Puszczykowo jest miastem równych zasad?

Radni i burmistrzowie nie zawsze potrafią wytłumaczyć,
dlaczego podejmują decyzję korzystną dla konkretnego
inwestora czy obywatela. Na zdjęciu posiedzenie, na
którym wygaszono mandat radnego Z. Czyża, ale nie
podjęto kroków w sprawie odzyskania pobranych przez
niego diet. Fot. M. Krzyżański
Krzysztof J. Kamiński*

Mogę żyć w mieście, gdzie połowa ulic to zwykłe klepisko i na które po małym nawet deszczu lepiej się nie zapędzać. Wiadomo brak pieniędzy. Mogę żyć w mieście, gdzie ścieżek rowerowych jak na lekarstwo, gdzie nie brak miejsc zaniedbanych, o których wydaje się, że władze miejskie zapomniały. Wiadomo, brak pieniędzy. Ale sprawiedliwe i równe traktowanie wszystkich mieszkańców nic nie kosztuje. Czy mieszkamy więc w mieście, gdzie wszyscy mieszkańcy mogą mieć poczucie, że traktuje się ich równo? Czy Puszczykowo to miasto gdzie obowiązują dla wszystkich równe zasady, którymi kierują się włodarze miasta? Czy w takiej samej sytuacji władze miasta postąpią tak samo w stosunku do mnie jak i do innego obywatela naszego miasta? Bo przecież tak być powinno. Nie wiem jak Państwo, ale ja zadaję sobie czasami takie pytania.

Ot, choćby ostatnia sesja Rady. Jakiś mieszkaniec zakupił świadomie działkę przeznaczoną pod drogę. Nie pasuje mu to i chce, aby zmieniono plan zagospodarowania dla tej jednej działki i przekształcono ją w budowlaną. Władze miasta chcą iść obywatelowi na rękę. Uchwalono właśnie, że miasto przystąpi do sporządzenia planu zagospodarowania dla jednej działki! Można powiedzieć: rządzą nami ludzkie Pany. Ale rodzi się tu pytanie: czy każdy z nas, jeśli plan zagospodarowania mu nie pasuje, może liczyć na podobną przychylność władz miasta? Czy jeśli my złożymy wniosek, to władze miasta pójdą nam na rękę, zmienią dla nas lokalne prawo, wyłożą na to kilka czy kilkanaście tysięcy złotych, bo tyle plan zagospodarowania kosztuje? Niech każdy sobie na to pytanie odpowie.

Albo czy i dla nas naciągać się będzie prawo? Dlaczego piszę o naciąganiu prawa? Otóż zgodnie z Ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym art. 21.ust 1. koszty tworzenia planów zagospodarowania muszą być pokrywane z budżetu gminy. Zapisano tak w ustawie, aby nie było podejrzeń, że ktoś zapłaci sobie za korzystne dla niego rozwiązania. Wiedzą o tym i burmistrz, i radni. A w tym wypadku Przewodniczący Rady Miasta – radny doświadczony bo pewno z 20 letnim stażem i najwyżsi urzędnicy miejscy, głośno, nie krępując się, mówią publicznie podczas Sesji RM, że plan ten sfinansuje właściciel działki poprzez darowiznę! Czyli jak sfinansuje, to znaczy, że będzie plan taki jaki chce, zgodnie ze starą zasadą, która mówi: kto płaci ten wymaga. Czyli co: w Puszczykowie masz kasę, to pod ciebie nawet prawo miejscowe stworzymy? A może tak tworzy się prawo w naszej gminie za rządów władzy „normalnych”, nie tylko w tym przypadku? Może i inne rozstrzygnięcia zapadają w ten sposób? Zgroza!

Inny przykład z ostatniej sesji: przychodzą strażacy i proszą o dofinansowanie na zakup nowego wozu. Nie będę opisywał szczegółów, bo pisał już o tym radny M. Krzyżański. Ale proszę o odpowiedź, co stało się takiego, że Rada Miasta dokonuje w ekspresowym tempie zmian w budżecie i dofinansowuje OSP, a w konsekwencji za chwilę decyzja ta niczym zakup grzybka, spowoduje kolejne wydatki z budżetu miasta. Czy rozumiem, że związek emerytów lub inne organizacje pozarządowe również mogą liczyć na podobne gesty ze strony władz miejskich? Czy w naszym mieście nie brak innych, równie ważnych celów? Podobno brak środków na remont chodnika w okolicy szkoły nr 2, a tu dokonuje się szybkich wydatków, zapominając o starej mądrości, która mówi: co nagle to po diable. Czy aby nie jest to rodzaj odwdzięczenia się przez rządzącą większość wiernemu koalicjantowi w Radzie Miasta? Wybory wszak blisko, czasu mało.

Inna sprawa: czy płacicie Państwo podatki? Głupie pytanie. A czy zostaliście kiedyś zwolnieni z płacenia podatków? Drugie głupie pytanie. Ale u nas w mieście są jednak tacy, którzy zostają przez burmistrza z obowiązku tego zwalniani. I nie chodzi mi o osoby, którym przytrafiło się jakieś nieszczęście. Tych oczywiście władze wspierać powinny. Ale jest na przykład inwestor z ulicy Dworcowej, którego burmistrz zwolnił z podatku. Ten podatnik to osoba całkiem majętna, skoro chce budować na swoim terenie market. To osoba, która grozi władzom miejskim sądami, jeśli sprawy w mieście nie potoczą się wg jego oczekiwań. Ale Pan Burmistrz zwolnił go z podatku uzasadniając to ważnym interesem publicznym. Jeśli ktoś zostaje zwolniony z zapłacenia kilku tysięcy złotych do miejskiej kasy, ze względu na ważny interes publiczny, to znaczy, że sprawa powinna być transparentna, zasady jasne i równe dla wszystkich. Bo może i ktoś z nas mógłby z takiego zwolnienia skorzystać. Na tym polega prawo. Te zasady jednak jasne nie są: burmistrz nie chce wyjawić na czym interes publiczny (czyli nas wszystkich ) polegał, dlaczego zwolnił z podatku. A skoro zasady nie są jawne i przejrzyste dla każdego, to znaczy, że zwolnić można każdego, np. kolegę, jeśli jest tylko taka wola najwyższego w mieście urzędnika?

Inny obywatel naszego miasta kolega burmistrza i rządzącej w Radzie większości zwanej pieszczotliwie „normalnymi”, przez blisko dwa lata przewodniczył radzie miejskiej i pobierał co miesiąc dietę, choć wiedział doskonale, że z prawomocnym wyrokiem nie mógł pełnić funkcji. I co, czy miasto zwróciło się choćby z pismem o zwrot pobranych diet w kwocie grubo przekraczającej 20 tysięcy złotych? Oczywiście, że nie. Czy jeśli pobralibyśmy nieprawnie z kasy miejskiej tak duże pieniądze, to i my moglibyśmy liczyć na taką pobłażliwość ze strony najwyższych władz miejskich? Pewno byłoby inaczej. Ale my nie jesteśmy niestety kolegami burmistrza ani rządzącej w naszym mieście koalicji.

Przykłady takie można mnożyć. Przytoczyłem tylko te wydarzenia, które działy się w ostatnim czasie, albo sprawy bardzo głośne. Gdyby zliczyć pieniądze, które wypływają na skutek tych szybkich i niezrozumiałych, pozbawionych jasnych zasad działań naszych włodarzy, uzbierałoby się na jakąś ulicę, albo na chodniki na kilku innych. Każdego roku. Ale w tych sprawach to nawet nie pieniądze są najważniejsze. Najistotniejszy jest brak reguł. Skoro brak jest ogólnie znanych i respektowanych przez wszystkich, szczególnie rządzących zasad, tworzy się wrażenie, że decyzje podejmuje się „po uważaniu”, dla kolegów takie a dla „niekolegów” inne. Ale co to ma wspólnego z poczuciem zwykłej sprawiedliwości?

*Krzysztof J. Kamiński - współzałożyciel i członek Komitetu Wyborczego Wyborców "Odświeżmy Puszczykowo", aktywny uczestnik sesji Rady Miasta i posiedzeń komisji tematycznych, wspiera mieszkańców walczących z planami budowy kilku dużych obiektów handlowych w Puszczykówku, wcześniej pomagał mieszkańcom bloku przyszpitalnego w sporze z władzami szpitala. Był także zaangażowany w pomoc mieszkańcom okolic Magazynowej sprzeciwiającym się lokalizacji marketu przy tej ulicy. 

17 komentarzy:

  1. Tutaj równych zasad nigdy nie było i na pewno nie ma. To typowe miasto lepszych i gorszych mieszkańców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie , miasto układów , doświadczyłem tego.


      Usuń
  2. Jedną z głównych różnic zachodu od wschodu jest stosunek do prawa. Najogólniej mówiąc w sposobie sprawowania władzy typu wschodniego urzędnik jest prawem bo jest siłą, on postanawia co komu się dostanie. W sprawowaniu władzy typu zachodniego prawo jest władzą, inaczej zbiór zasad przyjęty przez ogół stanowi dla urzędnika wskazanie postępowania i jego cenzurę.
    .
    Jeśli jest tak powszechnie jak wskazał Pan Kamiński w tekście to znaczy że Polska weszła na aksamitną drogę i podążamy na wschód ku demokracji suwerennej.
    .
    Ja po wielu latach obcowania z pewnego określonego autoramentu naszą przedsiębiorczością powiadam że w drogę na zachód ruszyła ona tak jak Krzysztof Kolumb do Indii czyli w odwrotnym kierunku i zatrzymała się na dzikich polach Bachczysaraju. A w ślad za nią idzie ta liberalna polityka.

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak robi się kasę: tanio kupić drogę, aby za chwilę przekształcić w drogą działeczkę budowlaną. Wystarczy tylko mieć dobre przełożenie na UM i Przewodniczącego Rady, który chyba "robi" w nieruchomościach.
    A czy ktoś wie, kto jest właścicielem tej działeczki? Może to jakaś inna znana puszczykowska postać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to prawda że Przewodniczący ( tylko który?) ma firmę lub udział w firmie obracającej nieruchomościami, i są to nieruchomości nabywane od majątku Gminy Puszczykowo to chyba zahacza jak nie o kryminał to na pewno wynaturzenie służby publicznej? Może się na ten temat wypowiedzieć jakiś prawnik czytający bloga i zbadać całą sprawę? Tak czy nie?

      Usuń
    2. Z oświadczeń majątkowych faktycznie wynika, że niektórzy radni mają udziały w firmach zajmujących się obrotem nieruchomościami. Nie musi mieć to jednak związku z nieruchomościami w Puszczykowie. Apelujemy o powściągliwość w ferowaniu opinii w tego typu sprawach. W sąsiedniej Mosinie faktycznie dochodziło do konfliktów interesów, ale w Puszczykowie nikt o podobnych zarzutach nigdy nie wspominał.

      Usuń
    3. Nie musi ale może mieć związek z obrotem nieruchomościami w Puszczykowie. Nie wiadomo. A postawienie takiego znaku zapytania nie jest żadną opinią ani nawet podejrzeniem, to po prostu ciekawość. Brak oficjalnego zarzutu nie jest też dowodem braku sprawy. W końcu dla jednej osoby ten cholerny plan miejscowy wywołano, Pan Kamiński słusznie zwrócił uwagę na ten SZCZEGÓŁ . Postawił ważne pytanie, w co gramy, i kto z kim gra a komu tylko się przyglądać? Problem tylko że w maju tego się nie robi w Puszczykowie, ani w czerwcu... Te sprawy później ale temat jest.

      Usuń
  4. Jeszcze wiele lat upłynie zanim nauczymy się demokracji i życia wspólnotowego.
    Nie tylko prawem ale i obowiązkiem nas wszystkich jest patrzenie władzy na ręce - każdej władzy. A zarządzanie MUSI być przejrzyste i transparentne. Niestety, obecny samorząd mentalnie jest bliżej czasów PRL-u. Miejmy nadzieję, że w tym roku wybierzemy lepszy samorząd ale to zależy od nas samych. Pamiętajmy też, aby od początku konsekwentnie domagać się przejrzystości działania nowych radnych i burmistrza. Nie dajmy się zwieść hasłom np. NORMALNIEJ!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zgadzam się z Panami w kwestii zakupu samochodu dla straży - w odróżnieniu od Związku Emerytów (wypada napisać z dużej litery) straż pełni wobec społeczności Puszczykowa rolę służebną - wywiązuje się z tej roli bardzo dobrze. Koszt ponosimy również kiedy do akcji nie wymagającej dużego wozu - taki wóz trzeba wysłać...
    Ale Panom to najwyraźniej solą w oku...
    Lepiej chyba oszczędzić energi i skuteczniej wyegzekwować informację z Urzędu tam gdzie są oczywiste niejasności...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku "związek emerytów" nie jest nazwą własną, ale określeniem ogólnie opisującym organizacje skupiające przedstawicieli konkretnej grupy społecznej. W Puszczykowie funkcjonują różne organizacje emerytów i artykuł nie odnosił się konkretnie do żadnej z nich.
      Co do zakupu samochodu dla OSP, to autorzy raczej nie byli przeciwni zakupowi w ogóle, ale podnosili argumenty przeciwko nagłemu trybowi podejmowania decyzji w tej sprawie. Przesunięcie środków w budżecie musi się wiązać z zarzuceniem innych planowanych wydatków. W tej jednak sprawie autorzy zechcą się zapewne sami wypowiedzieć.

      Usuń
    2. Dziękuję za wyjaśnienie - z tekstu wynikało że jest jeden 'związek emerytów' i inne organizacje pozarządowe... Nie zmienia to istoty sprawy, że zestawienie i porównanie jest w tym wypadku, moim zdaniem, lekko chybione... zwłaszcza, że miasto zyskało wiecej niż dopłaciło... ;)

      Usuń
  6. Wracając do meritum, Pan Kamiński dotknął moim zdaniem fundamentalnej sprawy, mianowicie związku bogactwa Zachodu z przestrzeganiem REGUŁ GRY.
    Kiedyś Jacek Żakowski napisał artykuł na temat związku bogactwa takich ludzi jak Bil Gates z Państwem "Zasad", otóż zacytowany Gates stwierdził: ...nigdzie na świecie nie zrobił bym tego majątku tylko w Ameryce, bo tu interes idzie na "uściśnięcie dłoni". Co to znaczy? Dotrzymywanie słowa, prawdomówność i zasady. Oczywiście tam też się oszukuje i kradnie, z tym że w mentalności wyraźnie zaznaczony jest margines społeczny. A u nas tak łatwo wszyscy się pogodzili z tym że pierwszy milion można ukraść, własność intelektualna nie istnieje tylko materialna i adwokat, polityk ma prawo kłamać. Dlatego tak wiele młodych głosuje nogami uciekając stąd lub nie idąc do urn wyborczych. Organicznie potrzeba im "czystego powietrza". Moim zdaniem wyborcy czekają na JASNE DEKLARACJE i JASNE ŻYCIORYSY a mają już w coraz większej liczbie dość MAGII WYBORCZEJ w postaci tych głupich komunałów i wielkich transparentów. Dotyczy to również Puszczykowa, z tym że nie w maju i czerwcu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ Polska nie jest państwem powyższych zasad oficjalnie 2,23 mln (nieoficjalnie 3,5 mln) przede wszystkim młodych ludzi wyjechało na tzw. "zachód" i to nie tylko z powodów ekonomicznych (jak utrzymują rządzący), ale także z powodów opisanych powyżej. Po zapoznaniu sie z życiem w UK czy USA, zapewne wrócą tutaj, ale tylko "po żonę i psa". Tak więc jest to ostatnia chwila by to zmienić. Czy można? Być może tak. Czy można wybrać ludzi odpornych na nepotyzm i kolesiostwo (czego jesteśmy świadkami w obecnym czsie)? Bardzo trudne pytanie. Być może pomysł by Radnych wybierać tylko na jedną kadencję, a urzędników wybierała niezależna firma rekrutacyjna nie byłby zły.

      Usuń
    2. A może mieszkańcy Puszczykowa wybierają takich radnych i burmistrza, bo im się ten sposób prowadzenia miasta podoba?
      Przecież to my wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, kto otrzymuje mandat do rady. Czy mieszkańcy zadają sobie odrobinę trudu by poznać swoich radnych? By w następnych wyborach ich rozliczyć (poprzeć/odrzucić)?

      Usuń
  7. I kto miałby w takiej firmie zasiadać? Już tam mielibyśmy kolektyw kolesiów ze szczególnymi uprawnieniami. Dwie kadencje dla Prezydenta to i dwie kadencje dla każdego szczebla. Im prościej tym lepiej.


    OdpowiedzUsuń
  8. Poruszona w tekście sprawa planu zagospodarowania pisanego na koszt zainteresowanego (jeśli jest tak rzeczywiście - a pewno jest, bo nikt z urzędu nie napisał, że autor pisze nieprawdę), to nic innego jak tworzenie prawa lokalnego pod kogoś. To innymi słowy kupienie przez osobę zainteresowaną korzystnego dla siebie rozwiązania prawnego, w tym wypadku uchwały. Czym to się różni od afery Rywina ( w małej skali oczywiście)?
    Rodzi się pytanie: gdzie my żyjemy?

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiem na to pytanie prawdziwym zdarzeniem z moich kontaktów zawodowych. Pewien prominentny inwestor zwierzył mi się kiedyś w rozmowie o polityce i gospodarce że jego cieszy narastające bezrobocie w kraju. Był to rok mniej więcej 2003/4. Powiedział, im więcej bezrobotnych tym są tańsi... To jest elita państwowotwórcza; rzekomo im bardziej Państwo opiekuje się inwestorami tym więcej jest miejsc pracy. Tylko jakich?

    OdpowiedzUsuń