Szukaj na tym blogu

czwartek, 5 grudnia 2013

Smutny koniec szpitalnego parku

Los szpitalnego parku wydaje
się być przesądzony. Los smutny
jak późna jesień. Fot. P. Kosteczka
Paulina Kosteczka*

W pochmurne, grudniowe przedpołudnie konary drzew kołyszą się na tle nieba. Cisza i spokój przerywane są skrzeczącymi odgłosami przelatujących sójek. Pojedynczy spacerowicze korzystają z możliwości przejścia się alejkami z dzieckiem czy też w samotności - chłonąc korzystny mikroklimat. To zielone i sprzyjające powrotowi do zdrowia miejsce może wkrótce przestać istnieć.

Spacer po parku warto rozpocząć udaniem się do centralnej jego części, znajduje się tam aleja dobrze wyposażona w rzędy ławek -może być świetnym miejscem na chwilę relaksu bądź refleksji. Przy ławkach znajdziemy dwa płytkie baseny - jeden z nich ukazuje jedynie stare kafle, którymi wyłożono dno, drugi wypełniony jest wodą. Prace porządkowe przywróciłyby do miejsce do czasu świetności, a uporządkowanie terenu zielonego z pewnością dodałyby uroku i pięknej oprawy szpitalowi. 

Park poprzecinany jest częściowo pozarastanymi alejkami, prowadzącymi w bardziej ustronne, zaciszne miejsca. Pośrodku parku znajdują się lądowiska dla helikopterów - starsze oraz nowsze, czekające na konieczność niesienia pomocy. Spacerując starymi alejkami natkniemy się na stare latarnie, które mogłyby nadać temu miejscu niezwykle przyjemny, przytulny wręcz charakter podczas krótkich jesiennych i zimowych dni.


Fot. Izabela Cierzyńska
Na terenie parku znajdziemy popularne u nas gatunki drzew: zarówno sosny, świerki i brzozy ale również modrzewie, lipy, młode buki, topole czy pojedyncze okazy grabów czy krzewy głogu. To naprawdę bardzo przyjemne miejsce, częściowo o charakterze ogrodu, częściowo o profilu leśnym. 

Teren ten tworzy korzystny mikroklimat, oddziałując nie tylko na otoczenie szpitala ale i na jego okolice. Chroni przed hałasem, wiatrem, zanieczyszczeniami czy szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Uwalniając tlen i parę wodną, wiążąc węgiel atmosferyczny oddziałuje zbawiennie na pacjentów i środowisko w jego otoczeniu. Spełnia tym samym funkcje uzdrowiskowe czy klimatyczne. Jest także ostoją zwierząt i ptaków. 

Nie można zapomnieć o fakcie, że miejsce to jest źródłem wspomnień wielu mieszkańców, którzy pamiętają rok 1976 - czyli rok, w którym szpital rozpoczął działalność, a parkiem troskliwie opiekował się ogrodnik. Trudno też pominąć aspekt estetyczny tego miejsca.

Zapewnijmy miastu i mieszkańcom możliwość trwałego i zrównoważonego pełnienia przez ten teren naturalnych jego funkcji, wspierajmy i otoczmy ochroną. Czy jedyną przyszłością dla bogatych przyrodniczo obszarów jest ich zabudowa? Dlaczego nie potrafimy tworzyć innej historii? Czy po przyszpitalnym parku zostanie tylko wspomnienie?
Fot. Izabela Cierzyńska

*Paulina Kosteczka - poznanianka zaangażowana w ochronę przyrody, studentka Katedry hodowli lasu Poznańskiego Uniwersytetu Przyrodniczego, zafascynowana przyrodą Wielkopolskiego Parku Narodowego i urodą Puszczykowa, pisze o ochronie przyrody i opisuje autorskie trasy spacerowe, biegowe i rowerowe w okolicach naszego miasta.

O planach związanych ze szpitalem można przeczytać także w innych naszych artykułach:
W najbliższym czasie opublikujemy kolejne teksty przedstawiające plany wyprzedaży majątku szpitalnego oraz przedstawimy sytuację prawną mieszkańców bloku (dawnego hotelu pielęgniarskiego). 

5 komentarzy:

  1. Dziękuję Pani za piękny. refleksyjny tekst. To smutne, że poznanianka potrafi dostrzec piękno tego miejsca, a my mieszkańcy nie potrafimy skutecznie przeciwstawić się jego likwidacji. Jeśli na zaniedbane miejsca nie ma pomysłu i pieniędzy dzisiaj - zostawmy je. Leśny park przy szpitalu ma ogromny potencjał - może doczekamy się statusu uzdrowiska, może powstanie oddział sanatoryjny... raczej w tym kierunku powinny nasze władze działać. Byłby to pomysł na Puszczykowo, koło zamachowe dla drobnych i większych inicjatyw gospodarczych oraz przyczynek dla mnożenia ścieżek i miejsc spacerowych dla kuracjuszy i dla nas mieszkańców.
    A propos - trasy spacerowe w niedziele i święta są pełne ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety ,liczą się tylko zamiary Pana Starosty i Rady . Wybraliśmy ich to mamy. A tekst piękny

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowni Państwo, tekst jest piękny i świadczy o tym ,że młoda osoba jaką jest Pani Paulina potrafi myśleć dalej i szerzej niż puszczykowscy radni - od wyborów do wyborów, kompletnie bez wizji rozwojowej miasta, którym zarządzają!
    Jeśli powiedzie się zamiar starosty Grabkowskiego to szpital w Puszczykowie na zawsze utraci możliwości rozwojowe (czytaj: zarobkowe) w przyszłości.
    Jego położenie to wielki atut - mógłby iść w kierunku rehabilitacji (także komercyjnej), na którą jest ogromne zapotrzebowanie; ze względu na wspaniały mikroklimat mógłby posiadać oddział sanatoryjny - np. pawilon w parku zamiast osiedla domów prywatnych, które mogą stać puste przez długi czas - jak widać wokół. A może mieszkańcy Puszczykowa zorganizują pikietę w obronie swojego miasta, urządzanego przez starostę - skoro NASI radni są bezradni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobra wypowiedź. Są jeszcze ludzie kochający to miasto...

      Usuń
    2. Radni są bezradni, burmistrz jest bezradny... Kto w tym mieście rządzi? Czyżby starosta? Wydaje się, że przez trzy lata i burmistrz i radni powinni już się zorientować, że to oni a nie starosta odpowiada za Puszczykowo. I to oni mają obowiązek o interesy miasta walczyć, tak jak starosta walczy o interes starostwa. Bo przecież interesy te nie zawsze są zbieżne. Niby to oczywiste, ale jak z tekstu wynika, w Puszczykowie oczywiste nie jest.

      Usuń