Szukaj na tym blogu

piątek, 10 stycznia 2014

Pańskie oko konia tuczy… ale nie w Puszczykowie.

Krzysztof J. Kamiński*

Święta i po świętach. Wiele wolnych od pracy dni i wyjątkowo ciepła pogoda sprzyjała spacerom wszystkich, którzy tak jak ja lubią pochodzić po otaczających nas lasach i ulicach naszego miasta. Odwiedzający nas goście z innych miast mają w takich dniach okazję doświadczyć przewag mieszkania w Puszczykowie. Wszyscy stwierdzali: dobrze się wam tu mieszka, las i bliskość przyrody, żyć nie umierać. To prawda. Właśnie dlatego wielu z nas wybrało Puszczykowo i woli mieszkać tutaj niż w pełnym galerii handlowych Poznaniu. 

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie małe „ale”. Ciepłe powietrze sprawiło, że biały puch nie przykrył naszych ulic czystym, białym płaszczem i widać to, czego nie chcielibyśmy widzieć my, ani goście odwiedzający nasze miasto. Brudu i bałaganu. 

Zgrabione liście czekają na uprzątnięcie.
Fot. K.J. Kamiński
Tak jak PRL nie mógł rozwiązać problemu papieru toaletowego, tak w Puszczykowie nie do rozwiązania jest problem bałaganu i stert papierów, butelek, puszek, foliówek i cokolwiek sobie jeszcze pomyślimy w naszych lasach. I nie mówię głęboko w lesie, ale przy głównych alejkach . Ot choćby droga od kościoła w Puszczykowie w kierunku torów kolejowych i sąsiednie alejki, gdzie co dnia w te świąteczne dni chodziło bardzo wiele osób. Wstyd. Władze miasta powiedzą, że to teren Parku. Może. Ale to teren w mieście i nikt z gości, ani mieszkańców nie bada, gdzie kończy się teren miejski, a gdzie zaczyna się parkowy. I obowiązkiem Urzędu jest dogadać się z Parkiem, kto ma ten teren sprzątać. Goście i mieszkańcy chodzą w lesie w Puszczykowie i na konto miasta ten brud spada. 

Ale na terenie ewidentnie miejskim lepiej nie jest. Powie ktoś w święta nikt nie sprzątał i dlatego. Nie prawda. Przy przystankach autobusowych petów po papierosach nikt nie sprząta od lat. Trawniki są bardziej petownikami niż trawnikami. A kupki liści, które mieszkańcy zgrabili z trawników (czym wyręczyli służby miejskie), od miesięcy gniją… Nikomu to nie przeszkadza? Na pewno nie urzędnikom. Nie dziwi więc, że urzędnicy nie lubią drzew na ulicach naszego miasta. Nie lepiej jest jeśli mieszkaniec wyręczy w sprzątaniu służby miejskie i załaduje liście z miejskiego trawnika w worki. Tego też nikt nie sprząta. Ubiegłej wiosny przez kilka miesięcy nie mogłem doprosić się, aby służby miejskie zabrały tak spakowane liście, zgrabione z miejskiego trawnika. Teraz na ul.Cienistej stoją spakowane w worki liście przed czyjąś posesją. I czekają. Jak długo jeszcze? Czy aby nie mieszka na tej ulicy radna? Nie widzi tego? 

Wylot ulicy Nowej w Poznańską. Fot. K.J. Kamiński
Na ulicy Nowej, którą kilka lat temu „wykostkowano”, od lat przy wlocie na ul. Poznańską tworzy się kałuża, choć studzienka jest kilka metrów dalej. Źle zrobiony spływ, a może wystające dwie kostki sprawiają, że woda nie może spływać i zawsze nawet po małym deszczu jest tam kałuża. Kolejny problem nie do rozwiązania. Nikt tego nie widzi? Przecież jest to na trasie przejścia p. Balcerka z domu do urzędu. Może Burmistrz i radni poruszają się po mieście tylko samochodami i dlatego nie widzą? Idą wybory, wyjdą z samochodów i zaczną obiecywać. Jak przed poprzednimi wyborami. 

To tylko kilka przykładów ze świątecznych spacerów. Nie widzą tego bałaganu urzędnicy, nie widzą radni, dostrzegają goście i mieszkańcy. I wstyd.

*Krzysztof J. Kamiński - mieszkaniec Puszczykowa od 15 lat, historyk-archiwista po UAM, w latach 80. działał w niezależnym ruchu studenckim (m.in. był członkiem prezydium uczelnianego Niezależnego Związku Studentów), na początku lat 90. pracował dla Banku Światowego i Ministerstwa Rolnictwa, potem zarządzał dużymi i małymi przedsiębiorstwami, obecnie prowadzi własną działalność gospodarczą, od końca 2012 roku współpracuje z "Zielonym Puszczykowem", specjalizuje się w tematyce związanej z planowaniem przestrzennym.

7 komentarzy:

  1. Zgadzam się z panem Krzysztofem na ulicach Puszczykówka także śmieci. Na Kasprowicza, na przeciw szkoły olbrzymia sterta worków z liściami, do której dokładano worki ze śmieciami leżała kilka miesięcy sprzątnięta dopiero w tym tygodniu. Czy na pewno wszyscy podpisali deklaracje śmieciowe, worki ze śmieciami nadal są. pod rzucane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam, śmieci w workach można zobaczyć w koszach na śmieci na poboczach drug, w lasach i na przystankach autobusowych.

      Usuń
  2. Wybrałam Puszczykowo na miejsce zamieszkania, gdyż uważałam, że miasto leżące w otulinie Wiwlkopolskiego Parku Narodowego ma swoje indywidualne przepisy chroniące mieszkańców przed zalewem śmieci. Po 10 latach zamieszkiwania tutaj muszę, niestety, stwierdzić, że nasze Puszczykowo nie odbiega w tym wypadku od zapyziałych miast i miasteczek. Po wakacyjnym wypadzie do Niemiec pierwszą moją myślą po wjeżdzie do Puszczykowa było:
    "Boże, jak tu brudno".

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę zobaczyć wieloletnie liście za przystankiem autobusowym przy ul. Dworcowej, po stronie lodziarni .
    Poza tym co z tego, że nowe są tablice informacyjne UM skoro wiszą w nich nieaktualne informacje - brakuje pracowników do zmiany informacji?
    A estetyka przystanków autobusowych pozostawia wiele do życzenia - jeszcze nigdy nie wiedziałem, żeby ktoś je mył wodą i szczotką. A Puszczykowo to małe miasto i łatwo ogarnąć - radni przechodzą (przejeżdżają) i nie widzą...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgodnie z tzw. "ustawą śmieciową" miasto ma obowiązek odebrać z posesji odpady zielone, może w ramach protestu społecznego zaczniemy nasze liście składować na terenie Urzędu.
    AB

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ta władza potrafi, poza psuciem, coś zrobić dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  6. Wladza słowo które jest tak ważne w słowniku a w Puszczykowie nie oznacza NIC.
    Bardzo przykro patrzeć na śmieci i władzę!

    OdpowiedzUsuń