Szukaj na tym blogu

środa, 1 stycznia 2014

Zimowisko Puszczykowo

Maciej Krzyżański*

Puszczykowo, jako miejscowość wycieczkowa była modna przez cały rok. W sezonie zimowym Puszczykowo przeobrażało się w kurort zimowy podobny do Zakopanego. Lasy sosnowe i budynki pokryte białym puchem robiły niezwykłe wrażenie na  gościach. Spacery po lesie i osadzie były niezwykle ożywcze i korzystne dla zdrowia. Przyczyniało się do tego świeże powietrze, które ma do dzisiaj działanie zbawienne na zdrowie. Poza spacerami uprawiano również sporty zimowe, bawiono się w restauracjach i domach zdrojowych, które na sezon zimowy szykowały wiele atrakcji.

Dworzec w Puszczykowie wybudowany na
przełomie XIX i XX wieku Fot. M. Krzyżański

Mieszkańcy Poznania musieli się jednak udać najpierw na pociąg, który zawoził ich do zimowiska. Przeczytajmy jak wyglądała podróż w roku 1909: „Bez namysłu pobiegłem na dworzec, by zobaczyć nasze „zimowe schronisko”, by ostatnią niedzielę zapustną starym zwyczajem spędzić swobodnie, wesoło, a przytem w ścisłym gronie znajomych i kolegów. Nadzwyczajny pociąg zawiózł nas do uroczego Puszczykowa. Z podziwem spoglądaliśmy na liczne zastępy, jakie rozsypały się na obszernym dworcu puszczykowskim”.


W czasie zimy czynna było większość restauracji i ośrodków. Właściciele obiektów prześcigali się w zdobywaniu klienta. W lokalach można było zjeść ciepłe jedzenie, czy wypić różne napoje. Urządzano zabawy, podczas których tańczono do muzyki granej przez zespoły muzyczne. Poznaniacy wysiadający z pociągu dzielili się na mniejsze grupy i udawali się do restauracji, które uważali za najlepsze. Jedną z największych atrakcji były przechadzki po lesie i zimowisku puszczykowskim. Przytoczę fragment relacji niejakiego Salezego:

Puszczykówko nad Wartą 1931
Fot. ze zbiorów M. Krzyżańskiego
„Wschodzimy w olbrzymi las pokryty grubą warstwą niepokalanej białości śniegu i z chciwością wdychamy aromatyczne powietrze lasu w nasze kurzem wielkomiejskim zakopcone płuca. [...] zbliżamy się do naszej idylli, położonej najcudowniej, wśród migocących się w dali wieżyczek will poznańskiego obywatelstwa, wśród cudnych latem zielonych [...] teraz białych od śniegu martwych pól, pod olbrzymim, iglicowym lasem, w pięknej kotlinie otoczonej pagórkami. I mimochodem przypomina mi się „Zakopane”. Toć to prawie „Dolina kościeliska” albo „Mnich” otoczony wiecznie białymi górami... A tak blisko Poznania!...”


W Puszczykowie można było uprawiać większość sportów zimowych. Było to możliwe dzięki niezwykłej rzeźbie terenu. Wycieczkowicze, który przyjeżdżali do naszej miejscowości na pewno się nie nudzili. Na morenie zwanej „górami” były zlokalizowane tory saneczkowe, tory narciarskie. Warto przeczytać i poczuć jak wyglądały zjazdy saneczkami na początku XX wieku: „Pan Konstanty bowiem przywiózł ze sobą sanie. Gniewał się jednak, że płeć piękna, nie chciała użyć sportu, za to dość liczna kawaleryja delektowała się niewinną auto-jazdą „z górki na pazurki”. Podczas powrotu do domu, panowie rzucali się kulkami, zrobionymi ze śniegu.

Willa "Jadwinówka" wybudowana w 1901 roku.
Fot. M. Krzyżański
Panie, które nie poszły z Konstantym i mężczyznami wolały zostać w ciepłym budynku. Rozgościły się w sali, gdzie grano „tyrolkę”. Po powrocie z zabaw zimowych chłopacy zaczęli od razu tańczyć wraz z dziewczynami. I jak to opisywał jeden z nich: „Nie czekam, aż sczepią ze mnie śnieg [...] lecz chwytam sąsiadkę a że nogi wprawione już podczas przetańczonej nocy, szło nam gładko, bo i gładka od śniegu była posadzka, na której tańczono”.


Tak wyglądały zabawy w Zimowisku Puszczykowo. Dzisiaj też przechadzki po lesie w czasie zimy są niezwykłe. Świeże powietrze tak jak dawniej, działa ożywczo na organizm. Polecam wszystkim spacery po nadwarciańskiej ścieżce oraz po lasach Wielkopolskiego Parku Narodowego. Dzięki Stowarzyszeniu Przyjaciół Puszczykowa mamy możliwość korzystania z Zakola Warty, które jest idealnym terenem na sporty zimowe. Puszczykowo jest piękne o każdej porze roku, wystarczy wyjść z domu.

Do napisania artykułu użyto informacji z „Dziennika Poznańskiego”, „Kuriera Poznańskiego”, „Przeglądu Kupieckiego”, „Ilustracji Polskiej” oraz z prywatnego archiwum.

*Maciej Krzyżański - puszczykowski historyk, autor pracy magisterskiej o historii naszego miasta, publikuje teksty historyczne i publicystyczne na łamach puszczykowskich gazet, we współpracy z punktem Eko-Info zorganizował serię spacerów, podczas których pokazywał najciekawsze budynki i miejsca w Puszczykowie.

5 komentarzy:

  1. Przemiły i sentymentalny artykuł.Dziękuję.
    Wspominając, przywołam dwie trasy saneczkowe - Glofa i Chadzaja(zapis fonetyczny z pamięci) popularne w latach 60 pop.stulecia....pierwsza w okolicach dzisiejszej ul.Pomorskiej,druga przy szosie mosińskiej,ze zjazdem prawie na jezdnię....,wówczas pustą prawie.
    Obie góry -strome,leśne,pełne korzeni - pełna adrenalina.......niepowtarzalne wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hazaja...2 trasy..jedna wychodząca na zakręt szosy mosińskiej , druga idealnie prosta- piękne zjazdy, których się zawsze bałam:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. hazaj przestarz. [zając]: Hazaj na balkonie kruszeje na święta, wielka szyna w lodówce. Będzie co jeść. Inform. Mówiom, że za jednego hazaja i za tone węgla dostajemy to samo od tych z Zachodu. Inform.

    glof/tu:glofa.....słownictwo związane z terenami polodowcowymi,morenami......,czyli jest coś na rzeczy raczej....

    OdpowiedzUsuń
  4. Gloff? to był gospodarz, którego pole kończyło się na morenie, gdzie do dzisiaj można zjechać sankami. Jego chatka została zburzona w zeszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. A dokładnie gdzie..ta chatka posadowiona była?

    OdpowiedzUsuń