Już w starożytności dostrzeżono związek pomiędzy stanem społeczeństwa, a tym, jakich wybiera spośród siebie przedstawicieli. Po roku 1989 samorządność i demokracja przedstawicielska miały być antidotum na całe zło komunizmu i wszystkie obciążenia historyczne, z jakimi się borykamy od 200 bez mała lat. Dziś można się pokusić o krótkie podsumowanie naszej trudnej miłości z samorządnością.
Pierwszy obraz, jaki się rzuca w oczy to fakt, że zwycięzca „bierze wszystko”, a racje przegranego nie liczą się wcale. Drugi to taki, że zwycięzca, który uchwycił władzę postępuje zgodnie z zasadą „po nas choćby potop”. Trzeci - wybory rzadko kiedy wygrywają ludzie odpowiedzialni i kompetentni, bo tacy dziwnym trafem nie budzą zaufania społecznego. O wiele bardziej lubimy oszustów i kłamców, stąd efektowne sukcesy takich ludzi jak Stan Tymiński, czy kilku partii politycznych, których na szczęście już nie ma, choć niestety ich miejsce zajęły inne, „nowe” ze starymi działaczami o wyświechtanych twarzach. Czasem dla okrasy niczym małpkę w cyrku specjalista od PR doda jakąś nowość znaną ze spektakularnej afery albo z tego, że się rozebrała na rozkładówkę pisemka dla panów.
Wniosek z tego, że nie lubimy ludzi poważnych i chcących dokonać czegoś pro publico bono. Zastanawiam się często, jaki obywatel o zdrowych zmysłach w kraju o ugruntowanej demokracji oddałby swój głos na ewidentnego hochsztaplera. Z czego to wynika? To efekt faktu, że mamy jeden z najniższych na świecie poziom zaufania społecznego. Nie ufamy nikomu - ani sąsiadowi, ani politykom, ani pracodawcy, ani pracownikowi, ani urzędnikowi w banku czy sieci telefonii, z której korzystamy. Dlaczego? Bo wszyscy kłamią. Jeśli ktoś nie kłamie, jest podejrzany. To jest dowód wielkiej społecznej samotności Polaków. Każdy poza najbliższą rodziną jest potencjalnie niebezpieczny, bo z pewnością naszym kosztem chce coś osiągnąć i kłamie. Tam gdzie w wyborach decyduje kwestia kilku głosów, wystarczy mieć poparcie zwartej i prężnej familii. Po wyborach zamiast o interes miasta czy gminy dba się o interes rodziny i ewentualnie tych, co ją popierali. To dlatego jeśli dziś za Unijne pieniądze w Polsce gminnej cokolwiek powstaje, to jest robione przez ludzi i biznes powiązany z samorządowcami. Dlatego jeśli rozpisuje się konkurs na stanowisko pracy powiązane z urzędem, wygrywa nie ten, co ma najlepsze kompetencje, a ten, co ma najlepsze znajomości. To dlatego wszelkie działania i inicjatywy zmierzające ku transparentności są podejrzane i niebezpieczne, bo godzą w status quo.
Każdy, kto stara się ten stan zmienić jest wrogiem godzącym w podstawy bytu grupy. To jest fundamentalna różnica pomiędzy nami Polakami a Skandynawami. Tam gdzie ludzie sobie wzajemnie ufają, są otwarci i mówią to, co myślą, nie kręcą, nie obrażają innych, tam możliwe jest sprawne i przejrzyste funkcjonowanie demokracji. Funkcjonowanie polegające na porozumieniu społecznym. To jest jedyna droga budowania zamożności społeczeństwa, bo tylko społeczeństwo otwarte daje szanse obywatelom na wykazanie się swoimi umiejętnościami. Daje możliwość zarabiania pieniędzy. U nas pieniądze mogą zarabiać tylko ci, co są w grupie. To sprawia, że przypominamy bardziej Rosję niż Zachód. Może wiara, że demokracja u nas się sprawdzi była równie naiwna jak wiara młodych Amerykanów, że są w stanie zaszczepić taki system w Iraku, Afganistanie lub Czadzie? Odpowiem tutaj cytatem z wypowiedzi profesora Samsonowicza: „najlepszy model sprawowania władzy to dla mnie absolutyzm oświecony, pod warunkiem, że władca jest naprawdę oświecony, ale taki niestety się jeszcze nie narodził”. I właśnie, dlatego powinniśmy idąc do wyborów oddawać głos na najlepszych z nas. To od nas zależy, czy będziemy nadal częścią Wschodu czy też częścią Zachodu, czy będziemy bardziej przypominać nieszczęsny Czad albo Afganistan, gdzie nie wiedza i umiejętności, ale powiązania klanowe decydują o sukcesie jednostki.
*Piotr Wojnowski - założyciel i prezes Stowarzyszenia Ochrony Krajobrazu i Tradycyjnego Charakteru Puszczykowa i Mosiny. W zbliżających się wyborach uzupełniających poparł naszego redakcyjnego kolegę - Macieja Krzyżańskiego.
*Piotr Wojnowski - założyciel i prezes Stowarzyszenia Ochrony Krajobrazu i Tradycyjnego Charakteru Puszczykowa i Mosiny. W zbliżających się wyborach uzupełniających poparł naszego redakcyjnego kolegę - Macieja Krzyżańskiego.
Witam,
OdpowiedzUsuńz satysfakcją przeczytałem powyższy tekst, który w ciekawy sposób opisuje "stosunki" panujące na chyba wszystkich szczeblach władzy. Niestety także zauważyłem niechęć do startowania w wyborach osób, które reprezentują "coś więcej" niż tylko chęć znalezienia się bliżej tzw. "korytka". Być może wynika to z obawy o "ubrudzenie błotem" (przy tym "korytku") ;-) Często natomiast jest widoczny model typu "Pradziadek w Radzie Ludowej, Dziadek w Miejskiej Radzie Narodowej, Ojciec w Prezydium, Syn - Radny , Poseł, Senator itd.." Żyjemy w systemie, który faworyzuje przy wyborze środowiska osób, które potrafią pokonać utrudnienia na drodze do tzw. "ciał wybieralnych". Polska to nie USA, gdzie w niektórych stanach można dopisć swojego kandydata do listy w wyborach itd. Często przy władzy (w Polsce) pozostaje ta sama grupa "wzajemnego wsparcia" , czasami sie nieco "farbując". Zapewne może to być przyczyną pewnych "cudów" inwestycyjnych, ogólnego zniechęcenia do tzw. władzy i niskiej frekwencji w wyborach (wiem, wiem w Korei Płn. jest 100%) ;-) Powstaje pytanie co można zrobić?
Michał Dydowicz
Panie Michale, samemu kandydować. Niech Pan da przykład, za Panem pójdą inni i wypierzemy lisy z farby aż będą przeźroczyste.
UsuńCo zrobić? Zdecydowanie wziąść udział w niedzielnych wyborach /jeśli mieszka się w okręgu radnego Szafarkiewicza/. Myślenie, że pan Maciej jest pewniakiem, bo od dawna pracuje społecznie na rzecz mieszkańców Puszczykowatych nie wystarczy. Proszę pamiętać, że drugi kandydat reprezentuje zdyscyplinowaną formację /OSP/, która może liczyć na głosy członków rodzin strażaków. Pan Maciej ma małe szanse zostania radnym - społeczeństwo jest leniwe, a strażacy zmobilizowani.
OdpowiedzUsuńJeżeli nawet teraz p. Maciejowi nie udałoby sięwejśc wskład RM, to życzę Mu siły do startowania w wyborach jesiennych !!! Powidzenia w niedzielę.
UsuńNie!
UsuńJa zagłosuję na Pana Macieja Krzyżańskiego teraz!
...
To co w tej chwili oświadczyłem może wprowadziło w osłupienie wszystkich, na czele z samym kandydatem , wszak przez ostatni rok uchodziłem za tego wilka który chce go pożreć. I ktoś doda że to kolejny dowód na wyznawanie przez Cichockiego pokręconych filozofii.
Otóż nie prawda! Prawdą jest owszem że pasjonuję się filozofią, a ona sama jest pokręcona, natomiast mam prostolinijny charakter, tylko że troszkę sycylijski! Pan Maciej to wie.
Przyznam że jego decyzja kandydowania do Rady Miasta mnie zaskoczyła gdyż po ożywionej działalności społecznej sądziłem iż chce najpierw „Odświerzyć” Stowarzyszenie Przyjaciół Puszczykowa i wejść do zarządu a nawet zastąpić na posadzie prezesa Panią G.Ozorowską, a dopiero potem Urząd Puszczykowa. Nawet usunąłem się ze stowarzyszenia SSP aby nie przeszkadzać...
...
Ale! Młodzi są dziś niecierpliwi.
Otóż po zwarzeniu wszystkich za i przeciw, zdobyciu wiedzy o kandydatach której sami nie podali mimo moich monitów na blogu podjąłem w swoim suwerennym sumieniu decyzję.
Zagłosuję na Pana M.Krzyżańskiego i tą decyzję oznajmiłem niektórym sąsiadom.
...
Należą się wyjaśnienia Panu Dobickiemu. Drogi sąsiedzie! Ja nie mam nic przeciw Panu ale ja po prostu Pana nie znam. A Pana Macieja trochę tak.
Z tym że głównie nie cierpię transparentów i wielkich bilbordów wyborczych.
Nie cierpię amerykanizacji naszej polityki. Dla mnie im większy bilbord wyborczy tym większa nieufność do kandydata. To przeważyło szalę. Jeśli się pomyliłem, z góry przepraszam i poprawię się w październiku.
...
Pozdrawiam Zbigniew Cichocki
Moje pytanie miało oczywiście bardziej ogólny charakter i nie dotyczyło sprawy głosowania, czy nie , na Pana Macieja oczywiście . W przypadku głosowań w takich małych społecznościach szczególne znaczenie ma "marketing bezpośredni" i to niekoniecznie chodzenie po domach, ale szczególnie polecanie przez rodzinę i znajomych, "znajomych znajomych" itd. Popularne także jest rozsiewanie plotek o kontrkandydacie (np. w sklepie) w stylu "podobno nadużywa alkoholu", "ma kochankę w szpitalu" , "widziałam jak wyrzuca śmieci do lasu" itp. ;-) ;-)
OdpowiedzUsuńM.Dydowicz