Szukaj na tym blogu

środa, 15 stycznia 2014

O co chodzi z tymi marketami?

Teren nieczynnej fabryki firmy Boltex, na którym ma
powstać duży obiekt handlowy, jest położony między
ogrodami i domami jednorodzinnymi. Mieszkańcy walczą
o ograniczenie wielkości obiektu i zwiększenie udziału
zieleni. Fot. M. Krzyżański
Od zeszłego tygodnia mocno ożywiła się dyskusja na temat planów budowy marketów w Puszczykówku. Najpierw odbyła się żywa dyskusja mieszkańców z burmistrzem, potem sprawą zajęły się poznańskie media. Wczoraj mogliśmy posłuchać obu stron konfliktu w audycji Radia Merkury, a także przeczytać 2 artykuły w "Głosie Wielkopolskim". O ile jeden z tekstów był dość rzetelną relacją z wydarzeń w Puszczykowie, o tyle komentarz pani redaktor Bogny Kisiel otarł się niebezpiecznie o dziennikarstwo bulwarowe. Jeszcze w poniedziałek wieczorem przesłałem na adresy mailowe redaktora naczelnego "Głosu Wielkopolskiego" oraz autorki tekstu list, w którym odnoszę się do dość żenujących argumentów, jakimi posłużyła się w swojej polemice. Poniżej publikuję cały tekst. Myślę, że każdy, kto chce wyrobić sobie zdanie, może to zrobić po lekturze tej polemiki oraz załączonych poniżej linków. Ciekawa dyskusja na ten temat toczy się także w grupie Puszczykowo na portalu Facebook.

Pani Bogna Kisiel

"Głos Wielkopolski"

Szanowna Pani Redaktor,

z przykrością kieruję do Pani ten list, który jest odpowiedzią na komentarz pt. "Galeria handlowa w roli straszaka", który zamieściła Pani we wczorajszym numerze "Głosu Wielkopolskiego". 

W swoim artykule odniosła się Pani do sprawy, o której piszę na łamach swojego bloga Zielone Puszczykowo od wiosny ubiegłego roku, kiedy to przyszli do mnie zdesperowani mieszkańcy, od lat walczący z planami budowy marketów w bezpośrednim sąsiedztwie ich domów i ogrodów. Poświęciłem wiele prywatnego czasu, aby zrozumieć na czym polega konflikt w tej części miasta, bowiem, podobnie jak większość mieszkańców, nie miałem pojęcia, dlaczego jeden market ma aż tak bardzo wpłynąć na jakość ich życia. 

Sprawa jest bardzo skomplikowana i żeby ją zrozumieć, trzeba przestudiować kilka projektów miejscowych (nie miejskich! - pomyłkę w nazewnictwie popełniła Pani Redaktor w swoim komentarzu) planów zagospodarowania przestrzennego, które powstały dla rejonu ulic Dworcowej, Solskiego, Moniuszki i terenu przy linii PKP. Trzeba też choć raz pójść na sesję Rady Miasta, spotkanie z Burmistrzem czy prześledzić kuriozalną korespondencję między mieszkańcami, lokalnymi mediami a radnymi. Trzeba wreszcie zapoznać się ze specyfiką Puszczykowa, przeczytać jego dokumenty strategiczne oraz zapoznać się ze studium zagospodarowania przestrzennego.

Jest mi przykro, że zawodowa dziennikarka nie pofatygowała się, aby ustalić podstawowe fakty, a ośmieliła się napisać bardzo arogancki i pouczający komentarz. 

Napisała Pani, że przeciwnicy budowy dużych sklepów w okolicach ulicy Dworcowej, straszą "galeriami handlowymi" i "supermarketami". Być może faktycznie część protestujących używa tych nazw na określenie obiektów, które mogą powstać, jeśli zostanie uchwalony miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego zaproponowany przez burmistrza. Nie napisała Pani jednak, że ludzie mający swoje domy i działki w tej okolicy, mogą za chwilę mieć w sąsiedztwie jeden budynek o powierzchni 1200 metrów kw. (w tym 1000 metrów kw. powierzchni handlowej), drugi o wielkości 1200 metrów ( 600 metrów kw. powierzchni handlowej) i trzeci o wielkości 400 metrów kw powierzchni handlowej. To wszystko w promieniu kilkuset metrów. Jak słusznie podkreśla radny, którego obawy Pani cytowała, musi to doprowadzić do zmiany charakteru tej części miasta i spadku komfortu życia jego mieszkańców, którzy specjalnie przenieśli się do Puszczykowa, aby żyć w cichej i spokojnej okolicy. 

Pani jednak nie rozumie specyfiki Puszczykowa i zarzuca mieszkańcom, że uważają Luboń czy Mosinę za gorsze gminy. Tu nie chodzi o to, która gmina jest lepsza, a która gorsza. Chodzi o to, że są to gminy o różnej historii i różnym charakterze, co determinuje różne kierunki rozwoju. Luboń powstał jako miejscowość fabryczna, a obecnie rozwija bardzo intensywnie budownictwo mieszkaniowe. Mosina jest bardzo starym miastem, które kiedyś było ośrodkiem obsługującym okoliczne rolnictwo - obecnie mało mądrze rozwija się w duchu suburbanizacji, budując osiedla, gdzie popadnie, nie troszcząc się szczególnie o urbanistykę i komunikację. Puszczykowo natomiast powstało na przełomie XIX i XX wieku jako letnisko - do dziś zachowało specyficzny układ urbanistyczny z luźną zabudową wtopioną w lasy i ogrody. Otoczone lasami Wielkopolskiego Parku Narodowego ma wszelkie warunki ku temu, by być dla mieszkańców całej aglomeracji miejscem odpoczynku i rekreacji. Aby jednak tak się stało, nie może bezmyślnie kopiować rozwiązań z sąsiednich gmin. I o to chodzi mieszkańcom Puszczykowa, a nie o obrażanie mieszkańców sąsiednich gmin.

Pani jednak, zgodnie ze złotą zasadą tabloidyzujących się mediów, woli zagrać na emocjach i wytknąć zdesperowanym mieszkańcom, że obrażają mieszkańców innych gmin. Woli Pani napisać, że nie ich protest wynika z niewiedzy, bo nikt im nie powiedział, co zostanie zbudowane w spornych miejscach. Myli się Pani, mieszkańcy zadali sobie trud i przy pomocy społeczników, blogerów, niektórych radnych i urzędników z innych miast przestudiowali starannie kolejne wersje miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Napisali także całkiem rozsądne wytyczne do planu, które były publikowane na blogu i w lokalnej gazecie. Nie spotkały się one jednak z uznaniem burmistrza i urzędników. Skuteczniej trafili do nich prywatni inwestorzy, którzy zapewnili sobie w projekcie planu zapisy, które pozwolą im na zmianę tego fragmentu miasta na dzielnicę handlową w stylu gmin o zupełnie innym charakterze niż Puszczykowo. Mieszkańcy mają dużo racji (jeśli nie całą), protestując przeciw dużym obiektom handlowym (nie ma w Puszczykowie sklepu czy galerii o powierzchni handlowej 1000 metrów kw. i być nie powinno) - czasami może mylą nazewnictwo (nie są ekspertami, a do zainteresowania planami zmusiła ich indolencja lokalnych władz) - ale naprawdę ich argumentacja jest w wielu miejscach spójna i sensowna, podczas gdy argumentacja urzędu praktycznie nie istnieje. 

Ma Pani rację, że mieszkańcy zapewne nie protestowaliby tak konsekwentnie i ostro, gdyby nie arogancja władzy. Jeszcze wiosną ubiegłego roku przeciw budowie marketów protestowali tylko mieszkańcy okolicznych ulic. Na ostatnie spotkanie z burmistrzem przyszło ponad 50 przeciwników z całego miasta (zwolenników prawie nie było, poza jednym inwestorem, jego prawnikiem i zapewne burmistrzem). Protestujący mają poparcie dwóch lokalnych stowarzyszeń, niezależnych mediów i mieszkańców, którzy są oburzeni sposobem sprawowania władzy w naszym mieście, a szczególnie forsowaniem rozwiązań niezgodnych ze strategicznymi dokumentami. Od 2010 roku prowadzę bloga o naszym mieście, cały czas zgłaszają się do mnie kolejne grupy mieszkańców, które szukają wsparcia w sprawach, w których przede wszystkim powinni pomagać im samorządowcy i dziennikarze. Symbolem sposobu sprawowania władzy w naszym mieście niech będzie fakt, że przewodniczący rady miasta przez prawie 2 lata ukrywał prawomocny wyrok skazujący. Radni i burmistrz w końcu wygasili jego mandat, ale, choć wybrani w większości z tego samego komitetu, nie poczuli się w obowiązku przeprosić mieszkańców i wyjaśnić sprawy. 

Nie wiem, dlaczego tak lekko potraktowała Pani ten temat. Muszę przyjąć, że nie ma Pani zielonego pojęcia o Puszczykowie i problemach jego mieszkańców. Po co, w takim razie, napisała Pani komentarz, w którym ich Pani poucza? Dlaczego, nie wczytała się Pani w argumenty, pozostając na powierzchni sporu i wychwytując niezręczności językowe czy odwołując się do absurdalnych analogii ze Starym Browarem? Czy Pani myśli, że ktoś się pofatyguje, żeby wybudować w Puszczykowie coś porównywalnego z inwestycją przy Półwiejskiej? Czy widziała Pani pojawiające się i znikające jak kamfora mniejsze sklepy w Puszczykowie? Czy była Pani w Puszczykówku, żeby zobaczyć jak wygląda obecnie obiekt firmy Boltex, której właściciel chce uszczęśliwić swoich sąsiadów 1200-metrowym budynkiem mieszkalno-handlowym, którego ściany wedrą się w ich zielone ogródki? A widziała Pani kuriozalny rynek w innej części Puszczykowa, przy którym zamiast ratusza stoi apartamentowiec z Biedronką? Widziała Pani płytę rynku zamienioną na parking dla samochodów i wszystkie okoliczne pobocza wyłożone tandetnym brukiem, żeby pomieścić samochody w godzinie szczytu? A nawet, jeśli już Pani tak chciała pochwalić "ożywiającą" moc Starego Browaru, to może Pani odpowie, gdzie się podziały sklepy ze Świętego Marcina, Starego Miasta i innych centralnych ulic? 

W Puszczykowie mamy do czynienia z głębokim kryzysem zaufania do władzy samorządowej. Radni i burmistrz robią, co chcą i z niczego się nie tłumaczą. Burmistrz nie potrafi lub nie chce odpowiedzieć na najprostsze pytania merytoryczne. Radni pokazali swoje podejście do wykonywania obowiązków, gdy zapytałem ich, w imieniu mieszkańców: "Czy jest Pan/Pani „za“ czy „przeciw“ budowie dużych (grubo ponad 300-metrowych) obiektów handlowych w rejonie ulic Dworcowej, Solskiego, Kościuszki i terenu PKP?". Odpowiedzi udzieliło tylko 3 radnych, 12 pozostałych opublikowało w informatorze miejskim oświadczenie, w którym można przeczytać: "Naszym zdaniem odpowiedzialny radny nie powinien wypowiadać się publicznie, czy jest za, czy przeciw czemuś, co dopiero będzie przedmiotem pracy Rady Miasta, a do tego nie zapoznawszy się z podstawowymi dokumentami i zagadnieniami w tej sprawie". 

Nie jestem na tyle naiwnym człowiekiem, żeby nadal wierzyć w to, że czwarta władza, którą Pani reprezentuje, zawsze i wszędzie będzie bronić interesu słabszej strony (w tym przypadku mieszkańców miasta), ale chciałbym chociaż, żeby zawodowi dziennikarze zadali sobie trud gruntownego zbadania tematu. Pani redakcyjni koledzy często rozmawiają z mieszkańcami Puszczykowa o ich problemach, piszą, dzwonią i pytają. Pani chyba nigdy się naszym miastem nie zajmowała, aż nagle postanowiła się wypowiedzieć zgodnie z zasadą "nie znam się, to się wypowiem". Wychwyciła Pani co bardziej emocjonalne wątki z wystąpień protestujących mieszkańców i wspierających ich społeczników. Postanowiła Pani skierować swoje osobiste poczucie niesmaku w ich kierunku, przy okazji pomijając najistotniejsze wątki sporu. Skończyłbym ten mail równie protekcjonalnym zwrotem "A fe, nieładnie", gdyby nie fakt, że wolę zaprosić Panią do przeczytania chociaż części materiałów na temat sporu wokół planów budowy marketów w Puszczykówku (pod listem). Nie śmiem nawet marzyć, żeby się Pani wczytała także w inne wątki pojawiające się na blogu, co pozwoliłoby Pani może lepiej zrozumieć to, co się w tym mieście dzieje. 

Z wyrazami szacunku, 
Marcin Muth
zielone-puszczykowo.pl

Polecam też pozostałe teksty dotyczące "konfliktu marketowego" opublikowane na naszym blogu. Zachęcam również do przesyłania swoich opinii na adres: zielone.puszczykowo@gmail.com

31 komentarzy:

  1. Panie Marcinie, dziękuję za ten tekst - może wreszcie ktoś coś zrozumie.
    Jesteśmy naprawdę zdesperowani, chwilami wydaje się nam, że żyjemy w wirtualnym świecie, niejednokrotnie opadają nam ręce i sami siebie pytamy czy warto tracić czas i zdrowie na walkę z "wiatrakami".Wsparcie, którego Pan nam udziela dodaje nam sił.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobić ankietę wirtualną !!! Ciekawe co by się w niej ukazało...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie pytanie miałoby w niej paść?

      Usuń
    2. Bardzo proste: "Czy jest Pani/Pan za powstaniem marketu w najbliższym sąsiedztwie Państwa zamieszkania". Jestem pewien że 98% ankietowanych odpowie NIE

      Usuń
    3. Cenna uwaga. Bo problem nie polega przecież na tym czy market może powstać czy nie, tylko na lokalizacji. I dlatego od tych, którzy chcą marketu w naszym mieście, można wymagać odpowiedzi na pytanie: w jakim miejscu? Są tacy, ktorzy mówią, że im market w sąsiedztwie by nie przeszkadzał. Może niech wyrażą to głośno, publicznie i wówczas władzom naszego miasta łatwiej będzie podejmować takie decyzje. A inwestorzy postawią market w nieprzeszkadzającej sąsiadom lokalizacji.

      Krzysztof Kamiński

      Usuń
  3. Tekst rewelacyjny - może niektórzy wreszcie zrozumieją o co chodzi mieszkańcom, którzy świadomie wybrali Puszczykowo na miejsce swojego życia.
    Bardzo dziękujemy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Marcinie,
    Trafił Pan w sedno i przelał na papier dokładnie to co ciśnie nam sie na usta po przeczytaniu artykułu pani Kisiel. Jeszcze raz dziękujemy za pochylenie się jako pierwszy nad problemem mieszkańców przerażonych wizją marketów w Puszczykowie,
    Z wdzięcznością za poświęcony trud w naszej sprawie
    Grupa mieszkańców

    OdpowiedzUsuń
  5. W jednym ze strategicznych dokumentów Miasta Puszczykowa zawarty jest zapis, iż "lokalizacja obiektów przeznaczonych na działaloność gospodarczą powinna posiadać opracowania udowadniające brak konfliktu z otoczeniem". Panie Burmistrzu: " czy Pan Posiada takie opracowania? Czy Pan wógóle zna treść dokumentów, które zamieszcza Pan na stronach internetowych Urzędu Miasta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DO TYCH PYTAŃ DODAŁBYM JESZCZE JEDNO : CO PAN ROZUMIE POD POJĘCIEM "NIEUCIĄŻLIWA DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA". TEN TERMIN RÓWNIEŻ ZNAJDUJE SIĘ W TYCH DOKUMENTACH. CZY PANU SIĘ WYDAJE, ZE MIESZKAŃCY POWINNI ZA BURMISTRZA CZYTAĆ I ROBIĆ PANU TZW.PRASÓWKĘ? TO PRZECIEŻ PAŃSKI PODSTAWOWY OBOWIĄZEK DZIAŁAĆ ZGODNIE Z PRZYJĘTYMI W PUSZCZYKOWIE DOKUMENTAMI!!

      Usuń
  6. bardzo dobry artykuł !. Gratulacje Panie Marcinie !.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie także się podoba, oby jak najwięcej ludzi go przeczytali.

    OdpowiedzUsuń
  8. http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,15283410,Polska_Izba_Handlu_uderza_w_dyskonty__Ich_rozwoj__niekontrolowany_.html?biznes=poznan#BoxBizTxt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może by Pan/Pani przedstawiła główne tezy z tego artykułu ?
      Nie wszystkim będzie się chciało wchodzić na tak skomplikowany
      adres.

      Usuń
    2. Polska Izba Handlu w liście do czołowych przedstawicieli polityki pisze, że potrzebne są zmiany w prawie, by zahamować "niekontrolowany" rozwój dyskontów.
      - Nie możemy doprowadzić do sytuacji, gdy nie będzie sklepów innych niż dyskonty. Nie możemy zawężać pola wyboru konsumentom - pisze Waldemar Nowakowski, prezes PIH w liście skierowanym do premiera, marszałków Sejmu i Senatu i przewodniczących klubów parlamentarnych. PIH alarmuje, że rozwój dyskontów jest "niekontrolowany".

      Czego chce Izba? Debaty i działań legislacyjnych. - Potrzebne jest sporządzanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Prowadzenie analiz wpływu nowo powstałych i planowanych podmiotów handlu na rynek lokalny - pisze Waldemar Nowakowski.

      REKLAMY GOOGLE
      Kredyt na Samochód 3,99%
      Decyzja w 2 h. Niska rata. Bez Zaświadczeń. Sprawdź !
      www.getinbank.pl
      Jego zdaniem co roku kilka tysięcy małych sklepów upada, bo ich dotychczasowi klienci przenoszą się do dyskontów. A skoro coraz powszechniejsze są dyskonty o mniejszych formatach, sytuacja, zdaniem PIH, tylko się pogarsza. - Nie jest normalnym, gdy np. w miejscowości liczącej niecałe 17 tys. mieszkańców jest pięć sklepów dyskontowych, a mniejsze placówki bez szans na konkurowanie, upadają. Jak np. w Olecku - dodaje Nowakowski.

      Jaki PIH ma w tym interes, oprócz troski o szeroki wybór konsumenta? Reprezentuje tych, którzy przez dyskonty tracą, czyli głównie małe sieci handlowe (Groszek, Delikatesy Centrum, Czerwona Torebka, Lewiatan, Eurocash).

      Dyskontów przybywa. Jak pisaliśmy w Wyborcza.biz, jest ich w Polsce ponad 3 tys. Większość z nich należy do Biedronki. Ta ucieka rywalom. Należąca do portugalskiego koncernu Jeronimo Martins sieć w ubiegłym roku zwiększyła przychody aż o 15 proc., do 7,7 mld euro, czyli ok. 32 mld zł.


      Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,15283410,Polska_Izba_Handlu_uderza_w_dyskonty__Ich_rozwoj__niekontrolowany_.html?biznes=poznan#BoxBizTxt#ixzz2qaP4WTCV

      Usuń
    3. Warto byłoby jeszcze do informacji o wysokości obrotów jakie osiągnęła Biedronka, zamieścić informację jak wysokie ( a może lepiej jak niskie) podatki ta firma zapłaciła w naszym kraju. 10 największych firm handlowych zapłaciło trochę ponad 600 milionów. Proszę porównać to z obrotami tylko jednej Biedronki - 32 miliardy !!!.

      Krzysztof Kamiński

      Usuń
    4. Dziękuję za powyższe informacje. Mam ndzieję, że przeczytają je również Radni i Pan Burmistrz.

      Usuń
    5. Coraz głośniej o tym, że w Polsce należy zrobić "porządek" z marketami. Bądźmy pierwszymi, którzy się przed nimi obronimy. Mamy argumenty - niech Puszczykowo w całym kraju zasłynie z dobrze rozumianej samorządności.

      Usuń
  9. Proszę jeszcze podać gdzie płaci podatki sieciówka LIDL - a taki dyskont proponuje inwestor przy ul. Dworcowej/Solskiego.
    Widziałem projekt Społem ze sklepami na dole i mieszkaniami na górze. Podobał mi się, architektura wpisana w Puszczykowo - uważam, że zamiast tych obecnych brzydkich budynków mogą tam stanąć te przyzwoite, asortyment potrzebny w Puszczykówku: dobry warzywniak, dobra drogeria-perfumeria, księgarnia, mini kawiarenka. A Społem płaci podatki w Puszczykowie i zatrudnia ludzi z miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie płaci podatki sklep sieciowy Netto zaplanowany przy ul, Moniuszki?

      Usuń
  10. Sieć Lidl oraz Netto, to zagraniczne sieci handlowe, które w Polsce powołały spółki córki i te otwierają tak masowo swoje sklepy w Polsce. Jak widać z danych statystycznych sieci w Polsce osiągają gigantyczne przychody idące w setki miliardów złotych !!!!. Mozna domniemywać, że skoro otwierają co raz to nowe sklepy, to nie dlatego, aby każdy z nas miał do nich blisko i aby klientom było wygodnie, ale dlatego, że osiągają z tego spore zyski. Problem polega na tym, pisząc w największym uproszczeniu, że powołane u nas spółki córki, opłacają się swoim centralom za granicą, za używanie nazwy. W ten sposób mogą wykazywać znikome zyski (ponieważ ujawniają gigantyczne koszty za korzystanie z nazw). Stąd "na papierze" ich stosunkowo małe zyski i niewielkie podatki od dochodu jakie odprowadzają do naszego budżetu. Pieniądze, które odprowadzają do budżetu, nie zostają odprowadzone np. od puszyczkowskiej Biedronki w Puszczykowie, tylko tam gdzie mieści się polska centrala, czyli na ogół w Warszawie. W Puszczykowie pozostaje jedynie podatek od nieruchomości ok.20zł za metr kwadratowy. (taki sam podatek od nieruchomości płacą również małe sklepiki). Czy te 20 złotych za metr starczy choćby na remont dróg rozjeżdżanych przez tiry, które przywożą towar? Kiedy zwróci się koszt wybudowania ulicy Biedronkowej, aby łatwiej było im dojeżdżać do magazynu? Czy te 20 złotych starczy choćby na remont kostki na naszym rynku? Na to niech każdy sobie odpowie.

    Krzysztof Kamiński

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA JUŻ SOBIE ODPOWIEDZIAŁEM - TERAZ CZEKAM NA ODPOWIEDŹ PAŃSTWA RADNYCH.

      Usuń
  11. A ja trochę poza poruszanymi tutaj kwestiami, ale artykuły o budynku kupionym na rynku już minęły, a tymczasem dzisiaj zobaczyłam po raz pierwszy 'panów od remontu' w tymże budynku. Proponuję się bacznie przyglądać ich pracom, bo wieść gminna niesie, że jednak stropy bez dodatkowego podparcia nie utrzymają ciężaru księgozbioru (a to są dodatkowe koszty). Natomiast na pewno stan budynku kupionego jest daleki od deklarowanego przez burmistrza i radnych. Panowie zaczęli bowiem od osuszania olbrzymiej kałuży na posadzce wewnątrz, powstałej z przeciekania daszku znajdującego się od strony choinki. I tak oto miasto w glorii i chwale kupiło bubel, a mieszkańcom się wciska, jaki dobry zrobiliśmy interes...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszał od ednego z pracowników Biblioteki że nie tak prędko nastąpi przeprowadzka, bo potrzebne jest wzmocnienie stropów, gdyż te istniejące nie utrzymają ciężaru książek.Rewelacja!

      Usuń
    2. Badając sprawę zakupu „grzybka” zadawałem panu burmistrzowi pytanie dotyczące wytrzymałości stropów, gdyż w dokumentacji jaką otrzymałem nie było przeprowadzonych badań wytrzymałości stropów, co wydawało mi się naturalne, jeśli chciało się przeznaczyć budynek na bibliotekę. Było to tym bardziej ważne, gdyż jak wynikało z dokumentów w momencie zakupu burmistrz nie posiadał żadnej dokumentacji technicznej budynku. Słowem kupował kota (grzybka) w worku. Pytałem o to również na jednej z sesji czy komisji Rady. Wówczas słyszeliśmy zapewnienia, że wszystko jest sprawdzone, stropy na pewno wytrzymają. Mam więc nadzieję, że informacje te okażą się tylko niesprawdzonymi plotkami, stropy mają wystarczającą dla obiektów tego typu wytrzymałość i miasto a właściwie mieszkańcy, nie będą ponosić koszty wzmocnień stropów. Tym bardziej, że budynek kupiony ponad rok temu, nieogrzewany wilgocieje, co nie przyczynia się chyba do polepszenia jego stanu technicznego.

      Krzysztof J.Kamiński

      Usuń
  12. BRAWO!!!! OTO KSIĄŻNICA XXI w. ! My wszyscy widzieliśmy - widać to gołym okiem! -że to bubel tekturowy - tylko Burmistrz i radni tego nie widzieli! Powinni zrezygnować teraz ze swoich diet i dołożyć na remont. A w ogóle to sami niech tam się przeniosą.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam, a co tam market! Jak do wszystkiego przywykniemy, zapomnimy i cieszyć się będziemy. Ja na pewno, bo prawem buszu jest ekonomia mojego portfela - NIESTETY. Za drogie jest Społem, a nawet Arturo, więc jak będzie Biedronka czy Lidl to tłumy mieszkańców tam będą, nawet Ci co teraz protestują! To tyle, zobaczycie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Anonimowy,
      A ja jednak wierzę , że nie żyję w mieście - Buszu, o którym raczył Pan/Pani napisać ,gdzie o parę groszy tańsza kiełbasa i zyski inwestorów sieciówek handlowych dyktują , a nawet stanowią prawo. Co do tej radości, na pewno nie podzielają jej mieszkańcy terenu objetego planem, i znaczna część społeczności naszego miasta. Można problem oczywiście trywializować, to o wiele łatwiejsze niż zagłębić sie w temat, Ale w buszu się przecież nie myśli tylko poluje...

      Usuń
    2. Myślałem, że mieszkam w spokojnym, cichym mieście, które nazywa się "miastem -ogrodem". Okazuje się jednak, że mieszkam w "buszu". Nie pozostaje mi więc nic innego , jak zaopatrzyć się w łuk / czyli długopis/ i tak uzbrojony poczekam na wybory samorządowe.

      Usuń
  14. Zapraszam mieszkańców Puszczykowa do położonego ok. 50 km na północ od Poznania Wągrowca, miasta pomiędzy trzema jeziorami i lasem, w którym istnieje market na markecie. Sprawdźcie, jak można zabudować 25-tys. miasto 11 marketami i dyskontami, sprawdźcie jak to wygląda pod względem architektonicznym (koszmarne blaszane hale, pstrokate kolory, zaśmiecone parkingi przed sklepami). Życzę miłego oglądania.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję za zaproszenie do Wągrowca, ale nie trzeba jechać aż 50 km, wystarczy podjechać do Lubonia. Panie Burmistrzu, Państwo Radni - wpadnijcie tam na chwilę i zobaczcie, co chcecie zafundować swoim współmieszkańcom!

    OdpowiedzUsuń